„Mikrokosmos” to w zasadzie oksymoron – jak coś tak wielkiego można zamknąć w przedrostku „mikro”? Wszechświat jest przede wszystkim przestrzenią, jej ogromem i nieskończonością, którą spaja jakiś harmonijny rezonans, jak pisał Boecjusz – musica mundana. Tę przefiltrowaną harmonię sfer przedstawia Jerzy Mączyński w swoim najnowszym albumie DO 555ps, wydanym w marcu 2025 roku przez norweską wytwórnię Vibrasjon specjalizującą się w ambitnej muzyce eksperymentalnej i awangardowej. Jej misją jest wspieranie artystów, którzy wychodzą poza ustalone ramy, tworząc nowatorskie brzmienia inspirowane różnymi kulturami i stylami muzycznymi.
Jerzy Mączyński to utalentowany polski saksofonista i kompozytor, który swoją muzykę osadza na styku jazzu, elektroniki i muzyki eksperymentalnej. Jako lider projektu Jerry & The Pelican System tworzy unikalne brzmienia, przekraczając gatunkowe granice. Jego twórczość cechuje nowatorskie podejście do improwizacji, co przyniosło mu uznanie zarówno w Polsce, jak i za granicą. Solowy debiut Mączyńskiego to 10-częściowa podróż przez futurystyczny, inspirowany Skandynawią soundscape przyszłości.
Krajobraz dźwiękowy, który sonifikuje Mączyński, rysuje się dość niepokojąco – ten efekt osiąga przez zastosowanie ambientu swojej „pelican system digital orchestra”, czyli mas dźwiękowych, stworzonych z sampli saksofonu sopranowego i tenorowego. Przedstawia w ten sposób puste przestrzenie, zakłócane przez różnego rodzaju formy postapokaliptycznego brzmienia. Jest to muzyka eklektyczna, która inspiracje czerpie z minimalizmu, ścieżek dźwiękowych filmów science fiction czy wspomnianych już improwizacji jazzowych.
Moją szczególną uwagę przykuł pierwszy utwór znajdujący się na płycie zatytułowany Requiem for the EARTH’S nature. Zaczynając od tytułu, łacińskie requiem, czyli „odpoczynek”, zazwyczaj kojarzony jest z mszą dla zmarłych. Czy natura odpoczywa od człowieka, czy może raczej to ona w tej wizji przyszłości umiera, pozostawiając po sobie skaliste równiny? Na to pytanie odpowiedzi nie daje nam muzyka, która jeszcze bardziej komplikuje tę zagwozdkę. Wielowarstwowe Requiem złożone jest z mikropolifonicznych płaszczyzn melorytmicznych, które na myśl przywodzą od razu zabiegi György’a Ligetiego. U Węgra były to brzmieniowe chmury, u Mączyńskiego interpretacja jest otwarta – pobrzmiewając w tle, zakreślają wrażenie większej przestrzeni, ale też swoją mikrostrukturą nasuwają na myśl mikroorganizmy i ich perystaltyczne ruchy.
Album DO 555ps uważam za bardzo ciekawy, mocno ilustracyjny, przez co refleksyjny. Począwszy od tytułów kompozycji, które często są pierwszym kontaktem odbiorcy z treścią muzyczną, po interpretację samej muzyki. Mączyński kreuje przestrzenie pełne kontrastów – od eterycznych, ambientowych pejzaży, po gęste, niemal industrialne struktury. Jego dźwiękowa wizja przyszłości jest zarazem niepokojąca i hipnotyzująca – pozostawia słuchacza z poczuciem tajemnicy i niedopowiedzenia. DO 555ps to album, który wymaga uważnego słuchania i otwartości na dźwiękowe abstrakcje, ale w zamian oferuje głębokie doświadczenie estetyczne. To podróż w nieznane rejony wyobraźni, gdzie muzyka staje się nie tylko sztuką, lecz także filozoficzną medytacją nad czasem i przestrzenią.