felietony

Francis Poulenc – "Dialogi Karmelitanek"

Od Redakcji: Blogosfera – kolejna odsłona. Dzisiaj wpis z bloga kompozytorki i teoretyka muzyki – Doroty Dywańskiej – dotyczący przedstawienia opery Dialogi Karmelitanek w Strasbourgu:
 
“Przedstawienie Dialogów Karmelitanek z opery w Strasbourgu jest pod każdym względem znakomite. Znakomita jest obsada śpiewaków przede wszystkim odtwórczyń dwóch głównych ról: Blanche – Anne Sophie Schmidt i Constance Patricii Petibon. Głos Anne Sophie Schmidt jest ciemny, głęboki i dramatyczny, głos Patricii Petibon jasny, delikatny, giętki i niewinny. Obie śpiewaczki doskonale też wykonują zadanie aktorskie – bardzo dobrze oddają pokorę, wiarę, pracowitość oraz poświecenie sióstr zakonu. Oczywiście pozostałe głosy też są wspaniałe z głosów męskich można wyróżnić Laurenca Dale’a, który w operze wykonuje partię brata Blanche. Szczególnie mocno widać walory jego głosu i aktorstwa w scenie pożegnania z Blanche i próbie ostrzeżenia jej przed niebezpieczeństwami pozostania w klasztorze.
 
Z drugiej strony samo wystawienie to znakomity teatr. Reżyser nie uważa, że „nowoczesność” oznacza pustą scenę i skąpe ubrania śpiewaków. A jednak jest to przedstawienie wykorzystujące zdobycze współczesnego teatru. Na scenie wciąż się coś dzieje,  w scenach dialogu mniszek ich ręce są czymś zajęte: praniem, układaniem kwiatów, w kulminacyjnym momencie, przed egzekucją pojawia się czarno-biały film – znikają kolory, nawet skromnego klasztoru, wchodzimy w świat spraw ostatecznych:  wchodzimy na Golgotę, niewinne zakonnice maja zostać stracone za swą nieugiętość przy pozostaniu przy Chrystusie.
 
Znakomite pod każdym względem jest wykorzystanie przestrzenne sceny. Akcja dzieje się na proscenium, na scenie, a na niej istnieje zawsze drugi, czy trzeci plan. Akcja sceniczna podzielona jest na dwie części. Podczas interludiów, momentów muzycznych oddzielających poszczególne obrazy, na tle  zasłoniętej czarną kurtyną sceny pojawiają się mikro-sceny będące jakby przygotowaniem tego co będzie w głównej scenie, ale pokazana jest to tak jakbyśmy oglądali sytuację z zewnątrz. Widzimy biegnącą przestraszoną dziewczynę, która za chwile okaże się córką mieszczanina, której matka zginęła podczas paniki tłumu. W innej scenie widzimy krzątające się zakonnice, za chwilę wchodzimy do wnętrza klasztoru i widzimy mniszki przy pracy. Nowicjuszki rozmawiają przy pracy, ale w tle pracują też inne, choć nie biorą aktualnie udziału w akcji. Kiedy umiera przeorysza przy łóżku czuwa siostra, potem Blanche, ale w tle widzimy modlącą się inna zakonnice uosabiającą wszystkie pozostałe, które bardzo mocno przezywają agonię swej ukochanej przeoryszy. Przestrzenność sceny jest można najlepiej pokazana w scenie pożegnania z bratem, kiedy pojawia się on na końcu sceny, prosi o widzenie, potem stoi w kręgu światła, na wzór witraża w środku sceny , by spotkać się z siostrą prawie na proscenium z prawej strony. Wyrok śmierci odczytywany jest na podeście ponad głowami sióstr zgromadzonych poniżej w celi, co dodaje tej scenie dramatyzmu.

W każdym obrazie układ sceny jest zawsze inny. Rozmowa brata i siostry odbywa się z prawej strony sceny, łóżko umierającej zakonnicy także, podczas wtargnięcia przedstawicieli samozwańczej władzy zakonnice skupione są z lewej strony. W każdej ze scen inny punkt sceny jest punktem wokół którego toczy się akcja. Jak na obrazach Rembrandta czy Turnera oświetlony jest wyraźnie tylko jeden punkt, a inne pozostają w cieniu. W ogóle w tym przedstawieniu nie mamy natrętnego oświetlania całej sceny, nadaje to całemu przedstawieniu charakter powagi, intymności, surowości, wagi wypowiadanych słów. Tytułowe „Dialogi” stały się też zadaniem dla scenografa i reżysera. Na scenie nie ma wielu dekoracji – co ma podkreślać skromność i surowość życia zakonnego, ale nie czujemy „pustki” sceny. W każdym z 12 obrazów „dekoracje” zastępuje światło. Ono tworzy nastrój sceny: na przykład kolor żółty w scenie pracy zakonnic oddaje ich młodość, radość, energię. W scenie przyjmowania do zakonu, widzimy blask światła bijący z otwartych drzwi i niebieski cień po którego obu stronach stoi przeorysza surowo przesłuchująca chcącą wstąpić da Karmelu Blanche, oddające surowość życia zakonnego, ascezę wnętrza, chłód; światło jest tylko wewnątrz,  decyzja, którą ma podjąć młoda dziewczyna nie może być tylko jej kaprysem, czy chęcią ucieczki przed problemami wewnętrznymi. Jednocześnie to mocno bijące światło prowadzi do świętości.

Światło jest też wykorzystane symbolicznie. Kiedy umiera przeorysza pojawia się promień światła biegnący pionowo w tle sceny. W scenie wyboru nowej przeoryszy szaty sióstr oświetlone są zza kulis tworząc odświętne barwy tworząc zarazem jakby kolumny świątyni, w tle utworzony został świetlny krzyż. Im bliżej egzekucji tym kolory giną, i dopiero w tym obrazie scena staje się naprawdę pusta. Siostry giną na tle czarnego tła. Giną na oczach całego świata i dla niego.
 
Fakt nagrania tego przedstawienia na DVD pozwala nam bliżej wejść na scenę i oglądać akcję z bliska, ale umożliwia także cos jeszcze. Bardzo ważnym elementem tego spektaklu, ważnym zadaniem aktorskim, jest ekspresja twarzy. Niezwykle przejmujący jest wyraz twarzy brata Blanche, kiedy musi ją opuścić, obawiając się, że na zawsze. W niezwykły sposób z bardzo wyraźną ekspresją każdego słowa, nastroju pokazana jest twarz głównej bohaterki, szczególna jest pod tym względem scena przyjęcia do klasztoru, podczas bardzo surowej rozmowy z przeoryszą; natchniona, ożywiona szczerą wiarą jest twarz siostry Constance; niezwykłe są zbliżenia twarzy sióstr, kiedy opuszczają klasztor by przejść na miejsce egzekucji. Kamera pokazuje każdą z nich. Widzimy siostry młode i starsze, pozbawione szat klasztornych wychodzące przez bramę (przed czarna kurtynę, na proscenium) patrzące z lekiem nie tyle przed czekającym je losem, co przerażone ślepą siłą, która zawładnęła światem. Ale nie widzimy wyraźnie twarzy tych, którzy w decydującym momencie pozostawiają siostry, szukając zastępczych argumentów: spowiednika i przełożonej, można też „nie mieć twarzy”.
 
Ostatnia scena, scena gilotynowania, w której bardzo łatwo można popaść w dosłowność wyreżyserowana jest w sposób niezwykle subtelny. Siostry, stojące rzędem, w skromnych białych koszulach, z namalowanym węglem czarnym krzyżem, dobrowolnie wychodzą na śmierć. Słyszymy nagrany, brutalny dźwięk gilotyny, która przerywa życie każdej z nich, ale każda umiera inaczej. Powracająca w finale Blanche  kontynuując przerwany śmiercią Constance hymn, wchodzi pomiędzy ciała sióstr, by umrzeć wśród nich, razem z nimi.
 
Ostatnio wydano już kilka nagrań tej opery, lepszych i gorszych, ale należy cieszyć się, że opera ta powraca na sceny teatrów operowych. W tym przedstawieniu podkreślić należy reżyserię, która w sposób niezwykle oddany sprawie, sprawie obrony wartości, szacunku do Kościoła, do Zakonu Karmelitanek, ale także samych kobiet, których obraz obecnie często zawłaszczają wojownicze tzw. feministki. Tu kobiety pokazane są jako skromne, pracowite, wierne i niezłomne. Widać także z tego nagrania, ze udział w tym przedstawieniu był dla każdego wykonawcy wielkim przeżyciem. Nie ma tu żadnego gwiazdorstwa, nikt nie jest wyróżniony, wszystkie siostry noszą te same skromne habity, śpiewają razem w chórze hymny. Bardzo dobry jest też dobór fizyczny postaci, szczególnie dwóch nowicjuszek Blanche i Constance których gra i śpiew dodają temu przedstawieniu dziewczęcej niewinności i radości, a zarazem niezwykłego dramatyzmu w finale gdy obie zostają w tak brutalny sposób pozbawione życia”.
 
——————————-
Francis Poulenc: Dialogi Karmelitanek
Dyryguje: Jan Latam-Koenig
Reżyseria: Marthe Keller
——————————-
Dorota Dywańska – studiowała teorię muzyki oraz kompozycję w Akademii Muzycznej w Warszawie, uzyskując dyplomy w obu specjalnościach. W latach 1984-90 pracowała jako nauczycielka przedmiotów teoretycznych w Państwowej Szkole Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Jej kompozycje prezentowane były m.in. podczas Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”. Prowadzi bloga, z którego pochodzi ninejszy wpis: https://muzykadla.blogspot.be/2012/10/francis-poulenc-dialogi-karmelitanek.html
Wesprzyj nas
Warto zajrzeć