Latin jazz,
czyli o muzycznej namiętności
W końcu przyszło. Wyczekane i wytęsknione. Pachnące konwaliami, ciepłym deszczem i truskawkami. Brzmiące jak… No właśnie, jak co? Czym brzmi Wasze lato, drodzy rankingowi czytelnicy? Moje lato brzmi jak ten z gatunków, który o upale wie najwięcej. Który potrafi sprawić, iż mimo obezwładniającej chęci leniwego wylegiwania się w cieniu, mamy ochotę tańczyć. Wiecie już, o czym mówię, prawda?
Latin jazz to dosyć ogólne określenie dla muzyki łączącej afrykańskie i latynoamerykańskie rytmy z charakterystyczną dla jazzu harmonią. Zazwyczaj występuje w dwóch odmianach – brazylijskiej (w której spełnia się głównie pod postacią bossa novy) i afrokubańskiej (gdzie realizowany może być jako salsa, merengue, songo, son, mambo, timba, bolero i charanga).
Jego popularność w Stanach Zjednoczonych przypadła na lata 40. XX wieku. Gillespie i Kenton (o których zaraz będziecie mogli przeczytać) uchodzą za tych, którzy jako pierwsi zaczęli łączyć ze sobą wspomniane wyżej elementy. Jazz afrokubański wiódł prym bezpośrednio po okresie dominacji bebopu, jazz brazylijski dopiero w latach 60. i 70.
Kto jest za niego odpowiedzialny? Kto nie był w stanie oprzeć się kubańskim rytmom? Przy kim nie da się usiedzieć w miejscu? To wszystko i jeszcze więcej w dzisiejszym odcinku. Zapraszam!
Miejsce 5
Stanley Kenton (ur. 1911, zm. 1979) – amerykański muzyk jazzowy, założyciel wpływowej i innowacyjnej orkiestry jazzzowej, która w latach 40. stała się jednym z najbardziej znanych zespołów na wschodnim wybrzeżu USA. Zanim jednak Kenton podpisał kontrakt z Capitol Records (wytwórnią, pod skrzydłami której jego orkiestra osiągnęła największy rozgłos), wiódł żywot dobrego, choć niestety słabo znanego pianisty. Fuego Cubano pochodzi z niezwykłej płyty zatytułowanej Cuban Fire! Nagrany w 1956 roku krążek był pierwszym “full lenght recording” opierającym się na afrokubańskim stylu muzycznym. Styl zespołu Kentona określany był często jako “ściana dźwięku”. Szczerze mówiąc, trudno jest mi się odnieść do tego dość enigmatycznego stwierdzenia. A wy, jak myślicie? Ma ono sens?
Fuego Cubano
Miejsce 4
Stan Getz (ur. 1927, zm. 1991) – amerykański saksofonista jazzowy. Swoją karierę muzyczną rozpoczął w wieku 24 lat, kiedy został przyjęty do orkiestry Jacka Teagardena, znanego jazzowego puzonisty, wokalisty i big-bandowego leadera. Grał między innymi ze wspomnianym chwilę wcześnej Stanem Kentonem, Bennym Goodmanem i Woodym Hermanem. Pod koniec pierwszej połowy XX wieku Getz był jednym z najsławniejszych muzyków grających cool jazz. W jego karierze nie zabrakło również momentów poświęconych tworzeniu inspirowanemu brzmieniami, w klimacie których stworzony został dzisiejszy odcinek. Captain Marvel to wydany w 1974 roku album Getza, z którego pochodzi przedstawiona poniżej La Fiesta. Prawda, że przyjemna?
La Fiesta
Miejsce 3
Chick Corea – tak, tak, macie rację, nie tak dawno już tu o nim czytaliście! Zainteresowanych informacjami na jego temat odsyłam do odcinka numer trzy, który miał premierę jesienią minionego roku. Co nowego mogłabym o nim powiedzieć w kontekście dzisiejszej tematyki? Prezentowany utwór pochodzi z wydanej w 1976 roku płyty My Spanish Heart, uznawanej przez krytykę muzyczną za najlepszy krążek Corei. Album ten łączy w sobie elementy jazz fusion z tradycyjnymi brzmieniami muzyki latynoskiej. Chociaż sekcja go nagrywająca składała się zarówno z instrumentów dętych, jak i smyczków, ja chciałabym Wam pokazać nieco bardziej kameralną interpretację. Podtrzymuję również to, co mówiłam o Corei wcześniej – bezapelacyjnie zasługuje na tytuł jednego z niewielu absolutnych mistrzów języka jazzowego.
Armando’s Rhumba
Miejsce 2
Dizzy Gillespie (ur. 1917, zm. 1993) – amerykański trębacz, kompozytor i wokalista jazzowy. Obok Charliego Parkera i Theoloniusa Monka jest współtwórcą bebopu. To właśnie jemu zawdzięczami wprowadzenie do jazzu elementów muzyki kubańskiej. Utwór, który Wam dzisiaj przedstawiam, jest jednym z fundamentalnych utworów przypisywanych afrokubańskiemu jazzowi. Kompozycja ta została napisana przez Gillespie’go, Chano Pozo i Gila Fullera w 1947. Obok Night in Tunisia uchodzi również za jedno z najsławniejszych nagrań sygnowanych nazwiskiem Gillespie’go. Według Gary’egoo Giddinsa z Village Voice (amerykańskiego “alternatywnego” tygodnika muzycznego), Manteca jest pierwszym utworem, opierającym się na charakterystycznym dla afrokubańskiej muzyki wzorcu, który stał się jazzowym standardem.
Manteca
Miejsce 1
Michel Camilo (ur. 1954) – pochodzący z Dominikany pianista i kompozytor jazzowy. Mistrz latynoamerykańskiej pianistyki. Mimo ponad 13 lat edukacji pod czujnym okiem nauczycieli z Konserwatorium Narodowego, Camilo z łatwością ulegał wpływom tradycji bopowych i twórczości wielu znamienitych muzyków: Herbiego Hancocka, Keitha Jarreta, wspominanego już dzisiaj Chicka Corei, Errolla Garnera czy Scott Joplin. Na światowej scenie muzycznej Camilo pojawił się w 1983 roku zupełnie przez przypadek, kiedy pianista z zespołu Tito Puente (amerykańskiego kompozytora i instrumentalisty zajmującego się głównie latin jazzem, mambo i salsą) nie mógł zagrać koncertu podczas montrealskiego festiwalu jazzowego. Puente, znając Camilo jedynie z widzenia i polegając tylko i wyłącznie na cudzej rekomendacji, zaprosił go do wspólnej gry. Camilo sprawdził się doskonale i od tej pory wiodło mu się tylko lepiej. Osoboście mam do niego ogromny sentyment; zetknięcie się z jego kompozycjami było moim pierwszym w życiu kontaktem z jazzem. Strach pomyśleć, gdzie bym dzisiaj była, gdyby nie camilowe From Within czy Not Yet! Chociaż od tej pory minęło dobrych kilkanaście lat, moja sympatia do niego nie zmalała ani odrobinę. Uwielbiam i cenię go za dynamiczność, temperament i nieskazitelną technikę gry. Camilo to dla mnie kwintesencja wszystkiego, co w latin jazzie jest najpiękniejsze. Namiętności i niezwykłej żywiołowości zamkniętej w muzycznych ramach. Dajcie mu się porwać. To najprawdziwszy żywioł!
Caribe
From within
Descarga for Tito