Fragment plakatu 55.lecie PbB, materiały promocyjne

publikacje

Piwnica pod Baranami – między demokracją ludową a wolnością

Po zakończeniu II wojny światowej, w wyniku postanowień konferencji w Teheranie, Jałcie i Poczdamie, Polska, razem z innymi państwami tzw. bloku wschodniego, dostała się pod zwierzchnictwo Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Władze komunistyczne obiecywały społeczeństwu „świetlaną” przyszłość w wolnym, demokratycznym kraju. Jednak obietnice, którymi tak szczodrze karmiono obywateli, nie zostały urzeczywistnione. Organy władzy wykonawczej powoływane na terenach wyzwolonych tworzyli „karierowicze” posłuszni nakazom płynącym z Moskwy. W krótkim czasie została zlikwidowana opozycja polityczna, ponadto prowadzono działania mające na celu zlikwidowanie oporu zbrojnego, prowadzonego przez żołnierzy Armii Krajowej. Nasilały się także działania aparatu bezpieczeństwa: Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, Urząd Bezpieczeństwa, Milicja Obywatelska skupiały w swoich szeregach coraz więcej oddanych pracowników. Sfałszowane wybory parlamentarne w 1947 roku uprawomocniły władzę komunistyczną w kraju.

Rządy najpierw Polskiej Partii Robotniczej, a następnie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, charakteryzowały się działaniami opartymi na manipulacji, zastraszaniu, inwigilacji, a także permanentnej kontroli wszystkich dziedzin życia. Sterowano rozwojem gospodarczym kraju, prowadzono ścisły nadzór nad życiem prywatnym i zawodowym obywateli, ingerowano w proces kształcenia młodych ludzi, m. in. dokonując zmian w programach nauczania w szkołach oraz na uczelniach wyższych, dostosowując je do założeń polityki państwa (np. wprowadzając obowiązkowy przedmiot – naukę marksizmu-leninizmu). Partia nie pozwalała na obchodzenie świąt upamiętniających ważne dla Polski wydarzenia, o czym świadczy chociażby krwawe stłumienie obchodów 3. maja w 1947 roku w Krakowie i Poznaniu. Rządy komunistów w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej doprowadziły do usunięcia z kalendarza świąt obchody 15. sierpnia, czy 11. listopada, w zamian urządzając huczne obchody Dnia Zwycięstwa (9. Maja), 22. Lipca (manifest PKWN), czy 7. Listopada (rocznica rewolucji październikowej). Zniszczony wojną kraj został odbudowany na wzór radziecki: (Nowa Huta w Krakowie, Katowice – Stalinogród, odbudowa m.st. Warszawy); wprowadzono instytucję cenzury dla różnych obszarów kultury, którą zdominowała doktryna realizmu socjalistycznego.

Państwo polskie zostało zreorganizowane w taki sposób, by założenia wychowania w duchu socjalizmu oraz umiłowania władzy mogły być łatwo egzekwowane. Stąd też reorganizacja kadry w uczelniach, mająca zapewnić poprawność polityczną wykładów skierowanych do młodych obywateli; nawiasem mówiąc prawomyślność przekazywanych treści bardzo skrupulatnie sprawdzano, gdyż, jak wynika z dokumentów odnalezionych w krakowskim IPN-ie, na przełomie lat 50-tych i 60-tych, jeden na pięciu studentów był agentem Służby Bezpieczeństwa…

Partia decydowała również, które pozycje literatury były odpowiednie dla obywateli. Część zbiorów bibliotecznych niezgodnych z założeniami ówczesnej polityki kulturalnej ukryto tak skutecznie, że po dziś dzień nie odnaleziono wszystkich egzemplarzy zakazanych wówczas woluminów. Te, które swoją treścią wychwalały zachowania godne bohatera prawdziwie oddanego ojczyźnie ludowej, były szeroko dostępne. Książki, podobnie jak inne dzieła tworzone były z zastosowaniem metody realizmu socjalistycznego[1]. Selekcja ta nie ominęła żadnej dziedziny kultury.

Realizm socjalistyczny zakładał odtwarzanie rzeczywistości w procesie rewolucyjnych przemian[2]. Bohater, zazwyczaj przedstawiciel klasy robotniczej, swoją postawą miał uczyć czytelników wzorcowego zachowania obywatelskiego. Ciężko pracujący górnik, hutnik bądź inżynier zwykle dręczony był rozterkami egzystencjalnymi. Z pomocą przychodził przedstawiciel władzy bądź zasłużony człowiek Partii, który prezentując rzeczywistość w czarno-białym kolorze przekonywał, że szczęście czeka tuż za rogiem, albowiem klasa robotnicza „skazana” jest na triumf w niedalekiej przyszłości.

Podobne założenia obowiązywały zarówno w prozie jak i poezji, stąd też w wierszach przeważały utwory o tematyce budowlanej, przemyśle ciężkim, ciężkiej fizycznej pracy, przyjaźni polsko-sowieckiej. Literaci, podobnie jak malarze, muzycy, mieli do wyboru jedną z dwóch dróg: tworzyć „do szuflady” i nie bratać się z okupantem, bądź też zamknąć swoją dumę i ambicje w szufladzie i tworzyć zgodnie z wytycznymi władz. Wśród autorów wierszy o tematyce socjalistycznej znaleźć możemy nazwiska wybitnych polskich literatów: Tuwima, Słonimskiego, Szymborskiej.

NA POWITANIE BUDOWY
SOCJALISTYCZNEGO MIASTA

Z asfaltu i woli wytrwałej
będzie szerokość ulic.
Z cegieł i dumnej odwagi
będzie wysokość budynków.
Z żelaza i świadomości
powstaną przęsła mostów.
Z nadziei będzie drzew zieleń.
Z radości – świeża biel tynku.

Miasto socjalistyczne –
miasto dobrego losu.
Bez przedmieść i bez zaułków.
W przyjaźni z każdym człowiekiem.
Najmłodsze z miast, które mamy.
Najstarsze z miast, które będą
Najmłodsze na jutro bliskie.
Najstarsze na jutro dalekie.
[3]

Idealnym miejscem dla działań komunistów była Warszawa, która – jako jedno z najbardziej zdewastowanych w czasie wojny polskich miast, wymagało gruntownej przebudowy. Komuniści dążyli do wychowania nowego człowieka w nowej ideologii, w nowej rzeczywistości zbudowanej z nowych, socjalistycznie pięknych budynków. Odbudowano więc miasto stołeczne zgodnie z założeniami budownictwa socjalistycznego.

Najbardziej charakterystyczną budowlą Warszawy jest Pałac Kultury i Nauki, przez długi czas noszący imię marszałka Józefa Stalina. Dar Związku Radzieckiego dla Polski stał się niekwestionowanym symbolem Warszawy. Strzelista wieża góruje nad miastem, jest widoczna nawet z jego odległych krańców. Stanowi kontrast wertykalny dla horyzontalnie rozciągniętych budynków – do dnia dzisiejszego żaden z nowo wybudowanych w centrum wieżowców nie przewyższa wieży Pałacu Kultury. Na południe od Placu Defilad ciągnie się ulica Marszałkowska, będąca osią Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, która, obok Muranowa, jest dzielnicą najlepiej odzwierciedlającą zasady architektoniczne budownictwa socjalistycznego.

Piękno budowli socjalistycznych nie przejawia się w estetyce – widok bloków z wielkiej płyty nie dostarcza tylu wrażeń ile wystawa malarstwa czy koncert w filharmonii. Piękno przejawia się w użyteczności – prostokątna bryła organizuje przestrzeń w sposób przejrzysty, jest efektem współdziałania inżynierów, architektów i darem dla społeczeństwa. W przypadku Nowej Huty to podwójnie użyteczne – architekci tworzą, projektują, a inżynierowie budują domy dla pracowników wspierających gospodarkę nastawioną na przemysł ciężki, którzy odnajdują spokój i odpoczynek w domowym zaciszu, by następnego dnia z uśmiechem powrócić do ciężkiej pracy – przetapiania stali, wydobycia węgla, budowania ludowej ojczyzny.

