Eksperyment, artystyczny performance czy refleksja nad przemijaniem? Czym właściwie jest kompozycja Johna Cage’a ORGAN2/ASLSP? Jak spojrzeć na „John Cage Organ Project”, realizowany nieprzerwanie od 2001 roku w kościele św. Burcharda w niemieckim Halberstadt, zakładający ekstremalnie długie wykonanie tego dzieła? Proponujemy podyskutować o tym na dwa głosy: Antoniny Wiatr i Stanisława Godka, którzy we wspólnym felietonie zastanawiają się nad formą i ideą tej niekonwencjonalnej organowej kompozycji.
Antonina Wiatr: Niemal żaden inny instrument nie może konkurować z ich długowiekową tradycją ani z imponującą ilością przeznaczonych im kompozycji muzycznych. Organy od setek lat nierozerwalnie wiązały się ze sferą sacrum, stanowiąc integralny element dźwiękowej przestrzeni kościołów. Sprzężone powietrze, tłoczone przez miechy bądź dmuchawy elektryczne, przepływa przez piszczałki i tym samym tworzy dźwięk charakteryzujący się siłą i stabilnością. Literatura organowa nie ogranicza się bynajmniej do barokowych utworów religijnych (mimo że prawdopodobnie brzmienie tego instrumentu w głowach wielu słuchaczy wywoła skojarzenie z twórczością najsłynniejszego kantora kościoła św. Tomasza w Lipsku), a eksperymenty kompozytorów XX i XX wieku udowodniły, iż organy mają nieograniczony potencjał brzmieniowy i kolorystyczny.
Stanisław Godek: Twórczość Johna Cage’a (1912–1992) jest wyrazem nie tylko wysublimowanego kompozytorskiego rzemiosła, ale także nośnikiem różnych myśli i idei, które nosił w sobie Cage i interpretatorzy jego dzieł. Powiedzieć o niej jako o jednym, wielkim muzycznym eksperymencie, to wciąż za mało, aby opisać w pełni dorobek Amerykanina.
Sylwetka Cage’a jako przedstawiciela XX-wiecznego pokolenia twórców w całym zróżnicowaniu tej epoki sytuuje się jako indywiduum. Nie każde ważne dzieło można ocenić mianem eksperymentalnego czy wizjonerskiego, lecz Cage’owi trzeba oddać wybitny wręcz talent do tworzenia nowych jakości.
Wystarczy wspomnieć jego słynne (i bodaj najbardziej znane) 4’33”, które tępą ciszą do dziś wprawia w konsternację niezaznajomionych z koncepcją utworu słuchaczy, czy instrumencie-wynalazku — fortepianie preparowanym, burzącym wszelkie wyobrażenia o estetyce i możliwym zastosowaniu instrumentów. Ten „panteon” pomysłów wyjątkowych otwiera przenikliwie w swej głębi wyrazu i uderzające monumentalizmem ORGAN2/ASLAP.
A.W.: Na pierwszy rzut oka ORGAN2/ASLAP Johna Cage’a niewiele różni się od innych kompozycji aleatorycznych tego twórcy. Zgodnie ze wskazówkami wykonawczymi pierwotnej wersji utworu – fortepianowego ASLSP powstałego dwa lata wcześniej – pianista powinien ominąć jedną, a powtórzyć inną z ośmiu części. Tytuł stanowi akronim sformułowania „As Slow(ly) and Soft(ly) as Possible”[1], a więc „Tak wolno i cicho, jak to możliwe”. Naturalnie jest to gra słów oparta na celowym zniekształceniu popularnie używanego akronimu ASAP (ang. as soon as possible) używanego do podkreślenia, iż sprawa, z którą się zwraca nadawca do odbiorcy, jest pilna i powinna być niezwłocznie rozwiązana. Co więcej, akronim ASLSP nawiązuje również do innej płaszczyzny znaczeniowej, jaką jest onomatopeiczne wykrzyknienie „Lsp!”[2] z wysoko cenionej przez kompozytora powieści Finneganów Tren autorstwa Jamesa Joyca. Według Very Terry pomiędzy kultową powieścią jednego z istotniejszych twórców literackiej awangardy a omawianą kompozycją zaznacza się również związek stylistyczny. Stosowana przez Joyce’a technika strumienia świadomości (stream of conciousness) ma bowiem odpowiednik w strumieniu czasowym (stream of time), a pisząc swoje utwory Cage nie miał na celu „zorganizować materiału dźwiękowego, aby stworzyć obiekt w czasie, mający pewien cel”[3], lecz chciał stworzyć kompozycję będącą ciągłym, bezcelowym procesem.
S.G.: Mimo sugestywnego tytułu wykonanie dzieła zwyczajowo zajmuje około kilkudziesięciu minut. Sam Cage nigdy wyraźnie nie zaznaczył, czy ma jakieś dokładne oczekiwania lub wytyczne, które nakreśliłyby czas trwania ORGAN2, tak więc lotny przydomek utworu stał się bardzo elastyczny w interpretacji. Począwszy od lat 90. ubiegłego wieku wielu ludzi muzyki, ale także kościoła czy nauki, zaintrygowanych As Slow as Possible, zastanawiało się, jak rozumieć to enigmatyczne dzieło. Prób — co nie dziwi — pojawiało się, rzecz jasna, wiele. Znajdziemy przykłady wykonań trwających po kilkanaście godzin, a nawet całą dobę. Koncepcji było wiele, ale trudno jednak o przebicie, bodaj jednego z najambitniejszych projektów w historii muzyki współczesnej. W kościele pw. św. Burcharda w Halberstadt, małym niemieckim mieście, podjęto się – być może – niemożliwego. Czas trwania ORGAN2/ASLAP ustalono bowiem na… 639 lat.
A.W.: Dyskusje na temat hipotetycznego osiągnięcia na organach ekstremalnie wolnego tempa podczas jednego z organowych sympozjów stały się przyczynkiem do utworzenia „John Cage Organ Project”, odpowiedzialnego za zaplanowanie wykonania drugiego najdłuższego utworu w zarejestrowanej historii. Piątego września 2001 roku, w 89. rocznicę urodzin kompozytora i ponad dziewięć lat po jego śmierci, publiczność zebrana w kościele w Halberstadt przed specjalnie zbudowanymi na tę okazję organami usłyszała… ciszę. ORGAN2/ASLAP zaczyna się bowiem pauzą, która w tym niebywale wolnym tempie trwała aż do 5 lutego 2003 roku, kiedy to zabrzmiał pierwszy akord.
S.G.: Określenie 639 lat nie jest przypadkiem. W roku 1361 pojawiła się pierwsza udokumentowana wzmianka o instalacji organów w kościele pw. św. Burcharda. Od tej daty minęło równe 639 lat do zakończenia millennium w roku 2000. Pewien problem stanowiła jednak kwestia, kto miałby tak długo grać poszczególne składniki dzieła. Zmiany dźwięków w tak wydłużonej wersji następują w perspektywie nie godzin, dni, czy tygodni, a lat. Podobno pojawiały się głosy, aby muzycy, którzy zdecydują się na udział w projekcie, grali ORGAN2/ASLAP nieprzerwanie aż do swojej śmierci. Mimo pewnych filozoficznych uwarunkowań tego pomysłu jasne się stało, że takie wyjście nie wchodzi w grę i można postawić na mniej drastyczną metodę. W związku z tym każda zmiana akordów i trzymanie ich przez kolejne lata jest możliwa przez woreczki z piaskiem, które obciążając klawisze, wydobywają z instrumentu dźwięk. Ostatnia taka zmiana miała miejsce 5 lutego 2024 roku, a kolejna nastąpi 5 sierpnia 2026. Zakończenie I części (dzieło ma ich osiem) nastąpi zaś 4 września w roku 2072.
A.W.: Ekstremalnie wolne wykonanie ORGAN2/ASLSP w Halberstadt w ramach „John Cage Organ Project” wydaje się skłaniać do przemyśleń nie tylko na temat tempa i czasu w utworze, lecz także tożsamości dzieła sztuki. Z perspektywy słuchaczy utwór ten pozostanie bowiem dziełem otwartym, a więc niezakończonym, zakładając, że nikomu nie będzie dane doświadczyć jednocześnie jego początku, jak i końca. Stanowi on jednak pewną konkretną całość, mimo iż jest ona niemożliwa w percepcji. Warto też zauważyć, że organy, na których obecnie grany jest utwór, prawdopodobnie prędzej czy później ulegną uszkodzeniu. Czy wymiana takiego instrumentu bądź jego części będzie miała wpływ na całe wykonanie, skoro został on stworzony specjalnie na tę okazję? Tego rodzaju dylematy, tożsame z filozoficznym problemem statku Tezeusza, to jedynie niektóre z wielu zagadnień, które można byłoby poruszyć w kontekście „John Cage Organ Project”, który z wielu perspektyw może przypominać muzyczną kapsułę czasu.
Niewykluczone, że do czasu, aż zabrzmi ostatni dźwięk, muzyka XX wieku odejdzie w niepamięć, a zakończenie takiego ekstremalnie długiego wykonania wzbudzi czyjeś zainteresowanie. Tego rodzaju rozważania znajdują się jednak zupełnie w sferze domysłów.
S.G.: Jak będzie zmieniał się i wyglądał świat na poszczególnych etapach dzieła — za kilka lub kilkadziesiąt lat i wreszcie w roku 2640? Ile wojen, dzieł czy naukowych przełomów ujrzy do tego czasu? A także do jakiego momentu wykonania dożyjemy my sami i czy w momencie jego zakończenia potomkowie naszych rodzin wciąż będą obecni na tym świecie? Wreszcie – co będzie w 2640 roku? Jak znacząco zmieni się krajobraz świata i postęp ludzkości? Te i wiele innych pytań nasuwa się w obliczu ambitnego pomysłu projektu w Halberstadt. As Slow as Possible w tak pomyślanej wersji staje się nie tylko ciekawym eksperymentem, ale także metaforą przemijania i źródłem wielu pytań o naturze filozoficzno-egzystencjalnej. Czy sam Cage wiązał z utworem aż tak rozbudowane idee? Tego nie wiemy, jednak znając zmysł kompozytora do tworzenia dzieł nietypowych, rewolucyjnych i odważnych, możemy jedynie domyślać się, że wykonanie w kościele pw. św. Burcharda, które potrwa jeszcze przez kolejne ponad 600 lat, prawdopodobnie przypadłoby jego twórcy do gustu.
_____
[1] Por. komentarz autora do utworu ASLSP [dostęp 7.11.2024].
[2] Ibidem.
[3] „[…] time not as a material to be structured in order to produce an object in time, moving forwards a purpose”. “Every Something is an Echo of Nothing”: Notes on The John Cage Project in Halberstadt, „DEBATES” 23 (2019), s. 188, tłumaczenie autorki.