W kalendarzu wydarzeń kulturalnych oferujących muzykę improwizowaną od lat dominują festiwale jazzowe. Czy jednak improwizację można ograniczyć tylko do tego jednego muzycznego gatunku? Okazuje się, że ma ona naprawdę wiele twarzy, czasem zupełnie zaskakujących, i także tym innym obliczom improwizacji poświęconych jest na polskiej scenie kilka festiwali. Zapraszam zatem na ten „zaimprowizowany” przegląd wydarzeń pozajazzowych z improwizacją w roli głównej.
O tym, że improwizowano już na długo przed erą jazzu wiedzą z pewnością organizatorzy Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Dawnej Improwizowanej All Improviso w Gliwicach. W ubiegłym roku z inicjatywy Towarzystwa Kulturalnego FUGA została zorganizowana VII edycja tego wydarzenia. Jak można przeczytać na stronie Towarzystwa:
„All Improvviso” to festiwal dla każdego, zrywający z wizją sztywnej „smokingowej imprezy”. Muzyka dawna improwizowana to taki rodzaj muzyki, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Artyści przełamują stereotypy, ukazują nowe oblicze muzyki klasycznej, nowe brzmienie dawnych instrumentów. Sięgają do korzeni z przymrużeniem oka[1].
Podczas pierwszej edycji wystąpił, budzący sporo kontrowersji wśród krytyków, zespół L’Arpeggiata, słynący z zaskakujących połączeń muzyki dawnej ze współczesnym instrumentarium oraz właśnie z improwizacji – opartej zarówno na wzorcach historycznych, jak też ludowych i bardziej współczesnych. Artyści zaprezentowali program swojej płyty All’Improvviso, od tytułu której wziął swą nazwę festiwal. Dwie ostatnie odsłony festiwalu przebiegały pod hasłem: „Muzyka słynnych miast i regionów Europy”, a we wcześniejszych edycjach pojawił się też temat „Muzyki wysp”. Impreza przyciąga prawdziwe sławy wykonawstwa historycznego, m.in. zespoły Le Poème Harmonique pod dyrekcją Vincenta Dumestre’a, Cafe Zimmermann, a Honorowym Dyrektorem Artystycznym festiwalu została Arianna Savall. Oprócz specjalistów od muzyki dawnej, organizatorzy zapraszają również artystów kojarzonych z zupełnie inną stylistyką, np. wirtuoza gitary, Łukasza Kuropaczewskiego czy Trio Andrzeja Jagodzińskiego. Ta różnorodność sprawia, że festiwal jest atrakcyjny nie tylko dla sympatyków muzyki dawnych epok.
Fragment koncertu podczas festiwalu „All Improvviso 2011”
Otwartością na różnorodne style improwizacji szczyci się też festiwal Ad Libitum, którego nazwa – z włoskiego „od upodobania” – doskonale oddaje założenia programowe imprezy. Jak podają organizatorzy:
Ad Libitum to międzynarodowy festiwal sztuki improwizacji organizowany od 2006 roku z inicjatywy Krzysztofa Knittla przez Fundację Polskiej Rady Muzycznej, w każdej edycji prezentujący inny gatunek muzycznej improwizacji – od muzyki jazzowej po awangardowe techniki wykonawcze, swobodną improwizację i improwizację dyrygowaną, partytury otwarte i graficzne oraz związane z nimi nurty muzyczne, indeterminizm i minimalizm[2].
W dziewięciu dotychczasowych edycjach udział wzięli m.in. saksofonista Anthony Braxton, pianiści John Tilbury, Agusti Fernández, wirtuoz violi da gamba Paolo Pandolfo, a spośród polskich improwizatorów: m.in. Zdzisław Piernik, Tomasz Stańko, Tadeusz Wielecki, Marek Chołoniewski oraz zespoły: Kwartludium, Warsztat Muzyczny, a także utworzone przy festiwalu: Miodowa Orkiestra Ad Libitum i Krakowska Orkiestra Ad Libitum. Oprócz nowych dzieł opartych na improwizacji organizatorzy proponują „klasyczne” już przykłady kompozycji eksperymentalnych – Corneliusa Cardew The Great Learning, Bogusława Schaeffera Media, Mauricio Kagela Ludwig Van, czy partytury graficzne Romana Haubenstocka-Ramatiego, gdyż jednym z celów festiwalu ma być edukacja muzyczna, w której pierwiastek improwizacji jest niezwykle istotny.
Całkowitym pójściem „na żywioł” odznacza się Festiwal Muzyki Improwizowanej FRIV w Poznaniu, który w grudniu ubiegłego roku miał swoją piątą odsłonę. Organizatorzy festiwalu – Patryk Lichota i Piotr Tkacz – zapraszają artystów specjalizujących się w sztuce improwizacji z różnych stron świata. W tym roku do Poznania przybyli muzycy z Bejrutu i Tel Awiwu. W poprzednich latach festiwal gościł wykonawców z Paryża, Oslo, Berlina i Budapesztu. Pierwszego dnia imprezy, w wyniku losowania, artyści są dobierani w zespoły – duety, tria i kwartety. W ten sposób nieznający się wcześniej wykonawcy muszą a vista zagrać razem. Forma festiwalu wymaga zatem od uczestników nie tylko umiejętności improwizacji, ale też dyplomacji, gdyż często z powodu różnych stylistyk i temperamentów trudno znaleźć wspólny język. Jak podają organizatorzy:
Muzyce improwizowanej wykonywanej na FRIV Festival przyświecają idee dźwiękowej wolności, etycznego podejścia do wspólnej gry, spojrzenia na zespół improwizujących muzyków jako makietę relacji i struktur społecznych. (…) Celem festiwalu jest pokazanie, że płaszczyzna dialogu, muzycznego spotkania odmiennych kultur jest możliwa, że swobodna improwizacja pozwala pozostawić napięcia polityczne, różnice obyczajowe i odkryć głęboko ludzki wymiar wykonywania muzyki[3].
Podczas koncertów dominuje jednak swoboda, eksperyment i po prostu wspólna zabawa dźwiękiem.
Podczas festiwalu FRIV improwizują: Paulina Zielińska – głos, Jacek Hałas – lira korbowa, Dan Weinstein – wiolonczela
Improwizacja, jako twórczość bardzo osobista, jest też ważnym aspektem młodej (w październiku miała miejsce III edycja), choć rozwijającej się wciąż i „poważniejącej” repertuarowo dwudniowej imprezy, Musica Privata w Łodzi. Główna ideą festiwalu jest chęć afirmacji indywidualnego pierwiastka obecnego w muzyce, do czego konieczne jest wyzwolenie muzyki z klisz, zbyt łatwych zaszeregowań oraz chęci przypodobania się jak najszerszej rzeszy odbiorców[4]. Obok twórczości młodych kompozytorów, głównie z Łodzi, można zetknąć się w fabrycznych halach Wi-Ma z licznymi eksperymentami, performance’ami i poszukiwaniami dźwiękowymi.
W podobnym duchu odbywa się też wiele innych festiwali i koncertów. Mają one zwykle dość niszowy charakter i trzeba wiedzieć, gdzie szukać, aby trafić na któreś z tego typu wydarzeń. Odsyłam zatem do specjalistów w tym temacie, np. na blog: Instytut Improwizacji (https://instytutimprowizacji.wordpress.com/), prowadzony przez Krzysztofa Wójcika. Znaleźć tam można recenzje minionych oraz zapowiedzi nadchodzących koncertów, głównie na terenie Warszawy.
Oprócz festiwali poświęconych improwizacji, odbywają się również konkursy dla improwizatorów. Co roku ważnym punktem programu poznańskiego Festiwalu Filmowego Transatlantyk jest konkurs Transatlantyk Instant Composition Contest, o niezwykle ciekawej formule. Jak podają organizatorzy, jest to jedyny tego typu konkurs na świecie, gdyż wymaga od uczestników improwizowania na fortepianie muzyki do kilkuminutowego filmu, po zaledwie jednokrotnym obejrzeniu go w kulisach, chwilę przed występem. Następnie pianiści zmieniają się w taperów z dawnych niemych kin i już przed publicznością akompaniują do wyświetlanego jednocześnie obrazu. Dla widzów jest to bardzo widowiskowy konkurs, dla wykonawców z pewnością wyzwanie wymagające silnych nerwów i refleksu (a dla jury sprawdzian cierpliwości, ponieważ tę samą animację muszą obejrzeć około 25 razy). Wysokie nagrody (I miejsce 30 000 zł) oraz tytuł Transatlantyk Instant Composer przyciągają do Poznania młodych muzyków z całego świata.
Co jakiś czas w różnych miejscach w Polsce pojawiają się konkursy improwizacji, choć o nieco mniejszej randze niż powyższy, np. Konkurs Improwizacji Fortepianowej im. Mariana Sawy dla uczniów Szkół Muzycznych II stopnia w ZPSM im. Fryderyka Chopina w Warszawie, czy Ogólnopolski Konkurs Improwizacji Organowej w ramach XXVII Legnickiego Conversatorium Organowego.
Skoro umiejętność improwizowania można oceniać, to może da się również nauczyć tej tajemnej sztuki? O tym, że improwizacji „naucza się”, wiedzą już ze szkół muzycznych adeptki rytmiki, a w akademiach muzycznych również studenci kompozycji, dyrygentury i teorii muzyki. Na szczęście coraz więcej szkół dostrzega ważną rolę improwizacji w procesie kształcenia muzyków wszystkich specjalności i wprowadza ten przedmiot do programów nauczania. Jeżeli mowa o nauce improwizacji, to koniecznie należy wspomnieć o mistrzu i niemal ikonie improwizacji fortepianowej w Polsce, Szabolcsu Esztenyim. Pochodzący z Węgier pianista i kompozytor, który od lat sześćdziesiątych mieszka w Polsce, wykłada na UMFC w Warszawie i w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych przy ul. Bednarskiej. Esztenyi, oprócz zajęć w szkole i na uniwersytecie, zapraszany jest też do ośrodków w całej Polsce, w których przeprowadza warsztaty z improwizacji. O tym, jak ważne jest nauczanie improwizacji, opowiadał w radiowej Dwójce w audycji „Five o’clock”: Przecież improwizacja jest jak naturalna mowa, podczas gdy wykonawstwo muzyczne stanowi odpowiednik recytacji. Czy komuś przyszłoby do głowy uczyć dziecko recytacji, a dopiero potem spontanicznej mowy?[5].
Oto z cyklu Partytury Fotograficzne – Szabolcs Esztenyi
Jak widać, wydarzeń, które oferują muzykę improwizowaną w Polsce nie brakuje, wystarczy poszukać lub zapytać w odpowiednich kręgach, by znaleźć coś dla siebie. A jeśli jednak dla kogoś to za mało, zawsze może spróbować swoich sił w tej dziedzinie. Przecież wszyscy potrafimy mówić!
[5] Nagranie całej audycji znajduje się na stronie: https://www.polskieradio.pl/8/2039/Artykul/1034492,Sz%C3%A1bolcs-Eszt%C3%A9nyi-Dlaczego-szkoly-nie-ucza-nas-mowic-tylko-recytowac