Charles Aznavour nie jest jedyną rozpoznawalną postacią, która zaśpiewała o Jeanie Paulu Sartrze. Zespoły, wykonujące wszelkie rodzaje muzyki – od country po black metal, „umieszczające” Sartre’a w swoich piosenkach, tworzą w najrozmaitszych miejscach kuli ziemskiej.
Black metal z Saint-Germain-des-Prés
Szukając utworów muzycznych, których teksty przypominają postać Jeana Paula Sartre’a – pisarza i filozofa francuskiego, przedstawiciela egzystencjalizmu – z pewnością w pierwszej kolejności natkniemy się na takich wykonawców, jak chociażby Charles Aznavour, urodzony w 1924 w Paryżu francuski kompozytor, piosenkarz i aktor filmowy pochodzenia ormiańskiego. Jego słynną piosenkę Bon Anniversaire, jaką znajdziemy na płycie 40 Chansons D’or (1996), gdzie Anzavour, swoim charakterystycznym głosem śpiewa o sztukach Jeana Anouilha i Jeana Paula Sartre’a z pewnością można by umieścić na półce, opatrzonej nazwą „o Sartrze – klasycznie”.
Jednakże Aznavour nie jest jedyną rozpoznawalną postacią, która zaśpiewała o Sartrze. Zespoły, wykonujące wszelkie rodzaje muzyki – od country po black metal, „umieszczające” Sartre’a w swoich piosenkach tworzą w najrozmaitszych miejscach kuli ziemskiej, a samą ich różnorodność i nieprzewidywalność najlepiej zilustruje przykład Les Sans Culottes – francuskojęzycznego zespołu rockowego z… Brooklynu, który w piosence Demimonde z płyty Faux Realism (2002) sugeruje, że kiedy coś jest dobre tylko w połowie, to tak, jakby odłączyli się od siebie „Simone i Sartre”.
Wbrew pozorom francuskich artystów odwołujących się do Sartre’a w wykonywanych przez siebie piosenkach wcale nie jest najwięcej. Oczywiście pojawiają się wykonawcy tacy jak Renaud i utwory takie jak L’ Entarté z jego płyty Boucan d’Enfer (2002), mogące stanowić ilustrację swoistej recepcji Sartre’a we Francji, ale są one zupełnie nieznane poza francuskojęzycznym światem. Śmiał się tak głośno/Kiedy chciał i starał się buntować/Z jego małymi zaciśniętymi pięściami(…)/Jean Paul Sartre(…)/Idol Saint-Germain des Prés (…)/Ma bezsensowną pretensję/By mówić nam, co musimy myśleć/We Flore, Deux-Magots/Siedząc przed lampką wiekowego szampana/Wierząc, że ma do odegrania ważną rolę(…)/Starał się być filmowcem/I śmiała się cała Francja/Gdy sale kinowe były/Opuszczane w pierwszej połowie filmu/On nie próbował w Bośni/Być bohaterem jak Hemingway(…)Simone de Beauvoir jako narzeczona/Wydawała mu się podobać/Ale wydaje się, że teraz lgnie/Do innej ukochanej, która jest o wiele ładniejsza.
Dlatego pragnę przedstawić wyniki swoich muzyczno-literackich poszukiwań, wybiegających daleko poza kluby paryskiej dzielnicy Saint-Germain-des-Prés i bulwaru o tej samej nazwie, gdzie w Les Deux Magots oraz w Café de Flore gromadzili się niegdyś egzystencjaliści – bo aż po Australię czy Brazylię. Piosenki, o których będzie tu mowa, to przeboje zarówno popu, jak punka i metalu, to utwory mało znane, tak w stylu hip-hopu, jak i jazzu… Można słuchać ich w dowolnej kolejności, podobnie jak pozwalały się odkrywać, nie bacząc na chronologię ich ukazywnia. Jednakże, dla celów przejrzystości artykułu, przedstawię je bądź w kolejności zgodnej z latami, w których zostały wydane, bądź według podobnych zasad, na jakich postać Sartre’a bądź jego twórczość funkcjonuje w ich tekstach.
Wszyscy chcieli być egzystencjalistami?
J.Q. Murder to utwór nagrany przez You’ve Got Foetus on Your Breath na płycie Ache (1982). Kto ukrywa się pod tym dziwnym pseudonimem? To James George Thirlwell, urodzony w 1960 roku, znany również jako Clint Ruin czy Frank Want, australijski kompozytor i producent muzyczny. Nie sposób ocenić, czy jego muzyka to postpunk, experimental, avant-garde, industrial czy może jeszcze coś innego. You’ve Got Foetus posiada dar wymykania się ze wszelkich szufladek, tak samo jak bohater jego utworu J.Q. Murder sprawia, że Jackie Collins wygląda jak Jean Paul Sartre, a Jezus Chrystus wygląda jak Frank Sinatra.
Piosenka Afternoons and Coffeespoons autorstwa Crash Test Dummies – kanadyjskiej grupy muzycznej wykonującej folk-rock założonej w 1989 roku w Winnipeg, znalazła się na ich krążku God Shuffled His Feet z 1993 roku. Zdobyła w Polsce ogromną popularność, podobnie jak inny utwór zespołu – Mmm Mmm Mmm Mmm, który także został zamieszczony w albumie God Shuffled His Feet. Utwór opowiada historię człowieka zmagającego się z absurdem choroby i starzenia się. Pewnego dnia zaniknie linia moich włosów/Pewnego dnia będę nosić piżamę w ciągu dnia – śpiewa, swoim specyficznym, głębokim głosem Brad Roberts, póki co walcząc z dniami, które są „jak sztuka Sartre’a”. Niedorzecznym zabiegiem byłoby zgadywać, który dokładnie dramat – Muchy (1943), Przy drzwiach zamkniętych (1944), Ladacznicę z zasadami (1946) czy może Niekrasowa (1955)[1] ma na myśli podmiot liryczny, możemy jednak założyć, że określenie „dzień jak sztuka Sartre’a” byłoby synonimem dnia nacechowanego wszechobecną ironią i paradoksem, a ci, którzy by go przeżywali, doświadczaliby tym samym permanentnej samotności. Człowiek jest zwierzęciem towarzyskim, a jednak każda jednostka ludzka jest absolutnie odosobnioną całością i nosi w sobie zarówno swoje niebo, jak i piekło. Sensem tego paradoksu jest to, że chociaż jesteśmy istotami stadnymi, dusze nasze są zawsze samotne[2] .
Kolejnym utworem, o którym chcę napisać, jest Ballad of Elizabeth Dark Michaela Petera Smitha z jego płyty Time z 1994 roku. Smith, urodzony w roku 1941 jest, osiadłym w Chicago, kompozytorem, wokalistą i autorem tekstów. Jego kompozycje dotychczas wykonywało ponad trzydziestu wykonawców. Zaśpiewam wam balladę o Mrocznej Elizabeth – zapowiada Smith. Zatrzymaliśmy się w tej kawiarni/W Rogers Park (…). Ona wolała czytać Dostojewskiego/Przez żółty księżyc/Wisiał jak pomarańcza w drzewie/To było w czasach szału muzyki folkowej/Lenny & Jazz i poezja (…)/Kierkegaard Ginsberg/Sartre i wolna miłość (…)./Wszyscy chcieli być egzystencjalistami/Ale nikt z nas nie wiedział, co to do cholery oznaczało.
Podmiot liryczny ma nadzieję, że – ponieważ Fiodor [Dostojewski – J.R.] przekonywał, że przestępca zawsze wraca do miejsca zbrodni – mógłby zobaczyć Mroczną Elizabeth ponownie. Bowiem ten „beatnik zagubiony w przyszłości” wciąż jest w niej zakochany jak wtedy, gdy po raz pierwszy zobaczył jej oblicze. W Stanach Zjednoczonych lat 60. i 70. nie tylko studenci uniwersytetów sięgali często i z pasją po takich pisarzy jak Jean Paul Sartre czy Albert Camus. Dla młodych Amerykanów Sartre, podobnie jak Camus, mogli stanowić symbol, łączący sylwetkę filozofa i figurę literacką. Hanna Puszko, znawczyni pism tego pierwszego, wyróżnia nawet dwa modele Sartre’owskiej literatury – model „pisarza-odkrywcy” poszukującego prawdy i „twórcy-czarodzieja i maga, z premedytacją grającego na emocjach, by zapanować nad cudzą świadomością[3]”.
W świat przeszłości, która minęła pod znakiem lektury Sartre’a, zagłębia się Ray Davies, czego wyraz w postaci utworu Art School Babe znajdujemy na płycie The Storyteller (1998). Davies, urodzony w 1944 roku, jest angielskim muzykiem rockowym, najbardziej znanym jako wokalista i autor piosenek The Kinks. Moja artystyczna szkoła, kochanie, z twoją paletą noży i pędzli/Malowane twarze, egipskie brwi i jasne, czerwone usta/Blady biały makijaż, obcisłe czarne spódnice w stylu Juliette Greco/I moje pretensjonalne cytowanie z Marcela Prousta, Jeana Cocteau i Jeana-Paula Sartre’a. Ten, kogo historię przedstawia Art School Babe, siedział niegdyś w zimnej kawalerce i prócz lektury egzystencjalistów, nucił melodie jazzowe do słów Lawrence’a Ferlinghettiego – słów pochodzących zapewne z wierszy, jako że Ferlinghetti to poeta, założyciel księgarni i wydawnictwa City Lights w San Francisco, ikona Generacji Beatników. Po latach bohater piosenki wyznaje, że był w owym czasie, gdy cytował z Sartre’a „pretensjonalny, irytujący, trochę głupi”. Przyjmuje się powszechnie, że zajmując się w głównej mierze refleksją nad kondycją człowieka w świecie, egzystencjalizm wywierał realny, a nie tylko teoretyczny wpływ na swoich „wyznawców” – czyżby więc podmiot liryczny Art School Babe chciałby się z tym nie zgodzić?
Jane Austen’s Door to utwór skomponowany przez Steve’a Hacketta i Rogera Kinga; ukazał się na płycie tego drugiego zatytułowanej Darktown z 1999 roku. Steve Hackett, urodzony w 1950 roku w Londynie, jest angielskim gitarzystą rockowym, znanym w Polsce przede wszystkim z występów z grupą Genesis, mniej z kariery solowej. Hackettowi, jako gitarzyście, przypisuje się „wprowadzenie na scenę” techniki grania, nazywanej tapping, spopularyzowanej później przez wirtuoza gitary Eddiego Van Halena. W Jane Austen’s Door, jednym z melodyjnych, a przez to niezwykle charakterystycznych utworów Hacketta, podmiot liryczny, podobnie jak w przypadku utworu Art School Babe, dokonuje podsumowania przeszłości, zwracając się do bliskiej sobie osoby. Jean Paul Sartre porzucił cię?/Czy nadal słuchasz bluesa?/(…) Niektóre drzwi otwarte, niektóre drzwi zamknięte. Być może ostatnie zacytowane tu zdanie jest odniesieniem do dramatu Sartre’a Przy drzwiach zamkniętych, tłumaczonego także jako Bez wyjścia (1944), gdzie autor ilustruje, jak jeden człowiek dla drugiego staje się „pęknięciem w uniwersum”[4].
Shakira, urodzona w 1977 roku kolumbijska artystka popowa, znana jest nie tylko z tego, że w jej muzyce pojawiają się różnorakie wpływy – m.in. folku, ale także z tego, że pisze zaskakujące teksty do swoich piosenek. W utworze No Creo z płyty Dónde Están los Ladrones? z 1998 roku, Shakira wyznaje, że nie wierzy w Karola Marksa, w Jeana Paula Stare’a, ani w Briana Weissa (amerykański psychiatra, zainteresowany zagadnieniami reinkarnacji i życia po śmierci), za to ufa tylko smutnemu uśmiechowi swojego ukochanego, jego kryształowym spojrzeniom, pocałunkom i wszystkiemu, o czym mówi.
Grant Lee Buffalo to zespół rockowy wywodzący się z Los Angeles; w jego skład wchodzą Lee Phillips, Paul Kimble i Joey Peters. Wszyscy trzej członkowie należeli wcześniej do zespołu Shiva Burlesque. Utwór Mr. Know-It-All Grant Lee Buffalo, zamieszczony na płycie Hymnal: Gems from the Vault of Grant Lee Buffalo (2001) przybliża postać tajemniczego Pana Wszystko-Wiedzącego, który nie zna pytania, na jakie nie mógłby odpowiedzieć. Panu Wszystko-Wiedzącemu, rozmyślającemu na temat wszystkiego, zespół Grant Lee Buffalo radzi: Spójrz na da Vinci/Nie był we wszystkim najmądrzejszy/Ani Tesla, nawet Jean Paul Sartre. Ten, już będąc uczniem liceum postanowił poświęcić się rozmyślaniu i pisaniu. Jeśli autor natchniony jest – jak sądzi się powszechnie – z głębi samego siebie czymś innym niż sobą, [to – J.R] doświadczyłem natchnienia między siódmym, a ósmym rokiem życia[5] – czytamy zaś w Słowach Sartre’a. Grant Lee Buffalo w swojej piosence także odwołali się do postrzegania autora Przy drzwiach zamkniętych jako arcykapłana inteligencji.
The Angels, zespół rockowy, który powstał w Adelajdzie w 1974 roku, skąd przeniósł się do Sydney i cieszył ogromnym sukcesem lokalnym aż do 1990 roku, stając się inspiracją dla takich kapel jak Guns N ‘Roses. W utworze Mr. Damage z płyty Wasted Sleepless Nights: Definitive Greatest Hits (2006) przypomina swoim słuchaczom o istnieniu uczniów, którzy studiują książki Sartre’a, Marcuse’ego, oczekując na Pana Zniszczenie. Pan Zniszczenie wcale nie wydaje się przy tym pozytywnym bohaterem – choćby dlatego, że jego głos przypomina skrobanie skrzypiec.
W utworze Bleed for the Artist Electric Six, umieszczonym na płycie Heartbeats and Brainwaves (2011) wprawdzie nie pojawia się Pan Zniszczenie, ale to nie przeszkadza wokaliście tego zespołu rockowego, założonego w Detroit w 1996, zachęcać: Pozwól wystartować nihilizmowi/I przeczytaj trochę Sartre’a.
Wśród osobowości tego świata
Solefald – norweski zespół muzyczny wykonujący awangardowy black metal, wyróżniają, prócz tego, że grupa wykonuje melodyjny odłam black metalu, teksty utworów. Obok tych nawiązujących do mitologii nordyckiej, pojawiają się także teksty koncentrujące się wokół tematów dotyczących bieżących aspektów życia, pogoni za sławą, komercji czy konformizmu. Jeden z nich towarzyszy utworowi Philosophical Rewolt z płyty The Circular Drain z 2008 roku. Regresywne marzenia – żyjących w przeszłości/Atmosfear – pustka w środku/Dezintegracja – przerażająca obecność życia (…). Konfucjusz, Lao – Tse/Sokrates, Platon/Schopenhauer, Nietzsche/ Sartre i Beauvoir. Podmiot liryczny utworu, który nawołuje wszystkich, aby bronili imienia samej szlachetności/Sztuki refleksji intelektualnej, wśród tych, którzy reprezentują „Panią pożądania psychicznego”, filozofię, umieszcza Jean Paul Sartre’a.
Podobny zabieg odnajdujemy w utworze Schopenhauer Die Ärzte – niemieckiej grupy, wykonującej muzykę, której charakter jest niezwykle zróżnicowany. Słuchając Die Ärzte, napotkamy utwory z przeważającymi elementami punk rocka, popu, a nawet rock and rolla, ale tym, co je łączy, są teksty piosenek, pewne absurdu i ironii. Na Die Bestie in Menschengestalt, płycie zespołu nagranej w 1993 roku, gdzie znalazł się Schopenhauer, wprost roi się od groteskowych wyznań, a we wspomnianym utworze Cyceron, Platon, Popper, Hegel, Kant, Wittgenstein, Heidegger, Sokrates, Nietsche i w końcu tytułowy Schopenhauer stanowią wyborowe towarzystwo Jeana Paula Sartre’a. Mówiąc nieco z przymrużeniem oka, nie ma w tym nic zaskakującego, chociażby dlatego, że od 1933 do 1934 roku Sartre przebywał w Berlinie, gdzie zapoznawał się z pracami m. in. Husserla i Heideggera. I tak od Husserla francuski filozof przejął pojęcie intencjonalności, wedle którego świadomość jest zawsze świadomością jakiegoś przedmiotu, a także przekonanie, że aby stworzyć filozofię człowieka, potrzebny jest opis indywidualnej świadomości jednostki; pojęcie „bytu-w-świecie” przejął natomiast od Heidegeera[6].
Sartre zajmuje także ważne miejsce wśród osobowości tego świata, których lista pojawia się w utworze Hello [Honky Tonk] z płyty Blissed Out (1990) zespołu The Beloved – brytyjskiej grupy grającej muzykę elektroniczną, założonej w 1985 w Cambridge. Podmiot liryczny Hello [Honky Tonk] jawi się tu jako swoisty gospodarz świata, witający w nim coraz to nowych, pojawiających się gości. Chociaż nie każdy z łatwością uprzytomni sobie miejsce, do którego ręka w rękę wkraczają Willy Wonka, Wilhelm Tell, Salman Rushdie, Freddie Flintstone i… Jean Paul Sartre.
O wiele łatwiej już wyobrazić sobie zebranie, gdzie gośćmi byliby pisarze, z których każdy zostawił od siebie jakiś charakterystyczny zwrot w piosence The Booklovers z płyty Promenade (1994) The Divine Comedy. Ten zespół pop rockowy z Irlandii Północnej, powstały w 1989 roku, sprawił miłośnikom literatury nie lada niespodziankę. Każdy z pisarzy, wymienionych z imienia i nazwiska w The Booklovers wypowiada krótką kwestię, która – zdaniem The Divine Comedy – najmocniej go charakteryzuje. Chodźmy do gmachu, Simone [de Beauvoir – J.R.] – woła Sartre, co znowu potwierdza słowa z przywołanego na początku artykułu, tekstu do piosenki Demimonde zespołu Les Sans Culottes – że Sartre bez Beauvoir to dopiero połowa, czymkolwiek miałaby być całość. Nieprzypadkowo zaraz po Sartrze w Booklovers – piosence-wyliczance pojawia się Albert Camus, wypowiadając tylko jedno słowo: „plaża”. Jest to oczywiście nawiązanie do jego powieści Obcy (1942), jako że jej bohater, Meursault, na plaży uczestniczył najpierw w bójce z dwoma Arabami, a następnie także zastrzelił jednego z nich.
Wizje i obsesje
Joshua Tillman, urodzony w 1981 roku, znany również jako J. Tillman, w 2012 roku nagrał utwór I’m Writing a Novel, którego tekst pełen jest narkotycznych, barwnych wizji – jeśli można w ten sposób nazwać widzenie Heideggera i Sartre’a, podczas picia „herbaty makowej”.
Stache to utwór autorstwa rosyjsko-niemieckiego DJ-a i producenta, ukrywającego się pod pseudonimem Zedd, nagrany na jego debiutanckim albumie studyjnym Clarity (2012). Został wydany jako singel promocyjny tego albumu. Nieoficjalna edycja utworu z wokalem piosenkarki popowej Lady Gagi stanowiła swoisty prezent dla fanów artystki. Nie ma konkretnej rzeczy, której chcę/Nie ma konkretnego leku, który kocham – śpiewa Lady Gaga, i w słowach do Stache pewnie nie byłoby nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że podmiot liryczny rozpoznaje swój stan jako ten, który stworzył w twórczości francuski egzystencjalista. Nie ma wyjścia, jesteśmy w świecie Jeana Paula Sartre’a/Mam nadzieję, że nie sądzisz, że moja obsesja jest niewygodna. Przy drzwiach zamkniętych czy też Bez wyjścia (1944) to wzmiankowany już wcześniej dramat Sartre’a, którego akcja rozgrywa się w piekle, z którego nie sposób się wydostać. Trzy postaci, które trafiły tu po śmierci: Garcin, Estella i Ines, bezskutecznie starają się ukryć przed sobą sekrety własnego życia, wystawione na ocenianie się przez siebie nazwajem.
Van Morrison to – urodziny w 1945 roku − północnoirlandzki kompozytor, piosenkarz, multiinstrumentalista i poeta. Wykonuje różne gatunki i style muzyki, żeby wymienić chociażby rhythm and bluesa, rock and rolla, muzykę celtycką, psychodeliczny i chrześcijański rock czy i jazz, a także biały soul i folk. Muzyk, aktywny na scenie od 1960 roku, na swojej płycie Born to Sing: No Plan B z 2012 roku zamieścił utwór Goin’ Down To Monte Carlo, który również odwołuje się do przywołanego wcześniej dramatu Sartre’a. Towarzyszymy podmiotowi lirycznemu, pragnącemu zaznać odrobiny spokoju w życiu, w jego drodze do Monte Carlo (dzielnicy Monako), oddalonej o „25 kilometrów z Nicei”. Sartre powiedział, że piekło to inni, uważam, że w większości z nich tkwi piekło” – Van Morrison nawiązuje tutaj do słynnej Sartre’owskiej frazy „Piekło to inni” („L’Enfer c’est les autres”[7]). Lęk przed drugim człowiekiem, jakiego każdy doświadcza w życiu, a właściwie, zgodnie z terminologią Sartre’owską, powinniśmy napisać – lęk przed Drugim wynika ze strachu przed tym, że ów Inny może zniweczyć nasze plany, marzenia, zamiary. Inny jest przeszkodą – wciąż staje na drodze, we wszelkim działaniu. Ogranicza moją wolność, ponieważ sam jest w nią uzbrojony. Wchodząc w relację z drugim człowiekiem, nawiązujemy więc kontakt, który w rzeczywistości jest konfliktem. Staramy się podporządkować siebie nazwajem, uprzedmiotowić się[8]. Dlatego grając w tle restauracji fałszujące dźwięki jazzu, podmiot liryczny utworu Goin’ Down To Monte Carlo, niczym bohaterzy dramatu Sartre’a, chce uciec od osób, które – jak uważa starają się doprowadzić go do szaleństwa.
Sartre, gitara, meskalina
Jak widzimy, nie wszyscy artyści śpiewający o Sartrze przedstawiają nam historie tych, którzy – co słyszymy w utworze Monostereo grupy rockowej Tsar (Tsar, 2000) z Kaliforni – chcieliby powiedzieć Jestem Jeanem Paulem Sartre’m. Nie wszyscy do Sartre’a i Beuvoire zwróciliby się słowami: Maman Simone de Beauvoir, Papa Jean Paul Sartre, jak robi to zespół hip-hopowy Triptik w swoim utworze Papa z płyty Depuis (2012).
Jednak zanim zaproponuję jedyny, przekonujący mnie wniosek, wypływający z istnienia tych różnych tematycznie tekstów, pochylmy się jeszcze na chwilę nad jedną z piosenek grupy The Crabs. The Crabs pochodzące z Portland w stanie Oregon (USA), były zespołem indie-rockowym, początkowo założonym jako duet przez Jonna Lunsforda (wokal, gitara) i Lise Jackson (wokal, perkusja). Następnie dołączyła do nich grająca na instrumentach klawiszowych Sarah Dougher. Zespół działał w latach 1993–1999. Na ich płycie Brainwashed wydanej w 1996 roku ukazał się utwór pt. Jean Paul Sartre, z którego dowiadujemy się, że Amerykanie nie są tak inteligentni/Bo nie znają się na Jeanie Paulu Sartrze/Wszystko o czym kiedykolwiek się dowiedzą/Piłka nożna i programy telewizyjne. Ale to jeszcze nie wszystko. Obok Jeana Paula Sartre’a, w tekście utworu pojawia się jeszcze jego jedyna prawdziwa miłość Simone, a zwieńczeniem hołdu dla francuskiego pisarza jest podkreślenie, że zdobył Nagrodę Nobla/Pokonał wszystkich innych (rzeczywiście, innych pokonał w drodze po Nobla w dziedzinie literatury za rok 1964, co nie wyklucza faktu, że odmówił jej przyjęcia, nie chcąc uznania ze strony instytucji stanowiących część krytykowanego przez niego systemu[9]).
W rozmowie z profesorem nauk politycznych, Johnem Gerassim, Sartre wyznał, że eksperymentowanie z meskaliną w 1929 roku skończyło się u niego załamaniem nerwowym. Po zażyciu meskaliny Sartre miał wizje krabów, kłębiących się wokół niego cały czas. Chodziły za nim na ulicach, po klasie. Przyzwyczaił się do nich. Mogłem nawet obudzić się rano i powiedzieć „Dzień dobry, moje dzieci, jak nie spało?”. Mogłem rozmawiać z nimi cały czas. Mogłem powiedzieć: „OK, chłopaki, idziemy teraz do klasy, więc musimy być cicho”, a one tam, wokół mojego biurka, siedziały sobie zupełnie nieruchomo, aż zadzwonił dzwonek[10].
Może więc faktycznie jest tak, jak chce The Bad Examples – alternatywy zespół pop rockowy, utworzony w 1987 roku w Chicago, który w swoim utworze New Guitar, pochodzącym z płyty Kisses 50¢ (1995) pyta: Czy Sartre nie byłby bardziej szczęśliwy w egzystencjalno-rockowej kapeli?/Wystarczy pokazać mu pokrętło dźwięku i włączyć wzmacniacz.
okładka książki
[1] Wszystkie z wymienionych tu dramatów składają się na – jak dotąd jedyny wydany w Polsce – zbiór dramatów Sartre’a. Por. J.P. Sartre, Dramaty, tłum. J. Kott, Warszawa 1956.
[2] A. Nicoll, Dzieje dramatu. Od Ajschylosa do Anouilha, t. II, tłum. W. Krzeszkowski, W. Niepokólczycki, J. Nowacki, Warszawa 1975, s. 399.
[3] H. Puszko, Być Stendhalem i Spinozą…Szkic o filozofii Jean Paul Sartre’a, Warszawa 1997, s. 57.
[4] Por. M. Warnock, Egzystencjalizm, tłum. M. Michowicz, Warszawa, s. 142 (Brak daty polskiego wydania).
[5] J.P. Sartre, Słowa, Wiedza i Życie, tłum. J. Rogoziński, Warszawa 1997, s. 112.
[6] Por. W. Gromczyński, Egzystencjalizm Jean Paul Sartre’a [w:] Filozofia współczesna, red. Z. Kuderowicz, Warszawa 1990, s. 315.
[7]J. P. Sartre, Huis clos, Uniwersytet Wisconsin, Madison 1962, s. 91.
[8] Por. J.P. Sartre, Byt i nicość, tłum. J. Kiełbasa, P. Mróz, R. Abramciów, Kraków 2007, s. 360-361.
[9] W. Gromczyński, Egzystencjalizm Jean-Paul Sartre’a, dz. cyt., s. 314.
[10] Talking with Sartre: Conversations and Debates, red. J. Gerassi, Yale University Press, New Haven 2009; Jean Paul Sartre took mescaline that’s when the crabs started to follow him, on-line: https://flashbak.com/in-1929-jean-paul-sartre-took-mescaline-thats-when-the-crabs-started-to-follow-him-11660/, 18.07.2013, [dostęp: 04.03.2015].