Dwie piąte symfonie zestawili ze sobą na dwupłytowym albumie muzycy Sinfonii Iuventus pod dyrekcją Gabriela Chmury. Wybór ten zdaje się nie być jedynie wynikiem wskazań numerologii i magii liczby pięć, a obie symfonie – Mieczysława Wajnberga i Sergiusza Prokofiewa okazują się ciekawie do siebie pasować.
Muzyka Wajnberga przeżywa od kilku lat prawdziwy renesans. Polski pianista i kompozytor urodzony w 1919 roku w Warszawie, większość życia spędził w Związku Radzieckim, dokąd wyemigrował uciekając tuż po wybuchu II wojny światowej. Uchodząc przed jednym reżimem wpadł w sidła drugiego, co szczególnie dotkliwie odczuł w 1953, kiedy aresztowano go na 11 miesięcy pod zarzutem „burżuazyjnego nacjonalizmu żydowskiego”. Trudne doświadczenia Wajnberga z sowieckimi władzami bliskie są też losom rosyjskich kompozytorów – Prokofiewa czy Szostakowicza. Z tym ostatnim łączyła polskiego twórcę wieloletnia przyjaźń. Wajnberg uważał nawet Szostakowicza za swojego mentora i to z inspiracji jego IV „formalistyczną” Symfonią, która na swoją premierę z powodu sprzeciwu cenzury czekać musiała 25 lat, napisał w 1962 roku swoją V Symfonię f-moll op. 76. Kompozycja ta zdradza wyraźne wpływy twórczością mistrza – zarówno tą konkretną symfonią, m.in. ze względu na ważną rolę fletów, ale również symfoniką Szostakowicza, z której Wajnberg czerpie np. elementy marszowe. Cała kompozycja przesycona jest mrokiem i niepokojem. Najbardziej wyróżniającym się ogniwem jest finał, pozbawiony typowego popisowego charakteru i bardziej zadumany – ze śpiewnymi fragmentami kameralnymi. Groteskowy, diaboliczny walc z I części przywodzi z kolei na myśl skojarzenia z, towarzyszącym Wajnbergowi na płycie, Prokofiewem.
Zamieszczona na drugiej płycie V Symfonia B-dur op. 100 Prokofiewa to, po Symfonii „Klasycznej”, jedna z najważniejszych symfonii tego twórcy. Zwłaszcza żywiołowe scherzo z II części stanowi prawdziwy „przebój” muzyki poważnej. Choć kompozycja powstała podczas wojny w 1944 roku, to utwór ten nie jest tak pesymistyczny jak można by tego oczekiwać. W założeniu Symfonia pisana była “ku pokrzepieniu serc”, zatem przeważają w niej jasne barwy, jednak mieszające się z powagą i patosem.
Młodzi muzycy (orkiestra Sinfonia Iuventus zrzesza instrumentalistów, którzy nie ukończyli 30 lat) pod wodzą Gabriela Chmury świetnie radzą sobie z tym ciężkim stylistycznie i wymagającym repertuarem. Szczególnie interesująco wypadają tu fragmenty kameralne w symfonii Wajnberga, choć dobrze został oddany nastrój obydwu symfonii – mroku u Wajnberga i pozornej radości u Prokofiewa.
————
Spis treści numeru Dalekie lądy. Kompozytorzy emigracyjni
Felietony
Agnieszka Cieślak, Bronisław Mirski – po nitce do kłębka, czyli detektywistyczne oblicze muzykologii
Aleksandra Bliźniuk, Tylko bez romantycznych uniesień
Wywiady
Recenzje
Agnieszka Teodora Żabińska, Nierówny Rogowski
Ewa Chorościan, Dwie piąte – Wajnberg i Prokofiew
Publikacje
Agnieszka Cieślak, Mariusz Gradowski, Muzyka filmowa. Twórcy emigracyjni
Andrzej Bełkot, Definicja migracji
Edukatornia
Magdalena Nowicka-Ciecierska, Henryk Wars – Pierwszy Polak w Hollywood
Paulina Zgliniecka, Szperając w pamięci. O życiu i twórczości Eugeniusza Morawskiego
Elżbieta Szczurko, Antoni Szałowski – odkrywany (neo)klasyk
Kosmopolita
Kinga Krzymowska-Szacoń, American Dream? Kompozytorzy europejscy w Stanach Zjednoczonych
Grzegorz Piotrowski, Bohuslav Martinů: emigrant
Rekomendacje
Zygmunt Mycielski – Andrzej Panufnik: Korespondencja. Część 1: Lata 1949–1969
Kompozytorzy polscy na emigracji. Przewodnik (XX wiek)
Zrealizowano w ramach stypendium twórczego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego