Źródło Wikipedia

edukatornia

Henryk Wars – Pierwszy Polak w Hollywood

„You, your talents, and your music will live forever in the lives you touched” – to napis widniejący na grobie Henryka Warsa w Hillside Memorial Park w Cluver City w Kalifornii. I rzeczywiście jego muzyka przetrwała w nieśmiertelnych przebojach takich jak Umówiłem się z nią na dziewiątą, Już taki jestem zimny drań, Sex appeal, Miłość ci wszystko wybaczy… 

Warszawa 1902 roku. Tu rozpoczyna się historia legendy polskiej piosenki. Henryk Wars przychodzi na świat jako syn zasymilowanych Żydów: Izraila i Sary Warszawskich, jego siostra występuje już w mediolańskiej La Scali. On sam szuka swojego powołania: uczęszcza na lekcje malarstwa do Akademii Sztuk Pięknych. Jako osiemnastolatek dobrowolnie walczy w wojnie polsko-bolszewickiej. Uchodzi bez szwanku i decyduje się na naukę w Konserwatorium Muzycznym w Warszawie. Uczy go m. in. sam Karol Szymanowski.

Mimo klasycznego wykształcenia miłość do jazzu zwycięża –  już jako student zakłada pierwsze w Polsce jazz-bandy, pisze piosenki, współpracuje z warszawskimi kabaretami. Mając 24 lata, wkracza w świat kina – obejmuje posadę kierownika nagrań w wytwórni Syrena Record. W latach 30. pisze muzykę do ponad pięćdziesięciu filmów, co stanowi zjawisko dotąd w Polsce niespotykane. 

Wojna brutalnie przerywa jego karierę. Znowu jako ochotnik zaciąga się do wojska, cudem unika śmierci, uciekając z niewoli niemieckiej, w czasie postoju pociągu wiozącego więźniów do getta. Omija niemieckie posterunki i dociera do Lwowa, zajętego już przez Armię Czerwoną. We Lwowie nie grożą mu jeszcze represje związane z pochodzeniem – udaje mu się założyć big-band, który staje się na tyle sławny, że daje koncerty w Leningradzie, Odessie i Kijowie. Pisze też muzykę do  radzieckich filmów propagandowych. Sytuacja zmienia się po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej w 1941 roku, kiedy to egzystencja nawet pod szyldem artysty nie daje już gwarancji wolności – przypadkowy patrol NKWD aresztuje najbliższego przyjaciela Warsa, jednego z najsłynniejszych aktorów przedwojennej Polski –  Eugeniusza Bodo,  który umiera dwa lata później w sowieckim łagrze. Wars kolejny raz unika śmierci – wraz z całym swoim zespołem utworzonym z lwowskich muzyków Tea Jazz zasila szeregi Armii Andersa. Z II Korpusem przemierza szlaki bojowe od Rosji po Bliski Wschód, aż do Monte Cassino, po drodze dając koncerty zarówno w zakurzonych koszarowych namiotach polowych wojsk sprzymierzonych, jak i w ekskluzywnych salach teatralnych przy dworach władców kolejno odwiedzanych krajów. Orkiestra Warsa Polish Parade zwycięża w konkursie alianckich grup muzycznych. We Włoszech Wars otrzymuje od króla medal Cavaliere della Croce. Współpracuje też przy filmie patriotycznym Wielka droga Michała Waszyńskiego.

Po wojnie udaje się do Anglii, ale nie powodzi mu się tam ani pod względem materialnym, ani artystycznym. W 1947 roku wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, gdzie szuka zatrudnienia w branży muzycznej. Po krótkim pobycie w Nowym Jorku trafia do Hollywood, ale nie od razu spełnia się jego amerykański sen. Doznając wielu trudności i upokorzeń jako artysta, żyje z żoną Elżbietą w trudnych warunkach, ledwo się utrzymując z dorywczych prac. Zaczyna w produkcjach niszowych, z pojedynczych zleceń trudno mu związać koniec z końcem. Sytuacji nie poprawia ówczesny boom na rodzące się telewizyjne show, które swoją popularnością wypierają tradycyjne kino. Podejmuje więc dodatkowy etat kopisty. W końcu po pięciu latach otrzymuje stałe zatrudnienie u Johna Wayne’a, przygotowując oprawę muzyczną do kilku odcinków Bonanzy w jego prywatnej wytwórni Batjac. Chwilę potem przychodzi czas na stworzenie samodzielnej ilustracji muzycznej do pierwszego westernu The seven men from Now (1956), za którą otrzymuje pierwsze pochlebne recenzje w „Hollywood Reporter” i „Variety”. Prawdopodobnie rok później Wars dostaje się do wytwórni Universal, dla której napisał kilka utworów filmowych. Niestety nie zyskuje do nich praw i jego nazwisko nie widnieje wśród autorów, ponieważ nie jest członkiem stałego zespołu reżyserskiego. Mimo to los mu sprzyja, jego sytuacja materialna stabilizuje się i zaczyna go sytuować na równi z ówczesnymi gwiazdami Hollywood, a on sam zyskuje na popularności, głównie dzięki muzyce do filmu Flipper (1963) i jego serialowych kontynuacji. Polskę odwiedza tylko raz w 1967 roku. Umiera 1 września 1977 w Los Angeles. Obok piosenek i utworów klasycznych pozostawił około stu ścieżek dźwiękowych. Współpracował z największymi studiami filmowymi Hollywood (Columbia, Universal, 20-Century Fox, MGM, United Artist). 

—————

Spis treści numeru Dalekie lądy. Kompozytorzy emigracyjni

Felietony

Agnieszka Cieślak, Bronisław Mirski – po nitce do kłębka, czyli detektywistyczne oblicze muzykologii

Aleksandra Bliźniuk, Tylko bez romantycznych uniesień

Wywiady

Marlena Wieczorek, “Zbyt długo traktowano twórczość i działalność polskich kompozytorów tworzących w XX wieku poza granicami kraju jako historię niejako odrębną od tej krajowej” – wywiad z Beatą Bolesławską-Lewandowską

Ewa Chorościan, “Po zbudowaniu silnej oraz przyjaznej relacji z polskimi wykonawcami, krytykami, muzykami, nie ma siły, ktόra by te relacje zakończyła” – wywiad z Dobromiłą Jaskot i Dominikiem Karskim

Recenzje

Agnieszka Teodora Żabińska, Nierówny Rogowski

Ewa Chorościan, Dwie piąte – Wajnberg i Prokofiew

Publikacje

Agnieszka Cieślak, Mariusz Gradowski, Muzyka filmowa. Twórcy emigracyjni

Andrzej Bełkot, Definicja migracji

Edukatornia

Magdalena Nowicka-Ciecierska, Henryk Wars – Pierwszy Polak w Hollywood

Paulina Zgliniecka, Szperając w pamięci. O życiu i twórczości Eugeniusza Morawskiego

Elżbieta Szczurko, Antoni Szałowski – odkrywany (neo)klasyk

Kosmopolita

Kinga Krzymowska-Szacoń, American Dream? Kompozytorzy europejscy w Stanach Zjednoczonych

Grzegorz Piotrowski, Bohuslav Martinů: emigrant

Rekomendacje

Zygmunt Mycielski – Andrzej Panufnik: Korespondencja. Część 1: Lata 1949–1969

Kompozytorzy polscy na emigracji. Przewodnik (XX wiek)

 Zrealizowano w ramach stypendium z Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć