Pandemia niestety nie odpuszcza. Większość koncertów, jeśli w ogóle się odbywa, możliwa jest przy ograniczonym udziale publiczności lub transmitowana w sieci. Są jednak na świecie śmiałkowie, którzy wprowadzają naprawdę nowatorskie rozwiązania, wszystko po to, aby umożliwić słuchaczom bezpośredni udział w wydarzeniu. Jednym z nich jest amerykański zespół Flaming Lips.
23 stycznia odbył się w Oklahomie niezwykły koncert. Wszyscy muzycy na scenie oraz publiczność zamknięci byli w przezroczystych bańkach powietrznych, przeznaczonych do rekreacji (np. chodzenia po wodzie). W każdej ze 100 kul mogło się zmieścić do 3 osób. W środku zapewnione były niezbędne udogodnienia: wysokiej jakości głośnik, wentylator, ręcznik i butelka wody mineralnej. Na wypadek nagłej potrzeby były też tabliczki „muszę do toalety” oraz „za gorąco”. W obu przypadkach należało unieść tabliczkę, po czym pojawiała się osoba z obsługi i otwierała kulę, towarzysząc słuchaczowi w drodze do toalety (w maseczce). Tlenu wystarczało na ok. godzinę, później należało napełnić ją powietrzem. Instruktażowy filmik dotyczący organizacji koncertu informował również o nietypowym sposobie opuszczenia imprezy – należało przeturlać się w kuli do wyjścia, gdzie uczestnicy musieli założyć maski i dopiero rozpiąć zamek.
Na ten brawurowy pomysł wpadł frontman zespołu Flaming Lips, Wayne Coyne, który w przekonywał, że „na tym koncercie będzie bezpieczniej niż w spożywczaku”. Brzmi kosmicznie? „Bubble concerts” mogą być kontrowersyjne, jednak zespołowi nie można odmówić determinacji i fantazji. Czego się nie robi dla fanów!
Partnerem Meakultura.pl jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.