pixabay.com/ Michał Jałochowski

felietony

Król jest tylko jeden?

Żyjemy w czasach, w których codziennie pojawia się coś nowego i w których codziennie podejmowane są próby ulepszania wszystkiego, co jest dostępne. Wyścig technologiczny powoduje, że zakupione telefony stają się przestarzałe po pół roku użytkowania, telewizory mają tyle „K”, że możemy policzyć rzęsy aktorów, a lodówki potrafią pokazać, co jest w środku bez otwierania drzwi. Wydaje mi się, że są jednak rzeczy, na które postęp technologiczny nie ma aż takiego wpływu, w których czynnik ludzki nie może być zastąpiony przez żadną doskonałą maszynę, w których potrzeba po prostu duszy – są to m.in. instrumenty muzyczne. 

Popatrzmy na historię króla instrumentów, którego panowanie trwa nieprzerwanie od XIX w. – fortepianu: jego naczelna zasada konstrukcyjna pozostaje właściwie taka sama od końca XVII w., gdy Bartolomeo Cristofori wymyślił ten rewolucyjny mechanizm. Z czasem instrument był ulepszany: fortepiany były większe, głośniejsze i o bogatszej gamie ekspresyjnej, która umożliwiała oddanie najbardziej subtelnych emocji. Do dzisiaj giganci produkujący te instrumenty (m.in. Steinway czy Yamaha) wykorzystują te same XIX-wieczne technologie, budując swoją markę na fantastycznej jakość materiałów i sposobie wykonania fortepianu.

Choć wytrawni muzycy i melomanii wiedzą, że brzmienie akustycznego instrumentu jest niepodrabialne, nie można powiedzieć, że ludzie zrezygnowali z prób zbliżenia się do ideału za pomocą najnowszych technologii. Najbliższe oryginałowi są chyba pianina cyfrowe. Ich założeniem było jak najpełniejsze odwzorowanie brzmienia akustycznego instrumentu – pierwotnie generowano MIDI, które nie miało najmniejszych szans stawać w szranki z dźwiękiem oryginalnego instrumentu, lecz obecnie stosuje się w tym celu technikę samplowania (studyjne nagrywanie brzmienia akustycznego fortepianu na ścieżki), która niekiedy łudząco przypomina brzmienie akustyczne. Instrumenty elektroniczne są tańsze i łatwiejsze w utrzymaniu; często mają wbudowane dodatkowe udogodnienia, takie jak np. wyjście słuchawkowe, możliwość nagrywania czy metronom. Dlaczego więc muzycy uparcie opowiadają się za instrumentami akustycznymi? Chodzi o kontakt z instrumentem – żadna technologia nie jest w stanie zastąpić tej niekiedy metafizycznej drogi, która prowadzi od wnętrza wykonawcy, przez jego palce, klawisz i młoteczek, który wprawia strunę w określony rodzaj wibracji po ostateczny akustyczny efekt wydobywający się z rezonującego pudła. Fizyki nie da się oszukać. 

Czy to znaczy, że fortepiany przez kolejne 200 lat będą wyglądały i grały dokładnie tak samo? Nie sądzę. O ile kwestia udoskonalania mechaniki, jak wcześniej już wspomniałam, czeka aż świat wyda kolejnego geniusza, który być może wymyśli coś, czego w tym momencie nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, tak sam wygląd fortepianu daje duże pole do popisu dla współczesnych projektantów. 

Spójrzmy np. na fortepian Bogány: jego opływowy kształt przypomina nieco nowe modele samochodów wysokiej klasy. Twórcą projektu jest węgierski pianista Gergely Bogány. Innowacyjność nie dotyczy jedynie kształtu instrumentu, ale również surowców, z których został wykonany: płyta rezonansowa stworzona jest z włókien karbonowych zamiast z drewna, co sprawia, że instrument jest odporny na wilgoć; rama ma nieco inny kształt niż ta w tradycyjnych fortepianach i wykonana jest ze stopu żeliwnego, który potrafi utrzymać 21 ton naciągu, a klawisze wykonane są z mieszanek nowoczesnych tworzyw. Na filmiku reklamowym dźwięk fortepianu jest bardzo szklisty, ale jego prawdziwe brzmienie trzeba byłoby ocenić na żywo. Pytanie tylko gdzie? Cena sięga ok. 228 000 $…

Bogányi – ‘Grand Piano’ from Nebula Studios on Vimeo.

Inną ciekawą propozycją jest tzw. Future Piano, w którym pudło rezonansowe umieszczone jest prostopadle do klawiatury, co pozwala zaoszczędzić bardzo dużo miejsca. Głównym założeniem twórców było zminimalizowanie wagi instrumentu (użycie włókien karbonowych), ale również umożliwienie wykonawcy bezpośredniego kontaktu ze struną nie tylko przez uderzanie jej młoteczkiem, ale również szarpanie – projektanci umieścili młoteczki pod strunami, które zawieszone są równolegle do klawiatury (nie ma krzyżowania). Kusząca perspektywa dla właścicieli małych pomieszczeń, lecz niestety instrument jest jeszcze w fazie projektu i nie można go kupić w ogólnodostępnej dystrybucji…

Moją uwagę zwróciło również MPiano zwane „mechatronicznym pianinem”. Nie jest to co prawda instrument akustyczny, ale jego możliwość i design są imponujące. Klawiatura jest wrażliwa na dotyk – każdy klawisz ukrywa zaawansowaną technologię, która pozwala na dostosowanie wagi klawisza oraz jednocześnie pełni rolę kontrolera. Oczywiście można również podłączyć tablet i nagrywać, korzystać z banków sampli, miksować…  

Czy tradycyjny fortepian czeka detronizacja? Myślę, że na chwilę obecną instrument ten nie musi się o to obawiać, choć najnowsze propozycje są bardzo ciekawe i dają niemal nieograniczone możliwości, kusząc przy tym różnymi udogodnieniami. Czy jednak jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłość? Chyba najciekawsze w życiu jest właśnie to, że nie!

Dofinansowano ze środków Funduszu Popierania Twórczości Stowarzyszenia Artystów ZAiKS

 

 Jedyne takie studia podyplomowe! Rekrutacja trwa: https://www.muzykawmediach.pl/

 

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć