recenzje

Cover. Dodaj do ulubionych. „MBTM”, drugi półfinał

Co śpiewają uczestnicy programu słynącego z promowania własnej twórczości artystów? Covery.

Rzadko który odcinek „Must Be The Music” zaczyna się tak dobrze. Tym razem o wysoki poziom drugiego półfinału siódmej edycji zadbała przeurocza grupa Kraków Street Band z, uwaga, Krakowa. Chętnie posłuchałabym jakiejś własnej kompozycji zespołu, panowie jednak ponownie uraczyli publiczność coverem. Utwór Hot Stuff Donny Summer potwierdził tylko tezę, że twórcy Kraków Street Band mają nie tylko wyczucie w doborze repertuaru do przearanżowania, ale również znakomicie te aranże realizują. Jest dziś moda na to, by taneczne hity (np. Rihanny) przekształcać w romantyczne ballady i ten chwyt się sprawdza. Członkowie Kraków Street Band wybrali natomiast inną ścieżkę – to ich opracowania są bardzo taneczne, utrzymane w swoistej, spójnej stylistyce, okraszone bogatą instrumentacją, przy czym danie główne to rewelacyjny, charyzmatyczny wokalista, Łukasz Wiśniewski. Nie tylko on jednak tu śpiewa. Na uznanie zasługują i chórki, i profesjonalni instrumentaliści, którym żadna solówka, a już tym bardziej modulacja nie straszna. Wy jesteście naprawdę piękni i młodzi! – skomplementowała panów Ela Zapendowska.
4 TAK

Sama byłam zaskoczona tym, że w ogóle tutaj jestem – powiedziała po swoim występie Klaudia Budner. Nie są to może słowa adekwatne dla walczącego o wygraną w show półfinalisty, dobrze jednak oddają naturę tej dziewczyny. Klaudia jest niewątpliwie utalentowana, ma przede wszystkim niebywałą wrażliwość na piękno, co widać nie tylko po ascetycznym charakterze jej aranżacji, ale także np. po ubiorze. Uczestniczka pozostała wierna „surowemu” wykonaniu –  wokalne solo z własnym gitarowym akompaniamentem. Nie potrafię co prawda oddzielić, które vibrato w głosie Klaudii powodował muzyczny zamiar, a które – nerwy. Może tych dwóch płaszczyzn rozdzielać po prostu nie trzeba. W całym tym nerwowym zgiełku natomiast dziewczyna odważnie sobie radziła – gdy głos niknął, pojawiało się śmiałe wejście gitary. Trema w wydaniu paraliżującym nie sprzyja niestety czystości intonacji. Klaudii nie udało się uniknąć też zawodzącego tonu. Być może sposobem na strach przed publicznością byłoby nagrywanie prób. Radzę, by tak robić nie w celu wrzucenia nagrań na YouTube, lecz dla własnej informacji. Dobrym orężem na walkę z tremą jest także bardzo dobre przygotowanie. A uczestniczce na szczęście ambicji nie brakuje. Nie masz repertuaru, ale masz zjawiskowy głos – podsumowała Ela.
1 TAK

Bardzo udany występ stał się również udziałem zespołu Rootzmans. Wy siebie słuchacie. To jest fantastyczne – powiedział Adam Sztaba, chwaląc też nade wszystko czternastoletniego perkusistę. A perkusista prezentuje poziom zawodowy. Poza tym dobry, ciekawy wokal frontmana, przy czym proponuję jeszcze pracę nad precyzją śpiewu, nad wykończeń fraz czy w ogóle szerszym frazowaniem (nie po jednym takcie). I stale nad intonacją. Można by też pobawić się tempem czy rytmem. Dosyć szczególna atmosfera uniosła się podczas występu Rootzmans – a to komplement.
4 TAK

Asa w rękawie ma zespół The Sixpounder, a jest nim obdarzony dobrym słuchem wokalista. Balladowa część pierwsza autorskiego utworu Dead Man Walking na potrzeby „MBTM” została nawet okrojona – w wersji oryginalnej zajmuje prawie dwie i pół minuty! Zastanawiam się, czy aby prezentacja półfinałowa nie była zbyt mozaikowa – trochę lirycznego śpiewu, trochę melorecytacji, trochę szeptu, do tego dynamiczny growl. Dość dużo różnych środków ekspresji… Super trouper – oceniła jednak występ Kora. Adekwatnie, wziąwszy pod uwagę tytuł utworu…
4 TAK

To świetnie, że uczestnicy sięgają po ambitny repertuar. Azzja i Hubert sięgnęli np. po bardzo trudną piosenkę Alicii Keys, Girl On Fire. Korę to wykonanie znudziło – ja powiedziałabym natomiast, że Azzja opowiedziała jakąś historię. Nie była to narracja arcyciekawa, ale też wokalistka nie próbowała na siłę pokazać wszystkich swoich możliwości.  Potrzeba jeszcze pracy nad techniką i gustownym urozmaicaniem aranżacji. Plus ode mnie za zaskakujący fragment rapowany.
1 TAK

Albo i nie. Bardzo chwaliłam tę grupę po castingu. Pisałam, że gdyby panowie zagrali Żałuję, być może wynik byłby inny. Zagrali w półfinale i wynik był taki sam (3 x TAK). Inne jednak były uzasadniające go opinie jurorów, który mieli czas na „wybadanie terenu”. Nie wszyscy pewnie lubią taki typ muzyki – łączącej w sobie m. in. pop, i poezję śpiewaną. Faktem jest jednak to, że członkowie Albo i nie mają niemałe umiejętności, wybierają dobre teksty, pracują na własnym materiale.
3 TAK

Mało brakowało, by klapsa od Eli Zapendowskiej za brak własnego repertuaru dostała Karolina Charko. Tego wieczoru uczestniczkę usłyszeliśmy w piosence Diamonds (à propos ballad przearanżowanych z Rihanny). Karolina bardzo świadomie operuje barwą swojego głosu, a więc zna jej atuty. Tak jak i techniki sztuki wokalnej. Dość intensywne eksploatowanie tej barwy może zachwycać, lecz może też irytować. Wszak sami jurorzy nie byli jednomyślni.
3 TAK

Kolejna dawka pozytywnej energii, bez szarości i półcienia – Fila Band w piosence Ty masz w sobie coś. Z trudem się daje NIE tak sympatycznym gościom – wyznał Adam, dając zespołowi NIE. Panowie przyjemnie odtworzyli utwór, dodali trochę własnych przypraw. Nie było profesjonalnie, ale dość sprawnie. Solówki instrumentalne zrobiły na mnie wrażenie.
2 TAK

Wiele sporów zna ludzkość. Był spór między starożytnikami a nowożytnikami, było rozprawianie już o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia. Antoni Smykiewicz zaś wywołał w szeregach jurorskich spór o Jamesa Arthura. W półfinale jako jeden z niewielu uczestników Antek zrobił krok w stronę własnego repertuaru, pokazując się na estradzie z utworem Marka Kościkiewicza Już nie ty. Podczas gdy pozostali jurorzy próbowali w zawoalowany sposób powiedzieć, że piosenka sygnowana takim nazwiskiem nie bardzo przypadła im do gustu, Kora szczerze zrecenzowała: Sama piosenka beznadziejna. Ja dodam, że linia melodyczna nawet ładna, tekst z przebłyskami sensu, ale wszystko to zbyt popowe. Zbyt tanie to jest dla mnie. Artystyczna wizja Smykiewicza też nie dodaje tej muzyce ambicji, choć – co zauważyła Ela – warunki Antek ma. Trzymam kciuki za to, by wybierał wartościowe projekty.
1 TAK

Abraxas Quartet bardziej podobał mi się w castingowym utworze Blue Moon. Młodzi dżentelmeni nadal zachwycają mnie wyborem tak trudnej materii, jaką jest jazz. W dodatku sięgają też np. po twórczość Hanki Ordonówny (Na pierwszy znak). Szukają własnego miejsca w muzyce, aranżują, próbują. I to z pewnością zaowocuje za kilka lat. Tymczasem radziłabym trochę przystopować ze sceniczną egzaltacją (zwłaszcza wokalisty).
1 TAK-> 4 NIE

Drugi półfinał za nami. Obejrzeliśmy dziesięć wykonań, w tym tylko troje uczestników z własnym repertuarem. I też nie zawsze satysfakcjonującym. W poprzednich edycjach śpiewanie coverów było w półfinałach bardziej piętnowane. Z pewnością mocną stroną tego odcinka jest fakt, iż nie wyłonił on kolejnego zespołu disco polo, jeden w finale w zupełności wystarczy. Szansę od widzów na następny występ dostały natomiast grupy: The Sixpounder oraz Kraków Street Band.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć