Nick Cave & The Bad Seeds – „Wild God”, PIAS Records 2024 / materiały prasowe

recenzje

Przez rozpacz do nadziei. O duchowym wymiarze płyty „Wild God” Nicka Cave’a & The Bad Seeds

Nick Cave to artysta kompletny – muzyk, pisarz, a okazjonalnie nawet aktor. Muzycznie poruszał się już w różnych światach – od surowego punk bluesa nagrywanego z grupą The Birthday Party, przez gotycki rock wczesnego The Bad Seeds, aż po chamber pop na znakomitym albumie Carnage nagranym we współpracy z multiinstrumentalistą Warrenem Ellisem. To właśnie ten muzyk jest głównym kolaboratorem Cave’a od połowy lat 90., gdy stał się częścią macierzystej grupy Australijczyka – Nick Cave & The Bad Seeds. Z zespołem Cave nagrał 18 albumów studyjnych wydawanych regularnie na przestrzeni ostatnich 40 lat. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że trzy ostatnie pozycje z dyskografii formacji – Skeleton Tree, Ghosteen i zeszłoroczne Wild God – potraktować można jako swoistą trylogię opowiadającą o przemijaniu, żałobie muzyka po stracie synów i w końcu jego przebudzeniu duchowym.

W utworze Jesus Alone, otwierającym płytę Skeleton Tree, narrator przywołuje obraz młodego mężczyzny pokrytego cudzą krwią. Może być to Chrystus umierający na krzyżu za grzechy ludzi bądź Artur – tragicznie zmarły syn artysty. Fragment może również symbolicznie przedstawiać moment narodzin dziecka pokrytego krwią matki „You’re a young man waking / Covered in blood that is not yours”[1]. 

Refren utworu to natomiast rozpaczliwe nawoływanie syna przez pogrążonego w żałobie ojca, maniakalnie powtarzającego niczym mantrę: „With my voice / I am calling you”[2].

I od rozpaczy właśnie rozpoczyna się podróż Nicka Cave’a przez proces przepracowywania żałoby. W niniejszym tekście chciałbym jednak skupić się na ostatnim segmencie wspomnianej trylogii – zeszłorocznej płycie Wild God.

Album otwiera wzniosła kompozycja Song Of The Lake, która od pierwszych sekund daje słuchaczom jasno do zrozumienia, że to, co ich czeka, to coś diametralnie innego od tego, do czego przyzwyczaił ich australijski muzyk. Dalej jest jeszcze bardziej ekstatycznie. Tytułowy Wild God to antemiczny, emocjonalny utwór, stworzony do tego, by porwać publiczność na każdym koncercie.

Tempo zwalnia nieco przy trzeciej pozycji, refleksyjnym Frogs, w którym narrator zestawia historię Kaina i Abla z… żabami skaczącymi z radości – tylko po to, by po chwili znów znaleźć się w rynsztoku: „Ushering in the week he knelt down / Crushed his brother’s head in with a bone (…) / The frogs are jumping in the gutters / Uh, leaping to God, amazed of love / And amazed of pain / Amazed to be back in the water again”[3].

Przekaz jest więc prosty – zarówno szczęście, jak i cierpienie w życiu człowieka nie trwają wiecznie, a występują na przemian. „Raz na wozie, raz pod wozem”, chciałoby się rzec. Albo w tym wypadku – „raz pod niebem, raz w rynsztoku”.

Joy to, jak podpowiada nam już sama nazwa utworu, oda Nicka Cave’a do radości (taki też tytuł pierwotnie miał nosić cały album). Gdy muzyk wyśpiewuje: „We’ve all had too much sorrow, now is the time for joy”[4], nie sposób nie wziąć sobie jego rady do serca, szczególnie gdy wtóruje mu podniosły chór. Z kolei nawiązując do przeboju Mercy z płyty Tender Prey”(fraza „Have mercy on me, please” pojawia się w tekstach obu utworów), artysta pokazuje, jaką ewolucję przeszła jego wiara. Choć ikonografia chrześcijańska zawsze zajmowała w twórczości Australijczyka istotne miejsce, religijne obrazy przestały być dla niego jedynie wyborem estetycznym, jednym z elementów imaginarium. Teraz nabrały realnego, duchowego znaczenia.

Conversion to gospelowy hymn, w którym Cave mówi o swoim nawróceniu w sposób najbardziej, do tej pory, dosłowny: „Touched by the spirit, touched by the flame / And I never really ever hurt again”[5]. Narrator mówi o tym, jakie ukojenie znalazł w wierze. Podobne przesłanie płynie z utworu Final Rescue Attempt, gdzie muzyk śpiewa: „After that nothing ever really hurt again / Nothing ever really hurt, not even ordinary pain”[6]. 

Po wszystkim, przez co przeszedł artysta, nic nie jest w stanie sprawić mu więcej bólu. Jest pogodzony – ze sobą, z Bogiem, z życiem. W przepełnionym nadzieją, surrealnym Cinnamon Horses, Cave maluje fantastyczny obraz cynamonowych koni biegnących pod truskawkowym księżycem. Na tle tej baśniowej scenerii głosem pełnym emocji oświadcza: „I told my friends some things were good / That love would endure if it could”[7]. To ostateczne wyznanie wiary płynące z ust człowieka, który doświadczył w życiu niewyobrażalnej straty.

Long Dark Night to z kolei melancholijna ballada zainspirowana wierszem Noc ciemna autorstwa św. Jana od Krzyża, hiszpańskiego mistyka i poety. Sam Nick Cave uznał go za „jeden z najlepszych i najbardziej przejmujących wierszy o nawróceniu, jakie kiedykolwiek napisano”. Tekst utworu opowiada o młodej dziewczynie, którą odwiedza nocą Bóg w postaci długowłosego mężczyzny: „Through the door of my dream burst / No zombie, no ogre, no devil there / But a flying man with long trailing hair / Who perched on the iron rail of my bed / Oh Lord, combing his long white hair, saying my name”[8].

Przedostatnia pozycja na płycie, radosne O Wow O Wow (How Wonderful She Is), to hołd złożony zmarłej w 2021 roku Anicie Lane – australijskiej piosenkarce, którą w latach 80. łączyła romantyczna oraz twórcza relacja z Nickiem Cavem. Razem napisali kilka piosenek, a przez krótki czas Lane była nawet członkinią The Bad Seeds (napisała m.in. tekst do tytułowego utworu z debiutanckiej płyty zespołu – From Her to Eternity).

Wspominając naiwne, młodzieńcze uczucie łączące go z Anitą, Nick Cave posuwa się do stwierdzenia, że jest ona dowodem na istnienie Boga: „I can confirm that God actually exists / She turns and smiles but never ever scantily”[9]. Utwór kończy się wzruszającym nagraniem wiadomości głosowej od Anity Lane, w której wspomina ona beztroskie czasy spędzone wspólnie z Cavem: „Do you remember we used to really, really have fun? / 'Cause we’d be just by ourselves, mucking around, really relaxed, not under pressure / I guess that’s how we’d make up songs (…) / We tried to write a contract of love, but we only got as far as doing the border / There was never any words in it, which I thought said a lot more than anything else”[10].

Album wieńczy kompozycja zatytułowana As the Waters Cover the Sea, która przywołuje raz jeszcze obraz Chrystusa, tworząc w pewnym sensie klamrę kompozycyjną z Jesus Alone otwierającym płytę Skeleton Tree. Tym razem obraz cierpiącego Jezusa przerodził się jednak w obraz Jezusa zmartwychwstałego, który pełny sił wychodzi z grobowca: „As He steps from the tomb / In His rags and His wounds / Into the yellow light that streams / Through the window (…)”[11].

Wyjście z grobu i wystawienie się na światło można odczytywać jako metaforę zrzucenia z siebie olbrzymiego ciężaru, pozostawienie cierpienia za sobą i rozpoczęcie życia na nowo. Wild God to w końcu monumentalne świadectwo wiary Nicka Cave’a, portret artysty, któremu udało się wznieść ponad cierpienie i przekuć je w sztukę.

_____

[1] tłum.: „Jesteś młodym mężczyzną, który budzi się / Pokryty krwią, która nie jest jego”.
[2] tłum.: „Głosem swym / wołam Cię”.
[3] tłum.: „Na początku tygodnia uklęknął / Roztrzaskał głowę brata kością (…) / Żaby skaczą w rynsztokach / Ach, skaczą do Boga, zdumione miłością / I zdumione bólem / Zdumione, że znów są w wodzie”.
[4] tłum.: „Wszyscy przeżyliśmy zbyt wiele smutku, teraz nadszedł czas na radość”.
[5] tłum.: „Dotknięty przez ducha, dotknięty płomieniem / Przestałem cierpieć raz na zawsze”.
[6] tłum.: „Po tym nic już więcej nie raniło / Nic już nigdy nie bolało, żaden zwyczajny ból”.
[7] tłum.: „Powiedziałem moim przyjaciołom, że są rzeczy dobre / Że miłość przetrwa, jeśli tylko będzie w stanie”.
[8] tłum.: „Przez drzwi mojego snu wpadł / Nie zombie, nie ogr, nie diabeł / Ale lecący mężczyzna z długimi, rozwianymi włosami / Który spoczął na metalowej poręczy mojego łóżka / Och, Pan, czeszący swoje długie, białe włosy i wymawiający moje imię”.
[9] tłum.: „Mogę potwierdzić, że Bóg naprawdę istnieje / Ona się odwraca i uśmiecha, ale nigdy skromnie”.
[10] tłum.: „Pamiętasz jak kiedyś naprawdę, naprawdę się bawiliśmy? / Byliśmy sami, wygłupialiśmy się, totalnie zrelaksowani, bez żadnej presji / Chyba dlatego tak wymyślaliśmy piosenki (…) / Próbowaliśmy spisać kontrakt miłosny, ale udało nam się tylko wyznaczyć granice / Nigdy nie było w nim żadnych słów, co moim zdaniem mówiło wystarczająco dużo”.
[11] tłum.: „Gdy wychodzi z grobu / W łachmanach i pokryty ranami / W żółte światło, które wpada / Przez okno (…)”.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć