Fragment okładki książki, materiały prasowe

recenzje

Kilar. Geniusz o dwóch twarzach – biografia Wojciecha Kilara

Chyba nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że nazwisko Wojciecha Kilara budzi duże emocje nie tylko w kręgach muzycznych. Kto z nas nie tańczył do słynnego Poloneza z filmu Pan Tadeusz podczas balu studniówkowego? Kto nie widział Trędowatej Hoffmana, Zemsty Wajdy czy Draculi Coppoli? Kto wreszcie nie uronił łzy, słuchając przepięknego Walca z Ziemi obiecanej? Jednocześnie Wojciech Kilar to twórca, który dziełami symfonicznymi o wymowie patriotyczno-religijnej ugruntował sobie trwałą pozycję w panteonie najwybitniejszych kompozytorów XX wieku. Można powiedzieć, że przed autorką jego biografii stanęło zadanie wyjątkowo trudne – usatysfakcjonować zarówno wielbicieli kina i melomanów, jak i profesjonalnych muzyków. Na ile Maria Wilczek-Krupa temu wyzwaniu sprostała?

Absolwentka teorii muzyki w krakowskiej Akademii Muzycznej ujawnia we wstępie charakter swojej znajomości z Wojciechem Kilarem, której podstawą były wielogodzinne rozmowy z kompozytorem. Autorka miała okazję doświadczyć na własnej skórze, że Kilar bywał porywczy, ale przede wszystkim zapamiętała go jako człowieka ujmująco szczerego, skromnego i dalekiego od patosu. Kawałki – w ten sposób miała pisać o jego utworach. A o jego żonie? Basia, Baśka, ale w żadnym wypadku nie Barbara – czy on kiedykolwiek nazwałby żonę Barbarą? Natomiast na  muzyce filmowej – jak mówił – wcale się nie znał. On ją jedynie tworzył, a to przecież nie to samo.

Może okazja do tak bliskiego poznania wybitnego twórcy, a może po prostu kobieca wrażliwość na sprawy ludzkie, przyczyniła się do tego, że Kilar. Geniusz o dwóch twarzach to biografia napisana z niewyobrażalną czułością. Cienkim pędzlem autorka maluje dom rodzinny Wojciecha Kilara na katowickim Brynowie ze wszystkimi jego jakże ważnymi detalami; pozwala poznać jego koty, jego ulubione przysmaki, jego słabość do samochodów, jego podróżnicze fascynacje. Najpiękniejszy portret otrzymała żona kompozytora, ukazana jako postać z pogranicza baśni – dowody jej wewnętrznego i zewnętrznego piękna oraz bezgranicznego oddania mężowi czytelnik otrzymuje w postaci licznych scen z życia państwa Kilarów. Wartości tym sentymentalnym obrazom dodaje język, jakim posługuje się Maria Wilczek-Krupa. Daleki od przesady, bardzo elegancki, bogaty w odniesienia, niekiedy odrobinę żartobliwy – idealny, żeby pokazać, a nie pokolorować.

Opisy codzienności Wojciecha Kilara nie pozostają w cieniu rozdziałów poświęconych jego działalności twórczej. Przeciwnie – są ważnym elementem pozwalającym zrozumieć inspiracje i okoliczności powstania poszczególnych dzieł. Żarliwość religijna, miłość do gór, patriotyzm – to ogólniki, które każdy kojarzy z Wojciechem Kilarem, a które na kartach tej książki rozwijają się przed czytelnikiem jak wielkie zwoje pergaminu. Dodatkowo autorka wprowadza w świat najskrytszych myśli twórcy – pozwala poznać jego wątpliwości i obawy związane z prawykonaniami kolejnych utworów symfonicznych. Można powiedzieć, że prezentacja dzieł niemal tonalnych w czasach terroru awangardy była sporym szaleństwem. Ale walka pomiędzy własną estetyką, a panującym w ówczesnej sztuce trendem, nie była jedyną, jaką przyszło stoczyć Wojciechowi Kilarowi. Biografia przedstawia również poszukiwanie własnej drogi pomiędzy karierą kompozytora filmowego, a karierą pełnoprawnego kompozytora-artysty. Na ile zwycięsko udało mu się wyjść z tej potyczki  pokazał czas. Kilkadziesiąt lat temu nie było to wcale tak pewne.

Niezaprzeczalnym walorem biografii jest jej tło, tworzone w dużej mierze przez wybitnych artystów ubiegłego stulecia. Podążając w głąb książki, poznajemy nie tylko Wojciecha Kilara i współczesnych mu kompozytorów, ale też pianistów: Adama Harasiewicza i Andrzeja Jasińskiego, dyrygentów: Kazimierza Korda, Witolda Rowickego i Jacka Kaspszyka, wreszcie całą plejadę reżyserów: od Kazimierza Kutza począwszy, przez Krzysztofa Zanussiego, Andrzeja Wajdę, Romana Polańskiego a na Fordzie Coppoli zakończywszy. Biografia pulsuje nietuzinkowymi osobowościami, związanymi z nimi anegdotami i ich często zaskakującymi wypowiedziami. Trudno zaprzeczyć, że tacy bohaterowie dodają książce nie lada magnetyzmu.

Na uwagę zasługuje forma biografii. Autorka przyjęła ciekawą konwencję przeplatania wydarzeń zgodnych chronologicznie  z opisami z lat późniejszych, dzięki czemu życiorys staje się na swój sposób trójwymiarowy. W ten sposób początkowy obraz kilkuletniego Wojtka Kilara, niepohamowanego łakomczucha i dość kiepskiego ucznia, zazębia się co i raz z opisami jego domu na Brynowie, z kolei późniejsze rozdziały poświęcone rozwojowi jego kariery, autorka interpoluje podrozdziałami o charakterze nieco bardziej intymnym, którym nadaje tytuł „fascynacje”. Dzięki temu życie prywatne Wojciecha Kilara przeplata się z jego życiem zawodowym, a czytelnik otrzymuje pełnowymiarowy obraz kompozytora.

Jedynym elementem, który nie do końca przypadł mi do gustu, jest nieco przesadzona rzetelność Marii Wilczek-Krupy w opisywaniu dziejów kompozytora. Choć wielu weźmie tę sprawozdawczą precyzję za dobrą monetę, mnie zabrakło śmielszego operowania skalpelem w celu wyważenia proporcji pomiędzy poszczególnymi zdarzeniami: bliższych ujęć, wydłużonych kadrów, może wręcz efektów specjalnych, które kilku scenom w bogatym i barwnym życiu kompozytora nadałyby szczególnej rangi. Maria Wilczek-Krupa wyraźnie stroni od dramatyzacji, a przebieg emocjonalny życiorysu Wojciecha Kilara jest bardzo wyważony: poszczególne wydarzenia czytelnik ogląda jak zdjęcia w albumie. We mnie taka skrupulatność budzi uczucie lekkiego niedosytu – jest to jednak, jak wcześniej wspomniałam, rzecz gustu.

Mimo tego ostatniego komentarza, będącego może nie tyle zarzutem, ile wyrazem moich osobistych oczekiwań, które nie do końca zostały zaspokojone, z całego serca polecam książkę Kilar. Geniusz o dwóch twarzach miłośnikom muzyki, miłośnikom kina i wszystkim, w których muzyka Wojciecha Kilara porusza czułą strunę. Biografia kompozytora jest napisana fachowo i merytorycznie, posiada niebanalną formę, dostarcza cennych informacji nie tylko o samym twórcy, ale też o jego środowisku i o czasach, w których przyszło mu żyć.

Kilar. Geniusz o dwóch twarzach jest też drogowskazem – może dla kompozytorów, może dla wszystkich twórców, a może dla wszystkich w ogóle. Niespełna 400 stron niesie bowiem ze sobą ważne przesłanie, że w wirze twórczym, w obliczu sławy i dostatku materialnego, nie wolno zatracić siebie. Może to słowa banalne i wyświechtane, ale zapewniam, że nabiorą zupełnie nowego znaczenia, gdy zdecydujemy się przeżyć tych osiemdziesiąt jeden lat u boku człowieka wybitnego.

Autor plakatu: Max Skorwider

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć