okłądka książki

felietony

Muzyka i bunt: antologia rosyjskiego i radzieckiego undergroundu Konstantego Usenki

Równolegle do procesu rosyjskiej grupy Pussy Riot w Polsce pojawia się książka rysująca tło dla współczesnych wydarzeń. Swoisty przewodnik dla tych, których manifestacyjne występy muzyczne w cerkwi i ich konsekwencje w dzisiejszych reliach rosyjskich nie do końca wydają się jasne. Książka Konstantego Usenki, pół Polaka, pół Rosjanina, w całości jednak muzyka, zakreśla szeroką panoramę muzyczną niegdysiejszego ZSRR i dzisiejszej Rosji, przy okazji stanowiąc barwnie opowiedzianą historię kilku pokoleń niepokornych.

Leningrad, lata 80. Na początku była grupka oszołomów z osiedla Kupczino, strategia działania “na idiotę” i nielegalny handel winylami na tyłach sklepu Młody Technik. W tej scenerii rosną pionierzy radzieckiego undergroundu.

“Ojciec przysyła mu na naukę ze Stanów tysiąc pięcset rubli, Swin kupuje za to trzy gitary, wzmacniacze i zestaw perkusyjny. Rzuca szkołę teatralną i myśli o założeniu zespołu” (s. 37). Mowa o Andrieju Panowie zwanym Swinem, pierwszym punku ZSRR. A obok niego “dość mroczny wygląd, skośne oczy, czarne włosy i wąsik, ubiera się tylko na czarno” (s. 27). Legenda legend, skrzyżowanie Bruce’a Lee z Werterem, Wiktor Coj.

“Piją wytrawny portwein, butelki wsadzają do piekarnika, bo krąży legenda, że podgrzany portwein ma więcej procentów. Butelki w piekarniku ciągle pękają, więc ktoś musi siedzieć w kuchni i pilnować. Za którymś razem kolej pada na basistę Pałaty nr 6, Wiktora Coja, i początkującego gitarzystę Rybę Rybina. W ten sposób poznają się przyszli członkowie pierwszego składu zespołu Kino” (s. 38).

Książka Konstantego Usenki kręci się wokół Coja, symbolu radzieckiej kontrkultury. W jego towarzystwie pojawiają się kolejne nazwy zespołów, dzięki opowieściom o Coju poznajemy tematykę twórczości takich grup, jak Kino, Akwarium, Nautilus Pompilus, Alisa, Telewizor i wiele innych, czytamy ich teksty, sięgamy granic rozczarowania, buntujemy się, popadamy w nihilizm.

Do tego wizerunek Rosji – radzieckiej i tej po 1991 r. – spod każdego wersu wyziera bez pytania. Nie odnosząc się bezpośrednio do niej, jest w zasadzie wieczną balladą o niekończącym się łańcuchu przemocy ubranej w kolejne polityczne (u)stroje.

“Największym problemem dla władzy nie są zakazane treści piosenek, które nie przeszły cenzury, lecz stanowi go pobieranie przez zespół amatorski honorarium od prywatnych osób. Inaczej: nielegalna działalność gospodarcza. Dlatego konieczna jest ścisła konspiracja. Żeby oficjalnie grać koncerty, zespoły muszą mieć tak zwany status filharmoniczny – repertuar zatwierdzany przez radę filharmonii lub LenKoncertu, a teksty przez cenzurę w GorLicie. A ‘propagując nihilizm, nieróbstwo i pijaństwo’ piosenki Coja nie nadają się do zalitowania na duże sceny” (s. 59).

W ten sposób rodzi się podziemie. Bo w głównym nurcie nie ma dla wielu miejsca, bo płyty Sex Pistols, The Smiths, The Who, Black Sabbath trzeba słuchać po cichu. A jak taką muzykę słuchać z uchem wciśniętym w głośnik? Od absurdu całej sytuacji można już dostać pomieszania zmysłów. Tak więc komuna czy pierestrojka, płyną płyty z Zachodu przemycane w różnych miejscach, a pomieszania zmysłów dostaje z czasem wierchuszka. Śledząc poczynania niejakiej Joanny Stingray, KGB zaczyna tropić CIA, a CIA z lupą przy oku wpatruje się w ślady KGB. A pod czujnym okiem służb bezpieczeństwa przemyt między Leningradem i Los Angeles kręci się w najlepsze. Efektem, całkowicie zaskakującym dla radzieckich służb jest… amerykańskie wydanie albumu z muzyką moskiewskich i petersburskich grup punkowych pod urzekającą nazwą Red Wave. Mleko zaczyna rozlewać się coraz bardziej…

Język tej książki jest dodatkowym powodem, by do Oczami radzieckiej zabawki sięgnąć. Poza wielkim pejzażem przemian kulturowych dostajemy kapitalnie napisaną powieść. Nazwy, nazwiska, miejsca, kluby i ulice, to wszystko znajdziemy. Ale znajdziemy też unikatowy sposób opowiadania, jakiś szczególny dar gawędy. Gawęda to wprawdzie wzmocniona “mocnym uderzeniem”, natapirowanymi włosami i zanurzona w oparach absurdu, ale genialnie płynna, wręcz poetycka.

——————–

Wydawnictwo Czarne 2012

Konstanty Usenko (ur. 1977 w Warszawie) — wiolonczelista, muzyk wielu zespołów punkowych, nowofalowych i industrialnych (The Leszczers, Najakotiva , Super Girl Romantic Boys, 19 Wiosen), autor tekstów piosenek, producent, didżej, dziennikarz współpracujący m.in. z pismem “Lampa”. Od dzieciństwa zawieszony pomiędzy Polską i Rosją. Później także organizator tras koncertowych polskich zespołów w Rosji i rosyjskich w Polsce. Obecnie mieszka na berlińskim Kreuzbergu. Oczami radzieckiej zabawki to jego debiut pisarski.

Więcej na: https://czarne.com.pl/katalog/autorzy/konstanty-usenko

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć