Piotr Podlipniak / źródło: YouTube Fundacja Meakultura Save the Music – „„Muzykalna małpa” (Biologia) - dr hab. prof. UAM Piotr Podlipniak”

wywiady

Muzykolog – zawód archaiczny czy przyszłościowy? Rozmowa z dr. hab. prof. UAM Piotrem Podlipniakiem

Piotr Podlipniak – profesor UAM w Instytucie Muzykologii na Wydziale Nauk o Sztuce Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Do jego głównych zainteresowań badawczych należą: muzykologia kognitywna, biologiczne źródła muzykalności człowieka, psychologia muzyki, a także metodologia muzykologii. Autor artykułów naukowych publikowanych m.in. w “Psychology of Music”, “Frontiers in Neurosciene”, “Musicae Scientiae”, “Brain Sciences”, “Frontiers in Psychology” poświęconych problematyce genezy zdolności muzycznych, psychologicznych uwarunkowań percepcji tonalności muzycznej, interdyscyplinarnych badań redukcyjnych w muzykologii, uniwersaliów muzycznych. Opublikował dwie książki: Uniwersalia muzyczne (Poznań 2007) oraz Instynkt tonalny. Koncepcja ewolucyjnego pochodzenia tonalności muzycznej (Poznań 2015).

–––––

Marlena Wieczorek: Muzykologia… – po co zostaje się w dzisiejszych czasach muzykologiem, co może dać współczesnemu absolwentowi taki dyplom zarówno w sferze zawodowej, jak i dla rozwoju osobistego?

Piotr Podlipniak: Trudno mi wskazać wszystkie możliwe motywacje, które mogą skłonić do podjęcia studiów muzykologicznych – jest ich zapewne niemal tyle, ilu kandydatów na muzykologię – ale na pewno jest wśród nich chęć poznania tego, co współczesna nauka mówi nam o muzyce. Taka motywacja skłoniła mnie, o ile pamięć nie prowadzi mnie na manowce, do podjęcia tych studiów wiele lat temu. Pod pojęciem „współczesna nauka” mam na myśli wszystkie możliwe ujęcia badawcze, które wykorzystywane są dziś do odpowiedzi na różne pytania dotyczące muzyki, rozumianej zarówno jako zjawisko artystyczne, ale też społeczne, etniczne, psychiczne, akustyczne czy biologiczne. Nie oznacza to oczywiście, że muzykologia jest jedynie kierunkiem uniwersyteckim zaspokajającym bezinteresowną chęć poznania i nie daje swoim absolwentom całego zestawu przydatnych umiejętności pożądanych na współczesnym rynku pracy. Profesjonalna wiedza o muzyce jest z pewnością doceniana przez różnego rodzaju instytucje muzyczne, takie jakie filharmonie, teatry operowe i muzyczne, w których rola muzykologa wiąże się z takimi funkcjami, jak menager kultury, specjalista od promocji, doradca programowy, konferansjer itp. Wiedza ta wykorzystywana jest także w sektorze instytucji pozarządowych oraz prywatnych agencji artystycznych czy zespołach muzycznych.

Coraz częściej na rynku pracy poszukuje się też edytorów muzycznych, a do tej pracy studia muzykologiczne przygotowują z pewnością najpełniej. Osobnym obszarem pracy absolwenta studiów muzykologicznych jest świat mediów, które nie ograniczają się dziś jedynie do prasy papierowej, radia i telewizji, ale przede wszystkim funkcjonują w świecie cyfrowym pod postacią portali internetowych i wszelkich innych form przekazu informacji w sieci.

Na poznańskiej muzykologii dajemy też możliwość zdobycia uprawnień nauczycielskich. Jeśli dodać do tego kompetencje i wiedzę o muzyce, które wiążą się z nowymi technologiami, to zakres możliwej realizacji zawodowej naszych absolwentów staje się nieograniczony, o czym świadczą losy naszych dotychczasowych absolwentów.

M.W.: Tak, ścieżki zawodowe absolwentów muzykologii pokazują, że po tych studiach można w bardzo różny sposób budować karierę. Dorota Serwa jest uznanym menadżerem kultury i odpowiada za dzisiejszą renomę Filharmonii Szczecińskiej, Agnieszka Budzińska-Bennett prowadzi międzynarodowe życie koncertowe i specjalizuje się w wykonawstwie muzyki dawnej, ja z powodzeniem znalazłam swoje miejsce w sektorze organizacji pozarządowych. W ostatnim czasie Uniwersytet im. Adama Mickiewicza wprowadził rewolucję w programie nauczania w zakresie muzykologii i indywidualna ścieżka rozwoju zawodowego jest akcentowana jeszcze bardziej…

P.P.: To prawda. Dynamiczne zmiany społeczne, jakie obserwujemy w naszej rzeczywistości, prowokują do ciągłego modyfikowania programów studiów tak, aby oferta dydaktyczna odpowiadała na zapotrzebowania i zainteresowania potencjalnych studentów. Tak stało się też ostatnio w Instytucie Muzykologii UAM. Ponieważ jednak uświadomiliśmy sobie, że muzykologia jako dyscyplina wiedzy jest szalenia zróżnicowana, a zainteresowania potencjalnych studentów mogą często różnić się istotnie między sobą, zdecydowaliśmy się na dość odważny, jak myślę, krok w stronę zindywidualizowania możliwości studiowania przez naszych studentów dwuletnich studiów drugiego stopnia, czyli tych zwieńczonych tytułem magistra. W pierwszym semestrze studenci mają możliwość zapoznania się z podstawami siedmiu naszym zdaniem najbardziej rozwijających się współcześnie obszarów wiedzy muzykologicznej, do których należą: operologia, historia muzyki, analiza muzyczna, dziennikarstwo i rynek muzyczny, etnomuzykologia, studia nad muzyką popularną oraz muzykologia kognitywna. Po tym rekonesansie studenci mają możliwość wyboru trzech spośród siedmiu ścieżek dydaktycznych, co pozwoli im stworzyć program dopasowany do indywidualnych potrzeb.

M.W.: Jedną ze ścieżek, którą można wybrać na studiach magisterskich jest ścieżka kognitywna, bardzo ściśle związana z Twoimi badaniami. Czy mógłbyś powiedzieć o niej coś więcej?

P.P.: Ścieżka kognitywna skomponowana jest z przedmiotów, które dają wgląd w najistotniejsze zagadnienia podejmowane we współczesnej muzykologii kognitywnej, czyli takiej, która próbuje zrozumieć umysł muzyczny człowieka, wykorzystując do tego osiągnięcia zarówno nauk społecznych i humanistycznych, jak i przyrodniczych. Choć muzykologia od samego początku swojego istnienia chętnie współpracowała z naukami przyrodniczymi, to rozwój technologii badawczych i postęp naukowy, jaki dokonał się w ostatnich dziesięcioleciach w neurobiologii, psychologii poznawczej, nauce o informacji czy genetyce spowodowały, że ten mariaż okazuje się niezwykle owocny poznawczo. Jest to też podejście badawcze, które pozwala spojrzeć na muzykę i muzykalność człowieka z zupełnie nowej perspektywy, w centrum której znajduje się umysł człowieka, a nie rozpatrywane w izolacji i z pominięciem procesów poznawczych, aspekty akustyczne i kulturowe, jak miało to miejsce do tej pory. Jest to też obszar badawczy, w którym szczególne miejsce zajmują badania porównawcze muzyki i języka naturalnego jako dwóch uniwersalnych i jednocześnie specyficznych wyłącznie dla ludzi form komunikacji. Dlatego też ścieżka ta skomponowana jest z takich przedmiotów jak: biomuzykologia (nowa subdyscyplina muzykologii zajmująca się biologicznymi podstawami ludzkiej muzykalności), psychologia muzyki, muzyka na peryferiach uwagi (przedmiot poświęcony oddziaływaniu muzyki w sferze podprogowej i jej wpływowi na różne aspekty decyzyjne), strategie słuchania, neuroestetyka muzyki i wiele innych. Ważnym komponentem tej ścieżki są też zajęcia laboratoryjne wprowadzające studenta w podstawy badań eksperymentalnych nad muzykalnością.

M.W.: Pracujesz (nie wypominając wieku:)) na uczelni już od wielu lat. Jakie widzisz różnice pomiędzy czasami, gdy sam studiowałeś muzykologię, a teraźniejszością? Co jest atutem dzisiejszych czasów, a co zostało zagubione?

P.P.: Zmiany są dostrzegalne, ale to chyba naturalne, zwłaszcza że żyjemy w czasach dynamicznych zmian głównie w sferze technologii, które jednak pociągają zmiany także w innych sferach życia. Mam wrażenie, że ewolucja kulturowa przyśpiesza. Podstawowa różnica pomiędzy czasami moich studiów a współczesnym światem studenckim dotyczy chyba komputeryzacji. Kiedy sam studiowałem, komputery osobiste byłe rzadkością, prace pisemne pisało się ręcznie, a dostęp do informacji ograniczał się do tego, co było dostępne w bibliotece. Powiedzieć, że dziś możliwości pozyskiwania wiedzy oraz jej wyrażania są większe, to jakby nic nie powiedzieć. To na pewno wielki atut dzisiejszych czasów, że wiedza jest w zasięgu ręki, a właściwie w zasięgu palca na smartfonie. Mamy dostęp do najnowszych artykułów naukowych wydawanych w najlepszych światowych pismach już w momencie ich publikacji. Było to coś wręcz niewyobrażalnego trzydzieści lat temu. Studenci mogą konfrontować pozyskiwane na uniwersytecie informacje z najnowszymi publikacjami i wykorzystywać tę wiedzę w dyskusji na zajęciach. Także w domenie technik dydaktycznych narzędzia cyfrowe, takie jak chociażby edytory tekstu muzycznego, pozwalają na szybszą i skuteczniejszą naukę. Dostęp do większości materiałów nutowych jest też dużo łatwiejszy, a równoległe śledzenie przebiegu muzycznego i zapisu nutowego nie stanowi już problemu, gdy w bibliotece są tylko dwie partytury danego dzieła. Można po prostu prezentować partyturę z sieci na ekranie rzutnika czy monitora. To oczywiście tylko przykłady, które przychodzą do głowy od razu, bez większego namysłu. Także praca konceptualna nie wymaga takich rygorów, jak jeszcze trzydzieści lat temu, bo zawsze przecież można dopisać słowa w środku zdania, zmienić szyk, czy przeformułować je całkowicie. Przy pisaniu ręcznym lub maszynowym lepszą strategią było formułowanie myśli w kompletne zdania. Nie chcę oceniać, która z tych strategii jest lepsza.

Coś, co było lepsze w dawnych okolicznościach, nie musi takie być w nowym, odmiennym środowisku kulturowym, a na pewno mamy dziś z nim do czynienia. Pewnym mankamentem współczesnych czasów jest, jak myślę, nadmierne i często naiwne przekonanie, że nie trzeba już zapamiętywać żadnych informacji, które można przecież pozyskać od zaraz za pomocą wyszukiwarki Google.

Aby uczyć się wszelkich umiejętności poznawczych, a więc także logicznego wnioskowania, nasze umysły muszą mieć jednak szansę, by operować na zbiorach danych, których zabraknie, jeśli nie wprowadzimy ich, mówiąc obrazowo, do naszych umysłów w trakcie nauki.

M.W.: Muzyka zapisywana jest w różnej postaci, inaczej będziemy analizować spektrogram nagrania muzycznego w programie komputerowym, inaczej transkrypcje muzyki ludowej, a jeszcze inaczej klasyczny zapis nutowy przeznaczony do wykonania. Czy mimo wszystko w czasach, kiedy muzykologię mogą studiować zarówno absolwenci szkół muzycznych, jak i osoby bez wykształcenia muzycznego, znajomość nut i harmonii nie powinna być tym kryterium, które odróżnia muzykologa od np. blogera-amatora?

P.P.: Faktycznie znajomość profesjonalnego zapisu nutowego powinna być moim zdaniem jednym z elementów wykształcenia muzykologa. Chciałbym jednak zauważyć, że wszyscy nasi absolwenci taką znajomość posiadają. W toku naszych studiów licencjackich oferujemy naszym studentom zajęcia z zasad muzyki, na których zapoznają się m.in. z zasadami zapisu nutowego. Oczywiście trudno jest porównywać często ośmioletnie lub nawet dłuższe doświadczenie w operowaniu zapisem nutowym absolwentów szkół muzycznych z doświadczeniem osób bez jakiegokolwiek wykształcenia muzycznego. Nasze zajęcia pozwalają tę różnicę zmniejszyć, ale nie niwelują jej całkowicie. Nie oznacza to jednak, że osoby bez wykształcenia muzycznego mają mniejsze szanse na ukończenie studiów muzykologicznych czy też, że ich możliwości rozwoju na naszych studiach są mniejsze. Nie chciałbym odwoływać się do takiej retoryki, bo w moim przekonaniu nie dotyka ona istoty oferty naszego kierunku. Współczesna muzykologia jest tak szeroką dyscypliną, że jej przedmiot badawczy wykracza daleko poza to, co można i często trzeba zapisać w nutach. Dotyczy to w takim samym stopniu kulturowych, etnicznych, antropologicznych, psychologicznych, akustycznych ujęć muzyki, jak i samych utworów muzycznych, spośród których wiele posiada cechy trudne lub wręcz niemożliwe do ujęcia w tradycyjnym zapisie nutowym. Bogactwo i zróżnicowanie subdyscyplin muzykologicznych pozwala ponadto wykorzystać atuty w postaci wiedzy i umiejętności matematycznych, przyrodniczych, filologicznych i innych, rozwiniętych przez naszych studentów podczas wcześniejszego kształcenia w szkołach powszechnych.

M.W.: Coraz częściej podkreśla się na polskich uczelniach wartość i konieczność współpracy międzynarodowej. Sam wiele w ostatnich latach podróżowałeś, nie tylko po Europie, ale też i krajach azjatyckich. Współpracujesz między innymi z biologami, psychologami i językoznawcami. Co dała Ci osobiście taka współpraca i jakie horyzonty przed Tobą otworzyła? Jak widzisz w tym kontekście rolę Poznania, miasta położonego przecież w połowie drogi między Warszawą i Berlinem…?

P.P.: Moja droga jako badacza zaczynała się w czasach, kiedy możliwości współpracy międzynarodowej były dość ograniczone, by nie powiedzieć, że w niektórych obszarach wręcz niemożliwe. Wraz z wejściem na ścieżkę demokracji możliwości Polski w tym względzie stawały się coraz większe i dziś nie ma już praktycznie żadnych przeszkód w podejmowaniu współpracy międzynarodowej w domenie nauki. To, co przede wszystkim uświadomiłem sobie w trakcie mojej współpracy z kolegami z zagranicy to fakt, że nauka jest dziś przedsięwzięciem światowym w pełnym tego słowa znaczeniu. Język angielski stał się międzynarodowym językiem nauki, a szanse na uczestnictwo w badaniach naukowych mają ludzie z każdego zakątka świata, o ile tylko ich umiejętności i to, co chcą wnieść do wiedzy o rzeczywistości, zostanie uznane przez społeczność naukową. Wiem, że brzmi to może idealistycznie, ale dla dzisiejszych studentów, którzy mają do dyspozycji różne programy międzynarodowe, takie jak słynny już europejski program Erasmus, świat stoi otworem. Oczywiście wraz z takim otwarciem wzrasta też konkurencja. W świecie instytucji naukowych nie ma bowiem miejsca na dowolną liczbę badawczy. Wymagania, jakie stawia się młodym adeptom nauki, są zatem dużo większe, niż było to jeszcze w końcu ubiegłego stulecia. Dlatego tak ważne jest dla każdego, kto chce związać swoją przyszłość z nauką, aby zaczynał pracę badawczą jak najwcześniej. Władze UAM mają tego świadomość i promują powiązanie kształcenia z badaniami, co daje możliwość wdrożenia się w aktywność naukową już na etapie studiów.

M.W.: No właśnie, jedną ze strategii przyjętych przez Twoją uczelnię jest silniejsze powiązanie kształcenia z badaniami (research-based learning), a sam jesteś jednym z inicjatorów międzywydziałowego Laboratorium do Analizy Muzyki, Mowy i Gestu na UAM. Jakie są w praktyce możliwości włączania studentów w proces naukowy już na etapie studiów?

P.P.: Nasz nowy program studiów drugiego stopnia wpisuje się w tę strategię UAM. Jest to tzw. kierunek badawczy, czyli taki, na którym studenci mogą realizować swoje pomysły naukowe i stać się częścią nauki jako ogólnoświatowego przedsięwzięcia poznawczego. Nasi studenci mogą uczestniczyć w badaniach pod kierunkiem doświadczonych opiekunów naukowych – naszych pracowników naukowo-dydaktycznych. Dotyczy to zarówno wsparcia indywidualnego w formie pracy na seminariach, jak też uczestnictwa w zespołach badawczych. Przygotowanie do takiej formy studiowania ma jednak miejsce już na studiach licencjackich, gdzie studenci mogą uczestniczyć w pracach koła naukowego studentów muzykologii. Zarówno na pierwszym, jak i drugim stopniu studiów studenci mogą pozyskiwać indywidualne lub zespołowe granty uczelniane (w ramach programów BESTStudentGRANT, ADVANCEDBestStudentGRANT czy Study@research). Wymaga to od nich sformułowania własnego tematu badawczego, stworzenia harmonogramu działań, które wymagają dofinansowania, a często także umiejętnego podziału pracy w małych zespołach badawczych.

Piotr Podlipniak
Piotr Podlipniak podczas konferencji w Tokio, 2023 / fot. archiwum prywatne

Z kolei Laboratorium, o którym wspominasz, to efekt współpracy muzykologii z językoznawcami, a konkretnie z prof. Maciejem Karpińskim i prof. Katarzyną Klessą. To ich zainteresowanie „muzycznymi” aspektami mowy spowodowało, jak myślę, że nasze drogi w pewnym momencie się zbiegły. Dzięki uzyskanemu grantowi DARIAH udało nam się stworzyć jednostkę, w której planujemy eksperymentalne prace badawcze poświęcone przetwarzaniu bodźców muzycznych i językowych przez układ nerwowy człowieka. To też świetna okazja, aby włączyć tę nowo powstającą jednostkę w proces dydaktyczny na studiach muzykologicznych drugiego stopnia. Laboratorium zlokalizowane jest w piwnicach Collegium Historicum na Morasku, czyli budynku, w którym mieści się też Instytut Muzykologii i gdzie prowadzona jest dydaktyka na naszym kierunku. Studenci, którzy wybiorą ścieżkę kognitywną na studiach magisterskich będą mieli możliwość uczestniczenia w pracach tego laboratorium.

M.W.: Uprawianie, ale też studiowanie muzykologii mocno się zmieniło wraz z nadejściem ery cyfrowej, a pandemia jeszcze bardziej upowszechniła narzędzia związane ze zdalnym nauczaniem. Więcej czasu spędzamy dziś w Internecie niż w klasycznych bibliotekach i znajdujemy tam najróżniejsze źródła, także muzyczne. Co ma dzisiaj do dyspozycji „cyfrowy muzykolog” i w jaki sposób nowe narzędzia wpływają na jego/jej pracę?

P.P.: Szczerze mówiąc, nie jestem wielkim entuzjastą dydaktyki internetowej tzw. e-learningu. Nie znaczy to, że nie dostrzegam pewnych zalet, jakie niesie ze sobą era cyfrowa. O niektórych z nich, takich jak dostęp do literatury czy szybka wymiana informacji, już wspomniałem. Nasza biblioteka zapewnia studentom liczne już źródła cyfrowe oraz dostęp do licznych baz danych online. Możliwość zapoznania się z literaturą muzyczną w każdym niemal momencie to niewątpliwie jedna z tych zalet, którą moje pokolenie nie miało możliwości się cieszyć. Dotyczy to dziś także zasobów internetowych partytur muzycznych. Cyfryzacja to także nowe metody dydaktyczne. Dziś nikt nie wyobraża sobie już wykładu bez prezentacji multimedialnej. To oczywiście narzędzia, które czynią proces uczenia się łatwiejszym i mniej czasochłonnym. Z drugiej strony warto podkreślić, że żadna forma zdalnego kontaktu nie zastąpi żywego kontaktu z wykładowcą, a żadne nagranie muzyczne i żadna, nawet najbardziej zaawansowana dziś technologicznie aparatura do odtwarzania muzyki, nie zastąpią kontaktu z muzyką na koncercie czy wspólnego śpiewania lub grania na instrumentach muzycznych. Pamiętajmy, że ewolucja kulturowa, w tym technologiczna, następuje na naszych oczach, podczas gdy nasza muzykalność ukształtowana została przez miliony lat ewolucji biologicznej, a w niej próżno szukać komputerów czy Internetu.

M.W.: Coraz silniejszy jest trend, aby jeść zdrowo i uprawiać sport, zwraca się uwagę na architekturę krajobrazu, by nie zaburzać jej przypadkowymi reklamami, nie wolno już palić tam, gdzie się chce, ale słuchać piosenek na plaży, puszczać jakąkolwiek muzykę w windzie czy głośno z samochodu, już tak. W znanych sieciach kawiarni jest ona tak głośna, że ledwo można rozmawiać. Czy w sferze jakości muzyki, wolumenu jej brzemienia, nie powinniśmy zająć jakiegoś stanowiska jako grupa zawodowa? Czy w tym zakresie powinno się według Ciebie stawiać jakieś granice, a jeśli tak, co mogliby do tej sprawy wnieść muzykolodzy jako eksperci z branży?

P.P.: Pytanie to wiąże się z zagadnieniem tzw. higieny akustycznej – problematyki faktycznie zaniedbanej, ale coraz częściej podejmowanej m. in. przez akustyków. Uważam, że muzykolodzy powinni wesprzeć postulaty środowisk akustyków poprzez wzbogacenie możliwych ograniczeń w tej sferze także o kryteria jakościowe, związane z zakresem możliwych oddziaływań elementów języka muzycznego na biernego słuchacza. Potrzebna jest tutaj niewątpliwie współpraca pomiędzy muzykologami, akustykami, antropologami i prawnikami, ale też szerzej, nauki z polityką. To, co mogą wnieść do dyskusji nad higieną akustyczną muzykolodzy, to niewątpliwie określenie przyczyn potencjalnego dyskomfortu biernego odbiorcy muzyki tła, spowodowanego nie tylko nadmiernym hałasem, ale też rodzajem struktury muzycznej. Uciążliwość tła muzycznego może przecież wynikać z awersji wywołanej np. monotonią czy nadmierną dysonansowością bodźca muzycznego. Oczywiście oddziaływanie to może być różne w zależności od doświadczenia i gustów odbiorcy, zatem koniecznie uwzględnić trzeba w tych próbach kontekst społeczny odtwarzania muzyki oraz charakterystykę możliwych odbiorców. Nie jest to zadanie łatwe i wiąże się z ryzykiem przeregulowania norm prawnych. Zgodzimy się jednak chyba wszyscy, że obecny stan prawny jest w tym względzie niezadowalający.

M.W.: Jaka jest według Ciebie przyszłość muzykologii jako nauki, w czym widzisz szansę na jej rozwój i atrakcyjność dla współczesnego człowieka, a w jakim zakresie jest to dyscyplina archaiczna? Jakie zmiany byłyby Twoim zdaniem korzystna dla uprawiania tej dyscypliny w dzisiejszych czasach?

P.P.: Jako zwolennik naturalistycznego rozumienia rzeczywistości powinienem powiedzieć, że przyszłość muzykologii wiąże się z coraz to ściślejszą jej współpracą z naukami przyrodniczymi i odsłanianiem wszelkich tajemnic dotyczących doświadczenia muzyki czy odpowiedzi na pytania o przyczyny popularności określonych rodzajów muzyki. Byłyby to jednak chyba krótkowzroczne i życzeniowe proroctwa.

To, co na pewno odróżnia i będzie odróżniać współczesną i przyszłą muzykologię od jej dotychczasowych postaci, to poszerzenie zakresu zjawisk poddawanych naukowemu namysłowi z wąsko rozumianej zachodniej muzyki artystycznej o wszelkie przejawy aktywności muzycznej człowieka, nie wyłączając z nich muzyki popularnej, wykorzystania muzyki w świecie biznesu, czy form ekspresji muzycznych towarzyszących różnych codziennym, często pomijanym aktywnościom, takim jak zabawy z dziećmi, aktywność sportowa, spotkania towarzyskie itp.

Nie oznacza to jednak, że refleksja nad muzyką jako sztuką będzie marginalizowana. Nie sądzę, aby taki scenariusz mógł się zrealizować. Choć zmieniać się będą z pewnością formy muzyki artystycznej i jej koegzystencja z innymi, często nowymi formami ekspresji człowieka, potrzeba ujmowania muzyki w kategoriach sztuki i dyskusja nad jej wartością pozostaną, jak myślę, na stałe w obszarze zainteresowania społeczeństwa, a zatem też muzykologii. Muzyka jest bowiem nieodłączną częścią ludzkiej kultury. Co do wspomnianych w pytaniu archaizmów, to myślę, że z biegiem czasu muzykologia humanistyczna, ale też szerzej, nauki humanistyczne i społeczne, będą bardziej ostrożne w formułowaniu swoich sądów tak, aby nie stały one w sprzeczności z wiedzą przyrodniczą. Żyjemy bowiem obecnie w czasie, w którym niestety obserwujemy tego typu zjawiska, co nie przyczynia się do budowania autorytetu nauki, jako najskuteczniejszej i najbardziej miarodajnej formy pozyskiwania wiedzy o świecie.

Więcej informacji o kierunku i naborze na studia II stopnia:

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć