okładka książki, materiały prasowe

recenzje

Barwne jazzu początki – recenzja książki Krzysztofa Karpińskiego „Był jazz. Krzyk jazz-bandu w międzywojennej Polsce”

Monografia Karpińskiego prezentuje dokumentalny obraz wczesnego polskiego jazzu na tle ówczesnej obyczajowości. Po jej lekturze nie można mieć wątpliwości, że polski Jazz Age rozpoczął się jeszcze przed II wojną światową.

Tytuł książki jest wyraźnym nawiązaniem do filmu Feliksa Falka Był jazz, przedstawiającego tak zwany „okres katakumbowy” w rozwoju polskiego jazzu, powszechnie uważany za czas pojawienia się tej muzyki w naszym kraju. Karpiński dowodzi jednak, że muzyka synkopowana pojawiła się w Polsce dużo wcześniej, bo już około 1926 roku. Przedstawiona w książce historia polskiego jazzu w wielkim skrócie wygląda następująco: lata 1921-1925 określa Karpiński jako asymilację jazzowego fenomenu – powstała wówczas orkiestra Karasińskiego i Kataszka (1922), nagrano pierwszą płytę jazzową (1924). Drugi etap obejmuje lata 1926-1929. W 1926 roku powstało w Krakowie Stowarzyszenie Jazz, w tym samym roku w Polsce gościliśmy też amerykańską rewię Louisa Douglasa The Chocolate Kiddies. Rok później w Krakowie powstał The Jolly Boys Band, w Warszawie natomiast L’Orchestre Symphonique Se Transformant en Jazz. Kwiecień 1926 roku to narodziny Polskiego Radia w Warszawie i związanych z nimi transmisji koncertów muzyki tanecznej, a później także jazzowej. W 1929 roku orkiestra Karasińskiego i Kataszka dała koncert podczas Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu. Za trzeci etap kształtowania się jazzu w Polsce Karpiński uważa lata 1930-1935, kiedy to pojawiły się filmy dźwiękowe, rozpoczął się import płyt jazzowych, a w Krakowie powstał zespół Szał. W tym czasie do Polski imigrowali jazzowi muzycy pochodzenia żydowskiego, w tym słynny Ady Rosner. Lata 1936-1939 to era polskiego swingu. W Warszawie powstał Jazz Club YMCA, a także wystąpił Joe Turner. W tych latach powstało też kilka orkiestr jazzowych, najważniejsze z nich to bandy: Jerzego Petersburskiego, Henryka Golda, Zygmunta Karasińskiego, Ady Rosnera, Franciszka Witkowskiego, Leonarda Iglowskiego, Emila Bruha, Ivo Wesby’ego czy Aleksandra Tumela.

Lambeth Walk (N.Gay / A.Włast) Nowy taniec z teatru Wielka Rewia (A new dance from the theatre Grand Revue) – Adam Aston & Ork.tan. Syrena Rekord, dyr. Iwo Wesby, Syrena-Electro 1938 r.

Publikacja Krzysztofa Karpińskiego podzielona jest na dziewięć rozdziałów, z czego dwa najobszerniejsze opisują życie muzyczne stolicy i pozostałych miast Polski. Sporą jej część zajmuje dodatek Kto jest kim w jazzie międzywojennym zawierający biogramy stu pięćdziesięciu jeden muzyków, a także osób związanych z tą muzyką, takich jak na przykład dziennikarza i publicysty, założyciela czasopisma „Jazz”, Józefa Balceraka. W książce znajdziemy zarówno opisy ośrodków miejskich, konkretnych klubów i lokali, w których grano muzykę jazzową, jak i charakterystyki zespołów ją wykonujących. Dużo miejsca autor poświęca ważnym postaciom polskiego przedwojennego jazzu, zwłaszcza Zygmuntowi Karasińskiemu, Ady Rosnerowi czy Georgowi Scottowi. Karpiński omawia też działalność muzyków mniej znanych lub całkowicie zapomnianych, których kariery artystyczne często zostały bezpowrotnie przerwane przez wojnę. Życie muzyczne tamtych lat koncentrowało się w stolicy, co nie znaczy, że w pozostałych miastach Polski nie grano utworów swingujących. Karpiński w rozdziale Jazz poza stolicą opisuje egzystencję tej muzyki w Krakowie, Wilnie, Lwowie, Poznaniu, Łodzi, Bydgoszczy, Toruniu, Lublinie i Białymstoku, ośrodkach nadmorskich: Gdyni, Juracie, Gdańsku i Sopocie, a także miejscach typowo turystycznych: Zakopanem, Krynicy. Książka zawiera też najważniejsze informacje dotyczące rozwoju muzyki jazzowej w Europie, zwłaszcza w krajach sąsiadujących wówczas z Polską, jak na przykład Czechosłowacja czy ZSRR.

Na wizualną oprawę publikacji składają się kolorowe ilustracje, fotografie muzyków, artykułów i recenzji prasowych, afiszów koncertowych, listów, nut, a także archiwalne zdjęcia ulic Warszawy, budynków, w których mieściły się przedwojenne kawiarnie i lokale rozrywkowe. Ponadto każdy rozdział poprzedzony jest wierszem o tematyce jazzowej autorstwa Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (między innymi tytułowy Krzyk jazz-bandu) oraz Marii Ejsmondowej. Poezja jest tu nie tylko artystycznym dodatkiem urozmaicającym treść samej książki, ale świadczy o wysokiej randze jazzu w ówczesnej kulturze – w końcu stał się on przedmiotem opisu literackiego. Lekturę ułatwiają indeksy nazwisk, formacji muzycznych, a także teatrów, kin, kawiarni i lokali rozrywkowych. Znakomitym uzupełnieniem publikacji jest dołączona do niej płyta CD z unikatowymi nagraniami czołowych polskich orkiestr z lat 1937-1940. Warto wspomnieć, że publikacja Karpińskiego została nagrodzona Piórem Fredry 2014 za wartości merytoryczne oraz walory edytorskie i typograficzno-artystyczne.

Książka poprzez opisy i zdjęcia odtwarza klimat międzywojennej Polski, opisuje jej bogate życie kulturalne. Wiele ciekawostek znajdą w niej pasjonaci kina, teatru, kabaretu, a także ówczesnej mody. Kino nie pojawia się tu bez powodu – sporo produkcji filmowych lat 30. zawierało muzykę jazzową, jak na przykład: Dziś mamy bal w reżyserii Jerzego Zarzyckiego, Pieśniarz Warszawy ze słynnym Eugeniuszem Bodo, Każdemu wolno kochać, w którym zagrała orkiestra Karasińskiego i Kataszka czy Piętro wyżej z muzyką Warsa, wykonaną przez jego orkiestrę. Z książki Karpińskiego można się też dowiedzieć, jakie trunki serwowane były w najlepszych ówczesnych lokalach i restauracjach. Autor opisuje również, jak jazz funkcjonował w Polskim Radiu, osobny rozdział poświęca także jazzowej fonografii. Karpiński porusza też problem ówczesnej recepcji jazzu w Polsce. Konserwatywna część społeczeństwa uważała rosnącą popularność tej muzyki za przejaw zdziczenia obyczajów. Jak bardzo nieprzychylne były to opinie, obrazuje choćby cytowany przez Karpińskiego anonimowy artykuł Muzykalność a jazzbandytyzm, który ukazał się w styczniu 1926 roku w czasopiśmie „Muzyka i śpiew”.

Sex appeal, fokstrot z filmu Piętro wyżej (Henryk Wars / Emanuel Schlechter),
kwiecień 1937 r.

Faktograficzną narrację urozmaicają anegdoty, ukazujące barwne obyczajowe tło przedwojennej Polski, opisujące ówczesne życie kawiarniane stolicy, obfitujące w rozmaite, często niezbyt chwalebne, sensacyjne incydenty, choćby podać przykład: U Lija bywali artyści, przedsiębiorcy, dziennikarze i pisarze (…). To tutaj w 1904 r. rzeźbiarz Xawery Dunikowski zastrzelił malarza Wacława Pawliszaka, a piętnaście lat później Romuald Kamil Witkowski, także malarz wskoczył do dużego akwarium, w którym pływały przeznaczone do konsumpcji ryby[1].

Książka zawiera sporo przytoczeń wypowiedzi muzyków, dziennikarzy i publicystów, co nadaje jej dokumentalnego charakteru. Niestety, niektóre jej fragmenty składają się z prawie samych cytatów, czasem brakuje choćby kilku słów komentarza. Można by również zarzucić autorowi, że duża część zespołów, o których pisze, tak naprawdę jazzu nie wykonywała. W latach dwudziestych w klubach i lokalach nocnych przeważała bowiem muzyka taneczno-rozrywkowa, co prawda później coraz bardziej swingująca, jednak nie był to „prawdziwy jazz”. Po części działo się tak dlatego, ponieważ muzycy musieli podporządkowywać styl wykonywanych utworów upodobaniom właścicieli lokali i kawiarni, w których byli zatrudnieni, a jazz nie był jeszcze bardzo popularny. Z powodu braku nagrań nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co tak naprawdę grano, ale Karpiński na podstawie recenzji, a także przeprowadzonych na potrzeby książki wywiadów stara się możliwie jak najlepiej scharakteryzować typ wykonywanej muzyki i określić jej związki z jazzem. Ważna podkreślenia wydaje się w tym miejscu następująca uwaga: Nie można do tamtej muzyki stosować dzisiejszych kryteriów, bo wtedy doszlibyśmy do nieuchronnego wniosku, że w ogóle w Europie w okresie międzywojennym nie było jazzu [2]. Karpiński nie pozostaje jednostronny – przytacza różne, często skrajne opinie na temat istnienia jazzu w Polsce przed wojną: zdaniem Jana Ptaszyna Wróblewskiego w Polsce rozwijała się wówczas muzyka taneczna bardzo do jazzu zbliżona (…) i ten bardziej dla nas cenny pure jazz (wypowiedź z audycji radiowej Trzy kwadranse jazzu, 1979) [3]; natomiast według Andrzeja Trzaskowskiego nie może być mowy o tym, aby przed wojną rozwijał się u nas jazz [4]. Autor książki zaznacza również, że granica między muzyką taneczną, a tą, określaną mianem jazzu, była niezbyt wyraźna i to nie tylko w Polsce. W II Rzeczypospolitej jazz był muzyką rozrywkową, natomiast dziś – artystyczną. Z pewnością jednak okres ten przygotował grunt pod dalszy jego rozwój, już po wojnie.

Kolejnym problemem, z jakim borykał się przedwojenny jazz, była improwizacja. Wielu muzyków nie potrafiło swobodnie improwizować, niejednokrotnie popisy poszczególnych solistów ograniczały się do wykonania wcześniej ustalonego schematu melodyczno-rytmicznego. Oczywiście zdarzali się również bardzo uzdolnieni instrumentaliści, np. puzonista Zygmunt Jaroszewski czy saksofonista Tadeusz Jaselzon.

Czytając monografię Krzysztofa Karpińskiego, można wysnuć następujący wniosek: polski jazz był zarówno u swych początków, jak i jest dzisiaj muzyką elitarną. W międzywojniu słuchała go głównie ówczesna elita i spragniona nowości młodzież, był muzyką graną w najlepszych klubach i lokalach. W czasach powojennych jazz z przyczyn politycznych funkcjonował poza oficjalnym obiegiem, dziś również krąg słuchaczy jazzowych jest stosunkowo wąski.

Był jazz. Krzyk jazz-bandu w międzywojennej Polsce wypełnia lukę na polskim rynku wydawniczym. Stanowi kompendium wiedzy o przedwojennym jazzie i kulturze tego okresu. To obowiązkowa, a przy tym bardzo przyjemna lektura dla wszystkich miłośników muzyki synkopowanej.


K. Karpiński, Był jazz. Krzyk jazz-bandu w międzywojennej PolsceWydawnictwo Literackie, Kraków 2014. 

——————————————————————————————–

[1] K. Karpiński, Był jazz. Krzyk jazz-bandu w międzywojennej Polsce. Kraków 2014, s.55.

[2] ibid., s. 458.

[3] ibid., s.450.

[4] ibid., s. 450.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć