Karta tytułowa "II Kwartetu smyczkowego" S. Moniuszki; źródło: imslp.org

edukatornia

Kwartety niedoceniane

Stanisław Moniuszko – mistrz opery narodowej i pieśni pozostaje do dziś nieznany jako twórca dzieł kameralnych. Nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę niewielką ilość powstałych w tym gatunku dzieł, stanowiących dosłownie ułamek w jego dorobku artystycznym. Wśród nich można odnaleźć jednak dwa kwartety smyczkowe, które nie cieszą się dziś należytą popularnością, a wykonuje się je co najwyżej okazjonalnie. To wielka strata dla współczesnej kultury, przede wszystkim ze względu na ich imponującą, choć nie „na pierwszy rzut oka”, wartość artystyczną oraz wdzięczność wyrazu.

Zarówno I kwartet smyczkowy d-moll (dedykowany Józefowi Elsnerowi), jak i II kwartet smyczkowy F-dur powstały we wczesnym okresie twórczości Stanisława Moniuszki – w 1839 roku, gdy pobierał lekcje kompozycji w Berlinie u Carla Friedricha Rungenhagena (niemieckiego kompozytora i pedagoga, tworzącego w epoce klasycyzmu i na początku romantyzmu). Mimo młodzieńczej genezy ich powstania i przejawiającej się w nich prostoty nie można określić kwartetów jako wstępne prace nad tym gatunkiem. Spod pióra Moniuszki wyszły dwie wyjątkowo estetyczne kompozycje zasługujące dziś na zdecydowanie większą uwagę. Sam Moniuszko w dedykacji I kwartetu dla Józefa Elsnera napisał: Nieduże to dziełko, nie wartością swoją, lecz jego użytkiem cennym się stanie, wskazując, że istotą nie jest rozbudowana konstrukcja tych dzieł, ale ich wartość artystyczna i brzmieniowa.
Mimo panującego w czasie powstawania kwartetów romantyzmu, trudno uznać je za dzieła przesiąknięte tą estetyką. Analizując ich budowę formalną, szybko przekonamy się, że nie nawiązują one do popularnej wówczas, rozbudowanej formy jak choćby u F. Mendelssohna. Inaczej niż w utworach tego kompozytora,  u Moniuszki próżno szukać gwałtownych zmian tempa w obrębie jednej części, czy też rozpoczynania ich od fragmentów recytatywnych ad libitum w partii pierwszych skrzypiec – choćby tak, jak Mendelssohn napisał w swoim II Kwartecie smyczkowym a-moll op. 13. Moniuszko nie zastosował również interesujących rozwiązań takich jak przestawienie drugiej i trzeciej części formy, jak to uczynił A. Borodin w swoim Kwartecie smyczkowym D-dur nr 2, gdzie druga część to scherzo, a trzecia – wolna i utrzymana w charakterze nokturnu. Łatwo zauważyć, że Stanisław Moniuszko w budowie formalnej ewidentnie nawiązuje do stylu klasyków wiedeńskich – kwartety tego kompozytora charakteryzują się prostą, klasyczną, czteroczęściową budową z homofoniczną fakturą i tonalną harmonią.

Jako pierwsze części Moniuszko zastosował formę allegra sonatowego. W I kwartecie smyczkowym d-moll nie ma zasadniczo dramaturgicznego przetworzenia, za to występuje pieśniowa narracja prowadzona przez I skrzypce z altówką. Drugie części mają charakter pieśni bez słów, jak przystało na czołowego przedstawiciela gatunku pieśni w muzyce polskiej, „śpiewanej” przez I skrzypce nawiązujące od czasu do czasu dialog z wiolonczelą. W II kwartecie smyczkowym, w drugiej części można odnaleźć odległe powiązanie z pieśnią Prząśniczki oraz zauważyć dramatyczny wyraz tego ustępu – może on odrobinę przypominać stricte romantyczne frazy odpowiadające „opowieściom o niespełnionej miłości”. W obu kwartetach części trzecie to oczywiście scherzo. W II kwartecie smyczkowym jest to klasyczny menuet, natomiast w I Moniuszko stylizuje scherzo na salonowego mazurka, który tematem przywodzi na myśl finał Koncertu fortepianowego f-moll Fryderyka Chopina. Z fakturalnych rozwiązań warto zanotować, że Stanisław Moniuszko zastosował technikę kanonu w trio, co przywodzi na myśl klasyczne stosowanie rozwiązań polifonicznych. Obydwa finały kwartetów są żywe i efektowne. W I kwartecie finał nazwany został Un ballo campestre, czyli Zabawa wiejska i jest on stylizacją mazowieckiej pieśni dyngusowej według Oskara Kolberga. Celem Stanisława Moniuszki było naśladownictwo kapeli wiejskiej (I skrzypce z altówką) z charakterystyczną kwintą burdonową (graną przez wiolonczelę) w basie. Budowa obydwu kompozycji skłania do porównywania kwartetów smyczkowych tego kompozytora do kwartetów W.A. Mozarta i J. Haydna. Znacznie im bliżej do idiomu muzyki XVIII wieku niż do kwartetów kompozytorów romantycznych. Tak jak u Mozarta, odnajdziemy w nich śpiewność i lekkość. Dodatkowym argumentem dowodzącym takiej ich proweniencji jest zastosowanie lekkiej artykulacji i płynnych planów dynamicznych bez nagłych załamań harmonicznych. 

Nie sposób nie wspomnieć o charakterystycznym nawiązywaniu przez Stanisława Moniuszkę do muzyki ludowej, co Polakom żyjącym w XIX wieku, ale i nam, ewidentnie kojarzy się z twórczością o charakterze narodowym. Nie bez powodu pogrzeb Stanisława Moniuszki przerodził się w wielką manifestację – jego twórczość do dziś postrzegana jest przez pryzmat swojej „polskości”. Również w kwartetach smyczkowych znajdziemy wiele podobnych odwołań. Na pewno świetnie można to odczytać we wspomnianej już czwartej części I kwartetu d-moll, jednakże w tym samym kwartecie, w pierwszej części można odnaleźć punktowany, wojskowy rytm stanowiący kontrast do sielskiego nastroju. Nie ma w tym jednak patosu czy nadmiernej egzaltacji, a raczej delikatne reminiscencje atmosfery wojny. To, co jest istotne i odróżniające Stanisława Moniuszkę od innych kompozytorów stosujących elementy muzyki ludowej, to fakt, że kompozytor ten nie stosuje cytatów i zapożyczeń z ludowych tematów. Charakterystyczne jest tworzenie przez niego poprzez śpiewność i prostotę melodii fraz przypominających te o pochodzeniu folklorystycznym. Można tym samym uznawać je za kwintesencję polskości w muzyce. 

Tym bardziej szkoda, że kwartety Moniuszki są tak rzadko wykonywane i, zarówno przez artystów, jak i melomanów, rzadko doceniane. Jako praktyk, czyli skrzypaczka wykonująca w kwartecie smyczkowym omawiane kompozycje, mogę pokusić się o opis percepcji tych dzieł wśród współczesnego odbiorcy. Myślę, że najlepszym dowodem na ich ogromny walor edukacyjny stanowi opinia nie muzykologów czy osób z wyższym wykształceniem, lecz ludzi niewykształconych z terenów wiejskich, którzy mają znikomy kontakt z kulturą i sztuką. Miałam przyjemność wykonywać I kwartet smyczkowy Stanisława Moniuszki podczas jednego z festiwali w województwie mazowieckim w małym wiejskim kościele. Reakcja tamtejszej społeczności utwierdziła mnie w przekonaniu, że największym talentem tego kompozytora było tworzenie ponadczasowych kompozycji. Ich powiązanie z tematami narodowymi gwarantuje, że wśród Polaków, niezależnie od jakichkolwiek warunków, będą postrzegane jako wartościowy przejaw kultury narodowej. 

Nie sposób nie wspomnieć jednak o pewnych niedociągnięciach względem innych dzieł jego czasów. Można bez trudu dostrzec je w analizowanych kompozycjach. Stanisław Moniuszko nie wykorzystał wszystkich możliwości brzmieniowych poszczególnych instrumentów; nawet nie tak jak uczynił to Beethoven w swoich kwartetach. Zastosował również prosty podział dyspozycji instrumentów, w którym główną rolę odgrywają I skrzypce, a pozostałe partie są głosami towarzyszącymi. Docenionym instrumentem stała się także altówka, która stosunkowo często gra temat równolegle z I skrzypcami. Niestety wykonawcy kwartetów Stanisława Moniuszki stykają się z pewnymi niekonsekwencjami w zakresie wyrazistości formy. Może to mieć dwojaki skutek – pierwszy to zniechęcenie wykonawców do prezentacji kwartetów tego kompozytora, drugi to większa dowolność ze względu na rozszerzone możliwości interpretacyjne. Uważam, że to właśnie te nieścisłości wpływają na negatywny stosunek współczesnej kultury do kwartetów Moniuszki. Czy jednak słusznie?

Niezależnie od swojego narodowego charakteru kwartety stanowią interesujące dzieła w katalogu europejskich utworów XIX wieku. To „delikatny” romantyzm, co przede wszystkim przejawia się w ich formie. Estetyka bliska jeszcze muzyce XVIII wieku przemawia za promowaniem ich w środowisku nie tylko polskim, ale też międzynarodowym. „Piękno” tej muzyki jest w stanie dotrzeć do poczucia wrażliwości wielu słuchaczy, nie tylko wytrawnych melomanów, którzy mają za sobą setki wysłuchanych koncertów. Kwartety Moniuszki to także swoista interpretacyjna „łamigłówka” dla zespołów kameralnych. Wymagają one rozbudowanej refleksji nad formą i jej realizacją. „Piękno” to wydobywać należy, w moim odczuciu, w zabiegach artykulacyjnych i w dynamice. Owszem – nie jest to zadanie najprostsze, głównie przez obciążenie naleciałościami związanymi z wykonawstwem muzyki Stanisława Moniuszki w duchu „wielkich dzieł XIX wieku”. Kiedy jednak otrząśnie się je z tego idiomu, ukazuje się i artystom i słuchaczom muzyka klasycyzująca, upominająca się niejako o wykonawczą powściągliwość. Dzięki temu kwartety Moniuszki mają realną szansę zagościć w programach koncertowych nie tylko w XXI-wiecznej Polsce, ale i w Europie, a może i na całym świecie. W końcu – staramy się przecież odkrywać kolejne karty zapomnianej historii muzyki.

Miejmy nadzieję, że z czasem coraz więcej zainteresowania skupiać będziemy na kwartetach Moniuszki. To zresztą nie jest problem jedynie tych dwóch kompozycji, wystarczy wspomnieć choćby jego dzieła organowe, powstające swego czasu licznie ze względu na profesję kompozytora. Z jednej strony pociąga w Moniuszce wdzięczność opracowania tematów nawiązujących do folkloru, ale z drugiej – pewna dychotomia estetyczna, stanowiąca o wielopłaszczyznowym charakterze jego twórczości. Jego dzieła to śpiewność, urok, wdzięczność i przede wszystkim – swego rodzaju naturalność narracji. Kwartety to istota kameralistyki pierwszej połowy XIX wieku w Polsce – wydaje mi się, że warto zadbać o to, by poza „idiomem polskim”, w kręgu międzynarodowym poszukać w nich obiektywnej, wartościowej muzyki.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć