edukatornia

Cykl "Dziwne gatunki" – Qaraami (cz.2)

Pogrążona w wojnie domowej Somalia, a szczególnie jej południowa część, to od wielu lat miejsce nieustannych wewnętrznych tarć i krwawych konfliktów. Chcąc ocieplić nieco wizerunek tego kraju, przedstawianego w naszych mediach niemal wyłącznie jako kolejna z afrykańskich oaz nieszczęścia (choćby po terroryzowanej przez zbrodniarzy z Boko Haram Nigerii), zarówno w skali makro (coraz więksi bandyci u władzy), jak i mikro (klęski w nawet tak egzotycznych dziedzinach jak… ranking państw pod kątem ich przystosowania dla komfortu matek), postanowiłem choć na chwilę przekierować uwagę na sprawy o wiele przyjemniejsze – tamtejszą kulturę. A czynię to tym chętniej, że Somalia nie wydaje się przecież miejscem, które moglibyśmy (pozory!) kojarzyć z ciekawą muzyką. Tymczasem wyłoniło się tam wiele autorskich stylistyk, które w zasadzie wymagałyby osobnego omówienia (od dhaanto po balwo). Moją uwagę szczególnie przykuła jednak jeszcze inna konwencja, niezwykle obrazowo ilustrująca etniczne bogactwo kraju i szerokie horyzonty artystów implementujących do swoich nagrań liczne naleciałości z zewnątrz. Mowa o Qaraami.

„Qara-co?” spyta pewnie wielu z was. Już spieszę z wyjaśnieniem. Qaraami to nurt, który pojawił się w latach czterdziestych jako główny styl somalijskiej muzyki popularnej, zawierający w sobie cechy zarówno lokalne (np. wykorzystywanie skali pentatonicznej czy tak egzotycznego dla nas instrumentu jak oud), jak i wpływy zewnętrzne (tradycyjny arabski pop, a następnie, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, jazz, soul i funk). Ansambl The Waaberi, stworzony pierwotnie przez jedno z krajowych ministerstw, był obecny na „scenie” od momentu narodzin gatunku i służył jako swoisty poligon doświadczalny dla wielu największych gwiazd somalijskiej piosenki, takich jak Magool czy Maryam Mursal. Za rządów Siada Barrego Qaraami nabrało politycznego charakteru, a wielu artystów zarówno wychwalało reżim w sponsorowanych przez władzę nagraniach, jak i śpiewało liczne protest songi. Piosenki Qaraami wciąż cieszą się w Somalii ogromną popularnością [1].

Eksplorację zasobów gatunku proponuję rozpocząć nie do końca chronologicznie, bo od stosunkowo świeżego longplaya przywołanego już kolektywu Waaberi (do składu należała niegdyś m.in. jedna z największych legend somalijskiego rynku muzycznego – Abdullahi Quarshe), a konkretniej ich New Dawn z 1997 roku, płyty, która swym eklektyzmem idealnie odzwierciedla specyfikę estetyki, a do tego dla zachodniego słuchacza jest nadzwyczaj przystępna. Znaleźć można ją zresztą nawet w zasobach spotify. Gdyby Sergio Leone zdecydował się realizować swoje westerny gdzieś na Czarnym Lądzie, utwory takie jak Rog Rogosho (napad bandziorów na miasteczko i ucieczka po spalonej słońcem ziemi), Indo Ashak (galopujące wzdłuż rzeki konie z jeźdźcami na grzbietach?) czy Ulimada (scena kluczowego rewolwerowego pojedynku) z pewnością świetnie sprawdziłyby się jako ilustrujący je soundtrack. Taneczną dynamiką intryguje ponadto Shubahada, a wirtuozeria gardłowego śpiewu winduje do miana highlightu tej płyty Cidlaan Dareemaya. Swoją drogą, raz jeszcze odwołując się do asocjacji filmowych, muzyka ta wywołuje też skojarzenia z pamiętną, toczącą się na pustyni sceną pojedynku z Kreta Alejandro Jodorowsky’ego.

Za najpopularniejszą płytę Qaraami często uznaje się Volume 5 Dur-Dur Band, ale tak po prawdzie jest to materiał niemal stricte funkowy, choć przesiąknięty afrykańskim żarem. Niemniej, skoro już przy niej jesteśmy, nie mogę nie polecić takich przebojów jak Ilawad Cashaqa, Dooyo oraz Tajir Waa Ilaah czy ciepłe, relaksacyjne Dholey i Halelo. Na nieco bardziej purystycznych wydawnictwach, takich jak The Journey Maryam Mursal, znajdziemy dopieszczone produkcyjnie, brzmiące bardzo współcześnie kawałki, z hymnicznym Lei Lei, mogącym zawstydzić swą przebojowością i zmysłem w rozkładaniu akcentów większość zachodnich twórców disco Sodewou czy piosenkowym Fejingo na czele. Rozwibrowane, ponadwunastominutowe Hamar równie dobrze mogłoby zaś stanowić soundtrack do jednego z dłuższych etapów kolejnego Test Drive’a czy Need For Speeda. Prym w kategorii albumów przystępnych wydaje się wieść jednak jeszcze inny krążek – Xamdi Saadiego Cali Warsame. By zrozumieć, co mam na myśli, posłuchajcie tylko utworu tytułowego, Dalkeyga lub Macaan, które można znaleźć chociażby na stronie somali-music.com, będącej istną multimedialną kopalnią wiedzy o muzyce kraju sąsiadującego z Etiopią, Kenią i Dżibuti.

Bronią się też pojedyncze tracki, powyciągane z różnych składanek, jak choćby przebojowe Beletweyne Xasana Aadana Samatara (oczywiście do spółki z Waaberi), a nawet kompozycje nieco starsze: oparte na repetytywnej strukturze i rwanych, sekciarskich wręcz zaśpiewach Wal’y Sita Magool, święcące triumfy w latach siedemdziesiątych nacjonalistyczne Gobanimo, psychodeliczne Caashooy i Shaarero czy przesiąknięte rewolucyjnym duchem Magac U Yaal. Nie można zapomnieć również o chyba najbardziej znanym i wpływowym (ileż to afrykańskich szczytów politycznych rozpoczynało się przy jego dźwiękach) Midab Gumeysi.

Wszystko to, to oczywiście tylko zalążek tej niesamowicie bogatej stylistyki, do której poznawania we własnym zakresie szczerze zachęcam. Wartościowych nagrań (i klasycznych, i współczesnych) w jej obrębie powstało i powstaje bardzo wiele, a by się o tym przekonać wystarczy rzut oka na listę przykładowych utworów na wspomnianej już stronie somali-music.com. Wielka szkoda, że dzień po dniu w Somalii mają dziś miejsce wydarzenia zasługujące wyłącznie na potępienie, skutecznie odwracające uwagę od tego jakże zacnego muzycznego dorobku. Nawet w popkulturze, kraj, bardziej niż z nim, kojarzy się chociażby z somalijskimi piratami (vide, bardzo solidny swoją drogą, Kapitan Phillips z 2013 roku). A przecież, gdyby w dowolnym polskim radiu (od niezależnych po mainstreamowe) zabrzmiały dźwięki wspomnianych Xamdi czy Sodewou, na twarzach niemal wszystkich słuchaczy – od znawców po laików – z pewnością pojawiłby się uśmiech i niema aprobata. Ale, niestety, jest jak jest.


[1] https://rateyourmusic.com/genre/Qaraami (…) in the 1940s as the main style of modern Somali popular music, carrying features of the regional music such as the use of a a pentatonic scale and having the oud as the primary instrument, but also fusing outside influences: at first Traditional Arabic Pop and then throughout the 1960s and 1970s Jazz, Soul and Funk. The Waaberi ensemble, established by the Ministry of Information and National Guidance, was present since the genre’s inception and served as training ground for many of the biggest stars of Somali song such as Magool and Maryam Mursal. Qaraami acquired a political character throughout the government of Siad Barre, with many artists either praising the regime producing “revolutionary music” sponsored by the government or singing protest songs. Qaraami songs are still highly popular in Somalia.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć