Nie ukrywam, że Festiwal Muzyki Filmowej to chyba moje ulubione wydarzenie na mapie kulturalnej Krakowa. Nie jest tajemnicą, że muzyka filmowa jest znacznie popularniejsza od muzyki współczesnej, bo po prostu okazuje się bardziej zrozumiała dla większości ludzi (nie tylko koneserów). Dlatego nie dziwi liczba osób uczestniczących co roku w wydarzeniu. Naczelnym zadaniem festiwalu jest przede wszystkim pokazanie potencjału, często niedocenianego, jaki kryje się w muzyce filmowej. Z jednej strony pełni ona rolę służebną w stosunku do obrazu filmowego, z drugiej, często przesądza o jego odbiorze.
Abstrahując już od wartości samej muzyki filmowej, trzeba się zgodzić, że FMF to jeden z większych festiwali organizowanych w Krakowie, który z każdą edycją coraz bardziej się rozwija. Poza samymi filmami z muzyką graną symultanicznie przez żywą orkiestrę, wydarzeniu towarzyszą także dodatkowe atrakcje, jak np. seria wykładów, spotkania z gwiazdami czy Master Classes, gdzie młodzi kompozytorzy mogą uczyć się warsztatu od największych mistrzów.
Płyta zapowiadająca tegoroczną edycję to jednak nie tylko podsumowanie tego, co zabrzmiało na festiwalu, ale także bardzo dobrze zrobiona składanka muzyki filmowej. Znajdziemy tutaj zarówno „klasyczną” muzykę filmową z długimi dźwiękami smyczków oraz niemalże wagnerowską blachą (Tess, Superman: The Animated Series, Mutiny on the Bounty, Raiders of the Lost Ark), jak i nowszy nurt bazujący bardziej na elektronice (Sicario, Allegiant, Drive, Pakt). W tym roku organizatorzy postanowili zadowolić także najmłodszych widzów: na Gali Muzyki Filmowej tegorocznej edycji zagościły animacje! Na płycie znajdziemy bardzo ciekawą aranżację kultowej piosenki z bajki Pocahontas, pt. Kolorowy wiatr oraz suity i piosenki z bajek Epoka Lodowcowa, Smerfy, Jak wytresować smoka, Strażnicy Marzeń, Shrek w świetnych aranżacjach i wykonaniach. Ciekawym dopełnieniem nagrania są także kompozycje A Letter to Mr. Desplat Aleksandra Dębicza o minimalistycznym charakterze oraz tajemnicza kołysanka z gry Wiedźmin 3: Dziki Gon.
Album sam w sobie stanowi ciekawą i mądrze zaplanowaną kompilację różnych stylów muzyki filmowej. Wydaje mi się, że będę chętnie do niego wracać ze względu na zróżnicowanie, ale także świetne wykonania. O tym, czy płyta odzwierciedla najważniejsze wydarzenia podczas festiwalu, dowiecie sie z relacji, która już wkrótce ukaże się w naszym czasopiśmie.