Agata Grenda, fot. Agnieszka Szenrok
M.W.: Spotkałyśmy się na debacie w Zachęcie, gdzie mówiono o związku biznesu ze sztuką; koncentrowano się też na roli państwa w rozwoju sektora kultury, natomiast pominięto niemal zupełnie organizacje pozarządowe (nie mam na myśli fundacji przy korporacjach etc.), podobnie było na konferencji “Marketing w kulturze” w Gdańsku. Jak myślisz, co jest tego powodem?
A.G.: Spotkanie w Zachęcie nosiło tytuł “Biznes–Kultura–Społeczeństwo”. Paneliści dyskutowali o korzyściach, które biznes i kultura mogą wynieść ze współpracy oraz o konieczności połączenia sił na rzecz zmiany społecznej i edukacji kulturalnej. Mam wrażenie, że ze względu na określone ramy czasowe pominięto po prostu tematy, które nie miały swoich reprezentantów wśród zaproszonych panelistów. Trudno mówić o NGO i ich współpracy z biznesem, skoro organizacje pozarządowe mają formalne problemy w nawiązywaniu takiej kooperacji. W dzisiejszym świecie wygląda to często tak, że NGO to maszynki do pisania wniosków, które dopasują się do każdego tematu, byle dostać dotację. Z drugiej strony to dzięki ich działalności mamy wspaniałe i ważne projekty oraz budujemy zaangażowane społeczeństwo obywatelskie. Jednak biznes nie jest nimi zainteresowany, bo… nawet nie wie, czym miałby być zainteresowany. Świat NGO jest na co dzień biznesowi kompletnie obcy. Same organizacje również bardzo niewiele robią w zakresie promocji i wdrażania takiej współpracy.
M.W.: I wreszcie – jak można zmienić myślenie o roli organizacji pozarządowych w Polsce, w szczególności z sektora kultury? My sami rezygnujemy z pisania wniosków do ministerstw, bo przy stosunkowo małych pieniądzach toniemy w sprawozdawczości, nie mamy środków na koszty stałe.
A.G.: Przede wszystkim trzeba zacząć od transparentnych konkursów, w których w komisjach zasiadają niezależni eksperci z wielu branż, a dotacje nie bazują na gustach urzędników i znajomościach ludzi kultury. Trzeba uprościć sprawozdawczość. Po drugie należy nauczyć organizacje pozarządowe promocji własnej komunikacji ze światem, pozyskiwania partnerów i dobrej współpracy z urzędnikami, która to przyczyni się do edukacji tych ostatnich. Gdy mówisz “jak zmienić myślenie…”, to co masz na myśli? Kto powinien to myślenie zmienić? Odbiorcy projektów, urzędnicy, decydenci? Według mnie na wszystkich tych płaszczyznach jest praca do wykonania.
M.W.: Zgadzam się – jest na wszystkich płaszczyznach [śmiech]. Jesteś rzeczniczką prasową Ceramiki Tubądzin, która wychodzi naprzeciw relacji: biznes – kultura. Co atrakcyjnego wynika dla właściciela firmy z takiej właśnie współpracy?
A.G.: Współpraca z Ceramiką Tubądzin to jeden z moich ważnych obecnie projektów. Realizuję go we współpracy z agencją PR V5group, która obsługuję Grupę Tubądzin. Cieszę się, że mogę reprezentować firmę, która jest otwarta na zmiany, ma designerski produkt najwyższej jakości, sprzedaje swoje produkty w ponad 60 krajach i jeszcze wspiera kulturę! Dla Ceramiki Tubądzin projektują wspaniali twórcy – światowej klasy projektantka Dorota Koziara czy jeden z najlepszych polskich projektantów Maciej Zień. Płytki ceramiczne Tubądzin co chwilę zdobywają najważniejsze polskie nagrody. To dla mnie wspaniała przygoda.
Wracając do odpowiedzi na pytanie – z takiej współpracy firma może mieć prestiż, poczucie satysfakcji związanej ze wspieraniem społeczności lokalnych oraz z angażowaniem się w ważne projekty na poziomie ogólnopolskim. Może wzmacniać i kreować swój wizerunek, korzystając z narzędzi oraz wytworów kultury. Właściciele Ceramiki Tubądzin, Joanna i Andrzej Wodzyńscy, doskonale zdają sobie z tego sprawę i dlatego podejmują mądre działania.
M.N.-C.: Jakich więc rad udzieliłabyś fundacjom, instytucjom kultury próbującym przebić się ze swoją ofertą do firm, na co powinny one zwrócić szczególną uwagę przy prezentacji swoich projektów, by uzyskać mecenat?
A.G.: Na to, do kogo mówią i jakie ich odbiorca ma potrzeby. Na przygotowywanie projektów współpracy, a nie projektów mecenatu. Na sprawienie, że darczyńca będzie się czuł jak partner, a nie sponsor. Każdy potencjalny partner z kolei powinien być traktowany indywidualnie, a nie dostawać moje ulubione “pakiety sponsorskie”.
M.W.: Jak myślisz, na ile współpraca z biznesem jest po prostu wzajemnym świadczeniem dóbr, a na ile można powrócić do mody na tzw. mecenat. Ostatnio jedna z firm (jednoosobowa działalność gospodarcza) przekazała nam swój zysk w darowiźnie, ale od niej musieli odprowadzić jeszcze podatek. W takiej sytuacji trudno argumentować, że warto…
A.G.: W naszym kraju nie ma tradycji filantropii, króluje za to (w różnych wersjach i nazwach) srebrny, złoty i brązowy pakiet sponsorski. Za określoną sumę można uzyskać fontanny logotypów, plakatów i ulotek z logo firmy. Nie ma to jednak nic wspólnego ze współpracą, słuchaniem, uczeniem się od siebie nawzajem. Na poziomie formalnym nie warto zapewne wspierać kultury – nie ma odpisów podatkowych, baner nie wyświetli się podczas spektaklu tak, jak podczas meczu, kultura tak nie wzrusza, jak potrzebujące dzieci… Artyści ponadto niezbyt szanują sponsorów, często z wzajemnością… Aby ta współpraca nabrała znaczenia, obie strony muszą się czuć sobie potrzebne, a nie przez siebie wykorzystywane do osiągnięcia PR–owych celów. Przed nami jeszcze długa droga, ale są już w Polsce wspaniałe przykłady współpracy kultury z biznesem. To, w jaki sposób Grażyna Kulczyk czy Piotr Voelkel wspierają kulturę, żeby wymienić osoby pochodzące z mojego miasta, jest przykładem mądrych, długofalowych i nastawionych na współpracę działań.
M.W.: Na konferencji o sektorze kultury w krajach skandynawskich dowiedziałam się, że rezygnuje się tam z tzw. grantozy, że robi się przetargi i dana instytucja publiczna czy państwowa deleguje zadania na zewnątrz do NGO-sów. Myślisz, że to jest coś do przyjęcia w Polsce?
A.G.: W obecnym systemie finansowania kultury nie wyobrażam sobie tego, chyba że instytucje publiczne będą miały na ten cel zwiększone dotacje. W przeciwnym razie dotacja podmiotowa powinna być realizowana przez samą instytucję, nie zaś podmioty zewnętrzne. Co nie znaczy, że instytucje nie mogą robić zapytań ofertowych czy przetargów. Natomiast zadań przypisanych ich podstawowej działalności nie mogą zlecać na zewnątrz, bo wtedy będą instytucjami działającymi na zasadzie impresariatu. Nie ma jednak przeszkód, aby organizacje pozarządowe we współpracy z instytucjami wspólnie sięgały po publiczne pieniądze. Jednak i ten mechanizm jest co najmniej niedoskonały.
M.N.-C.: W porównaniu z zainteresowaniem ofertą kulturalną w Europie, w Polsce wciąż na niektórych koncertach (i to znakomitych artystów) sale są wypełnione zaledwie w połowie. W jaki sposób Twoim zdaniem warto byłoby uwrażliwiać polskie społeczeństwo na kulturę tak, aby stała się ona dla ludzi sprawą większej wagi niż tylko sposobem na sporadyczne spędzenie wolnego czasu?
A.G.: Moim marzeniem jest, aby kultura nie była sprawą większej wagi, a naturalną potrzebą każdego z nas. Aby nie kojarzyła się z barierami, niedostępnością, męką i czymś niezrozumiałym. Żeby tak się stało, kultura musi stać się bardziej dostępna – co zresztą już się dzieje. W wielu instytucjach działają świetne programy edukacyjne. Jednak ta edukacja powinna zacząć się już w przedszkolach. Dodatkowo, jeśli z domu nie wynieśliśmy żadnej potrzeby korzystania z kultury, nie uczyliśmy się jej mądrze w szkole, nie obcowaliśmy z nią w dorosłym życiu – trudno będzie nagle tę potrzebę w sobie wykrzesać. Dlatego kultura musi korzystać z narzędzi biznesowych, PR-owych, edukacyjnych i nie okopywać się w swojej wielkości.
M.N.-C.: Od wielu lat łączysz środowisko kultury i biznesu. Które z dotychczasowych projektów przyniosły ci najwięcej satysfakcji, a które stanowiły największe wyzwanie?
A.G.: Każdy projekt jest dla mnie wyzwaniem. W zeszłym roku bardzo cieszyła mnie strona internetowa www.onepoznan.pl, którą wymyśliłyśmy, stworzyłyśmy i prowadziłyśmy wraz z Anną Krenz dla Urzędu Miasta Poznania z okazji 100-lecia uzyskania praw wyborczych przez Polki. W Urzędzie Marszałkowskim najważniejszym projektem był dla mnie “Budzik kulturalny”, dofinansowany ze środków unijnych kilkuletni projekt składający się z wielu komponentów, mających na celu ożywienie działań kulturalnych w Wielkopolsce – od międzynarodowych wizyt studyjnych po prezentację wielkopolskich artystów za granicą, szeroko zakrojone szkolenia dla managerów kultury w najważniejszych miastach w regionie, stworzenie portalu kulturaupodstaw.pl, który zresztą do dzisiaj świetnie działa. Częścią programu był też trzyletni projekt “Wielkopolska: Rewolucje”, pod kuratelą Agaty Siwiak, którą zaprosiłam do współpracy, okrzyknięty przez ogólnopolskie media jednym z najważniejszych projektów kulturalno-społecznych ostatnich lat.
W Nowym Jorku przez siedem lat zrealizowałam ogromną ilość projektów z amerykańskimi partnerami. Spektakl o Irenie Gut-Opdyke, Polce ratującej żydów podczas II wojny światowej, wystawiony na Broadway’u był jednym z nich. Miałam przyjemność zaprezentować też pierwszą polską produkcję w historii Lincoln Center Festival – Kalkwerk w reżyserii Krystiana Lupy, doprowadzić do wystawienia dramatów Doroty Masłowskiej, umieścić polskie sztuki teatralne w amerykańskich antologiach, pokazać z ogromnym sukcesem poznański Teatr Ósmego Dnia i cieszyć się entuzjastycznymi recenzjami w New York Times… Tych projektów było bardzo wiele. Ale najważniejsza nie była ich skala. Ważni byli ludzie, którzy przy nich pracowali, energia, wymiana, przyjaźnie, budowanie dobrych relacji – o to według mnie chodzi właśnie w dyplomacji publicznej. I to są najcenniejsze zdobycze mojej dotychczasowej pracy.
Dofinansowano z środków Funduszu Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS
Jedyne takie studia podyplomowe! Rekrutacja trwa: https://www.muzykawmediach.pl/
SPIS TREŚCI:
PUBLIKACJE
Anna Wyżga – Uwiecznić ruch – o funkcjach tańcach w filmie cz. 1 i cz. 2
EDUKATORNIA
Joanna Kwapień – Od Wagnera do musicalu – historia syntezy sztuk
FELIETON
Jakub Figus – Inter media vocant Musae
Paulina Podżus – Formy artystycznie nieartystyczne
WYWIADY
Joanna Stanecka – Michał Biel. W cieniach rampy
RECENZJE
Joanna Kwapień – Społeczny wymiar tworzenia filmu w Polsce
Agata Pasińska – Edukacja muzyczna poprzez zabawę? Recenzja książki Brzdęk! Jak złapać dźwięk
KOSMOPOLITA
Agnieszka Cieślik – Andrzej Krakowski – Bronisław Kaper. Od początku do końca