Krzysztof Penderecki / fot. Janusz Marynowski, archiwum ECMKP w Lusławicach

Meandry

Filozof dźwięku. Przyjaciel natury. Poeta egzystencji

Rok 2023 dla polskiej i światowej kultury jest czasem wielu jubileuszy. Jednym z nich są obchody 90. rocznicy urodzin Krzysztofa Pendereckiego, wybitnego kompozytora i dyrygenta.

Prawdziwą sztuką życia jest być ponadczasowym geniuszem, a jednocześnie twardo stąpającym po ziemi, skromnym i pokornym człowiekiem. Taki właśnie był urodzony dokładnie 90 lat temu, 23 listopada 1933 roku w Dębicy, Krzysztof Eugeniusz Penderecki. 

Obserwowanie tragicznych wydarzeń II wojny światowej odciska trwałe piętno na psychice i wrażliwości ludzkiej. Szczególnie krucha jest mentalność małego dziecka. Dorastając w obliczu niemieckich i radzieckich wojsk, rozstrzeliwań Żydów i niszczenia dóbr narodowych, Krzysztof Penderecki wychowywał się w domu o określonych tradycjach, które stworzyły fundamenty jego twórczości artystycznej: „W domu moich dziadków najważniejsze były Polska, rodzina, Pan Bóg. W tej kolejności, mimo że dziadek był gorliwym katolikiem”[1]. Tadeusz Penderecki dbał o edukację (również artystyczną) trojga dzieci, a Zofia Penderecka wypełniała dom ciepłem i czułością, ucząc tym samym wrażliwości swoich dwóch synów i córkę. Jednak w życiu kilkuletniego Krzysia jedną z najważniejszych osób był jego dziadek Robert Berger – Niemiec z pochodzenia, a z wyboru oddany krajowi Polak. Nauczyciel i dyrektor banku był miłośnikiem sztuki i natury, dlatego chciał te pasje zaszczepić również wnukowi. Dziadek Robert i wnuk Krzysztof chodzili na długie spacery po lasach. Owocne wędrówki  przynosiły rezultaty nie tylko w postaci pięknych malowanych pejzaży, ale również wspólnie tworzonych zielników. Robert Berger uczył ukochanego wnuka łacińskich nazw roślin. W ten sposób w małym Krzysiu zrodziła się miłość do drzew i natury. Choć w życiowych planach nastolatka doskonalącego się w grze na skrzypcach były studia z architektury, jego marzeniem było stać się wirtuozem. Muzyka władała jego światem. Wspominał, że nuty poznał, jeszcze zanim nauczył się czytać. Po wyjeździe do Krakowa – polskiej stolicy artystów – i rozpoczęciu studiów w klasie skrzypiec usłyszał, że powinien zostać kompozytorem. Tak też zrobił. 

Krzysztof Penderecki bez skrępowania wkroczył na światową scenę muzyczną jako młody, odważny kompozytor.

W Krakowie, który ukształtował go jako artystę i w którym założył rodzinny dom, szybko stał się jednym z najgłośniejszych twórców. Drzwi do długiej i owocnej ścieżki kariery otworzyły mu trzy kompozycje, które wygrały w Konkursie Młodych Kompozytorów Polskich w 1959 roku: Psalmy Dawida, Strofy i Emanacje. Za wygrany paszport nie wyjechał do Darmstadt, gdzie kierowała się znaczna większość ówczesnych muzyków, lecz za cel swojej pierwszej zagranicznej podróży obrał Włochy. Stamtąd wrócił nie tylko z awangardowymi utworami, które szybko zyskały uznanie – Anaklasis i Fluorescencjami – ale również z pomysłem na słynny Tren Ofiarom Hiroszimy. Między komponowaniem a komponowaniem spacerował i zwiedzał okoliczne ogrody. Napawał się lokalną naturą i architekturą aż doszedł do wniosku, że w przyszłości w swoim prywatnym parku założy ogród w stylu włoskim. Tak też zrobił. 

W latach 70. artysta poszukiwał w Polsce terenu, gdzie mógłby stworzyć wymarzoną kolekcję drzew. Za sprawą przyjaciela trafił do małej wioski położonej nad Dunajcem, wśród krajobrazów Pogórza Rożnowskiego, w województwie małopolskim. Po zapoznaniu się z bogatą historią wioski, z którą związani byli przywódca arian Faust Socyn i malarz Jacek Malczewski, zakupił staropolski Dwór wraz z dwoma hektarami dzikiego, zabytkowego parku. Z biegiem lat teren Arboretum się rozrastał, kompozytor dokupywał kolejne tereny, sadził nowe drzewa, kreślił intrygujące melodie na kartach partytur. W ciągu ponad 40 lat stworzył kolekcję złożoną z ponad dwóch tysięcy gatunków drzew i krzewów.

Lusławice stały się dla niego Arkadią, dzięki której w czasach politycznych burz pozostał w kraju.

W pierwszych latach po zakupie posiadłości w Lusławicach, oddając zadania remontowe i ogrodnicze w ręce pracowników, wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie objął profesurę na Yale University. Zafascynowany ideą kampusów amerykańskich zamarzył, aby tego typu placówka powstała w Polsce – miejsce, w którym młodzi, wzrastający muzycy będą mieli możliwość kształcenia się i spotykania ze swoimi mistrzami. Marzenie miał, potrzebował jedynie przestrzeni. Stwierdził, że pozostawi po sobie nie tylko muzykę i drzewa, ale również wartościowe miejsce dla kolejnych pokoleń. Tak też zrobił.

W roku 2005 z jego inicjatywy powstało Stowarzyszenie Akademia imienia Krzysztofa Pendereckiego, Międzynarodowe Centrum Muzyki, Baletu i Sportu. Jako narodowa instytucja kultury rozpoczęło działania skupione na kształceniu obiecujących młodych muzyków. Po kilku latach ziściło się marzenie kompozytora – w Lusławicach, naprzeciwko zespołu dworsko-parkowego powstała siedziba Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Na terenie obiektu artystyczno-edukacyjnego znajduje się nie tylko część pobytowa z całym potrzebnym zapleczem (pokoje hotelowe, pralnia, suszarnia, jadalnia), część akademicka (pokoje ćwiczeń, sale konferencyjna i wykładowa, kameralna i baletowa, garderoby, magazyny instrumentów, biblioteka, archiwum), ale przede wszystkim serce obiektu – sala koncertowa, która pod względem akustyki jest jedną z najlepszych w Europie sal koncertowych o porównywalnej wielkości. Centrum, powstałe w ciągu zaledwie 16 miesięcy, stało się dla młodych artystów miejscem twórczego rozwoju, poszukiwania inspiracji, zacieśniania więzi.

Muzyka wokalna, instrumentalna, wokalno-instrumentalna, Dzieła operowe, orkiestrowe, kameralne. Ścieżki filmowe, muzyka teatralna. Tematyka religijna, świecka, historyczna, ekumeniczna, filozoficzna. Tradycje, korzenie, eksperymenty. Nadzieja. To wszystko można odnaleźć w rozległym dziedzictwie Krzysztofa Pendereckiego.

Swoją muzykę osadzał w głębokiej myśli filozoficznej. Mimo że pisał głównie na zamówienie, nigdy nie rezygnował z podejmowania odważnych decyzji artystycznych, niejeden raz przełamując konwencje i przekraczając granice. Po okresie buntu twierdził, że jego muzyka uspokoiła się, kiedy zaczął pracować z drzewami.

Idąc tym tropem, można dostrzec sens w jego słowach – karty muzyczne tworzone po roku 80., kiedy powiększał swój ogród w Lusławicach, przynoszą melodie zbliżone do harmonii klasycznej, romantycznej. Przy tym nie utracił jednak indywidualnego języka dźwiękowego. We wszystkim poszukiwał sensu: sztuki, istnienia, tworzenia, przeszłości i przyszłości. W gronie odbiorców ma zarówno miłośników twórczości z okresu awangardy i sonoryzmu, a także tych, którzy skłaniają się ku jego późniejszej muzyce. Polskie Requiem, Credo, kwartety smyczkowe, koncerty skrzypcowe, VII Symfonia Siedem bram Jerozolimy, Diabły z Loudun… Tytuły dzieł Krzysztofa Pendereckiego można byłoby długo wymieniać. Najlepiej jednak wejść do świata jego twórczości i odnaleźć przystań pasującą do własnej wrażliwości, odpowiadającej indywidualnym upodobaniom.

Rozmowę często rozpoczynał od pytania: „Co dobrego słychać?”. Troszczył się o ludzi, ale lubił być sam, cenił sobie spokój. Był nie tylko koneserem szeroko pojętej sztuki, ale również… polskiej kuchni. W wigilię, wierny tradycji, lepił uszka i zawsze rozpoczynał pisanie nowego utworu. Mimo jego wymagającej muzyki, która była reakcją na wiele aktualnych bądź minionych wydarzeń w historii Polski lub świata i która nieustannie go przepełniała, był człowiekiem pozytywnie nastawionym do życia, lubiącym żartować. Introwertyczna natura powodowała, że stosunkowo niewiele mówił, jednak kiedy rozmawiał, żadne słowo nie było wypowiedziane bez potrzeby ani też nie było żadnych niedopowiedzeń. Mówił wprost i mówił w punkt. W 2018 roku w swoim rodzinnym mieście podczas obchodów 85. urodzin stwierdził: „Nie mam dużo do powiedzenia poza muzyką. Muzyka mną zawładnęła. Wszystko, co mam do powiedzenia, co chciałem powiedzieć i będę jeszcze mówił, to jest muzyka. Bez niej nikim bym chyba nie był. Cieszę się, że moja muzyka zwyciężyła. Jest grana na całym świecie – muzyka pisana przez chłopca z Dębicy”[2].

_____

[1] K. Penderecki, K. Janowska, P. Mucharski, Pendereccy. Saga rodzinna, Kraków 2013, s. 14.
[2] K. Penderecki, wideo: 85. urodziny mistrza Krzysztofa Pendereckiego w Dębicy, YouTube: Debica.tv, 10.05.2018.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć