Kylie Minogue, Aphrodite: Les Folies Tour, źródło: Wikipedia

felietony

Barokizacja muzyki w kulturze nadmiaru [Hyde Park]

Prof. dr hab. Tomasz Szlendak (ur. 1974), wybitny socjolog młodego pokolenia, zajmujący się socjologią kultury i rodziny, w swoich rozważaniach na temat współczesnej kultury pisze: Coraz częściej odnosi się wrażenie, że wszystkiego w kulturze robi się za dużo. Wyborów za dużo, tożsamości za dużo, impulsów informacyjnych za dużo, nierówności za dużo, kryzysów za dużo, polityki za dużo, religii za dużo (…) Przedmiotów za dużo i za dużo miejsc, gdzie się te przedmioty przetrzymuje i zużywa (…) Zbyt wiele źródeł wiedzy i prawideł mody, a w każdym z tych obszarów mnożą się i mnożą kolejne wybory. Idee, produkty (…) pączkują, a w ich mnogości coraz trudniej nawigować, coraz trudniej wybrać[1]. Szlendak nazywa to zjawisko kulturą nadmiaru, charakteryzującą się przesytem, przeładowaniem. Kultura nadmiaru zalewa odbiorców nieustannym strumieniem wartości, informacji, cech i produktów, co niesie ze sobą poważne konsekwencje. Zalew uniemożliwia odbiorcom zorientowanie się na to, co jest istotne, w gąszczu skomplikowanych wyborów następuje swoista atrofia zdolności poznawczych. Wszystkiego w kulturze dziś pełno, wszystko kipi od kreatywnej inwencji[2]– pisze socjolog, ale wszystko to jest w rzeczywistości tym samym. Mamy bowiem do czynienia z ciągłymi powtórzeniami w obszarze kultury – złudne zmiany, epatujące nowością, skrywają wciąż te same banały. „Za dużo” jest immanentną cechą kultury baroku niemal we wszystkich jej przejawach. Barok wyjątkowo upodobał sobie nadmiar, w szczególności w swoim schyłkowym okresie. Epoka XVII i początku XVIII wieku ociekała dekoracyjnością i to wyolbrzymioną do granic możliwości. Barokowa ornamentyzacja przybierała najbardziej karykaturalne formy – od rozbuchanych, niemalże scenograficznych wnętrz pałaców i kościołów do monstrualnych, kilkudziesięciocentymetrowych peruk, w które wplatano perły, szlachetne kamienie, ale także owoce i małe zabawki!

Współczesna muzyka, a w szczególności muzyka rozrywkowa ochoczo partycypuje w epoce dyktatury przepychu i hegemonii nadprodukcji kulturowej. Dzięki coraz tańszej produkcji, muzyka w ostatnich dziesięcioleciach uległa olbrzymiemu rozmnożeniu. Każdego dnia powstają nowe zespoły. Nowi wokaliści i wokalistki próbują zdobyć nasze uznanie, prezentując swoje talenty w milionach teledysków na kanale internetowym YouTube. Nadmiar utworów muzycznych sprawia, że nie istnieją jednostki, które są w stanie przesłuchać choćby połowy tego, co oferuje obecnie muzyka popularna. Mamy do czynienia z setkami gatunków i podgatunków, często bardzo abstrakcyjnymi, ograniczającymi się choćby do jednego zespołu. Multiplikacja oferty muzycznej sprawia, że multiplikują się także gusta, a wraz z nimi nowe kategorie społeczne, nisze, w których dochodzi do konsumpcji kolejnych, innych dóbr, przedmiotów, wartości… I tak bez końca.

W potopie możliwości współcześni artyści, osaczeni wszechobecną konkurencją, a także świadomi faktu, że z każdym dniem pojawiają się kolejne pokolenia gotowe zająć ich zaszczytne miejsce, próbują wszelkich dostępnych metod zwrócenia na siebie uwagi konsumentów. Oczywiście gotowe rozwiązania podpowiada sama kultura nadmiaru, która dostarcza nieograniczonej możliwości trików, chwytów i metod zdobycia zainteresowania odbiorcy. Warto przypomnieć, że operowi śpiewacy nie mieli łatwego zadania podczas występów na deskach teatrów. Ich wokalne popisy konkurowały z zalewem innych czynności, jakim oddawała się zebrana podczas spektaklu publiczność. Oprócz anielskiego śpiewu bel canto, próbowano zaskarbić sobie przychylność widzów zapierającą dech w piersiach scenografią, bajecznymi kostiumami, efektami specjalnymi czy magicznymi sztuczkami. Nie inaczej jest i dziś. Producenci muzyczni, reżyserzy koncertów i wreszcie sami muzycy mnożą pomysły zaczerpnięte niemal bezpośrednio z epoki baroku. Przy dzisiejszych możliwościach technologicznych barokowość tych idei jest w zasadzie nieograniczona, w konsekwencji czego może przybrać bardzo widowiskowe i zaskakujące formy. Nazywam to zjawisko barokizacją. Pojęcie pochodzi z terminologii architektonicznej i dotyczy procesu wprowadzenia nowego wystroju i wyposażenia do średniowiecznych świątyń, charakterystycznego dla sztuki XVII i XVIII wieku[3]. Barokizacja jest więc pewnego rodzaju modernizacją, choć termin ten jest dosyć nieprecyzyjny. W odniesieniu do muzyki współczesnej, a zwłaszcza do muzyki popularnej, mianem barokizacji określam wszelkie przejawy aktywności artystycznej (w szczególności te sceniczne), które w sposób mniej lub bardziej dosłowny czerpią inspiracje z barokowej kultury przepychu, dekoracyjności, monumentalności i przeskalowania. Nie oznacza to jednak, że muszą one nawiązywać same w sobie do estetyki baroku. Równie dobrze mogą cytować, zapożyczać, przetwarzać, a także mieszać ze sobą wszelkie inne style i nurty (np. estetykę starożytnego Egiptu z science-fiction) z bogatego inwentarza dziedzictwa kulturowego. Na tym polu inwencja nie zna granic. Istotne jedynie jest, by wszystko odbywało się z typowym dla baroku nadmiarem.

By zrozumieć, czym jest barokizacja w muzyce popularnej, wystarczy chociażby dokładnie przyjrzeć się koncertowi australijskiej divy muzyki pop – Kylie Minogue (ur. 1968), z jej trasy koncertowej zatytułowanej Aphrodite: Les Folies Tour z 2011 roku.

okładka płyty, źródło: Wikipedia

Reżyserem tego niesamowitego widowiska jest William Baker (ur. 1973), brytyjski stylista i projektant mody, a sama artystka podczas trasy promowała swój jedenasty album – Aphrodite. Koncert podzielono na siedem aktów (zupełnie jak dzieło operowe) i jeden bis. Podczas występu Minogue zmieniała kostium siedmiokrotnie, wykonała 27 utworów. Koncert rozpoczyna się sceną narodzin Afrodyty, która według mitu wyłoniła się z morskiej toni. Scenografią jest antyczna świątynia, z rzędem kolumn, tympanonem i majestatycznymi schodami prowadzącymi do portalu. Zanim artystka pojawia się na scenie, tancerze prezentują swoje choreograficzne umiejętności. Ich kostiumy przypominają postaci żywcem zaczerpnięte z mitologii: półprzezroczyste tuniki, złote hełmy z hermesowymi skrzydełkami po bokach, antyczne togi i naoliwione, błyszczące ciała. Popisom baletu towarzyszy instrumentalne intro, w którego kulminacyjnym momencie pojawia się gwiazda wieczoru. Wokalistka ukazuje się publiczności na tronie, którym jest olbrzymia złota muszla. To bezpośrednie nawiązanie do słynnego obrazu Sandro Botticellego (1445-1510) z 1485 roku – Narodziny Wenus. Kylie Minogue wystylizowana jest na antyczną boginię, w imponującym kostiumie projektu Dolce&Gabbana i złotych butach marki Christian Louboutin. Nawet mikrofon wokalistki jest koloru złotego! Podczas występu Minogue na scenie dzieją się wyjątkowe rzeczy – oprócz choreografii baletu podziwiamy ewolucje akrobatów na trapezach, a także olbrzymie projekcje wideo przedstawiające muskularne ciała tancerzy nurkujących w głębinach oceanu.

W kolejnej odsłonie, diva pojawia się na scenie, dosiadając olbrzymiego, złotego Pegaza, który praktycznie wypełnia przestrzeń po brzegi. Tancerze noszą tym razem kostiumy rzymskich gladiatorów, złote zbroje, okrągłe tarcze i hełmy z pióropuszami. Z kolei artystka wystylizowana jest na Brunhildę z wagnerowskiej opery zatytułowanej Walkiria. Akt zamyka scena, w której Kylie Minogue opuszcza scenę w rydwanie zaprzęgniętym w półnagich niewolników. Towarzyszą jej starożytni herosi w imponujących maskach i kostiumach. W innej scenie oglądamy występ matadorów, z którymi wokalistka tańczy ubrana w potężną krynolinę i czarny cylinder. Następnie nasze zmysły stymuluje część koncertu odbywająca się na wirującej scenie, co w efekcie przypomina miraż fraktali, niczym w potężnym kalejdoskopie. W siódmym akcie wokalistka dosłownie wlatuje na scenę, niesiona przez uskrzydlonego anioła, którym jest jeden z członków trupy. Daje to niesamowite wrażenie, Minogue wraz z anielskim kompanem praktycznie unoszą się nad publicznością. Koncert wieńczy finałowa scena, podczas której następuje kulminacja efektów, popisów i akrobacji. Artystka jest wyniesiona na podium, ubrana w iście barokowy kostium, uszyty z tysięcy drobnych pereł. Tancerki i tancerze otaczają ją, wykonując symultaniczny układ choreograficzny, przypominający wirujące płatki śniegu. Oprócz tego ewolucje ekwilibrystyczne na trapezach, gra świateł, blichtr i finalna erupcja podświetlanych fontann. Wszystko to błyszczy złotem, mieni się cekinami, pawimi piórami i brokatem. Trudno tu już mówić o barokizacji, to barok w czystej postaci! Koncert Minogue jest multimedialnym widowiskiem o potężnej skali. O ogromie zjawiska dowodzą chociażby liczby – projekt pochłonął 25 milionów dolarów, przy montowaniu i transporcie sceny pracował stuosobowy personel. Dekoracje, scenografię, kostiumy i nagłośnienie pomieściło 25 ciężarówek! Trasa obejmowała 77 koncertów na wszystkich (oprócz Antarktydy) kontynentach i przyniosła dochód w postaci 60 milionów dolarów, z czego sama Kylie Minogue zarobiła 32 miliony! To chyba wystarczająco, by przyznać przedsięwzięciu miano prawdziwie barokowego rozmachu[4].

Z barokowego inwentarza nieustannie korzysta chyba najbardziej znana gwiazda muzyki pop – Madonna (ur. 1958). Wystarczy wspomnieć jej szóstą w karierze, światową trasę koncertową z 2004 roku, zatytułowaną Re-Invention World Tour. Artystka promowała nią album pod tytułem American Life. Koncert rozpoczyna wideo-projekcja na olbrzymim ekranie, który stanowi tło sceny. Przedstawia ona Madonnę w różnych jej wcieleniach. Filmy zostały wyreżyserowane przez wybitnego, nowojorskiego fotografa, Stevena Kleina (ur. 1965), słynącego z zamiłowań do kulturowych odniesień. Jedną z inkarnacji artystki jest barokowa matrona, ubrana w szkarłatną suknię na krynolinie i inkrustowaną szlachetnymi kamieniami wenecką maskę. W tle wybrzmiewa utwór The Beast Within, który w rzeczywistości jest deklinacją Apokalipsy św. Jana przy akompaniamencie etnicznych instrumentów.

Następnie na scenie pojawia się artystka, wyniesiona na podium za pomocą specjalnego dźwigu. Scenografię stanowi projekcja pałacu wersalskiego, a cała aranżacja nawiązuje dosłownie do estetyki francuskiego baroku, zwłaszcza do czasów Marii Antoniny (1755-1793), zwanej „Różą Wersalu”, ikony stylu rokoko (końcowej fazy baroku charakteryzującej się skłonnością do miniaturyzacji, subtelności, sielankowości, finezji, ale też nadmiernej dekoracyjności). Madonna ubrana jest w skąpy, wyszywany błyszczącymi klejnotami gorset zaprojektowany przez Christiana Lacroix i długie, czarne skórzane kozaki.

Piosenkarka rozpoczyna wielkie show jednym ze swoich kultowych szlagierów – Vogue, podczas którego wykonuje niewiarygodne figury gimnastyczne na podium – mostek czy stanie na głowie. Towarzyszy jej grupa tancerek i tancerzy w kostiumach zainspirowanych epoką i ludwikowskich perukach. Dominują żaboty, koronki, pantalony, surduty i puste stelaże krynolin. Wszystko misternie zaprojektowane i przemyślane z odpowiednim dla artystki rozmachem. To jednak nie pierwszy występ Madonny w barokowej odsłonie. W 1990 roku podczas rozdania nagród MTV Music Awards, artystka wykonała utwór Vogue, dosłownie cytując stylistykę epoki. Scenografię stanowiły dekoracyjne wrota z udrapowaną kurtyną, finezyjnymi kinkietami i złotymi sztukateriami. Obok ustawione barokowe meble – olbrzymie lustra w zdobionych, złotych ramach, fotel i pikowany szezlong. Zanim Madonna wyłoniła się zza kurtyny, tancerze prezentowali swoje choreograficzne umiejętności. Ich kostiumy to niesamowity przegląd barokowej mody – białe pończochy, koronkowe rękawy, haftowane żupany, piętrzące się warstwy żabotów i… kuse spodenki. Te ostatnie to już tylko i wyłącznie inwencja reżyserów spektaklu, projektanta kostiumów i samej artystki, uwielbiającej bawić się konwenansami, a nawet szokować. Tancerze witali Madonnę w towarzystwie dwóch eleganckich dam dworu. Diva wystylizowana na francuską królową Marię Antoninę, w przepięknej, écru sukni na panier[5], sznurach pereł, koronkowych rękawach i ciasno zawiązanym gorsecie. Do tego nieodłączna, ufryzowana peruka pełna piór i materiałowych różyczek, pudrowy makijaż i koronkowy wachlarz! Takiego stroju pozazdrościłaby niejedna przedstawicielka płci pięknej na dworze Ludwika XIV.

Reinvention poster, źródło: Wikipedia

Występowi towarzyszył imponujący układ choreograficzny z elementami cyrkowymi, a nawet erotycznymi! Madonna nie byłaby sobą, gdyby do swego występu nie wprowadziła choćby szczypty skandalu. Podobnych koncertów, mniej lub bardziej nawiązujących do epoki, artystka ma swym koncie tysiące. Znana jest z widowiskowego przepychu i żonglowania symbolami. Praktycznie każdy nowy album i trasa koncertowa Madonny to jej kolejna, fascynująca odsłona. Można śmiało założyć, że artystka jeszcze nie raz skorzysta z barokowego rogu obfitości, mieszając wyrafinowaną estetykę epoki z charakterystycznym sobie widowiskowym stylem.

Kwintesencją barokizacji, niezaprzeczalną królową stylu obfitującego w operowym przepychu jest amerykańska piosenkarka pop – Lady Gaga (ur. 1986). Wszystko, czego się dotknie, zamienia się w złoto – komentują złośliwie rozliczne tabloidy, nawiązując do ekscentrycznego i karykaturalnego wizerunku wokalistki. Rzeczywiście w tej materii gwiazda nie ma sobie równych. Występowała już w najbardziej udziwnionych kostiumach, od uszytej z czerwonego lateksu, elżbietańskiej sukni z potężną kryzą i dwunastometrowym trenem (Gaga tak ubrana spotkała się z brytyjską królową Elżbietą II), po suknię wykonaną z surowych płatów wołowego mięsa! Szokuje, oburza, wywołuje skrajne emocje, ale przy okazji jest świetną kompozytorką, pianistką, wybitną wokalistką (jej głos osiąga 2,7 oktawy) i mistrzynią w cytowaniu symboli kulturowych. Madonna, posuń się! – pisały brytyjskie magazyny muzyczne, kiedy Lady Gaga w 2010 roku zgarnęła trzy statuetki Brit Awards we wszystkich kategoriach, w których była nominowana. Artystka z impetem wkroczyła na światową scenę pop, z kretesem detronizując wszystkie swoje poprzedniczki. Jej twórczość jest tak nieprzewidywalna, pełna inspiracji, historycznych i kulturowych zapożyczeń, że z trudem będzie komukolwiek pozbawić ją pierwszego miejsca na podium. Do samego baroku i rokoka Gaga uciekała się nieskończoną ilość razy. Nosiła monstrualne peruki, wykraczające nawet poza barokowe standardy, potężne krynoliny i panier, gorsety, koronkowe welony i karnawałowe maski. W jednym z jej kultowych przebojów zatytułowanym Bad Romance pojawia się motyw bachowskiej Fugi h-moll z pierwszego tomu Das Wohltemperierte Klavier.

 

Wszystkie największe przeboje artystki doczekały się swoich symfonicznych wersji, a Northwood High School Symphonic Orchestra dokonała nawet imponującej kompilacji szlagierów Lady Gagi. Koncert odbył się 2011 roku w Irvine w stanie Kalifornia. Zaskoczeniem dla zebranej publiczności było nie tylko klasyczne wykonanie popowych utworów, ale także samo zachowanie instrumentalistów, którzy pod koniec koncertu ochoczo poderwali się do tańca. Przeboje Lady Gagi były wykonywane chyba już na wszystkich instrumentach, łącznie z kościelnymi organami! Jeden z utworów piosenkarki, zaaranżowany na styl barokowej fugi zagrał amerykański klawesynista Paul Cienniwa w kościele First Church of Boston (należącym do wyznawców uniwersalizmu unitariańskiego). By odnaleźć barokowe wpływy w twórczości Lady Gagi wystarczy przyjrzeć się wnikliwie jednemu z jej koncertów. Wzorcowe pod względem swej barokowości jest chyba show artystki podczas rozdania nagród MTV Music Awards w 2009 roku. Scenografią jest dwupoziomowe, pałacowe wnętrze ze schodami hiszpańskimi, zdobnymi świecznikami na zakończeniach balustrady i wzorzystą tapetą. U sufitu zwisają potężne, kryształowe żyrandole. Jeden z kandelabrów leży również bezpośrednio na scenie, tuż pod schodami, wygląda, jakby został zrzucony ze stropu i roztrzaskał się na tysiące, maleńkich odłamków kryształu. Po lewej stronie ustawiony jest biały fortepian. Dekoracja jest bardzo przeskalowana, odpowiednio zaaranżowane oświetlenie potęguje wrażenie jej monumentalności. Białe kostiumy tancerek i tancerzy otaczających artystkę raczej w sposób swobodny nawiązują do epoki. W większości mają one buduarowy, bieliźniarski charakter – dużo przezroczystości, koronkowych masek, sznurów pereł i gorsetowych wiązań. Mężczyźni odziani są w pończochy i cieniutkie, tiulowe koszule z odkrytymi plecami, tancerki w pasach do pończoch i gorsetach. Lady Gaga również swym strojem przypomina barokową kurtyzanę. Ma na sobie koronkową, jednoczęściową bieliznę z peleryną i bufką wykonaną z białego futerka, skórzane kozaki oraz maskę z uszami królika. Do tego pukle różowej peruki, wyrazisty makijaż i naszyjniki pereł. Podczas występu widzowie są bombardowani rozmaitymi bodźcami – artystka tańczy, gra solówki na fortepianie, a w kulminacyjnym punkcie show zaczyna krwawić, obryzgując na czerwono białe kostiumy członków baletu! Takiego zakończenia nie spodziewał się nikt, prawdziwie barokowa farsa nawiązująca do historii Marii Antoniny, która publicznie została ścięta na gilotynie.  Barokowość Lady Gagi to jednak nie tylko ekstrawagancki wizerunek artystyczny i pełne przepychu i dekoracyjności koncerty. To przede wszystkim imponujące liczby! 13 statuetek (Grammy, Brit Awards, MTV Video Music Awards) w zaledwie trzy lata (jako pierwsza artystka w historii), tytuł Artystki roku 2010 magazynu Billboard, miejsce na liście Forbes 100 najbardziej wpływowych celebrytów na świecie (dwukrotnie), miejsce na liście najbardziej wpływowych ludzi na świecie magazynu Time. 9 miejsce na liście najbardziej wpływowych ludzi 2011 roku Vanity Fair. Jej premierowy album The Fame znalazł się wśród najlepszych debiutów wszechczasów według Rolling Stone, a drugi krążek zatytułowany Born This Way został uznany przez Billboard jednym z najlepszych albumów 2011 roku. Utwór Poker Face osiągnął pierwsze miejsce na listach przebojów w 20 krajach świata, w tym na prestiżowej liście Billboard Hot 100. Premierowa trasa koncertowa artystki The Monster Ball Tour zarobiła 227,4 milionów dolarów, pobijając rekord w kategorii debiutów. Takiego wyniku nie osiągnęła żadna gwiazda wcześniej. Wreszcie, album The Fame znalazł się w Księdze Światowych Rekordów Guinnesa jako utrzymujący się najwięcej tygodni na liście najpopularniejszych albumów w Wielkiej Brytanii. Liczby mówią same za siebie, a lista nagród i nominacji Lady Gagi na tym się nie kończy. Wrażenia dodaje fakt, że artystka jest w zasadzie na początku swojej muzycznej kariery, wydała cztery albumy, odbyła cztery trasy koncertowe. Jeżeli będzie kontynuować przyjętą sobie, zbarokizowaną stylistykę muzycznej kariery, można się po niej spodziewać dosłownie wszystkiego.

źródło: Wikipedia

To tylko wybrane przykłady współczesnych artystów, których twórczość, wizerunek oparte są na maksymalizacji środków, barokowym przepychu, przesadnej niekiedy dekoracyjności. Podobnych realizacji można by mnożyć bez końca. Z barokowego nadmiaru korzystał rockowy styl drugiej połowy lat siedemdziesiątych XX wieku, zwany glam rockiem (lub glitter rockiem)[6]. Zapoczątkował go sam David Bowie (ur. 1947), ukazując fanom psychodeliczne wcielenie swojej osobowości pod pseudonimem Ziggy Stardust. Glam rock przyswoił sobie ekspresyjną teatralność rodem z opery, dziwaczne kostiumy, krzykliwe makijaże, cekiny, brokaty i wszelki kicz mający na celu oczarować widza. Barokową estetyką inspirował się popowy, szwedzki zespół Army of Lovers m.in. w teledysku do swojego największego przeboju Crucified z 1991 roku. Krytycy doszukują się barokowości w twórczości zespołu Queen, a obdarzoną imponującym głosem Florence Welch (ur. 1986) z brytyjskiej formacji Florence and the Machine porównuje się z operowymi divami. Barokowa była nawet złota marynarka, którą król popu Michael Jackson (1958-2009) zwykł nosić podczas swoich najbardziej spektakularnych koncertów!

Nie ma absolutnie wątpliwości, że współczesna muzyka jest przepełniona (co samo w sobie jest cechą baroku) przykładami nawiązującymi pośrednio lub bezpośrednio do epoki. Wszystkie te egzemplifikacje rodzą pytania o kierunek, jakim podążają dzisiejsze trendy muzyczne i kulturowe. Czy jesteśmy w stanie konsumować na bieżąco zalewający nas nadmiar? Czy spod dekoracyjnej fasady potrafimy wydobyć wartościowy kontekst? Czy proces ciągłego spiętrzania, nawarstwiania, kolekcjonowania i multiplikowania wyrazów, środków, bodźców, przekazów ma jakiekolwiek granice? A jeśli tak, to gdzie one są? W odpowiedzi na te pytania przychodzi na myśl jedynie cytat wielkiego filozofa naszych czasów Jeana Baudrillarda (1927- 2009) – istniejemy we wszechświecie, w którym jest coraz to więcej informacji, a coraz mniej sensu[7].



[1] Tomasz Szlendak, Kultura nadmiaru w czasach niedomiaru, w: Czas Kultury, 1(76)/2013.

[2] Ibidem, s. 9.

[3] Katarzyna Brzezina, Joanna Wolańska, Barok i barokizacja, Universitas, 2007.

[4] Londyński koncert Kylie Minogue z trasy Aphrodite. Les Follies został wydany w lipcu 2011 roku w postaci studwudziestominutowego DVD w innowacyjnej technologii 3D. Użytkownicy sprzętu umożliwiającego odtwarzanie trójwymiarowych filmów mają tym samym niepowtarzalną okazję niemalże uczestniczyć w tym wyjątkowym, barokowym show.

[5] Rodzaj fiszbinowego stelaża noszonego w XVIII wieku, w celu powiększenia objętości sukni, za: François Boucher, Historia mody, Wydawnictwo Arkady, 2007.

[6] Z ang. glam – przepych, blask (przyp. aut.).

[7] Jean Baudrillard, Symulakry i symulacja, Wydawnictwo Sic!, 2009.

Tekst jest fragmentem pracy magisterskiej pt. Barok i jego wpływy w muzyce współczesnej napisanej pod kierunkiem prof. dr. hab. Wojciecha Skrzydlewskiego na Wydziale Nauk Społecznych i Dziennikarstwa w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu w roku 2014.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć