Granie rock and rolla 32 godziny pod rząd wydaje się co najmniej karkołomnym wyzwaniem. Właśnie tyle wynosi oficjalny rekord Guinessa, jeśli chodzi o najdłuższy solowy koncert świata. Bohaterem tego rekordu jest amerykański muzyk Alex Carlin, który dokonał tej sztuki w Radomsku.
Rekord ustanawiany był 20 i 21 czerwca 2009 roku w jednym z lokalnych pubów pod czujnym okiem jurorów. Tamtej nocy pobity został wyczyn kanadyjczyka, o pseudonimie Chilly Gonzales, który w Paryżu tego samego roku koncertował przez 27 godzin. Carlin, który wówczas mieszkał w Krakowie, podczas swojego maratonu muzycznego grał na gitarze oraz śpiewał. Jego repertuar zawierał przede wszystkim własne kompozycje oraz covery zespołu The Beatles, co uzupełniane było rockowymi i bluesowymi przebojami m.in Led Zeppelin czy Jima Hendrixa. Alex Carlin grał mniej więcej 15 utworów na godzinę, 150 na 10 godzin, a na całość jego występu składało się około 500 numerów, z czego wszystkie melodie i teksty płynęły wyłącznie z jego pamięci.
Poza tym osiągnięciem, życie przyniosło mu sporo muzycznych wrażeń. Grywał w najróżniejszych zakątkach świata, był członkiem zespołu The Rubinoos oraz Psychotic Pineapple, a od dłuższego czasu reprezentuje grupę ALEX CARLIN BAND.
Bliskim granicy rekordu był Prasanna Madhav Gudi, który w 2016 roku koncertował ponad 29 godzin. Warto wspomnieć, że Gudi był rekordzistą Guinessa przed wspomnianym Gonzalesem. Drugie podejście nie przyniosło mu jednak oczekiwanego sukcesu. Alex Carlin niezmiennie pozostaje najbardziej wytrwałym zawodnikiem tej rozgrywki.
Partnerem Meakultura.pl jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS