recenzje

Muzyczny romantyzm z historią w tle czyli kilka słów o Międzynarodowym Festiwalu Braci Wieniawskich w Lublinie

Lublin jest największym ośrodkiem kulturalnym wschodniej Polski – to zdanie znaleźć można w wielu przewodnikach i Encyklopediach, jednak w przypadku muzycznego życia kulturalnego Lublina, zupełnie nie oddaje ono charakteru tego skądinąd inspirującego miasta. W kulturze bowiem nie chodzi o ilość, a o jakość. Z tego względu na sytuację kulturalną Lublina popatrzeć trzeba z perspektywy czasu.

Mimo różnych perypetii historycznych, nie sposób nie zauważyć ogromnej roli, jaką Lubelszczyzna odegrała w procesie kształtowania kultury –  zarówno w wymiarze polskim, jak i Europejskim. Od najdawniejszych czasów Lublin wręcz stał kulturą – świadczą o tym już średniowieczne i rensansowe zabytki – sławna Tabulatura Jana z Lublina, czy freski w Kaplicy św. Trójcy na Zamku Lubelskim –  jedno z najdawniejszych świadectw praktyki muzycznej na ziemiach polskich. W następnych wiekach, to właśnie w okolicach Lublina rozwijała się prężnie polska opera narodowa na dworze Czartoryskich w Puławach. Największy jednak wkład “stolicy wschodu” w polską i europejską kulturę muzyczną przypada na wiek XIX – to tu, w czasie gdy Europa zachwycała się kompozycjami wybitnych romantyków na świat przyszli bracia Wieniawscy – Henryk i młodszy Józef – dwie najbarwniejsze i najwybitniejsze osobowości muzyczne Lubelszczyzny.

Nie czas to i miejsce, by prezentować ich pełny wkład w kulturę muzyczną tamtych czasów, kilku słów jednak nie da się oszczędzić….

Bardziej znany z braci, starszy Henryk, wpisał się w epokę brawurowych wirtuozów Europy oczywiście jako wybitny skrzypek. W tym obszarze skoncentrowała się także jego twórczość kompozytorska – któż z melomanów nie zna jego słynnej Legendy, czy Polonaise Brillante A-dur? Oczywiście jego dorobek jest znacznie większy – we wszystkich dziełach przeplata się romantyczna poetyka, liryka i ekspresyjny potencjał melodii oraz w ogromnej większości z nich, pierwiastek narodowy. Te wszystkie cechy wpłynęły na silną pozycję Henryka Wieniawskiego w ówczesnej, jak i dzisiejszej kulturze muzycznej.

Nieco mniejszy splendor kojarzy się z młodszym z braci Wieniawskim – Józefem. Także wybitny wirtuoz – pianista, tak jak brat, studiujący za granicą (m.in u Liszta) i tak jak on otoczony za życia przez sławy scen światowych, znany jest dziś jedynie wąskiemu gronu odbiorców. Mimo to, nie sposób nie docenić jego wkładu w dziedzinie kompozycji – jeśli tylko nadarzy się okazja by go poznać…. Wśród jego szczególnie porywających kompozycji kameralanych i symfonicznych odnaleźć można ślady powolnego postępu, jaki dokonywał się w polskiej muzyce na przełomie XIX i XX wieku. Co najważniejsze – Wieniawski-pianista temu postępowi wyraźnie folgował.

Wobec tych okoliczności, aż prosiło się, by postaci te, szczególnie w środowisku Lubelskim uczcić. Na szczęście (a jaka szkoda, że tak późno!) inicjatywę tę podjęłą Filharmonia Lubelska w 2014 roku. To wtedy, w lutym odbyła się inauguracja I Międzynarodowego Festiwalu im. Braci Wieniawskich.

W trudnych warunkach, bowiem pozbawiona remontowanej wówczas siedziby, Filharmonia rozpoczęła realizowanie naczelnej idei festiwalu – popularyzacji twórczości Wieniawskich oraz dzieł w mniejszym lub większym stopniu nawiązujących do ich spuścizny. Podobna pod kątem organizacji i repertuaru była druga odsłona Festiwalu. Organizatorzy postawili oczywiście na kompozycje samych Wieniawskich. W I edycji zaprezentowano znane utwory Henryka – I Koncert skrzypcowy fis-moll op.14, a rok później publiczność usłyszała Polonez koncertowy D-dur op.4 nr 1 i Romans op. 22. Wykonali je polscy skrzypkowie: Stefan Tarara, Piotr Pławner, Paweł Wajrak i ceniona kameralistka Justyna Zańko. Niezwykle barwną atrakcję dla fanów literatury skrzypcowej stanowiło w 2014 roku wykonanie przez Ylya Gruberta Legendy (obok Koncertu D-dur Brahmsa) – artysta zagrał bowiem na instrumencie należącym kiedyś do samego kompozytora. Równie bogato zaprezentowano dorobek twórczy Józefa – chyba najciekawszym z prezentowanych utworów była Uwertura Dramatyczna Wilhelm Milczek poprowadzona w marcu 2014 roku przez Jacka Rogalę. Poza tym, publiczność mogła zapoznać się z Suitą romantyczną op.41, Souvenir de Lublin op.12 i Réverie.

Tym „gwoździom programu”, zapewniającym często wręcz zaskakujące wrażenia artystyczne, towarzyszyły najbardziej znane perły literatury światowej, pozwalające uchwycić kontekst powstania kompozycji Wieniawskich. Tło dla kompoazycji Henryka stanowiły koncerty skrzypcowe Mendelssohna i Brahmsa, Sonata op. 12 nr 2 Beethovena, Sonata G-dur nr 2 Ravela i Koncert A-dur Karłowicza, w zeszłym roku wykonany przez Pławnera. Smaczku dodała też mało znana kompozycja skrzypcowa – Koncert A -dur Augusta Duranowskiego.

Zmysł organizatorski dopisał Lubelanom jednak szczególnie w zakresie symfoniki – dzięki prezentowanemu programowi, łatwo było uchwycić nowatorstwo dorobku symfonicznego Józefa Wieniawskiego. Przez dwie pierwsze edycje zabrzmiały tak znakomite kompozycje jak Egmont Beethovena, Symfonia  wiosenna Schumana, fragmenty Romeo i Julii Prokofiewa, Stanisław i Anna Oświecimowie Karłowicza,czy III Symfonia “Pieśń o nocy” Szymanowskiego. Szczególne uznanie należy się lubelskim filharmonikom za promowanie dzieł polskich kompozytorów, szczególnie XX-wiecznych. Nie mówię tu już o Szymanowskim, czy Karłowiczu, których wybór ma znaczenie stricte merytoryczne, ale o literaturze póżniejszej, łącznie z najnowszą. W repertuarze znalazły się bowiem Dedykacje Jerzego Maksymiuka, bod którego batutą zabrzmiała Orkiestra Filharmonii w marcu ubiegłego roku, fragmenty baletu Nagi Książe Romualda Twardowskiego, czy wykonany w marcu 2014 roku Kościelec1909 Wojciecha Kilara (będący hołdem dla nieżyjącego już wtedy kompozytora). Nie lada zaskoczeniem repertuarowym była kompozycja młodego polskiego artysty, Pawła Pietruszewskiego Porta Inferni – być może nie do końca utwór ten wkomponował się w program zawierający Szymanowskiego, Kilara i Wieniawskiego, jednak pod batutą Wojciecha Rodka, prawykonanie tego dzieła dostarczyło słuchaczom bogatych wrażeń estetycznych.

Uczczeniem profesji młodszego z Wieniawskich były koncerty i recitale fortepianowe z udziałem takich artystów jak ukraiński wirtuoz, Sierhij Horyhenko, Elżbieta Karaś – Krasztel oraz laureaci konkursów chopinowskich – Yulianna Avdeeva i Janusz Olejniczak, który w 2014 roku zagrał z Filharmonią Lubelską utwory Chopina z okazji setnej rocznicy urodzin Witolda Małcużyńskiego. W ciągu tych pierwszych dwóch edycji jedynie zaprezentowane w zeszłym roku Requiem Mozarta chyba nie zupełnie odpowiadało ramom programowym festiwalu – mimo to, organizatorzy wykazali się konsekwencją – pewne reminescencje tej decyzji odnaleźć można było w najnowszej edycji Festiwalu.

Nieco bliżej warto przybliżyć właśnie ostatnią, trzecią edycję Festiwalu Braci Wieniawskich, która zakończyła się kilka tygodni temu. Na tegoroczny program Festiwalu złożyło się 6 koncertów odbywających się na przełomie lutego i marca, z czego 3 symfoniczne, prowadzone już w nowym budynku Lubelskiej Filharmonii, koncert skrzypcowy i fortepianowy. Koncertowy maraton rozpoczęli lubelscy filharmonicy pod batutą Jakuba Chrenowicza, prezentując oczywiście dzieło Wieniawskiego, tym razem Józefa, ktróry w ogóle w 2016 roku grał rolę główną. Jego Symfonia D-dur zabrzmiała prezentując wkład tego kompozytora w rozwój polskiej symfoniki. Mimo, iż powstała w Brukseli, krakowiakowy rytm III części przypomina o jej polskim rodowodzie, a ciekawość brzmienia zapewnia nietuzinkowe traktowanie instrumntów dętych blaszanych, szczególnie waltornii. Dla skontrastowania tej późnoromantycznej kompozycji, zaprezetnowano Koncert fortepianowy D-dur Brahmsa – kompozycję ogólnie znaną i cenioną, wręcz nieco sztampową, jednak wybór ten krył w sobie niejako drugie dno. Koncert wykonał bowiem Tomasz Ritter, młody pianista, student Moskiewskiego Konserwatorium im. Piotra Czajkowskiego i Osobowość Artystyczna Konkursu im. Artura Rubinsteina 2011 roku. Brahms pod palcami artysty tak docenionego i tak młodego był repertuarowym strzałem w dziesiątkę.

Kolejny koncert symfoniczny także obfitował w literautrę romantyczną. Tym razem królował Henryk Wieniawski, którego I Koncert skrzypcowy wykonał Jakub Jakowicz. Towarzyszyła mu oczywiście Orkiestra Lubelska pod batutą Jana Miłosza Zarzyckiego. Wśród okalających Koncert fis-moll utworów znalazły się Uweruta a-moll Antoniego Stolpe, świadczącząca o dalszym zainteresowaniu twórcami z okolic Lublina i V Symfonia g-moll Antona Rubinsteina.

Ostatni z symfonicznych koncertów tegorocznej edycji Festiwalu, a zarazem ostatni z wszystkich w tym roku, poprowadził Jerzy Salwarowski. Wykonany repertuar zasadniczo różnił się od poprzednich koncertów – odnosił się bowiem do klasyków. Clare Hammond, brytyjska pianistka znana z wykonań Andrzeja i Roxany Panufników, a przy tym z nieskazitelnej techniki gry wykonała XX Koncert d-moll Mozarta (KV 466) oraz Koncert fortepianowy nr 1 B-dur jego ucznia – Josefa Myslivečka. Repetuar ten, oczywiście nie odpowiada romantycznemu polotowi poprzednich propozycji, ale jest swego rodzaju ukoronowaniem wirtuozerii braci Wieniawskich – być może więc właśnie tym krytetrium kierowali się organizatorzy, a być może chcieli jedynie kontynuować zapoczątkowany rok wcześniej udział kompozycji klasycznych? Na szczęście, związek z ogólną tendencją prezentowanych dzieł wykazała ostatnia z proponowanych wóczas pozycji – Symfonia c-moll Franciszka Mireckiego. Mimo, że w finałowym koncercie Festiwalu zabrakło postaci tytułowych Braci, dobrze było usłyszeć dzieło innego, zapomnianego nieco przez historię kompozytora XIX-wieku.

Kontynuacją wirtuozerii piniastycznej był nadzwyczajny recital fortepianowy z innym, wybitnym gościem. Charles Richard – Hamelin oczywiście zaprezentował utwory Chopina, bez których już trudno wyobrazć sobie Festiwal Braci Wieniawskich. W roli “nowego Wieniawskiego”, swój recital miał także skrzypek, Janusz Wawrowski. Polonaise Brillante A-dur op. 21 i Scherzo – tarantelle op.16 idealnie zabrzmiały wśród utworów Paderewskiego, Debussyego i Sarasate. Szczególnym rodzajem zderzenia estetycznego były kompozycje Wieniawskiego i tego ostatniego – uświadamiają bowiem słuchaczom wagę polskiego skrzypka i jego dorobku bezpośrednio na tle jednego z najbardziej rozpoznawalnych na świecie wirtuozów tego instrumentu.

Na koniec wypada powiedzieć jeszcze kilka słów chyba o najistotniejszym, oczywiście w moim odczuciu, koncercie. Sopran, tenor i pianista, czyli Małgorzata Rodek, Jakub Gąska i Kamil Turczyn zaprezentowali wśród zbiorów Galerii Malarstwa Polskiego XVII-XIX wieku na Zamku Lubelskim komplet pieśni autorstwa Józefa Wieniawskiego. Kompozycje tworzone do tekstów niemieckich i francuskich, trzy zbiory unikatowych pieśni (opp. 38, 47 i 50) oraz Modlitwa do Najświętszej Maryi Panny Ostrobramskiej op. 16 i Pieśń Jesienna op. 17 nr 2 są świadectwem inspiracji stylistycznych Józefa Wieniawskiego. W tych wokalnych utworach zawarł kompozytor bowiem najważniejsze myśli muzyczne końca XIX wieku – wpływ poezji sięgającej nawet do czasów Goethego połączył z neoromantycznym dorobkiem niemieckiej moderny, z Mahlerem i Wagnerem na czele. Biorąc pod uwagę także pieśni komponowane do tekstów polskich, dostrzeżemy w Józefie Wieniawskim jednego z prekursorów nurtu, który jeszcze przed jego śmiercią zaowocował rozkwitem polskiej kultury muzycznej. Za ten koncert należy się właśnie organizatorom Festiwalu największe chapeau ba – z powodzeniem można mówić w tym przypadku o prawdziwie interesującym wydarzeniu muzycznym. Jeszcze bardziej pociągająca wydaje się wizja obiecanej płyty, zawierającej wszystkie utwory liryczne Józefa na głos z fortepianem, w wykonaniu tych imponująco prezentujących się artystów.

Cóż… żadne sprawozdanie nie zastąpi osobistego udziału w Festiwalu, lecz zawsze dobrze wiedzieć, co dzieje się wokół – nawet jeśli wokół, oznaczać ma setki kilometrów. Tak, czy tak, promowanie kultury muzycznej własnego regionu powinno leżeć na sercu nie tylko instytucji kulturalnych, ale także każdego, kto uważa się za muzycznego erudytę – co bowiem, czyni z człowieka erudytę, jeśli nie obycie?

Z tego podowu, na zakończenie pozostaje mi wyrazić nadzieję, że obycie to będzie można poszerzać w przyszłości za sprawą kolejnych edycji Międzynarodowego Festiwalu Braci Wieniawskich w Lublinie, ale także wielu innych przedsięwzięć o podobnym charakterze.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć