Podobno pokryte ranami ciała kochanków wyrzucone zostały na ulicę i leżały tam tak długo, aż zaczęły się rozkładać. Podobno kapucyn, przechodzący placem San Domenico Maggiore tej feralnej październikowej nocy, widząc dwa martwe, lecz jeszcze ciepłe ciała, dokonał na nich aktu nekrofilii (lub tylko go upozorował…) Podobno zabójca kochanków wybiegł z komnaty, w której dokonał zbrodni, z rękami unurzanymi we krwi, ale po chwili wrócił do środka, aby się upewnić, czy jego ofiara na pewno jest już martwa. Zadał jej jeszcze serię ciosów sztyletem i rozpłatał ciało od podbrzusza do serca…
Kim byli uczestnicy dramatu, który rozegrał się w nocy z 16 na 17 października 1590 roku w Neapolu, w jednej z komnat pałacu Sanseverino? Okrutny zabójca to Carlo Gesualdo da Venosa, książę i kompozytor końca XVI wieku, a ofiary to jego niewierna żona Maria d’Avalos oraz jej kochanek Fabrizio Carafa. Przedstawiciele trzech bogatych i poważanych rodów.
Książę wtargnął do komnaty swojej małżonki wraz z trzema uzbrojonymi mężczyznami. Miał przy sobie podobno trzy sztuki broni białej oraz strzelbę. Towarzyszył mu służący Bardotto a służka pięknej Marii d’Avalos i niania, które były na miejscu mogłyby przysiąc, że słyszały, jak książę krzyczy na cały głos „Rogi w rodzie Gesualdów? Nigdy!”. Ale czy rzeczywiście tak było? Pewne w tej ponurej historii są tylko pojedyncze fakty, data zbrodni, nazwiska. Cała reszta szczegółów rozpływa się we mgle plotek, domysłów i licencji poetyckiej. Przekazy opowiadające o wydarzeniach tej feralnej październikowej nocy, również te, które powstały nazajutrz oraz w trakcie śledztwa, wzajemnie sobie przeczą. Dziś nie ma już pewności nawet co do miejsca, w którym doszło do morderstwa. Jak twierdzi profesor Giancarlo Vesce, nie był to bynajmniej pałac Sansevero, jak jeszcze do niedawna sądzono…
W roku 2013 muzyczny świat świętował okrągłą, czterechsetną rocznicę śmierci kompozytora z Venosy. Od kilku lat możemy czcić także i rocznicę jego urodzin. Dwa odnalezione w Bibliotece Ambrozjańskiej listy (w tym jeden autorstwa matki Carla) nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że kompozytor przyszedł na świat 8 marca 1566 roku. Przypomnijmy kilka najważniejszych faktów z jego życia.
Carlo Gesualdo urodził się w miejscowości Venosa położonej w południowej części Półwyspu Apenińskiego. Miał zostać duchownym, wolał jednak spędzać czas na nauce kompozycji, grze na instrumentach oraz na polowaniach. Jego życie ułożyłoby się zapewne inaczej, gdyby nie zdarzenie, do którego doszło w roku 1585. Na skutek upadku z konia zmarł wówczas jego starszy brat, który jako pierworodny syn miał odziedziczyć rodzinną fortunę i tytuły. Zupełnie nie przygotowanego do roli głowy rodu Gesualdo będzie musiał zająć jego miejsce.
Mając lat 20, w roku 1586 książę pojmuje za żonę przedstawicielkę jednej z największych współczesnych familii Marię d’Avalon. Wkrótce potem na świat przyjdzie ich pierworodny syn Emanuele, a w chwilę później Maria wda się w płomienny romans. Jej wybrankiem jest Fabrizio Cafara, przedstawiciel jednego z największych włoskich rodów. Gesualdo zmuszony zadbać o honor rodziny, zabija obydwoje. W roku 1591 umiera ojciec kompozytora Fabrizio. Carlo staje się dziedzicem fortuny i głową rodu. Mieszka już wówczas na wygnaniu, w zamku w miejscowości Gesualdo. Cztery lata później ożeni się po raz drugi, tym razem z Leonorą d’Este z Ferrary. Ale to bynajmniej z nie z racji ślubu rok 1594 okaże się przełomowy w jego życiu.
19 marca 1594, liczący 28 lat książę Venosy przybywa do Ferrary, przywożąc ze sobą dwie księgi madrygałów własnego autorstwa – relacjonuje Alfonso Fontanelli, kompozytor i dyplomata ferraryjskiego dworu, który został wysłany na powitanie pana młodego. Jeszcze tego samego roku w Ferrarze ukażą się drukiem dwie pierwsze księgi madrygałów Gesualda. Tomy trzeci i czwarty wydane zostaną w latach 1595 i 1596. To wielki zaszczyt móc zaprezentować swoje kompozycje w jednym z najważniejszych ośrodków muzycznej awangardy owych czasów. Goszczą tu tacy poeci jak Ludovico Ariosto i Torquato Tasso oraz tacy kompozytorzy jak Josquin dés Prés, Adrian Willaert i Cipriano de Rore. To wielki zaszczyt i radość również dla księcia Gesualda. Przybysz z Venosy rozmawia ze wszystkimi prawie wyłącznie o muzyce, chwaląc się swoimi kompozycjami, choć na karcie tytułowej zbioru jego utworów jego nazwisko nigdy się nie pojawi. Książętom nie przystoi parać się muzyką.
Kolejne księgi madrygałów, piąta i szósta, wyjdą dopiero 15 lat później. Książę wydrukuje je już we własnym zamku w Genosie. Utrzymuje w nim zespół muzyczny wykonujący jego kompozycje, gromadzi też przeróżne instrumenty, między innymi archicembala i archiorgana. Są to nowe wynalazki Nicoli Vicentina, w których konstruktor i teoretyk muzyki podzielił oktawę nie na osiem, ale na 31 tonów! Gesualdo zaprosi wkrótce do swojej samotni Giovanniego Giacomo Carlina, weneckiego drukarza, który przeprowadzi się do zamku razem z całym warsztatem drukarskim. W roku 1611 Carlino wydrukuje tu dwie ostatnie księgi madrygałów da Venosy oraz sześciogłosowe Responsoria na Wielki Tydzień.
Ale zanim to nastąpi w listopadzie 1610 w Rzymie Karol Boromeusz, wujek Carla, zostanie ogłoszony świętym. Kilka miesięcy wcześniej przychodzi na świat wnuk księcia da Venosy, niestety, dziecko umiera jeszcze tego samego roku, w październiku.
Tryb życia Gesualda radykalnie się zmienia. Książę madrygalistów coraz chętniej oddaje się pokutom, najczęściej biczowaniu. Biczami okładają go podobno atrakcyjni młodzieńcy, a on sam dopiero w trakcie tych bolesnych zabiegów odzyskuje radość i pogodę ducha. Ostatnie trzy lata życia spędza w samotności. Podobno towarzyszą mu w niej miejscowe czarownice, z którymi książę oddaje się nietypowym praktykom seksualnym…
Kim był Gesualdo da Venosa? Psychopatycznym mordercą rozkoszującym się przemocą? Szaleńcem zniewolonym przez swoje nieczyste namiętności? Kompozytorem dyletantem, który popełniał zbyt wiele błędów? Jedyne wiarygodne świadectwo jego życia to skreślone jego własną ręką kompozycje. A jedynym, co do czego zgodne są wszystkie relacje i legendy jest fakt, że największą miłością Gesualda była muzyka. Sześć ksiąg madrygałów, a w nich ponad 120 utworów, łącznie około sześć godzin muzyki – to właśnie one tworzą prawdziwy rysopis renesansowego księcia. Nikt i nic nie powie nam o nim więcej. Dwa pierwsze tomy gromadzą madrygały o standardowej formie i budowie, w dwóch kolejnych wyraźnie krystalizuje się już indywidualność twórcza Gesualda i krzepnie charakterystyczny styl kompozytora. Dwie ostatnie księgi to intymne wyznanie. Wewnętrzny monolog, w którym książę niczego już nie ukrywa, niczego nie udaje i nie chowa się już za żadną maską, jeśli kiedykolwiek to czynił. Wciąż zdarza mu się opowiadać o miłości, ale znacznie częściej snuje refleksję o cierpieniu i śmierci. W swoich ostatnich madrygałach książę Venosy wzbił się na wyżyny swoich kompozytorskich umiejętności i złotymi zgłoskami zapisał w historii muzyki.
Madrygały to krótkie wielogłosowe pieśni, w których muzyka wywiedziona zostaje z treści prezentowanej poezji. Poszczególne słowa i frazy zyskują w niej swój muzyczny kształt, wyraz i wzmocnienie. Utwory pisane są do wierszy w językach wernakularnych, na co zresztą wskazuje już sama nazwa madrygału – łaciński matricale pochodzi od mater – matki, sugerując, że wiersz, będący fundamentem pieśni ma zostać napisany w języku ojczystym. Spośród współczesnych mu poetów Gesualdo najchętniej sięga po poezję Torquata Tassa i Giovanniego Guariniego. Wykorzystuje też wiersze anonimowych autorów. Być może niektóre z nich napisał sam. Madrygał zyskał u niego szczególny wymiar. Korzystając z niczym nie skrępowanej wolności twórczej, nie musząc zabiegać o względy mecenasów ani schlebiać gustom szerokiej publiczności, tworzy w nich swój niepowtarzalny muzyczny styl, śmiało wcielając w życie najodważniejsze artystyczne pomysły.
Na czym polega wyjątkowość kompozycji Gesualda? Jej wyznaczniki to chromatyka (wznoszące się lub opadające pochody sekund), nietypowe modulacje, nagromadzenie dysonansów oraz nieustanne napięcie między mistyczno-ekstatycznym zastyganiem akordów a ruchliwością głosów. W jego kompozycjach roi się od małych i wielkich sekund brzmiących niczym bolesne jęki, trytonów uwierających jak wyrzuty sumienia, septym palących jak lęk przed zemstą i śmiercią. Bo właśnie o tym najczęściej opowiadały wiersze, które muzyką Gesualdo ilustrował. Manierystyczna poezja była pełna kontrastów i oksymoronów, opowiadała o skrajnych uczuciach, o miłości i śmierci. Muzyka Gesualda stanowi jej odzwierciedlenie. Brzmienia, harmonie i dynamika zmienia się wraz ze słowami. Muzyka podąża za migotliwymi znaczeniami słów, za ich zmieniającym się brzmieniem, mieni się i zmienia. Nie pozwala zaznać spokoju, ale, choć na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie chaotycznej i choć przez pewien czas uważano, że Carlo, jako muzyk amator, po prostu robił błędy, jego kompozycje są w istocie do granic możliwości precyzyjne i logiczne. Czas na chromatykę w historii muzyki europejskiej przyjdzie dopiero wraz z Berliozem i Wagnerem. Na dysonanse i mikrotony kompozytorzy i słuchacze będą gotowi dopiero w XX wieku.
Czy to właśnie Gesualdo, śmiało korzystający ze swojej artystycznej wolności najlepiej oddał ducha swojej epoki? Czasów perwersji seksualnych i żarliwości religijnej, w których morderstwa, zdrady i orgie były na porządku dziennym, w których sperma mieszała się z krwią. Czasy ginących w nieustających potyczkach kondotierów, w których jęki palonych na stosie inkwizycji wrogów kościoła, władców połykających truciznę i biczujących się świętych mieszały się z anielskimi głosami śpiewaków wykonujących motety i madrygały. Czasów kurtuazji, kazirodztwa, przepychu i sztuki, w których życie do utraty tchu było na porządku dziennym?
Ponura historia księcia Gesualda da Venosy jeszcze za jego życia stała się inspiracją licznych tekstów, pamfletów, dzieł literackich. Kilka sonetów poświęcił jej współczesny da Venosie Torquato Tasso. W Żywotach pań swawolnych przytacza ją żyjący na przełomie XVI i XVII wieku Pierre de Bourdeille. A w roku 1895 Anatole France przypomina ją w jednym z opowiadań ze zbioru Le Puits de Sainte Claire. Żywe zainteresowanie mroczną historią nieszczęśliwego księcia powróciło w latach 50. XX wieku, kiedy w USA i we Włoszech ukazały się nowe wydania jego kompozycji. W 1968 roku wychodzi biograficzna powieść Madrygał László Passutha. Jako duch Gesualdo pojawia się w książce Wolfganga Hildesheimera (1965) i w sztuce Davida Pownalla (1976), a w latach 80. staje się bohaterem utworów Jean-Noëla Schifano (1984) i Michela Breitmana (1986). W noweli Julio Cortázara z roku 1983 członkowie zespołu madrygalistów doświadczają zaburzeń osobowości wykonując utwory księcia, a ich dolegliwości ustępują dopiero gdy biorą na warsztat zupełnie inny repertuar. Gesualdo pojawia się również i w literaturze polskiej. Opowiadanie Madrygał żałobny (1996) poświęcił da Venosie Gustaw Herling-Grudziński.
Życiem i twórczością kompozytora interesował się także Aldous Huxley, który słuchał muzyki Gesualda po zażyciu meskaliny. Zrealizowanie filmu fabularnego o kompozytorze miał w planach Bernardo Bertolucci (obraz miał nosić tytuł Heaven and Hell), jedyny w swoim rodzaju dokument zrealizował o nim Werner Herzog, odbywając pielgrzymkę do miejsc, w których kompozytor żył i tworzył. śladami wielkiego adoratora Venosy – Igora Strawińskiego, który nie tylko pojechał w podróż śladami renesansowego kompozytora, złożył muz też muzyczny hołd utworem Monumentum pro Gesualdo, będącym instrumentalną fantazją na temat trzech jego madrygałów (1960), a w 1968 roku napisał przedmowę do monografii Glenna Watkinsa Gesualdo: The Man and His Music.