Co niekonwencjonalnego a jednocześnie interesującego można jeszcze zrobić w XXI wieku z kompozycjami Chopina? Przyznam, że zadaję sobie to pytanie za każdym razem, kiedy tylko znajduję kolejne projekty z hasłem „Chopin”. W przypadku albumu „The Chopin Project” Ólafura Arnaldsa było jednak inaczej. Po obejrzeniu brytyjskiego serialu Broadchurch, do którego islandzki kompozytor skomponował muzykę, wiedziałam, że warto sięgnąć po jego nową płytę, a swój początkowy sceptycyzm zamieniłam na zaciekawienie.
Nowy album Ólafura Arnaldsa i pianistki Alice Sary Ott zatytułowany The Chopin Project miał swoją premierę pod koniec marca tego roku. Płyta zawiera dziewięć utworów, wśród których znajdują się zarówno (re)interpretacje utworów Fryderyka Chopina, jak i własne kompozycje Arnaldsa. Alice Sara Ott, pianistka niemiecko-japońskiego pochodzenia, koncertuje z najlepszymi orkiestrami na całym świecie i miała już okazję nagrywać utwory polskiego kompozytora[1]. Arnalds pełni w tym projekcie funkcję producenta, kompozytora i „kierownika artystycznego”, który jedynie w kilku momentach obsługuje syntezatory, nie wprowadzając jednak zbyt wielu elektronicznych modyfikacji.
Celem całego projektu Islandczyka było nagranie znanych utworów Chopina zupełnie inaczej. W kilku wywiadach Arnalds podkreślał, że polskiego kompozytora słuchał już jako dziecko i z własnej, może dla niektórych nieco egoistycznej potrzeby, chciał je teraz usłyszeć na nowo. W tym celu postanowił w swoich nagraniach oddać swobodny, improwizacyjny charakter muzyki, w której jest miejsce zarówno na potknięcia, jak i podśpiewywanie w stylu Glenna Goulda. Dzięki niekonwencjonalnemu użyciu mikrofonów i wykorzystaniu zwykłego „restauracyjnego” pianina, Arnalds chce posadzić słuchacza tuż obok muzyka i dać mu możliwość takiego samego (a przynajmniej podobnego) odczuwania i doświadczania. W jednym z wywiadów Islandczyk wyjaśnił swój cel jeszcze dokładniej:
We are doing this more to bring out the humanity of what’s happening. Usually you are listening to classical records and they are very pure and clean, and there are never any mistakes, and you never hear any extra sounds. I wanted to hear Alice’s breathing, I wanted to hear her feet clicking on the pedals, I wanted to hear the creacking of the chair. These sounds are there, but not to be intrusive – they’re there to tell you there is a person present[2].
O projekcie:
Album otwiera kompozycja Ólafura Arnaldsa pt. Verses. Zastanawiałam się dość długo nad tym wyborem, bardziej pod kątem marketingowym niż muzycznym. Kompozytor zrezygnował bowiem z „chopinowskiego otwarcia” (co sugerowałby tytuł płyty) i wykorzystania fortepianu (na co wskazywałaby postać Chopina). Islandczyk postanowił otworzyć album dźwiękami smyczków i spokojnym, tajemniczym tematem.
Dopiero kolejny utwór z płyty, Largo z Sonaty fortepianowej nr 3 potwierdza, że The Chopin Project to jednak album poświęcony muzyce Chopina. Po pierwszym przesłuchaniu tego utworu uświadomiłam sobie także, że kompozycje są ze sobą ściśle powiązane, a w otwierającym album Verses znalazła się już zapowiedź kolejnego utworu – Largo. Po pierwszych dźwiękach Nokturnu cis-moll mogłoby się wydawać, że Arnalds pozostanie przy fortepianowej interpretacji utworu Chopina, jednak po kilkunastu sekundach pianino cichnie, a temat przejmują skrzypce. Do współpracy przy tej kompozycji Islandczyk zaprosił znaną norweską skrzypaczkę, Mari Samuelsen.
O ile pierwszych dwóch kompozycji można słuchać oddzielnie, to już Nokturn cis-moll i kolejny utwór – Reminiscence stanowią nierozdzielną całość. W utworze tym do Mari Samuelsen dołącza ponownie Alice Sara Ott, a Arnalds wprowadza nas w swoją własną interpretację Nokturnu, która sprawia, że znów wracamy do atmosfery tajemniczych smyczków z początku albumu.
Kolejną kompozycją z płyty „The Chopin Project” jest Nokturn g-moll. Przy tym utworze Arnalds w pełni zrealizował swój pomysł naturalnego i niedoskonałego efektu nagrania. Utwór zaczyna się od szumów, stłumionych głosów, które słychać do samego końca, a do tego można odnieść wrażenie, że podśpiewująca sobie pod nosem pianistka siedzi tuż obok. Następna kompozycja, Eyes Shut / Nocturne in C minor jest kolejną reinterpretacją znanego nokturnu Chopina. Powracają smyczki, ale Arnalds nie rezygnuje z dodatkowych efektów, szumów, oddechów, które są szczególnie słyszalne w solowym fragmencie pianistki. Written in Stone to autorskie „interludium” Islandczyka, po którym następuje utwór Letters of a Traveller, płynnie przechodzący w kończące płytę Preludium „Deszczowe”.
Rozwój technologii w ostatnim dziesięcioleciu przyzwyczaił nas do bezbłędnych, czystych, wręcz „sterylnych” nagrań. Tymczasem Ólafur Arnalds postanowił udowodnić w swoim Chopinowskim projekcie, że potknięcia i pomyłki są czymś bardzo ludzkim – przede wszystkim dowodem podejmowanego ryzyka. Decydując się na wykorzystanie do nagrań zwykłego pianina, a nie najwyższej klasy fortepianu, Islandczyk przypomniał także, że polski kompozytor był genialnym improwizatorem, a ten nieco nonszalancki klimat improwizowania idealnie wpisuje się w atmosferę całego albumu. Materiał znajdujący się na płycie sprawia wrażenie bardzo spójnego, przede wszystkim za sprawą łączników na kwintet smyczkowy, fortepian i syntezator, które dobrze oddają charakter pozostałych utworów Chopina. Otwierając album swoją własną kompozycją, Arnalds pokazał jednak, że jest to bardzo osobista interpretacja, mocno osadzona w jego stylistyce. Nie powiedziałabym, że najnowszy projekt Islandczyka, to album dla wielbicieli Chopina. The Chopin Project polecam przede wszystkim tym, którzy lubią niekonwencjonalne pomysły i skandynawski chłód muzyki Ólafura Arnaldsa.
[1] Alice Sara Ott, Chopin: Complete Waltzes, Deutsche Grammophon, 2010.
[2] Ólafur Arnalds w wywiadzie dla magazynu muzycznego ‘NOTHING BUT HOPE AND PASSION’, https://nbhap.com/interviews/olafur-arnalds-alice-sara-ott-chopin-project/ [dostęp: 24.04.2015].