Tomasz Pawłowski, specjalista w dziedzinie finansowania projektów kulturalnych od wielu lat pracujący w Inkubatorach Społecznej Przedsiębiorczości, mówi o sposobach zdobywania pieniędzy na kulturę.
——-
Marlena Wieczorek: Od lat pracujesz w Inkubatorach Społecznej Przedsiębiorczości w Gliwicach. Ile procentowo organizacji zajmujących się kulturą, w szczególności muzyczną, działa na twoim terenie?
Tomasz Pawłowski: Nie tylko na moim terenie kultura znajduje się w czołówce obszarów, w jakich organizacje podejmują swoją aktywność. Myślę, że bez względu na miejsce zamieszkania i miejsce pracy często nie zdajemy sobie sprawy jak wiele inicjatyw z zakresu kultury realizowanych jest przez organizacje pozarządowe (np. stowarzyszenia i fundacje). Biorąc udział w różnych wydarzeniach nie zastanawiamy się, kto jest ich organizatorem i skąd wziął na nie pieniądze, a jest to właśnie najczęściej praca organizacji pozarządowych, za którymi stoją prawdziwi ludzie związani z wybranymi tematami.
M.W.: Patrząc na finansowanie fundacji pozarządowych kiedyś (10 lat temu) i dziś, jakie widzisz różnice?
T.P.: Podstawowe różnice jakie mógłbym wskazać są dwie. Po pierwsze, zwiększyła się dostępność różnego rodzaju źródeł finansowania, przeznaczonych nie tylko dla organizacji, ale również dla grup nieformalnych czy pojedynczych obywateli. Po drugie, zwiększyła się liczba samych organizacji i aktywnych osób starających się o środki.
Jeżeli chodzi o ten pierwszy element, to wzrosła ilość prywatnych donatorów (np. duże fundacje korporacyjne) koncentrujących się na wspieraniu różnych form aktywności m.in. w obszarze kultury. Widzimy również ogromny skok w rozwoju i dostępności tzw. platform crowdfundingowych umożliwiających zbieranie środków finansowych na realizację konkretnych projektów lub wspierających działalność organizacji. Coraz większa liczba organizacji stara się również oferować częściowo odpłatne usługi i produkty, w ten sposób finansując częściowo koszty realizacji swoich pomysłów. Pomimo tego wszystkiego wciąż w modelu działania organizacji i źródłach ich finansowania nie zmienia się wiele. Gdybyśmy prześledzili np. „Badania kondycji organizacji pozarządowych” prowadzone od lat przez Stowarzyszenie Klon Jawor, to zauważymy, że ciągle lwią część środków organizacje pozyskują z tzw. źródeł publicznych, czyli np. dotacji otrzymywanych z urzędu w mieście, w którym dana organizacja działa. Moim zdaniem ciągle słabo wykorzystywany jest aspekt tego, że jesteśmy częścią Unii Europejskiej, i nie chodzi mi o „dotacje unijne”. Chodzi mi o możliwości nawiązywania współpracy z organizacjami i instytucjami z innych krajów, mogącymi pełnić rolę partnerów lub donatorów.
M.W.: Co jest najtrudniejszego dla ciebie, jako konsultanta, we współpracy z ludźmi z tzw. trzeciego sektora? Jakie problemy zauważasz? I, odwracając pytanie, co jest w tym najlepszego dla ciebie?
T.P.: We współpracy z ludźmi z trzeciego sektora nic nie jest trudne. To raczej rola doradcy, konsultanta stwarza pewne ograniczenia. Pracuję z osobami z różnych obszarów i to jest chyba najciekawsze. Przychodzi ktoś z pomysłem na dużą imprezę kulturalną, chwilę później zgłasza się ktoś z pomysłem na rozruszanie seniorów na osiedlu, jeszcze innym razem ktoś, kto chciałby rozwinąć jakąś dyscyplinę sportu. Coś ma się dziać bardzo lokalnie, coś ma się dziać bardziej globalnie. Najtrudniejsze w roli doradcy jest z pewnością urealnianie tych pomysłów, umieszczenie ich w konkretnych ramach prawnych, formalnych. Przychodzi ktoś z zapałem i energią, której nie można zgasić recytowaniem przepisów i stawianiem ograniczeń. To trudne tak kogoś poprowadzić, aby wpisując się w pewne ramy wymogów formalnych, nadal miał ochotę realizować swoje pomysły. A niestety ciągle mamy awersję do różnego rodzaju przepisów, mimo tego, że naprawdę nie wszystko jest takie straszne, jak nam się wydaje.
Tomasz Pawłowski; fot. archiwum prywatne
M.W.: Czy widzisz różnicę w zdobywaniu środków na działania statutowe organizacji zajmującej się muzyką od tej charytatywnej, np. poświęconej zdrowiu, problemom społecznym?
T.P.: I tak i nie. Teoretycznie, najczęściej mamy do czynienia z podmiotami o takich samych możliwościach formalnych. Natomiast w praktyce, same obszary działania tych podmiotów, tematy którymi się zajmują, mogą wpływać na sposób finansowania ich działalności. Różny może być charakter dostępnych dotacji. Chodzi mi zarówno o wysokość możliwych do pozyskania środków, jak i długość realizacji dotowanych działań. Sporym problemem organizacji jest fakt, że większość programów dotacyjnych mocno koncentruje się na realizacji konkretnych celów i nie pozwala organizacjom finansować działań administracyjnych, które są niezbędne dla sprawnego działania. Natomiast w przypadku różnych akcji, czy kampanii obecnie dużą rolę w zdobywaniu środków odgrywają działania marketingowe organizacji. W dobie mediów społecznościowych decyduje bardzo często charakter informacji, jakie trafiają do potencjalnego darczyńcy. Znaczenie ma to czy są one atrakcyjne, czy poruszają emocje, jak szybko trafiają do szerokiego grona odbiorców i czy łatwo pozwalają np. wpłacić środki na wybrany cel.
M.W.: Kiedy się poznaliśmy, planowałam uruchomić meakultura.pl i przyszłam po pomoc. Poradziłeś, żebym założyła fundację. Dlaczego?
T.P.: Wpłynęło na to kilka elementów, ale najważniejszymi były czynnik ludzki i pomysł. Plan działania, charakter działań i osoby je realizujące najlepiej odpowiadały działalności społecznej. Wybór formy prawnej, jaką jest fundacja, podyktowany był możliwą do stworzenia strukturą działania tej organizacji. Prostszym zarządzaniem i łatwiejszym rozwojem podmiotu w przypadki konieczności podjęcia jakichś przekształceń formalnych.
M.W.: Gdybyś miał zmodernizować polski system wspierania NGO-sów przez państwo, co byś zaproponował?
T.P.: Ciekawe pytanie. Tym, co chyba jest w tej chwili najbardziej potrzebne, jest uproszczenie prawa. Przepisy określające działalność organizacji pozarządowych nie są jednoznaczne. Jest tam mnóstwo pól do interpretacji. Działalność społeczna powinna się opierać na zasadach przystępnych, łatwych do odczytania dla przeciętnego człowieka, który ma ochotę podjąć jakąś aktywność, a w tej chwili nawet osoby od lat będące w sektorze nie potrafią sobie z częścią z nich poradzić. Ważnym dla mnie elementem wsparcia sektora byłby również rozwój działań edukacyjnych. Poziom wiedzy i świadomości obywateli o działalności organizacji pozarządowych jest wciąż niewystarczający. Wydaje mi się też, że nie do końca rozumiemy ideę działalności społecznej. Że przepisy, dotacje, środki na działalność wyprzedziły nasz rozwój jako społeczeństwa i bardziej skupialiśmy się na tym, skąd wziąć pieniądze, a nie na tym, czy i do czego rzeczywiście są nam one potrzebne. Na blogu, który prowadzę z kolegą, opublikowaliśmy niedawno listę uproszczeń, jakie mogłyby usprawnić działania w sektorze pozarządowym: https://trzeci.org/tezy-w-sprawie-uproszczen/. Są to raczej tematy do dyskusji, niż postulaty, ale mogą być częściową odpowiedzią na postawione pytanie.
Ciekawą sprawą jest w tej chwili również uruchomienie rządowego Programy Rozwoju Organizacji Obywatelskich. Program ma umożliwiać m.in. wzmocnienie instytucjonalne organizacji pozarządowych. Rozwój ich kadry, zaplecza technicznego, może również infrastruktury. Będę z uwagą obserwował, jak program się rozwinie i jak wpłynie na działalność organizacji.
M.W.: Czy według ciebie mecenat prywatny w Polsce jest dobrze rozwinięty? Jak to się ma w sferze kultury?
T.P.: Szczerze mówiąc, nie znam zbyt wielu przykładów takiej formy wsparcia. Badania sektora pozarządowego również nie wyróżniają jednoznacznie takiej formy finansowania inicjatyw pozarządowych.
M.W.: Prowadzisz zajęcia z finansowania działań kulturalnych na studiach podyplomowych Muzyka w Mediach Collegium Civitas/ Fundacja MEAKULTURA. Jakie wnioski wyciągnąłeś dla siebie z rozmów ze studentami?
T.P.: Pewnie to nie będzie specjalnie odkrywcze, ale branża muzyczna skupia ciekawych ludzi z bardzo różnymi pomysłami i różnymi motywacjami do ich realizacji. Duża część z nich szuka w kulturze możliwości samorealizacji. Od strony samego tematu finansowania działalności kulturalnej widzę spore potrzeby w zakresie pogłębiania wiedzy z tej dziedziny. Dosyć łatwo jest mówić o fundraisingu czy crowdfundingu. Fajnie jest się nakręcić na działanie, założyć konto i zacząć zbierać pieniądze. Ale najczęściej nikt w takich momentach nie myśli o formalnych aspektach takich działań. Na przykład o tym, czy przypadkiem, aby móc to robić, nie potrzebujemy działalności gospodarczej albo innej formy zarejestrowanej działalności. Lub o tym, jakie są konsekwencje podatkowe takich działań. Kluczowe dla mnie jest to, aby coraz więcej ludzi rozumiało kontekst, w jakim to wszystko się dzieje, a nie patrzyło tylko wybiórczo na wybrane fragmenty.
M.W.: Czy spotkałeś się z sytuacją, w której organizacje pozarządowe otrzymują zadania do wykonania na zasadzie przetargu? Czy też dominuje raczej przyznawanie dotacji na pomysły własne?
T.P.: Tak, spotkałem się z taką sytuacją, natomiast zdecydowanie przeważa forma zlecania zadań dotowanych. Nie wdając się w szczegóły, taki sposób działania instytucji publicznych (np. urzędów) wynika przede wszystkim z obowiązujących przepisów. W dużym uproszczeniu, ustawodawstwo dzieli zadania, które np. gmina może zlecić na dwie kategorie. Pierwsza obejmuje między innymi zadania z zakresu kultury, sportu czy pomocy społecznej. Pełny katalog tych działań określony jest w Ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Są to przede wszystkim zadania wspierające w zakresach, w których gmina podejmuje już jakieś działania na rzecz własnych mieszkańców. Druga kategoria działań to te związane bardziej z działaniem samej gminy, np. utrzymanie terenów zielonych, podejmowanie działań w zakresie promocji gminy, zarządzanie obiektami. W pierwszym przypadku naturalnymi kandydatami do realizacji zadań są organizacje pozarządowe, którym zlecenie tych zadań może nastąpić głównie w trybie konkursowym, dotacyjnym. W drugim przypadku zadania mogą być realizowane przede wszystkim przez przedsiębiorców i zlecane są w formie przetargu. Podmiot przystępujący do przetargu musi prowadzić działalność gospodarczą. Organizacje pozarządowe również mogą prowadzić działalność gospodarczą, a zatem mogą brać udział w postępowaniach przetargowych. Jeszcze raz podkreślam, że jest to pewne uproszczenie całej sytuacji.
M.W.: Co ma zrobić organizacja, która jest zbyt mała na granty MKiDN, a działa na terenie całej Polski, wiec nie jest atrakcyjna dla urzędów miast czy gmin?
T.P.: Moim zdaniem powinna za wszelką cenę spróbować się uniezależnić od dotacji. Jak to zrobić? Można skupić się na uruchomieniu i rozwoju działalności gospodarczej. Podjąć współpracę ze stałymi sponsorami działań organizacji. Oczywiście brzmi to dosyć prosto ale wcale nie jest to takie łatwe do zrobienia. W takiej sytuacji trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie zasoby energii jesteśmy w stanie wykorzystać do prowadzonych działań i czy będziemy się w stanie skoncentrować na tych kilku wybranych aspektach prowadzonej działalność.
M.W.: Jak byś wytłumaczył co to jest non-profit? Czy to rzeczywiście oznacza, że „nikt w fundacji nie moze zarobić i nie można zarabiać, ani mieć zysku z prowadzonej działalności”, jak często jest to pojmowane?
T.P.: Chodzi przede wszystkim o ideę działania podmiotu. Po pierwsze podmioty, o których tutaj mówimy (stowarzyszenia i fundacje) nie są formą własności prywatnej. Nie są twoje, nie są moje. Mają osobowość prawną i są odrębnymi bytami działającymi na podstawie przepisów. Te przepisy określają charakter ich działania, koncentrujący się na osiągnięciu celów korzystnych dla społeczeństwa, takich jak np. realizacja działań związanych z kulturą. Jeśli chcesz to robić, zakładasz fundację albo stowarzyszenie. Jak już to kilkukrotnie zostało powiedziane, aby móc podjąć określone działania, organizacja potrzebuje ludzi, sprzętu, infrastruktury itp. Organizacja może też korzystać z dostępnych źródeł finansowania, m.in.: otrzymywać darowizny, organizować zbiórki publiczne, pozyskiwać 1% podatku, zbierać składki od swoich członków, korzystać z darowizn, czy prowadzić działalność gospodarczą. Bez względu na to, z którego źródła organizacja uzyskała środki, musi ona przeznaczyć je na realizację swoich celów społecznych, a co za tym idzie, sfinansowanie ludzi, którzy wykonają określone działania, zakup lub wypożyczenie sprzętu, zakup materiałów, wynajem lokalu itp. Nie dzieli się kapitału między właścicieli, bo ich nie ma. Podmiot zatem nie koncentruje się w swoich działaniach na pomnażaniu kapitału, na dzieleniu zysków między właścicieli, ale na maksymalnym wykorzystaniu dostępnych zasobów dla zrealizowania celu społecznego, który sam w sobie nie generuje żadnego zysku dla organizacji (w sensie finansowym). To nie zysk finansowy jest tutaj celem.