Chociaż określenie „kompozytorka” nie budzi dzisiaj zdziwienia, w dawnych wiekach było nie do pomyślenia, by go używać. Czy można było być kompozytorką na przykład w zdominowanych przez mężczyzn czasach średniowiecza? Hildegarda z Bingen pokazuje, że jednak można.
Kobieta wszechstronnie wykształcona
Św. Hildegarda z Bingen (1098-1179) nie była tuzinkową kobietą. Nie tylko, jeśli chodzi o czasy średniowieczne. Nawet z dzisiejszej perspektywy to, co udało jej się osiągnąć, jest niezwykłe. Dość powiedzieć – przeorysza benedyktynek, prekursorka niemieckiej mistyki, uczona pisarka, kompozytorka, zielarka. Hildegarda należy również do grona doktorów Kościoła – obok trzydziestu jeden mężczyzn i trzech kobiet: Katarzyny ze Sieny, Teresy z Avila i Teresy z Lisieux.
Hildegarda urodziła się w 1098 roku w Bermersheim, w niemieckiej rodzinie szlacheckiej. Od 8. roku życia przebywała pod opieką Jutty ze Spaneheim w nowicjacie u benedyktynek w Disibodenbergu – opactwie na wzgórzu św. Disiboda, nieopodal Bingen. Kiedy miała 15 lat wstąpiła do klasztoru. Szlacheckie pochodzenie oraz przynależność do jednego z najbardziej uczonych zakonów zapewne wpłynęły na kształt wykształcenia mniszki. Kiedy w 1136 roku zmarła Jutta, Hildegarda została przełożoną klasztoru. Ufundowała następnie nowy klasztor w pobliskim Rupertsbergu (powstał w latach 1147-1150), do którego przeniosła się razem z osiemnastoma mniszkami. W nowym opactwie mieszkała aż do śmierci w 1179 roku.
Była jedyną kobietą średniowiecza, która nauczała publicznie, a także uzyskała papieską zgodę na pisanie dzieł teologicznych. Otrzymała także pozwolenie na odbycie podróży misyjnej – a była to rzecz niezwykła dla ówczesnych kobiet znajdujących się za murami klasztornymi. W latach 1160-1170 odbywała zatem podróże po Niemczech i Francji.
Nazywana, choć już po śmierci, „reńską Sybillą” niewątpliwe należy do najsłynniejszych kobiet w średniowiecznych Niemczech. Doradzała – głównie korespondencyjnie – wielu świeckim i kościelnym dostojnikom – m.in. Konradowi III Hohenstaufowi, Fryderykowi I Barbarossie, Bernardowi z Clairvaux oraz papieżom czy książętom. I nie były to wyłącznie rady dotyczące spraw kościelnych, ale także polityki, dyplomacji czy lecznictwa.
Hildegarda wyłamuje się z obowiązującej w tamtych czasach anonimowości. Dzisiaj uważa się nawet, że była jednym z pierwszych kompozytorów w historii muzyki zachodniej
Muzyka jako wspomnienie raju
Hildegarda posiadała swój udział w teologii muzyki. Świat był dla niej hymnem, symfonią na cześć Boga i Bożego porządku – pisze Joanna Petry Mroczkowska w książce poświęconej świętej. Muzyka odgrywała również ważną rolę w nauczaniu i piśmiennictwie Hildegardy. Jej zdaniem w muzyce Bóg zostawił ludziom utracone przez Adama i Ewę echa raju. Ale oddajmy głos samej Hildegardzie:
Przed grzechem, będąc w stanie niewinności, Adam miał niemałą wspólnotę z głosami chwał anielskich, które oni, zwani duchami przez Ducha, którym jest Bóg, mają ze swojej duchowej natury. Adam stracił więc podobieństwo do głosu anielskiego, którym odznaczał się w raju i >>zaspał<< wiedzę, którą był obdarzony przed grzechem (…) Aby zaś ludzie mogli przypomnieć sobie w miejscu wygnania o słodyczy i uwielbieniu, które przed upadkiem Adam miał wspólne z aniołami, i aby byli do tych spraw pociągani, ci sami święci prorocy wymyślili nie tylko psalmy i kantyki, które śpiewa się dla rozpalenia pobożności słuchaczy, ale i rozmaite instrumenty muzyczne, które wydają wielorakie dźwięki. Dokonali tego z tym zamiarem, aby, jak powiedziano, za pośrednictwem zarówno kształtu i rodzaju instrumentów, jak i znaczenia śpiewanych słów, słuchacze zachęcani i pouczeni przez to, co zewnętrzne, zdobyli wiedzę o rzeczach wewnętrznych. Naśladując świętych proroków, ludzie pilni i mądrzy wynaleźli ludzką sztuką różne instrumenty, aby grać ku radości duszy. Dostosowali instrumenty do gry za pomocą zginania palców, przypominając sobie, że Adam został uformowany przez palec Boży, czyli Ducha Świętego. A w głosie Adama przed upadkiem rozbrzmiewała słodycz wszelkiej harmonii i całej sztuki muzycznej. Gdyby Adam pozostał w stanie, w którym został ukształtowany, słabość śmiertelnego człowieka w żaden sposób nie mogłaby znieść mocy i dźwięczności jego głosu (cytat w: J. Petry-Mroczkowska Hildegarda z Bingen, s. 69-71).
Te słowa czytamy w słynnym liście, który blisko osiemdziesięcioletnia Hildegarda napisała do prałatów Moguncji. Na klasztor został nałożony interdykt z powodu pochówku na klasztornym cmentarzu mężczyzny, na którego, zdaniem mogunckich władz kościelnych, była nałożona ekskomunika. W liście Hildegarda ostrzega również, że zakaz oddawania Bogu chwały przez muzykę i śpiew jest folgowaniem podszeptom szatana, który wyrwał człowieka z niebieskiej harmonii i rajskich rozkoszy. Mniszka uważa, że muzyka jest wspomnieniem raju, a sam śpiew powinien stanowić nieodłączną część liturgii, będąc tak samo ważny jak modlitwa. Hildegarda wierzyła także, że natchnienie pochodzi od Boga, a dzieło artysty jest tym samym przekazem Boga.
Muzyka, jak uważa Hildegarda, ma również znaczenie dla duszy. Sama tak zapisała: „Jak moc boża wszędzie wzlatując wszystko okrąża i nie napotyka żadnej przeszkody, tak i rozumność człowieka przejawia się wielką mocą w rozbrzmiewaniu żywymi głosami i w pobudzaniu przez muzykę sennych dusz do czuwania (…). Albowiem muzyka zmiękcza twarde serce i wprowadza w nie wilgoć skruchy oraz przyzywa Ducha Świętego” („Scivias” III, 13, 13-14; cytat w: J. Petry Mroczkowska Hildegarda z Bingen, s. 71-72).
Teologia muzyki Hildegardy, jak uważa Błażej Matusiak, „jest pełnym zachwytu namysłem nad bożym dziełem stworzenia i zbawienia oraz głoszeniem bożego piękna”. Hildegarda widzi również w muzycznych kategoriach zbawcze dzieło Chrystusa: Chrystus jest idealnie harmonijnym człowiekiem, zbawienie polega na przywróceniu człowiekowi pierwotnej harmonii oraz skłania stworzenie do śpiewania pochwalnych pieśni.
Nie tylko teoria, ale i praktyka
Hildegarda z Bingen jest pierwszą kompozytorką, której twórczość zachowała się do naszych czasów. Dla historii muzyki największe znaczenie mają dwa dzieła Hildegardy – Symphonia armoniae celestium revelationum (Symfonia harmonii niebiańskiego objawienia) oraz Ordo virtutum (Zastęp cnót).
Zbiór Symphonia armoniae celestium revelationum zawiera 77 literackich poematów z muzyką zanotowaną wczesnogermańskimi neumami: 43 antyfony, 18 responsoriów, 7 sekwencji, 4 hymny, Kyrie, Alleluja oraz 3 utwory trudne do jednoznacznego określenia. Z kolei religijno-alegoryczny Ordo virtutum jest prawdopodobnie najstarszym zachowanym do dzisiejszych czasów moralitetem. Zawiera on 82 melodie, a jego treścią jest walka o duszę pomiędzy diabłem a 16 cnotami – kuszenie, odejście od cnoty, upadek i nawrócenie. Ma on jasno wyrażoną treść dydaktyczną, co sprawia, że zbliża się do średniowiecznych dramatów liturgicznych. Jednocześnie różni się od nich psychologiczno-mistycznym ujęciem tematu. Utwór powstał na potrzeby klasztoru Hildegardy, wiadomo jednak, że był znany i możliwe, że wykonywano go również poza murami tego klasztoru.
Wszystkie cechy kompozycji muzycznych Hildegardy, przede wszystkim szeroki zakres dźwiękowy, bogata melizmatyka, budowa oparta na modelach melodycznych, przy swobodnym traktowaniu wzorów chorałowych stawiają jej twórczość poetycko-muzyczną w rzędzie najwybitniejszych ówczesnych osiągnięć kompozytorskich – ocenia Jerzy Morawski.
W pracach poświęconych twórczości muzycznej Hildegardy ich autorzy ukazują, jak mniszka przyczyniła się do modyfikacji tradycyjnych form muzycznych. Jej kompozycje są porównywane z utworami jej współczesnych – m.in. Piotra Abelarda i Adama od św. Wiktora. Chociaż jej utwory są strukturalnie prostsze, to jednocześnie są bardziej nowatorskie. Badacze jej twórczości wskazują, że jej muzyka nie była tylko prostym powtórzeniem struktur chorału gregoriańskiego, ale indywidualną wypowiedzią artystyczną.
Wielu entuzjastów twórczości mniszki, a wśród nich Robert Aubry Davis, uważa wręcz, że Hildegarda była tak wybitna w swojej muzycznej twórczości, że może równać się z Janem Sebastianem Bachem czy Ludwigiem van Beethovenem. Z kolei June Boyce-Tillman w Hildegardzie widzi śpiewaczkę i kompozytorkę w stylu… Joan Baez czy Joni Mitchell.
Postać Hildegardy z Bingen cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko w kontekście tworzonej przez nią muzyki. Często próbuje się ją ukazać jako skonfliktowaną z Kościołem, głoszącą nieortodoksyjną doktrynę czy wręcz prekursorkę ruchu feministycznego, różnego rodzaju teorii panteistycznych i New Age. „Tymczasem – jak uważa Antonina Karpowicz-Zbińkowska – w jej poglądach nie ma nic specjalnie zaskakującego, ani tym bardziej nieortodoksyjnego dla kogoś, kto zna średniowieczną koncepcję świata. Jest to koncepcja wzięta prosto z platońskiego obrazu świata, który był przecież wtedy powszechnie przyjętym sposobem myślenia i pojmowania rzeczywistości”.
A jak wygląda sprawa z wykonawstwem jej muzyki? Pierwsze nagrania powstawały w latach 40. XX wieku. Kompletny album zawierający utwory Hildegardy wydały mniszki z Rüdesheim w 1979 roku – z okazji osiemsetnej rocznicy śmierci świętej. Jednak nazwisko mniszki zaistniało w pełni, kiedy ukazał się angielski album A Feather on the Breath of God, czyli „Piórko unoszone tchnieniem bożym”. Tytuł nie był przypadkowy – został zaczerpnięty z listu Hildegardy do Guilberta. Na płycie wystąpili sopranistka Emma Kirkby oraz Gothic Voices, a sam album stał się bestsellerem. W latach 1982-1997 pieśni Hildegardy ukazywały się również staraniem wytwórni Deutsche Harmonia Mundi – zespół Sequentia z Kolonii podjął się zadania, aby nagrać wszystkie muzyczne dzieła Hildegardy. Z kolei do fascynacji osobą Hildegardy przyznaje się chociażby współczesna kanadyjska producentka muzyki elektronicznej Grimes.
Bibliografia:
- June Boyce-Tillman, „Hildegard of Bingen at 900. The Eye of a Woman”, „The Musical Times”, 1865 (139), 1998, s. 31-36.
- Bartłomiej Gembicki, Hildegarda z Bingen (1098-1179), MUZYKOTEKA (dostęp 21.03.2020)
Owen Hopkin, „Hildegard of Bingen: life and music of the great female composer”, (dostęp 21.03.2020)
Antonina Karpowicz-Zbińkowska, „Hildegard von Bingen, Canticles of ecstasy” (dostęp 21.03.2020)
Agata Kwiecińska, „Słaba płeć?”, (dostęp 21.03.2020)
Błażej Matusiak, Hildegarda z Bingen – teologia muzyki, Kraków 2003.
Jerzy Morawski, „Hildegarda z Bingen”, [w:] Encyklopedia Muzyczna PWM, tom „HIJ”, Kraków 1993, s. 210-212.
Joanna Petry Mroczkowska, Hildegarda z Bingen Kraków 2013.