Kolos na glinianych nogach, jakim był socjalizm w bloku wschodnim, zaczął się kruszyć od momentu śmierci Józefa Stalina. Tego dnia, 5. marca 1953 roku nawet słońce roniło łzy nad trumną marszałka[4]. Kilka dni później jego imię otrzymał wspomniany wcześniej Pałac Kultury i Nauki, a Katowice zmieniły nazwę na Stalinogród. Pierwsze miesiące sprawowania władzy bez opieki autorytetu moralnego w osobie marszałka cechowało napięcie i oczekiwanie. Władze polskie czekały na rozwój sytuacji w Związku Radzieckim. Ponieważ za wschodnią granicą niewiele się zmieniło, komuniści powrócili do realizacji założeń wdrożonych pod koniec lat 40., czego dowodem są przemówienia polityków wygłoszone na II zjeździe KC PZPR (marzec 1954). Jednak żelazna kurtyna stawała się coraz mniej szczelna, ponieważ z Zachodu, także za pośrednictwem radia Wolna Europa napływały nagrania, filmy, utwory literackie. Audycje radiowe były wprawdzie zakłócane, jednak pomimo tego przyciągały do radioodbiorników bardzo dużą liczbę słuchaczy. Ważnym znakiem nadchodzących zmian był wiersz Adama Ważyka Poemat dla dorosłych, opublikowany w 1955 roku w Nowej Kulturze. Pisarz, należący do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, podjął próbę rozrachunku z okresem stalinizmu w Polsce (krytykując m. in. socrealizm, fałsz propagandy komunistycznej i demoralizację obyczajową robotników, ale przede wszystkim jedno z głównych przedsięwzięć władzy komunistycznej w Polsce – Nową Hutę). W końcu ludzie odważyli się dopomnieć o swoje prawa i głośno wyrazić sprzeciw, czego najlepszym przykładem są wydarzenia z czerwca 1956 roku w Poznaniu. „Odwilż” sprzyjała rozwojowi kulturalnemu Polski. Na scenie muzycznej pojawił się festiwal Warszawska Jesień (wrzesień 1956 roku) oraz festiwal jazzowy Jazz Jamboree, od 1958 roku odbywający się w Warszawie.

Swoją szansę wykorzystali również studenci krakowskich uczelni artystycznych, zakładając studencki klub „Piwnica” pod Baranami. Studenci, chcąc zarejestrować swoją działalność, skierowali podanie do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Krakowie. Rada Narodowa poprosiła o opinię Komendę Wojewódzką Milicji Obywatelskiej, jednak odpowiedzi udzielił Związek Młodzieży Socjalistycznej. Komitet Wojewódzki Związku Młodzieży Socjalistycznej stwierdzał, iż uważa za niecelowe rejestrację w/w Klubu, biorąc pod uwagę fakt, iż wszelkie Kluby Młodzieżowe mogą w pełni działać pod kierownictwem ZMS[5]. Po półrocznym oczekiwaniu na jakikolwiek rezultat postępowań administracyjnych, młodzi artyści otrzymali dezycję odmowną, ponieważ powstanie takiego stowarzyszenia nie odpowiada względom pożytku społecznego.[6] Pomimo przeszkód ze strony władz, studenci nie zaprzestali spotkań, przeistaczając pomieszczenie do przechowywania warzyw i węgla w miejsce wyjątkowe, przyjazne, tchnące wolnością poglądów, przekonań, tworzenia.

Swoją działalnością klub „Piwnica” pod Baranami prowokował: działanie bez zezwolenia, prezentowanie numerów kabaretowych z niewybrednym humorem, a także jawna ignorancja zaleceń Wydziału Kultury co do ostatecznego kształtu przedstawienia sprawiały, że miejsce to nabierało rozgłosu, nawet ogólnopolskiego. W 1958 roku klub wybrał się do Wrocławia, by w stolicy Dolnego Śląska bawić publiczność swoimi występami. Wojewódzki Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk uznał, iż „teatrzyk wystąpił na dziko, tj. z pominięciem obowiązujących w całym kraju przepisów[7], co więcej zalecił zawieszenie dalszych występów przez wzgląd na szkodliwą, reakcyjną, niekiedy wprost kontrrewolucyjną treść wystawianego programu[8]. Informacje dotarły aż do Ministerstwa Kultury i Sztuki, które zaczęło domagać się natychmiastowego zamknięcia klubu i postanowiło prowadzić bardziej szczegółową kontrolę, przy pomocy agentów Służby Bezpieczeństwa.

Duszą Piwnicy pod Baranami był niewątpliwie Piotr Skrzynecki. W notatkach SB figurował jako zupełnie nieoceniony przez studentów, a także aktorów Piwnicy. Bez żadnego wyższego wykształcenia. Plastyk i literat. W wypowiedziach dwuznaczny. Wielki snob swojego stylu. Słaby organizator. Nieaktywny politycznie.[9] TW „Zygmunt” zadbał o to, żeby SB posiadała wszelkie, nawet mało istotne informacje na temat Skrzyneckiego i jego działań. On sam nie uniknął pobić, choć jako człowiek strachliwy, o czym można przeczytać w biografii autorstwa Joanny Olczak – Ronikier, unikał konfliktowych sytuacji. Ponieważ napadów na Skrzyneckiego dokonywali zawsze „nieznani sprawcy”, sprawy były umarzane z braku dowodów. Artysta, bez względu na okoliczności, zachowywał dobry humor. Podczas jednego z wieczorów kabaretowych zwrócił się do studentów Wydziału Filozofii następującymi słowami: Jestem nieśmiały, więc kabaret traktuję przede wszystkim jako możliwość kontaktu z ludźmi. (…) Pytacie mnie, czy jestem postacią wyjątkową, wybitną? Odpowiem nieskromnie, że tak. Każdy jest osobą wyjątkową. To jest tak. Jak się urodzi dziecko o dwóch głowach – to też jest wyjątkowe. Jak jest jakiś człowiek, który inaczej niż inni realizuje swoje życie, a ja to robię, też jest wyjątkowy. Cóż, kapitalizm mi nie zaszkodzi, bo pieniędzy nie potrzebuję. Socjalizm mi nie zaszkodził, bo mogli mnie tylko zamknąć. Jeżeli nic nam nie może zaszkodzić, poza nieprzyjemnościami jakimiś, śmiercią czy chorobą – to żyje się swobodnie.[10]

Wiesław Dymny – scenarzysta, poeta, literat, współtwórca filmów Chudy i inni, Słońce wschodzi raz na dzień, Pięć i pół bladego Józka – na planie którego poznał swą późniejszą żonę Annę. Stanowi on przykład niezwykle zdolnego artysty, dającego odpór wszelakim próbom złamania charakteru przez władzę. Realizacja filmu Pięć i pół bladego Józka nie doszła do skutku, ponieważ cenzura najpierw zażądała wycięcia ponad połowy scen, by ostatecznie nie dopuścić do wprowadzenia filmu na ekrany kin. Kolejny scenariusz pt. Droga na Zachód, opisywał dramatyczną historię rodziny z Kresów, która musi zostawić całe swoje dotychczasowe życie i szukać dla siebie nowego miejsca. Decyzja komisji jednogłośnie odrzuciła scenariusz, gdyż nie dotyczył ani budowanego w tym czasie Portu Północnego, ani dobrze prosperującej Huty Katowice. Ciągłe podcinanie artystycznych skrzydeł skutkowało zawężeniem działalności Dymnego wyłącznie do kręgu Piwnicy pod Baranami, którą chętnie odwiedzali „panowie w ciemnych płaszczach” wzywający artystę przynajmniej raz w miesiącu na rozmowę. Z rozmów tych często nie był w stanie wrócić do domu o własnych siłach; Anna Dymna znajdowała męża pod drzwiami ich wspólnego mieszkania, pobitego niemal do nieprzytomności.

Podobny los spotkał Andrzeja Warchała. Krystyna Zachwatowicz, Barbara Nawratowicz, Mirosław Obłoński oraz inni aktywnie działający w Piwnicy, byli również zapraszani na rozmowy do III wydziału krakowskiej SB. Nagminnym zjawiskiem było zamykanie Piwnicy. Miki Obłoński wspomina: (…) Z reguły zamykali nas co roku w okresie wakacji i dopiero w październiku albo w listopadzie łaskawie zezwalali na działalność. (…) Wydaje mi się, że te „zamykania” wynikały z bezmyślności urzędników Wydziału Kultury Miasta Krakowa i Wydziału Kultury Komitetu Wojewódzkiego PZPR, z braku akceptacji czegoś nowego, innego, czego jeszcze w mieście nie było. (…) Jak Piwnica okrzepła, nabrała rozgłosu i uznania, to władze zaczęły się nią chwalić i przekonywać świat, że w Polsce nie jest źle, skoro spokojnie może działać nawet „taki kabaret”. A przecież należy pamiętać, że wszystkie działania urzędników wynikały z troski – w końcu każdy współpracownik SB podpisywał zobowiązanie, by „wiernie służyć sprawie wolnej, niepodległej i demokratycznej Polski. Zdecydowanie zwalczać wszystkich wrogów demokracji. Sumiennie wykonywać wszystkie obowiązki służbowe… 

Trudno o dokładniejsze relacje z tego okresu, aniżeli notatki służbowe pracowników SB. Można w nich przeczytać następujące informacje:

Od chwili powstania kabaretu motorem wszelkich poczynań jest P. Skrzynecki i grupa osób ściśle z nim współpracująca (…). Długoletnie przebywanie tych ludzi ze sobą, wspólne dyskusje nad programami (które zawsze w krzywym zwierciadle napastliwej satyry odbijały naszą rzeczywistość), bezkarność w przemycaniu treści antysocjalistycznych, doprowadziły do tego, iż u samych wykonawców, jak i u publiczności powstało błędne przekonanie, że proponowany model rozrywki jest unikalny, a przez to niezbędny i konieczny. Stworzony został mit, oparty na zdobytej niegdyś sławie (a obecnie nie mający pokrycia), że wszystkie spektakle „Piwnicy…”prezentują bardzo wysoki poziom artystyczny…[11]

[Dotyczące czynności, które wykonywali spotykający się studenci]: (…) Nad piecem wisi portret Bolesława Bieruta w ramach, a pod nim podpisy to jest (tu następuje nazwisko wyszydzanego w danym momencie kolegi) np. Skrzynecki taki frant. To ma być dowcipne. (…) To jednak nie są ludzie normalni. Są tak przeintelektualizowani i snobistyczni, inni od wszystkich, że gdyby nagle ktoś normalny wszedł z zewnątrz i przysłuchiwał się ich dowcipom miałby wrażenie, że jest w szpitalu dla umysłowo chorych [12].

Swoje rozważania chciałabym zakończyć słowami tych, którzy dla Piwnicy mieli nieco więcej serca, aniżeli Służba Bezpieczeństwa:

Jerzy Vetulani o PpB:

Piwnica była sposobem na życie, a nie środkiem do życia; byliśmy po prostu niezależną grupą, a więc czymś, co denerwuje każdą władzę, która ma skłonności totalitarne. Nie obchodziło nas, czy jestesmy inwigilowani, bo mieliśmy swój własny, niezależny świat.

Krystyna Zachwatowicz o PpB:

(…) Na tym polegała wyższość Piwnicy nad innymi Kabaretami. Staraliśmy się tworzyć rzeczywistość zupełnie oderwaną od aktualnej i to mogło władzę denerwować, bo to była rzeczywistość, której oni nie byli w stanie zrozumieć[13].

Anna Dymna o PpB:

Piwnica uczyła mnie wolności myślenia oraz odczuwania i może dzięki niej, czy przez nią, w sposób dotkliwy odczuwałam zniewolenie, okrucieństwo i bezdenny surrealizm tych czasów, bezwzględność i głupotę ustroju, w którym przyszło nam żyć. Może też dzięki niej nigdy nie czułam się psychicznie zniewolona[14].

Piotr Skrzynecki:

Nasz kabaret przetrwał tyle lat, ponieważ życie polega przede wszystkim na zabawie, a potem dopiero na pracy. Na odwróceniu tej proporcji. Więcej zabawy, mniej pracy, a wtedy ludzie będą wszyscy szczęśliwsi. Piwnica przetrwała dlatego również, że byliśmy zawsze wolni i niezależni, a to jest najpiękniejsze uczucie, jakie może człowiekowi towarzyszyć w życiu, jak wiadomo, dość ciężkim i smutnym. (…) Ta zabawa, ten kabaret uprzyjemnia życie, zapełnia jakąś w nim pustkę. Jak nie wiadomo, co zrobić, to trzeba zrobić kabaret[15].


[1] Realizm socjalistyczny – wg słownika języka polskiego oznacza kierunek w literaturze, sztukach plastycznych, teatrze i filmie, zapoczątkowany w latach 30 XX wieku w ZSRR i utrzymujący się do połowy lat 50 XX w., zgodnie z którym twórczość artystyczna powinna być podporządkowana celom politycznym i ideologicznym, wyznaczanym przez rządzącą partię komunistyczną.Doktryna ta pojmowana była jako metoda twórcza, a nie katalog  nakazów  i zakazów, co oznaczało swobodę w procesie twórczym, pod warunkiem zawarcia w dziele czytelnego przesłania.

[2] W. Tomasik, Słowo o socrealizmie – szkice, Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Bydgoszczy, Bydgoszcz 1991, s. 7.

[3] W. Szymborska, tomik wierszy Dlatego żyjemy, wyd. II, Czytelnik, 1954.

[4] Pojęcie to zostało zaczerpnięte od bezpośrednich świadków tych wydarzeń.

[5] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, Kolacja z konfidentem, Piwnica pod Baranami w dokumentach Służby Bezpieczeństwa, Przedsięwzięcie Galicja Arkadiusz Wingert, Kraków 2006, s. 17.

[6] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 18.

[7] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 20.

[8] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 20.

[9] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 235.

[10] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 238.

[11] J. Drużyńska, S.M. Jankowski,op. cit., s. 242.

[12] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 25.

[13] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 100.

[14] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 59.

[15] J. Drużyńska, S.M. Jankowski, op. cit., s. 282.

————————–

Tekst został opublikowany w ramach patronatu medialnego Fudacji MEAKULTURA nad II Ogólnopolską Studencką Konferencją Naukową Neofonia: https://www.meakultura.pl/aktualnosci/poznanska-neofonia-patronat-fundacji-meakultura-743

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć