Punk. Każdy ma chyba podobny wachlarz skojarzeń związany z tą subkulturą/nurtem muzycznym/ideologią. Jego członkowie charakteryzują się specyficznym wyglądem – noszą irokezy, skórzane kurtki, glany, agrafki; sprzeciwiają się władzy i systemowi, a podczas koncertów swoich ulubionych zespołów wykonują taniec pogo. Myślę, że mniej więcej taką definicję odnajdziemy w większości opracowań na temat tego zjawiska. Gwarantuję jednak, że żadna praca nie odda prawdziwej istoty punk rocka lepiej niż autobiografia Johny’ego „Rottena” Lydona – wokalisty legendy punk rocka, Sex Pistols oraz Public Image Ltd (PiL).
Gniew to najważniejsze źródło moich piosenek. Kiedy piszę, czasem nie do końca panuję nad sobą. Jeśli jest coś takiego jak Anioł Stróż, to jego istnienie objawia się w mojej krwawicy. […] Kiedy się nakręcę, jestem w tym całym sobą – tak John Lydon wyjaśnia tytuł swojej książki. Jest to autobiografia szczera to bólu, nie ukrywająca niczego, mówiąca o wszystkim wprost. Taki właśnie jest Johny Rotten – indywidualista maksymalny, otwarcie głoszący swoje poglądy i całkowicie odporny na krytykę społeczną. Po lekturze mam wrażenie, jak gdybym znała się z autorem od dawna.
John Lydon zadebiutował w legendarnym zespole Sex Pistols, którego kariera była krótka, ale wyznaczyła nowe tory muzyczne na kolejne dziesięciolecia. Gniew jest energią pokazuje relacje w zespole (oczywiście musimy wziąć pod uwagę, że jest to autobiografia, więc przeważa w niej subiektywna perspektywa), stosunki z menadżerem i ciekawostki, których nie znajdziemy prawdopodobnie w żadnej biografii zespołu. Sex Pistols było jednak dopiero początkiem kariery Johny’ego Rottena – jej prawdziwy rozwój miał miejsce w kolejnym zespole artysty, Public Image Ltd, o którym osobiście mało słyszałam, a który okazał się szalenie ciekawy.
Książka prezentuje chronologicznie życie i twórczość artysty, przepełniona jest też swobodnymi przemyśleniami i dygresjami. Bardzo ciekawy życiorys i przygody Johna powodują, że książkę czyta się niemalże jak fikcyjną powieść obyczajowo-przygodową. Najbardziej urzekł mnie tu autentyzm – zdania są proste, jak gdyby autor opowiadał nam swoje życie podczas rozmowy przy herbacie. Język jest potoczny, bezpośredni, nierzadko pojawiają się w nim wulgaryzmy. Dodatkowo, chronologiczne rozdziały poprzedzielane są swobodnymi refleksjami (najbardziej chyba rozbawiła mnie historia o uzębieniu głównego bohatera).
Był w moim życiu czas, kiedy przeżywałam fascynację kulturą punkową, a Never Mind the Bollocks bez przerwy pojawiał się na mojej playliście (ciągle jeszcze czasem do niego wracam). Zastanawiałam się wtedy, ile w tym wszystkim prawdy, czy ci wszyscy ludzie podążają za prawdziwym człowiekiem czy tylko za kreowanym obrazem? Po lekturze książki wiem, że punk w wydaniu Johna Lydona to nie tylko ideologia czy subkultura – to sposób życia. Taki, który zakłada podążanie za swoimi poglądami za wszelką cenę, bez obawy o krytykę ze strony innych czy o konsekwencje. Patrząc na nasze społeczeństwo, obojętne na wszystko i przejmujące się tylko własnym ogródkiem, żałuję, że punk odszedł w niepamięć. God Save the Queen!
John Lydon, Gniew jest energią. Moje życie bez cenzury, tłum. W. Weiss, Czerwonak: InRock, 2015.