Piotr Orzechowski / Pianohooligan / © fot. Radosław Kaźmierczak / NOSPR

recenzje

Swing zredefiniowany

Festiwal Bezsenność, organizowany przez Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, na przestrzeni lat zyskał swoje stałe miejsce na kulturalnej mapie Poznania. Festiwalowa idea spotkań z kameralistyką na najwyższym poziomie była także obecna w przypadku tegorocznej, 9. już odsłony, która odbyła się w dniach 19–23 maja w Hotelu Bazar (znanym również jako Bazar Poznański). Artystyczne szeregi Bezsenności w tym roku zasilili: Neuma Quartet, Janusz Wawrowski & Aleksandra Świgut, Aleksander Dębicz oraz projekt Legends. Tribute to Phil Collins, a także… Piotr Orzechowski.

Piotr Orzechowski, znany także jako Pianohooligan, swoim koncertem zainaugurował 5-dniowy festiwal. Ewentualne wątpliwości niektórych słuchaczy, dlaczego to Orzechowski pojawił się na start wydarzenia, bardzo szybko musiały zostać rozwiane. Swoim występem pełnym żywiołu i brawury pianista udowodnił, że decyzja o rozpoczęciu Bezsenności właśnie od niego nie była przypadkowa. Pianohooligan zaprezentował słuchaczom materiał ze swojej najnowszej płyty Critique of Swing in Two Parts. Album z 2024 roku jest swoistym wyrazem jazzowego zaplecza Orzechowskiego, które zdążyliśmy już poznać m.in. wtedy, gdy pianista stał się laureatem prestiżowego Montreux Jazz Solo Piano Competition w 2011 czy wydawał płytę 24 Preludes & Improvisations (2017), na której nie stronił od jazzowych rozwiązań. Prawie 40-minutowy materiał z albumu jest podzielony na dwie części i taki schemat przyjęło również wystąpienie muzyka w Hotelu Bazar, choć koncertową wersję Pianohooligan zdecydowanie wydłużył (trwała ok. godziny, jednakowo w pełni orbitując wokół przewodniej myśli oraz idei albumu).

Sukces koncertu wróżyło już wszystko, zanim się nawet rozpoczął. Godzina 20:00, mglista pogoda i ciemnawe niebo, a także sama lokalizacja – Hotel Bazar nieopodal Starego Rynku. Wielką zasługę należy przypisać również samemu wnętrzu tego legendarnego już poznańskiego obiektu, gdzie tuż za holem na czas koncertu (jak i po nim) zgaszono wszystkie główne światła, budując oniryczną aurę na sali i poza nią. A i Sala Biała, w której Pianohooligan grał, zdała mi się idealnym wyborem do tego typu wydarzenia – wysokie sufity, przestronna, a jednocześnie nieprzesadnie za duża, co potęgowało kameralny i hermetyczny (w dobrym tego słowa znaczeniu) charakter występu. Pozytywne odczucia pojawiły mi się również w kontekście akustyki, która w żaden sposób nie była zamknięta i nie „dusiła” się w pomieszczeniu. Jej rezonująca charakterystyka bardzo pasowała do prezentowanego materiału muzycznego, który – rzecz jasna jako sedno wydarzenia – wywołał zarówno we mnie, jak i innych obecnych zdecydowanie największe emocje.

Koncert rozpoczęła pierwsza część Critique of Swing, która jednak z racji wydłużenia materiału na potrzeby koncertu (o czym wspomniałem), mimo zachowania ducha albumowego pierwowzoru, była naturalnie bogatsza w treść i nowe wątki (podobna sytuacja tyczyła się również drugiej części koncertu). Orzechowski rozpoczął powoli i niespiesznie, dając muzyce odpowiednią przestrzeń, aby swobodnie wybrzmiewała w murach sali balowej. Ta przestronność była dla mnie idiomem pierwszej części koncertu, będącej gruntem dla jednej, ciągłej myśli muzycznej, którą jednak wiodły i kierowały różne ścieżki. Zazwyczaj była to muzyka spokojna z refleksyjnymi pauzami oraz szerokimi, niosącymi się po całej sali akordami. Zdarzały się też chwile przyspieszenia, jakby nagłego niepokoju, które zdawały się zwiastować drugą część koncertu – o wiele żywszą i nieprzewidywalną. Po około 40 minutach Orzechowski zakończył granie pierwszego ogniwa koncertu i po krótkiej pauzie oraz oklaskach rozpoczął drugą część. Tu pojawiła się wykorzystywana już wcześniej przez Pianohooligana preparacja fortepianu, gdyż zanim zaczął występ, odpowiednio wcześniej stroił instrument i „majstrował” na strunach (przykładając np. ścierkę), co zresztą powtarzał przed niemal każdym kolejnym odcinkiem drugiej części koncertu.

I to właśnie druga część była dla mnie zdecydowaną kulminacją całego wieczoru, a także dowodem na bardzo szeroki zasób środków i warsztat, który artysta posiada. Kształt tej części można by określić jako zbiór różnych muzycznych myśli i motywów, które tworzyły osobne odcinki/utwory przedzielone w trakcie wykonania krótkimi, ale wyraźnymi i przejrzystymi pauzami (podobnie jak w albumie).

Każdy z granych motywów Orzechowski rozwijał od najprostszych melodii lub struktur rytmicznych, które następnie coraz silniej eksponował i podkreślał. Ważna zdała mi się w tym kontekście rola stopniowo i naturalnie narastającego crescenda – utwory zaczynały się w cichej dynamice, niemalże przygaszonej lub zamglonej, by z czasem kolejne struktury melodyczno-rytmiczne wyłaniały się coraz głośniej. Poza narastającą dynamiką wyczuwalne było również rosnące natężenie zarówno agogiczne, jak i fakturalne.

Wszystko składało się na uniwersum muzyczne pełne różnych dźwięków i barw, w którym jednak zawsze byłem w stanie wysłyszeć lub chociażby wyczuć powierzchowną energię motywu wyjściowego, który Orzechowski zawsze rozwijał poprzez stopniowe przyśpieszanie, zgłaśnianie lub dodawanie, modyfikowanie lub rozbudowywanie struktur melodycznych i rytmicznych.

Bardzo charakterystyczny był również moment, jak Pianohooligan tupał nogą w takt granej muzyki. W moim odczuciu był to zabieg bardzo korzystny estetycznie oraz ekspresyjnie i być może, idąc dalej i nawiązując do tytułu albumu, można się w nim doszukiwać jakichś nawiązań do charakterystycznego swingowego, kołyszącego się „stąpania”.

Łącząc ze sobą te wszystkie bodźce i doświadczenia, mogę powiedzieć, że koncert Orzechowskiego w Hotelu Bazar był jednym z najciekawszych spotkań z muzyką graną na żywo, jakich przyszło mi doświadczyć. Czasem starałem się analizować grany materiał (a zdecydowanie jest tam nad czym się pochylić), by za to w drugiej połowie koncertu zamknąć oczy, całkowicie „zawierzając” się muzykowi.

Słowem podsumowania – nie mógłbym nie wspomnieć, że zarówno dzięki kameralnemu charakterowi wydarzenia, jak i całego festiwalu pojawiła się okazja na rozmowę z artystą, którego najnowszy album był również możliwy do zakupu przez słuchaczy z możliwością otrzymania autografu od pianisty. Rzecz jasna to drobny i bardzo serdeczny szczegół, jednak zdecydowanie pasował do intymnego wymiaru, jaki koncert za sobą niósł. W trakcie koncertu Pianohooligan wytworzył niezwykle angażujące uniwersum dźwiękowe, które z pewnością będę wspominał i do którego będę wracał – czy poprzez album Critique of Swing in Two Parts, czy nagranie z koncertu w serwisie YouTube. O wnikliwym, zindywidualizowanym i niezwykle angażującym spojrzeniu na muzyczne rzemiosło Orzechowskiego już się przekonałem, poznając jego wcześniejsze wydania płytowe czy mając okazję pojawić się na Festiwalu Bezsenność, ale z pewnością mogę się podpisać pod stwierdzeniem, że jest to artysta, którego warto śledzić i obserwować i na którego kolejne premiery oraz projekty będę czekać.

_____

Źródła:

  1. Festiwal Bezsenność | 19-23 maja, Towarzystwo Muzyczne Imienia Henryka Wieniawskiego, Wieniawski.pl.
  2. P. Siechowicz, Swing Schrödingera, „Ruch Muzyczny” 14/2024, 13.08.2024, RuchMuzyczny.pl.
  3. Pianohooligan. Piotr Orzechowski, Pianohooligan.pl.
Wesprzyj nas
Warto zajrzeć