Bronisław Mirski ok. 1920

felietony

Bronisław Mirski – po nitce do kłębka, czyli detektywistyczne oblicze muzykologii

W życiu wiele rzeczy dzieje się z przypadku. Kilka niepozornych teczek, które trzy lata temu wyniosłam z Biblioteki Instytutu Muzykologii UW, zaważyło na mojej decyzji o podjęciu studiów doktoranckich. Gdyby nie właściciel owych teczek, jego reporterskie zacięcie do gromadzenia informacji i chęć dzielenia się wiedzą z kolejnymi pokoleniami, nigdy nie poznałabym Bronka, nie wyjechałabym do Stanów i nie zakochałabym się w kinie niemym. Ale po kolei.

W karierze każdego szanującego się muzykologa przychodzi ten moment, kiedy trzeba jasno zdefiniować swoje zainteresowania badawcze. U mnie pojawił się on dosyć późno, chociaż podskórnie wiedziałam, że nic nie da mi takiej satysfakcji jak dalsze badanie muzyki filmowej. Kiedy sama siebie postawiłam przed koniecznością wyboru odpowiedniej ścieżki naukowej, pojawił się na niej – niczym Deus ex machina – Bronisław Mirski.

– Pani Agnieszko, tu mamy takie materiały dotyczące jednego muzyka… chyba nazywał się Mirski. Niech sobie Pani to na spokojnie przejrzy. Wydaje mi się, że on miał jakiś związek z muzyką filmową, aczkolwiek nazwisko jest zupełnie nieznane. 

Otóż to. Nikt nigdy o Mirskim – skrzypku, dyrygencie i kompozytorze – nie słyszał. Wiedza o jego życiu przez lata zamknięta była w listach, dokumentach, wycinkach prasowych i fotografiach, które cudem przetrwały II wojną światową na strychu jednego z warszawskich mieszkań przy ul. Chmielnej. Zgromadziła je jego siostra Celina Mirska-Strumff, a odziedziczył jej syn, Tadeusz Strumff.

B. Mirski (po prawej) z rodziną (ok. 1897)

– Widzisz, jaki zabawny był Bronek? (pokazując zdjęcie rodzinne) Przed I wojną dyrygował orkiestrami na statkach transatlantyckich. W czasie jednej z takich podróży zdecydował się zostać w Stanach Zjednoczonych i tam zrobił karierę. Niewiele jednak o nim wiadomo.

Trzeba było się zatem czegoś dowiedzieć. Dogłębna analiza źródeł, kwerendy biblioteczne, eksplorowanie Internetu – tak powstał pierwszy zarys biografii. Urodzony w 1887 roku w Żyrardowie jako Bronisław Moszkowicz (na pewnym etapie musiał zmienić nazwisko), absolwent Instytutu Muzycznego w Warszawie, pobierał prywatne lekcje u czeskiego skrzypka Otakara Ševčíka. W Polsce znany był jako asystent dyrygenta Opery Warszawskiej, a później dyrygent Teatru Nowości. Dalsze doświadczenie zawodowe zdobywał w Paryżu i Londynie. Przed wybuchem I wojny światowej pracował na statkach linii żeglugowej White Star Line, które doprowadziły go do Nowego Jorku. W USA zyskał popularność jako dyrygent teatrów filmowych, zajmując się oprawą muzyczną spektakli, podczas których prezentowano filmy nieme. Zmarł na gruźlicę w 1927 roku w El Paso w stanie Texas. 

Brzmi całkiem rzetelnie. Niestety części z tych informacji nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę w stanie potwierdzić w stu procentach. W polskich archiwach wzmianek na temat Bronka praktycznie brak. Skoro jednak większość dorosłego życia spędził w USA, trzeba szukać tam. Następuje przełom: Photoplay Music from the Mirskey Collection at the University of Pittsburgh; artykuł na temat prywatnej kolekcji druków muzycznych, które zgromadził niejaki [Bro]Nek Mirskey i jego Polonia Orchestra. Skrzypek urodzony w Warszawie ok. 1887 roku, w latach 1913-1915 pracował jako lider orkiestry na statkach linii Red Star Line. W 1915 lub 1916 roku osiadł w Stanach Zjednoczonych, piastując m.in. stanowisko dyrygenta orkiestry Metropolitan Theater w Waszyngtonie. Wszystko zaczyna nabierać sensu.

B. Mirski na czele orkiestry Palace Theater w Dallas, TX (ok. 1924-25)

No cóż, teraz wystarczy tylko wyjechać do Pittsburgha i zobaczyć, co kryje owa kolekcja –  jedna z największych prywatnych kolekcji muzyki do filmów niemych, licząca ok. 3 500 folderów z nutami. Do odważnych świat należy, zatem piszę maila do kierownika biblioteki i asystenta, który zajmuje się (trwającym do dziś) katalogowaniem kolekcji. Nagle otwierają się przede mną nowe możliwości. Jim i Carlos życzliwie zapraszają mnie do współpracy, oferują pomoc, wskazują drogi do osiągnięcia celu – sami są ciekawi informacji na temat Bronka, które udało mi się do tej pory zgromadzić. Nie mija rok, a już szykuję się do wyjazdu na stypendium Fundacji Fulbrighta. Przede mną przygoda życia – dziewięć miesięcy na innym kontynencie!


Fragment kolekcji Mirskiego, Theodore M. Finney Music Library, University of Pittsburgh (2017)

Pod koniec sierpnia przekraczam drzwi Theodore M. Finney Music Library. Zaczyna się żmudna, ale zarazem fascynująca praca. Przeglądanie folderu po folderze i szukanie wskazówek, które Mirski niemalże sto lat temu nakreślił w nutach własną ręką. Rozszyfrowywanie notatek i manuskryptów, łączenie ze sobą rozmaitych faktów. W głowie pojawia się plan rekonstrukcji przykładowej partytury do filmu niemego. Największą przeszkodą okazuje się jednak to, że w kolekcji nie ma tzw. cue sheets, czyli wykazów utworów, które miały być wykonywane jako akompaniament do danego filmu. Myślę sobie – na pewno można to jakoś obejść. 

Fenway Theater w Bostonie, MA (ok. 1923-24)

Na podstawie artykułów i reklam prasowych udaje mi się odtworzyć niemalże pełne programy teatrów, w których pracował Mirski, na czele z Metropolitan Theater w Waszyngtonie, Fenway Theater w Bostonie, Palace Theater w Dallas czy Newman Theater w Kansas City. Dodatkowych sugestii co do repertuaru muzycznego szukam w innych archiwach. I tak trafiam do Goerge Eastman Musuem, odwiedzam Library of Congress oraz Boston Public Library. Niekończące się tabelki w excelu, godziny spędzone na przeglądaniu mikrofilmów, nawiązywanie kontaktów z innymi badaczami. Po nitce do kłębka. W końcu na horyzoncie pojawia się upragniona szansa realizacji wspomnianego planu, a swoje dotychczasowe wyniki badań prezentuję na konferencji w Nowym Jorku.

Od prywatnych listów, poprzez artykuły prasowe, po analizę druków muzycznych – okazuje się, że muzykologia to bardzo szeroka dziedzina, w której czasami trzeba odegrać rolę detektywa. Warto pokusić się o badania nad kompozytorami zapomnianymi, których spuścizna, niekiedy rozrzucona po świecie, latami czeka na odkrycie. Moja przygoda z Bronkiem jeszcze się nie kończy. Nieustanie poszukuję nowych informacji, opracowuję zebrany materiał i snuję marzenia na temat orkiestrowego wykonania rekonstruowanej przeze mnie partytury wraz z pokazem filmu. Tak to już bywa, że w najmniej oczekiwanym momencie pojawia się perspektywa, która definiuje nasze życie na kolejne lata. Trzeba się tylko na nią otworzyć.

Fragment rękopiśmiennej kopii partii I skrzypiec utworu The Village Orchestra z kolekcji Mirskiego

—————-

Spis treści numeru Dalekie lądy. Kompozytorzy emigracyjni

Felietony

Agnieszka Cieślak, Bronisław Mirski – po nitce do kłębka, czyli detektywistyczne oblicze muzykologii

Aleksandra Bliźniuk, Tylko bez romantycznych uniesień

Wywiady

Marlena Wieczorek, “Zbyt długo traktowano twórczość i działalność polskich kompozytorów tworzących w XX wieku poza granicami kraju jako historię niejako odrębną od tej krajowej” – wywiad z Beatą Bolesławską-Lewandowską

Ewa Chorościan, “Po zbudowaniu silnej oraz przyjaznej relacji z polskimi wykonawcami, krytykami, muzykami, nie ma siły, ktόra by te relacje zakończyła” – wywiad z Dobromiłą Jaskot i Dominikiem Karskim

Recenzje

Agnieszka Teodora Żabińska, Nierówny Rogowski

Ewa Chorościan, Dwie piąte – Wajnberg i Prokofiew

Publikacje

Agnieszka Cieślak, Mariusz Gradowski, Muzyka filmowa. Twórcy emigracyjni

Andrzej Bełkot, Definicja migracji

Edukatornia

Magdalena Nowicka-Ciecierska, Henryk Wars – Pierwszy Polak w Hollywood

Paulina Zgliniecka, Szperając w pamięci. O życiu i twórczości Eugeniusza Morawskiego

Elżbieta Szczurko, Antoni Szałowski – odkrywany (neo)klasyk

Kosmopolita

Kinga Krzymowska-Szacoń, American Dream? Kompozytorzy europejscy w Stanach Zjednoczonych

Grzegorz Piotrowski, Bohuslav Martinů: emigrant

Rekomendacje

Zygmunt Mycielski – Andrzej Panufnik: Korespondencja. Część 1: Lata 1949–1969

Kompozytorzy polscy na emigracji. Przewodnik (XX wiek)

 

 Zrealizowano w ramach stypendium twórczego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć