pixabay.com

publikacje

Czekając na Barbera

Czy rok w życiu artysty to dużo? Niektórzy mówią, że w życiu kulturalnym i muzycznym w zasadzie nic się nie zmieni. Muzycy po prostu zrobili sobie przerwę, a po roku wrócą na swoje miejsca i wszystko zacznie się od nowa. Czy rzeczywiście tak będzie? Świetni muzycy nie przestaną być przecież świetnymi muzykami, symfonie Mahlera nie przestaną być symfoniami Mahlera, a filharmonia nie zniknie. Kultura osobista i dobre wychowanie każe wierzyć, że jak po każdym kryzysie, zarówno w gospodarce, jak i w kulturze nastąpi tzw. odbicie. Niezbyt eleganckie wydaje się powtarzanie za niektórymi komentatorami, że „wszystko będzie tak samo jak wcześniej, tylko trochę gorzej”. Jak zatem będzie?

Podsumowanie feralnego roku 2020 to historia następujących po sobie kryzysów. Kolejne instytucje kultury próbujące dzielnie stawiać czoła sytuacji i organizować koncerty lub inne wydarzenia stają się ogniskami wirusa. W niektórych instytucjach kryzysy zarządzane są najgorzej, jak to możliwe – przez zastraszanie pracowników i grożenie im (czy ktoś odważy się kiedyś o tym opowiedzieć? A jeśli tak to kiedy? Czy trzeba będzie czekać na to tak długo, jak na #metoo?).

Co będzie dalej? Czy nastąpi „odbicie”? Więcej niż nam się wydaje, może zależeć tu od polityków, od ich kultury osobistej i dobrej woli. Jak wiele? Cofnijmy się do czasów po Wielkim Kryzysie w USA.

Adagio Samuela Barbera to utwór znany nie tylko w Stanach Zjednoczonych, gdzie grywa się go w ważnych dla całej społeczności momentach – znany jest na całym świecie. Powstał w roku 1936, stając się symbolem „amerykańskiego ducha”, a przy okazji dowodem na to, jak wiele w kulturze zależy od decyzji politycznych. 

Utwór powstał w okresie szczególnym dla muzyki poważnej w Stanach Zjednoczonych – w czasach rządów Franklina Delano Roosevelta. Prezydent ten wybierany był na urząd aż trzy razy. Rządził Ameryką w latach 1933-45. Dla muzyki poważnej w tym kraju był to okres wyjątkowy, ponieważ wraz z innymi dziedzinami sztuki została ona dostrzeżona i wsparta przez władze.

Dwa lata po objęciu prezydentury przez Roosevelta, w roku 1935, wszedł w życie program Works Progress Administration – bardzo ambitny i szeroko zakrojony program promocji kultury i sztuki z gigantycznym budżetem. Na muzykę w ramach podprogramu Federal Music Project przeznaczono wówczas ponad 7 milionów dolarów z łącznego budżetu WPA na kulturę wysokości 27 mln dol. Ideą była reaktywacja i resuscytacja, a zarazem demokratyzacja sztuki. Tłumy Amerykanów zaczynają słuchać muzyki poważnej. Szacuje się, że w ciągu ok. 2 lat w koncertach organizowanych przez WPA uczestniczyło 95 milionów ludzi. FMP prowadził 16 tys. muzyków, 125 orkiestr, 135 zespołów, 32 chóry i trupy operowe (wszystkie liczby za: Alex Ross, Reszta jest hałasem, PIW 2011). Ożywienie zapanowało też m.in. w teatrach. Efekt nie był trwały: po okresie zwiększonego zainteresowania klasyką, gdy program zamknięto, publiczność stopniała, a górę nad klasyką wzięła rodząca się właśnie muzyka rozrywkowa; program przyniósł jednak realne efekty   w dziedzinie promocji muzyki amerykańskiej na całym świecie. Adagio Barbera wciąż, po około stu latach od chwili powstania znane jest i rozpoznawane w zasadzie wszędzie. Można także sądzić, że dowartościowanie środowiska twórców zajmujących się muzyką poważną, jego konsolidacja, zaowocowały późniejszym pojawieniem się kolejnych wielkich nazwisk (Cage, Glass i inni) oraz twórców, którzy mieli coraz więcej odwagi, by mówić własnym głosem, a przy tym coraz więcej śmiałości, by przeciwstawiać się zastanym kanonom.

Twórcom Works Progress Administration przyświecała idea odbudowy gospodarki i życia społecznego po Wielkim Kryzysie. Dla kultury, a w szczególności muzyki poważnej w Stanach Zjednoczonych, program okazał się brzemienny w skutkach, nie tylko przez sam fakt wsparcia udzielonego kulturze wysokiej, ale również przez poprzez komunikat, który jego ustanowienie i wdrażanie ze sobą niosło: rozwój społeczności nie może być pełny i właściwy tylko wtedy, gdy rozwojowi na poziomie materialnym nie towarzyszy rozwój na poziomie duchowym.

Jakie działania prowadzono w ramach programu? WPA organizowało i budżetowało koncerty muzyki poważnej. Finansowało premiery utworów napisanych np. przez kompozytorów wykształconych w Europie, jak Marca Blitzsteina czy Virgila Thomsona lub potomków amerykańskiej prowincji, jakim był m.in. Roy Harris. 

Bilety na spektakle operowe potaniały. Do opery mogli zatem dostać się przedstawiciele mniej zamożnych warstw społecznych. Muzyka poważna znalazła swoje miejsce w radiu publicznym i w telewizji w formie pogadanek edukacyjnych oraz koncertów.

Wsparciem finansowym objęto także środowiska dotąd całkowicie wykluczone, np. dzieci z rodzin patologicznych. Zorganizowano m.in. lekcje śpiewu dla dzieci przestępców. Zajęcia cieszyły się, jak się okazało, sporym powodzeniem.

W grupie twórców poszukujących amerykańskiego stylu narodowego, mówiących jednym, amerykańskim głosem, piszących ku pokrzepieniu amerykańskich serc znalazł się Samuel Barber. Kompozytor Adagia już za młodu został uznany za twórcę wybitnie zdolnego i bardzo obiecującego. Adagio skomponował jeszcze przed ukończeniem 25 lat. Utwór z miejsca stał się sensacją, ponieważ zadyrygować nim zdecydował się sam Arturo Toscanini, arcymistrz, który z zasady brał na warsztat niemal wyłącznie utwory zmarłych europejskich twórców, w szczególności Beethovena i Brahmsa. W trakcie 10 sezonów kierowania zespołem Nowojorskich Filharmoników (1926-36) utworami współczesnych kompozytorów amerykańskich zadyrygował zaledwie kilka razy.   

Program WPA został zamknięty po kilku latach działania. Sporo osób biorących w nim udział jawnie głosiło poglądy bliskie komunizmowi i totalitaryzmowi, co nie mogło spotkać się z aprobatą; górę wziął też amerykański liberalizm. 

Pod skrzydłami FMP zdążyła jednak w tym czasie skonsolidować się silna grupa młodych kompozytorów, którzy mieli już otwarte drzwi do kariery. Skorzystali na nim też inni artyści – instrumentaliści wykonujący ich utwory, śpiewacy, dyrygenci, pedagodzy. Czy Amerykanie, którzy mieli okazję zetknąć się z kulturą wysoką, zasmakowali w niej i pozostali jej odbiorcami po zakończeniu programu? Raczej nie. Również dlatego, że muzyka poważna miała silnych konkurentów – rodzimy, amerykański jazz i, nieco później, muzykę rozrywkową.   

Efekt silnego „odbicia” o dalekosiężnym zasięgu to jeden ze scenariuszy na najbliższe lata. Czy jego realizacja może w jakimkolwiek stopniu okazać się realna? Pozostaje nam czekać na polskiego Roosevelta i polską Eleanor Roosevelt.

 

Partnerem Meakultura.pl jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć