Mianem muzyki popularnej – w najprostszym rozumieniu tego terminu – określamy muzykę nieklasyczną, niesymfoniczną, niepoważną i niesforną. Ekspansja tego nurtu była nagła i gwałtowna, tak samo jak formowanie się jej następstw. Zderzenia pokoleniowe i zmienne nastroje społeczno-polityczne, były swoistym kondensatorem dla powstawania coraz to nowych gatunków. Blues, jazz i rock były dla naszych dziadków często symbolem buntu, lecz dziś wiele osób młodego pokolenia traktuję tę muzykę raczej jako relikt ubiegłych lat.
Blisko sto lat ewolucji pop kultury połączone z technologią (telewizja, internet, media społecznościowe), daje nam szerokie spektrum obserwacji i możliwości poznawania kolejnych zespołów i gatunków. Konkurencyjność jest zatem ogromna – kto tym razem będzie na topie?
Jak wiemy, rock to nie tylko gitarowe brzmienie, silne uderzanie o werbel i basowa ściana dźwięku. To również – a niekiedy przede wszystkim – wizerunek sceniczny i charyzma muzyków. Począwszy od kolorowych obcisłych strojów, bujnych kręconych włosów i silnym makijażu, przechodzimy przez lateksowe spodnie, skórzane kurtki i karwasze (nie pomijając oczywiście dżinsów, trampek i koszul w kratę), i docieramy do czasów, kiedy każde nowe dziwactwo i indywidualny styl jest na wagę złota. Aha, prawie zapomnieliśmy o muzyce – tak, ona też w zasadzie jest dziś istotna. Lecz czy aż tak bardzo?
Szokowanie, zadziwianie i rozśmieszanie – jeszcze niedawno określenia te przypisywane były najczęściej do trupy cyrkowej. Jednak dzisiejszy popularny artysta, aby w najprostszy sposób trafić do wielkiego grona słuchaczy, musi również spełnić te warunki. I przy okazji coś zaśpiewać lub zagrać. Berliński muzyk i raper Roman Geike jest świetnym przykładem muzyka-klauna. Znany jest pod pseudonimami MC Ramon, Cornerboy, Left Coast, Dayton the Fox, lecz najczęściej jako Romano. Ci bardziej złośliwi nazywają go, przez jego specyficzną aparycję, nieślubnym dzieckiem Angeli Merkel i Władimira Putina. Pochodzi on z dzielnicy Köpenig położonej na południowy-wchód stolicy Niemiec. Sceneria tego miejsca z dozą sentymentu przypominać nam może nasze rodzime lasy budynków z betonowej płyty, a dla Romana rejon tej jest częścią jego samego. Autor artykułu na stronie spiegel.de nazywa artystę przewrotnie Robin Hoodem z Köpenig1. Otrzymujemy więc obraz rapera, jako mini-gangstera dbającego o swoją małą społeczność. W utworze Köpenig porównuje swój region do znanej w środowisku raperów dzielnicy Compton na południu Los Angeles, gdzie został nakręcony teledysk. Twórczość artysty nie jest jednak popularna w Stanach Zjednoczonych, choć może to i lepiej dla Romano – zapewne wielu raperom mogłoby nie spodobać się „bezczeszczenie“ ziemi gdzie powstawały najważniejsze dla gatunku grupy hip-hopowe. Nie mniej jednak Easy-E2 przewraca się w grobie.
Choć Romano bardzo wierzy w to co tworzy i traktuje swoją pracę poważnie, dla wielu odbiorców jest traktowany raczej z przymrużeniem oka. Jednak piękne blond warkocze i styl ubierania się artysty na pewno spełniają swoją rolę i zostają zapamiętane w pewnych gronie osób. Szczególnie w Berlinie.
Zapewne większości osób grupy Die Antwoord nie trzeba przedstawiać. Duet pochodzący z Republiki Południowej Afryki jest znany na całym świecie. Mieli okazję zagrać nawet w Polsce, podczas trwania Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku w Poznaniu. Ich kontrowersyjny wizerunek, muzyka, teksty, a przede wszystkim teledyski przyciągają ogromne rzesze słuchaczy. Ich szczególny wizerunek tworzy ścisłe powiązanie z kulturą Zef, która cieszy się ogromną popularnością wśród młodego południowoafrykańskiego pokolenia:
Słowo zef pochodzi z południowoafrykańskiego slangu i oznacza w wolnym tłumaczeniu „wspólny”, „powszechny”, „ogólny”. Jack Parow, raper z Kapsztadu, w wywiadzie mówi o zef: „coś jakby ekskluzywny, ale przeciwieństwo ekskluzywnego”. Yo-landi Visser, raperka z grupy Die Antwoord, określa to tak: „Jesteś zef wtedy, kiedy jesteś biedny, ale fancy. Biedny, ale seksowny, kiedy masz styl”.3
Nie mniej jednak, Die Antwoord nie narzekają na bycie biednymi, za to fancy są na pewno! Proste slogany na temat równości, swobody i łączenia się kultur towarzyszące ideologii, są dla młodych ludzi – nie tylko z RPA – jak elektryczna pułapka na owady. Podążając za swoimi idolami, nie zdają sobie sprawy, jak napięte są nastroje społeczno-polityczne w tym kraju, zwłaszcza na podłożu etnicznym i rasowym. Wyraźnie wygrywa tu nasze-europejskie hasło Miłość, Równość i Braterstwo, a „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”.
Wisienką na torcie tego zestawienia jest niedawno powstała rosyjska grupa z Sankt Petersburga. Little Big tworzy kilku członków, jednak głównymi postaciami tego zespołu są Ilya Prusikin i Olimpiya Ivleva – karlica. W internecie padają komentarze, że Little Big jest wierną rosyjską kopią wcześniej wspominanego Die Antwoord. Podobieństwa widać na pierwszy rzut oka – styl muzyczny utrzymany w mocnym elektronicznym brzmieniu; ekscentryczny wizerunek członków (np. styl tatuaży); obsceniczne, często wulgarne sceny teledysków oraz proste, lecz zarazem dosadne teksty piosenek. W zasadzie można uznać, że Die Antwoord jest tak bardzo południowoafrykański, jak Little Big rosyjski. W teledysku do zaledwie dwuminutowego utworu Welcome to Russia mamy zawarte wszystko co stereotypowe i rosyjskie. Oczywiście z nutą szaleństwa i ekstrawagancji.
Największą sławę zespołowi przyniósł jednak wydany ponad miesiąc temu utwór o nazwie My dick. Tłumaczenie jest dość oczywiste. Tak jak zespół nazwał – tak zrobił. Piosenka dosłownie traktuje o uwielbieniu swojego przyrodzenia przez podmiot liryczny. Nic dodać, nic ująć. Sceny teledysku w przeróżny, niekiedy finezyjny sposób przedstawiają największą dumę każdego mężczyzny. Choć pewnie nie każdy w taki sposób chciałby to zobrazować.
Szeroka dostępność do czegokolwiek i gdziekolwiek zostało w świecie wymyślone, niesie za sobą dużo korzyści, jak również stwarza pewne ryzyko. W dobie internetu i ogromnego przepływu informacji czasem możemy się zagubić. Pewnie nie jednemu z nas zdarzyło się, podczas szukania książki potrzebnej na egzamin, „wylądować” na zupełnie innej stronie. Droga pomiędzy lekturą Kanta a piętnastominutowym filmie na temat łuparki do drewna pozornie jest niewielka. Podobnie jest z szaleństwem w muzyce. Żyjemy w czasach, w których każdy może nazwać się artystą, lecz sztuką tak naprawdę, jest patrzenie z przymrużeniem oka na to, co się tworzy, produkuje lub nas zalewa. Szaleńców nigdy nam nie zabraknie, a kto wie – może to oni poprzez swoją muzykę czy performance z dozą muzyki, nadadzą smaku tej dziedzinie sztuki?
A wy jakich znacie muzyków-klaunów?
[2] Easy-E – pochodzący z Compton raper, współtwórca gruby N.W.A; uznawany jest za ojca chrzestnego gangsta rapu.
[3] https://pl.wikipedia.org/wiki/Zef
____________________________________________
Ihor Wasylik, jeden z autorów bloga https://podsluchaj.wordpress.com student muzykologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się głównie muzyką etniczną i folklorem, ze szczególnym uwzględnieniem tradycji ukraińskiej. Dodatkowym aspektem jego rozważań jest kontekst kulturowy i społeczny w muzyce, jak również szeroko rozumiana muzyka popularna.