89. ceremonia wręczenia Oscarów za nami. Najwięcej emocji, jak co roku, sprawiła nagroda za najlepszy film. Wygrał Moonlight — film o dorastaniu Chirona, nastoletniego chłopca żyjącego w slumsach i stopniowo odkrywającego swoją homoseksualność. Emocje, teorie spiskowe, oburzenie, łzy wzruszenia oraz nieukrywana radość — w dniu gali oscarowej, jak i kilka dni po niej, miłośnicy filmów mogli dostać białej gorączki, broniąc lub krytykując wybór Akademii Filmowej. Podobnie wyglądały reakcje po przyznaniu nagród dla aktorów drugoplanowych, będących, według niektórych, reakcją członków Akademii na zeszłoroczną akcję prowadzoną w portalach społecznościowych #OscarsSoWhite. Cokolwiek byśmy nie sądzili o nominacjach i wygranych; jakkolwiek kontrowersyjne lub też odpowiednie wydały nam się decyzje Akademii Filmowej, niepodważalne jest to, że Oscary mają ogromny wpływ społeczny i dla przeciętnego odbiorcy są najważniejszą nagrodą filmową. To Oscarowe produkcje przez długi czas będą wyświetlane w kinach, wpiszą się w historię, a tym samym dotrą do całej masy odbiorców. Wraz z obrazem dotrze też muzyka.
Ckliwym głosem, prostym beatem
Skład Akademii Filmowej podobno ulega zmianie. Do 2020 roku podwoić ma się liczba kobiet i reprezentantów mniejszości etnicznych. Przydałoby się także, by w składzie pojawiły się osoby związane bliżej z muzyką. A może po prostu nie ma już z czego wybierać?
Wśród nominowanych piosenek przeważały dwa trendy: ckliwy głos plus fortepian (The Empty Chair, Audition i City of stars) oraz prosty, rytmiczny beat (How Far I’ll go oraz Can’t stop feeling). Chociaż muzyka popularna rządzi się swoimi prawami, to jednak w tych utworach wyraźnie brakowało mi czegoś indywidualnego. Czegoś, co pozwoli mi za kilka lat rozpoznać te piosenki spośród wakacyjnych hitów oraz słodkich ballad tworzonych, jak sądzę, taśmowo, od linijki i z jednego przepisu z książki pt. Jak napisać hit w 5 minut, a sprzedać za 5 milionów?[1].
The Empty Chair to utwór wykonywany przez Stinga i J. Ralpha do filmu Jim — dokumentu o życiu Jamesa Foleya, amerykańskiego fotografa zamordowanego przez terrorystów ISIS. Prosta ballada z fortepianowym akompaniamentem niepokojąco coś przypomina… Ach tak, każdą inną balladę Stinga! Oczywiście przesadzam, jednak wtórność tego utworu jest przykra. Oryginalnie piosenka ta napisana została na głos i gitarę — można by więc pomyśleć, że fortepian doda do głosu byłego lidera The Police jakąś nową jakość. Ugładzone brzmienie fortepianu oraz do bólu przewidywalna melodia skutecznie wykluczyły wszelkie ewentualnie ciekawe momenty.
The Empty Chair
Dwie kolejne piosenki napisane zostały do filmu La La Land. Audition (The Fools Who Dream) w wykonaniu Emmy Stone oraz City of stars w wykonaniu Ryana Goslinga to piosenki typowo musicalowe. Cóż w tym złego, skoro La La Land należy do tego właśnie gatunku?
Audition (The Fools Who Dream)
Z musicalem jest trochę tak jak z operetką — jeśli chce się go tworzyć w XXI wieku, trzeba mieć na niego naprawdę świetny pomysł. Nowym pomysłem La La Land była pewna niezdarność taneczna i wokalna głównych bohaterów, która prawdopodobnie miała odciąć ten film od musicalowej klasyki — nieco pompatycznej, kiczowatej i sztucznej. Dla mnie to jednak trochę za mało. Bez obrazu, piosenki te stanowią bardziej miłą tapetę dźwiękową niż niezapomniane musicalowe piosenki. Tym bardziej dziwi, że statuetkę otrzymał utwór City of Stars.
City of Stars
Słuchając How Far I’ll Go przypominają mi się wakacje. Te nad polskim morzem, gdzie z każdej knajpy dobiegają dźwięki aktualnych hitów. A nie można odmówić tej piosence potencjału hitu. Prosta, regularna rytmika podkreślona wyraźnym beatem, wpadająca w ucho melodyka i charakterystyczny głos wykonawczyni, Alessii Cary — to wszystko sprawia, że ta piosenka ma duże szanse na sukces i jako pierwsza z dotychczas opisywanych przeze mnie, ma największy potencjał, by stać się utworem pełnoprawnym i oddzielonym od filmu. Piosenka, podobnie jak film Vaiana: Skarb oceanu, do którego została napisana, opowiada o przygodach nastolatki. To o tyle nietypowy film, że niewiele w disneyowskich produkcjach znajdzie się bajek, w których niebezpieczne przygody przeżywa dziewczyna. Czy piosenka How Far I’ll Go odzwierciedla charakter filmu? W stosunku do ckliwych soundtracków do Kopciuszka czy Śpiącej Królewny, How Far I’ll Go jest piosenką wyrazistą, w której muzyka dobrze oddaje przygodowy charakter filmu. Jednak dla osób, które nie znają bajki Vaina, będzie to tylko kolejny utwór, którego melodia na kilka miesięcy wpadnie w ucho, by później wylecieć z niego i raczej nigdy nie wrócić.
How Far I’ll Go
Can’t stop feeling w wykonaniu Justina Timberlake’a ma chyba jeszcze większy potencjał, by zostać dwumiesięcznym hitem. Magazyn „Time” umieścił tę piosenkę w liście najgorszych utworów 2016 roku i opisał ją, jako bezbarwny, zaraźliwy kawałek, obowiązkowy podczas wszystkich społecznych zgromadzeń[2]. Natomiast redakcja tygodnika Billboard uznała utwór za czwartą najpopularniejszą piosenkę graną na amerykańskich weselach[3]. Po tych wiadomościach mam dwa przemyślenia. Po pierwsze chciałabym, żeby na polskich weselach zamiast Akcentu grali Timberlake’a. Po drugie chciałabym, aby w oscarowych nominacjach nie było więcej muzyki weselnej.
Can’t stop feeling
Oscary nie są moją ulubioną nagrodą filmową, jednak doceniam powolne zmiany, jakie następują w środowisku Hollywood. Przede wszystkim mam jednak świadomość tego, jak ogromny wpływ na kulturę ma ta nagroda. I chociaż tak wiele interesujących i, w gruncie rzeczy niefilmowych, dyskusji toczyło się przy okazji nominacji dzieł do tej nagrody, to temat muzyki jest nadal traktowany jako wątek nieistotny. Chociaż pamiętam zeszłoroczne filmy nominowane do Oscara, dyskusje na temat czarnoskórych artystów, toczące się w kraju wojny nad Idą, to nie pamiętam już, która filmowa piosenka wygrała. Wydaje mi się, że kompozytorzy filmowi i Akademia Filmowa nie zdaje sobie sprawy jak wielką, także muzyczną, moc mają w swoich rękach. Czekam więc na kolejne nominacje. Może pojawi się wśród nich utwór, który zachęci mnie do odwiedzenia kina.
Spis treści numeru Kamera-muzyka-akcja!:
Felietony
– Aleksandra Chmielewska, Muzycy na wielkim ekranie
– Maurycy Raczyński, Michael Nyman i Peter Greenaway – postmodernistyczna synergia
– Wojciech Krzyżanowski, Aleksandra Słyż Wirtuozowska synteza obrazu i dźwięku – „Uwięziona” Henri-Georgesa Clouzota
Wywiady:
– Anna Kruszyńska „Muzyka filmowa staje się taką nową klasyką” – wywiad z Bartoszem Chajdeckim
– Ewa Chorościan, „Wielu reżyserów nie wstydzi się wyznać, że nigdy nie byli w filharmonii” – wywiad z Krzesimirem Dębskim
Recenzje:
– Aleksandra Bliźniuk, Oscarowe znaczy najlepsze?
– Krzysztof Bździel, Muzyczna narracja w „Młodym Papieżu” Paolo Sorrentino
Publikacje:
– Aleksander Przybylski, Maestro – kilka uwag o muzyce w filmach Stanley’a Kubricka
– Karol Furtak, O klasyce i nie-klasyce w filmach Larsa von Triera – „Melancholia” i „Nimfomanka”
Edukatornia:
– Sławomira Żerańska-Kominek, Video wykład. Tyrania muzyki
– Ewa Chorościan, Krótka (i subiektywna) historia śpiewania na ekranie
Kosmopolita:
– Aleksandra Chmielewska, Jan A. P. Kaczmarek – kompozytor transatlantycki
– Anna Wyżga, Anatomia grozy według Abla Korzeniowskiego
Rekomendacje:
– Festiwale muzyki filmowej oraz festiwale filmowe z muzyką
– Muzyczno-filmowe premiery 2017
————–
Przypisy:
[1] Jeśli taka książka pojawi się na rynku, dajcie mi znać!
[2] https://muzyka.onet.pl/newsy/justin-timberlake-i-can-t-stop-the-feeling-najgorsza-piosenka-2016/ey7x05, [dostęp 2017-03-10]
[3] Wedding DJs’ 100 Most Popular Party Songs: Critics’ Picks (ang.). W: Billboard [on-line]. www.billboard.com, 2016-05-28. [dostęp 2016-06-30], cyt.za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Can’t_Stop_the_Feeling!, [dostęp 2017-03-10]