#meaciekawostki: Muzyka uczy, muzyka bawi, czyli kenijski sposób na szerzenie świadomości o COVID-19
W trudnych dla wielu osób czasach pandemii, okrytych niesławnym nimbem skromnie finansowanego sektora zdrowia, Polska nie jest jedynym krajem, w jakim pozostawiono lekarzy samym sobie. Wszak nie wszyscy poddali się globalnej depresji i siłą ruchów kultury zaczęli na własną rękę walczyć z niewydolnym systemem. Na światowej mapie depresji i zaniedbań odznacza się oryginalnością, barwnością oraz ogromnym optymizmem Kenia, o której opowiada niniejsza ciekawostka.
O afrykańskich korzeniach muzyki popularnej
Muzyka popularna wiele zawdzięcza muzyce Afroamerykanów. Wszystko zaczęło się od sprowadzenia do Stanów Zjednoczonych pierwszych niewolników afrykańskich. W 1619 roku przypłynął do Jamestown holenderski statek z niewolnikami, wskutek czego kultura afrykańska spotkała się z europejską. Już na statkach handlarze niewolnikami podczas podróży grali, tańczyli i śpiewali (w celu rozrywki i zachowania kondycji). Niewolnicy chłonęli muzykę białych, ale nie powielali jej, tylko przekształcali na swój sposób. Często podczas śmiertelnych przepraw niewolnicy śpiewali (lamentowali) na statkach, które zabierały ich z Afryki. Uczyli się również tonacji, przez co grając na banjo (afrykański instrument, który został przywłaszczony przez kulturę amerykańską), mogli umilać czas swoim „panom”.