Najbardziej znany i najbardziej nobliwy festiwal muzyczny to prawdopodobnie Wagnerowskie Bayreuth (istniejące od 1870 r.). O siedem lat młodszy, ale równie ważny, jest festiwal w Salzburgu (rocznik 1877). Niewiele ustępują im pod względem sławy dwa kolejne festiwalowe giganty – festiwal w Aix-en-Provence (istniejący od 1948 r.) oraz festiwal w Edynburgu (od 1947), które powstały, by w zrujnowanej po wojnie Europie dowieść integrującej roli kultury.
W ostatnich dziesięcioleciach daje się jednak zauważyć zupełnie nowe zjawisko – gwałtowne rozmnożenie festiwali, określane mianem festiwalizacji lub festiwalozy. Do czego ten nadmiar jest nam potrzebny? Jakie ludzkie dążenia i potrzeby zaspokaja? Na jakie zapotrzebowanie odpowiada? Jakie nowe zjawiska kreuje?
Szalone Dni Muzyki 2018; materiały prasowe Orkiestry Sinfonia Varsovia
Festiwale są stare jak kultura. To wydarzenia o charakterze święta, zakorzenione w zborowych formach uczestnictwa i przeżywania. O ile jednak w dawnych czasach święto przypadało na węzłowe punkty w roku, organizując i różnicując czas, odwracając porządek rzeczy i to, co niepoważne, chaotyczne, przeciwstawiając temu, co poważne – porządkowi i powszedniości, o tyle dziś festiwalowe święta uległy zredefiniowaniu. Nowoczesne społeczeństwa nie żyją już przecież rytmem kosmosu, w zgodzie z cyklem rolniczym, a współczesny festiwal nie wyznacza przecież rytmu życia. Festiwale rozpoczynają się w dowolnie wybranym przez organizatora momencie, są nieobowiązkowe i adresowane nie do wszystkich, a do wybranej, ściśle zdefiniowanej grupy. Niezmieniony pozostał jednak aspekt zaprzeczania powszedniości. Publiczność festiwalowa nieustannie wystawiana jest na niezwykłość i niezwykłości poszukuje.
Dzisiejsze festiwale, choć nie straciły archaicznego charakteru święta, stały się dodatkowo mocno zakorzenionymi w rzeczywistości instytucjami zupełnie nowego typu, których oddziaływanie widoczne jest na trzech płaszczyznach – ekonomicznej, społecznej i kulturowej.
Aspekt kulturotwórczy to bez wątpienia ich najciekawszy, najbardziej intrygujący rys. Specyficzna formuła festiwali wszelkiego rodzaju stwarza możliwość natychmiastowego reagowania na nowe prądy w kulturze, stanowi też podglebie do kreowania nowych trendów. Tworząc programy kolejnych edycji łatwiej odpowiedzieć na nowe zjawiska w kulturze niż planując kolejne wydarzenia w ramach tradycyjnych instytucji, których działalność wiąże się z licznymi ograniczeniami. Udane eksperymenty festiwalowe można powtórzyć, nieudanych nie trzeba powielać.
Actus Humanus, Gdańsk; fot. Michał Orzechowski
Festiwal stwarza okazję do spotkania dla artystów oraz do intensyfikacji dialogu między różnymi środowiskami twórczymi, a co za tym idzie, do wzmacniania sieci kontaktów i pobudzania kreatywności, do dzielenia się inspiracjami. Festiwal stanowi także szansę zaistnienia dla młodych twórców – nie zapominajmy, że na tego typu wydarzenia przyjeżdżają widzowie z całego świata, a są wśród nich również menadżerowie i łowcy talentów. Jak w wywiadzie dla „Ruchu Muzycznego” mówiła Elżbieta Penderecka, to między innymi dzięki obecności Króla Rogera Karola Szymanowskiego na festiwalu w Edynburgu w 2008 roku (choć nie był to jedyny element procesu, na który złożyły się m.in. dalsze rozmowy z Valerym Gergievem) muzyka polskiego kompozytora mogła ostateczne zabrzmieć w Covent Garden.
A czy można zapomnieć o tym, że festiwale po prostu pobudzają zainteresowanie sztuką, proponując odbiorcom szereg atrakcyjnych wydarzeń i umożliwiając im spotkanie z artystami o międzynarodowej renomie?
Szalone Dni Muzyki 2018 – Tomasz Konieczny (baryton) Lech Napierała (fortepian);
materiały prasowe Orkiestry Sinfonia Varsovia
Korzyści społeczne płynące z organizacji festiwali także trudno przecenić. Festiwale sprzyjają nawiązywaniu i zacieśnianiu relacji międzyludzkich, zarówno w sferze jednostkowej, jak i grupowej, dając okazję do spotkania w radosnej atmosferze. Pogłębiają dialog, intensyfikują wymianę myśli.
Dla poszczególnych widzów stanowią ważne punkty w ich biografiach, stając się częścią ich jednostkowej tożsamości. Wzmacniają poczucie przynależności do wspólnoty ludzi wyznających te same wartości.
Udział w festiwalu staje się też sposobem na identyfikowanie się z danym miejscem, ośrodkiem. Mieszkańcy miast włączają się w organizację festiwali tworząc sieć powiązań, co sprzyja wzmocnieniu więzi między nimi, konsolidacji…
Festiwal Bachowski w Świdnicy; fot. Michał Orzechowski
A na poziomie ponadindywidualnym? Festiwale budują egalitarne wspólnoty odbiorców. Szerzą równościową formę uczestnictwa w kulturze, stając się okazją do spotkania osób z różnych środowisk i warstw społecznych, odbiorców o różnym pochodzeniu i statusie majątkowym.
Doskonałym przykładem na to, jak ważny może okazać się element tożsamościowy w przypadku uczestników konkretnego festiwalu są wydarzenia, do jakich u progu XXI wieku doszło w Aix-en-Provence. Słynny festiwal stawał się z roku na rok coraz bardziej elitarny. Ceny biletów rosły, wskutek czego miejscowi odbiorcy coraz rzadziej mogli sobie pozwolić na uczestnictwo nawet w pojedynczych koncertach. Lokalna publiczność i obsługa wszczęły wówczas protest przeciwko takiemu obrotowi spraw i w 2003 roku festiwal odwołano. Miasto poniosło straty rzędu kilkudziesięciu milionów euro. Z kryzysu wyciągnięto jednak wnioski. Festiwal powrócił, poddany gruntownej metamorfozie. Dla mieszkańców miasta przygotowano tańsze bilety i zaproponowano im uczestnictwo w wydarzeniach cyklicznych odbywających się w ciągu całego roku – opowiadał Robert Piaskowski w wywiadzie dla „Ruchu Muzycznego”. Bez poczucia przywiązania do festiwalu jego stałych bywalców, wszystko to byłoby niemożliwe. Podobny w mocy i skutkach protest wszczęli widzowie i miłośnicy krakowskiego Festiwalu Muzyki Filmowej. Efekty buntu okazały się podobne jak w Aix-en-Provence – zredefiniowanie imprezy i jej triumfalny powrót.
Actus Humanus – Gdańsk; fot. Michał Orzechowski
Ale czy festiwal to tylko święto sztuki, tworzone przez pięknoduchów spragnionych działania dla pięknoduchów spragnionych nowych przeżyć? Bynajmniej. Sensem i fundamentem istnienia współczesnych festiwali jest ich wymiar ekonomiczno-gospodarczy. Gdyby nie on, żaden nowy festiwal by się nie narodził, a żaden stary by nie przetrwał.
Festiwale konstruują i wydobywają bądź wzmacniają tożsamość miast, w których się odbywają. Budują bądź wzmacniają ich markę. Ośrodki miejskie dają się – przy okazji ich organizacji – poznać jako centra ciekawej, często bardzo wyrafinowanej kultury. Zredefiniowanie (lub wyostrzenie, wzmocnienie) wizerunku miasta przyczynia się do jego promocji, co z kolei pobudza ruch turystyczny.
Actus Humanus, Gdańsk; fot. Michał Orzechowski
Festiwale przeobrażają miasta i przyczyniają się do ich rozwoju. Przy okazji ich organizacji powstaje powiązany z nimi „przemysł festiwalowy” i tworzy się rynek przeróżnych związanych z nim usług, co w konsekwencji generuje zatrudnienie. Wszystko to przekłada się na konkretne efekty ekonomiczne.
Miasta ulegają dzięki festiwalom także wewnętrznym przeobrażeniom, festiwale stanowią bowiem m.in. narzędzie pomagające w rewitalizacji słabiej rozwiniętych dzielnic. Poszczególne koncerty mogą zostać umiejscowione poza centrum miasta, dzięki czemu mieszkańcy odkrywają nieznane im wcześniej miejsca, o których istnieniu, gdyby nie festiwal, prawdopodobnie w ogóle by się nie dowiedzieli.
Warszawska Jesień odkryła dla szerokiej publiczności halę ATM – przestrzeń położoną z dala od centrum stolicy. Dramma per musica – Małą Warszawę (choć decyzja o umieszczeniu tam inscenizacji Alciny Haendla została wymuszona zmianami związanymi z powstaniem Polskiej Opery Królewskiej). Szalone Dni Muzyki zaprosiły słuchaczy za żelazną kurtynę Teatru Welkiego – Opery Narodowej…
Szalone Dni Muzyki 2018; materiały prasowe Orkiestra Sinfonia Varsovia
Jedna z najoryginalniejszych festiwalowych sal umiejscowiona jest w warszawskim Muzeum Geologicznym. Przestrzeń zadebiutowała w tym charakterze podczas Nowych Epifanii w 2018 roku. Dzieląc salę z gigantycznymi szkieletami prehistorycznych zwierząt oraz, oczywiście, z publicznością, zespół Graindelavoix zaprezentował podczas (prawdopodobnie) pierwszego koncertu, jaki kiedykolwiek odbył się w tym miejscu, całość Leçons de ténèbres Gesualda da Venosy. Publiczność była oszołomiona i zachwycona.
Nowe Epifanie 2018 – Graindelavoix – Muzeum Geologiczne Warszawa;
fot. Marta Ankiersztejn; materiały prasowe Centrum Myśli Jana Pawła II
Czy festiwalomania to objaw choroby wiecznego nienasycenia, która toczy współczesne społeczeństwo? Czy permanentne festiwalowe świętowanie doprowadzi nas do pomieszania zmysłów i ostatecznej zguby?
Mam nadzieję, że publiczność festiwalowa jakoś to wszystko przeżyje. Co więcej, jestem przekonana, że jej męki zostaną wynagrodzone.
Festiwale zaspokajają głęboką tkwiącą w ludziach potrzebę kontaktu ze sztuką i przyczyniają się nie do zagłady raczej ale do rozkwitu kultury, stwarzając dogodną przestrzeń do rozwoju sztuk, otwierając pole nieograniczonej kreatywności.
Spis treści numeru Festiwale:
Felietony
Dorota Relidzyńska, Festiwal – laboratorium kultury
Dorota Relidzyńska, Jak oszaleć w dobrym stylu (w weekend)
Wywiady
Magdalena Stochniol, „Zawsze jest miejsce na nowe formuły”. Wywiad z Aleksandrem Nowakiem
Recenzje
Maria Majewska-Mocek, Operowe perypetie sumeryjskich bogów
Karolina Dąbek, Joanna Kołodziejska, Paulina Zgliniecka, Warszawska Jesień – mozaika
Publikacje
Piotr Matla, O festiwalach jazzowych… i nie tylko
Magdalena Nowicka-Ciecierska, Festiwale Andrzeja Chłopeckiego
Edukatornia
Michał Orzechowski, Festiwal Bachowski w Świdnicy – w duchu wspólnoty
Michał Orzechowski, Actus Humanus – z przywiązania do ponadczasowego piękna
Kosmopolita
Krzysztof Stefański, To nie my (wygraliśmy Eurowizję)
Dorota Relidzyńska, Festiwale na szczytach
Rekomendacje
Warsztaty krytyki muzycznej z Fundacją MEAKULTURA na festiwalu Nostalgia
Natalia Chylińska, Territoires Éphémères – Open Source Art Festival, edycja 8.
Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura – Interwencje 2018