O tym, że zdaniem niektórych osób społeczeństwo dzieli się na “dobre” i “złe” chyba nie trzeba mówić, ale o tym, że środowisko muzyczne dzieli się na tych zajmujących się teorią i na praktykujących mówić trzeba. Kim byłby muzyk praktykujący, gdyby nie cała wiedza, którą zdobył i przekazał badacz, gdyby nie informacje, które uzyskał i rozwijał, zgłębiając coraz to nowsze teorie?
Nie każdy jest zarówno teoretykiem, jak i praktykiem. Nie każdy praktyk interesuję się pogłębianiem wiedzy teoretycznej i odwrotnie, nie każdy badacz ma takie zdolności lub zainteresowania, by uzupełnić swoją wiedzę o praktykę. Jeżeli nie każdy może być “2 w 1”, to dlaczego nie połączyć swoich doświadczeń i wiedzy, nie stworzyć wspólnoty, która rozwijałaby polską muzykę i dała jej możliwości, o jakich być może niektórzy teraz tylko marzą?
Nie zadzieraj nosa, nie rób takiej miny… W tym przypadku być może słowa znanej piosenki byłyby drobnym lekarstwem na kąsanie ze strony dumnych muzyków, zadzierających nosy wyżej niż naburmuszone dziecko, które nie zasłużyło na wymarzony prezent. Być może wystarczy schować swą dumę w kieszeń i spojrzeć na pozostałych nieco inaczej. W czym tkwi problem?
Czy nie jest tak, że to muzycy zajmujący się na co dzień grą na instrumencie i koncertowaniem uważają muzyków zajmujących się szerzeniem wiedzy teoretycznej za gorszą część środowiska, nie mającą tak naprawdę pojęcia o “prawdziwej” muzyce? Skąd taki muzykolog ma coś wiedzieć o muzyce skoro całe życie siedzi przed biurkiem? On ma czelność mnie oceniać?! Takie poglądy rodzą się już w pierwszych latach nauki w szkole muzycznej, gdzie nie kładzie się nacisku na teorię, która jest podstawą, fundamentem do dalszego rozwoju w dziedzinie muzyki, bez względu na to, czy chce się być w przyszłości teoretykiem czy praktykiem.
W szkołach nie pokazuje się tego, jak ważna jest teoria, jak istotny jest kontekst, analiza i wiedza na temat wykonywanego przez muzyka dzieła. To, co rodzi się już na początku edukacji każego z muzyków pogłębia się stopniowo, wraz z rozpoczęciem dalszego etapu nauki czy kariery. Niewiele jest szkół w Polsce, które starają się przekazać uczniowi, a być może przyszłemu artyście całą potrzebną wiedzę, zarówno teoretyczną jak i praktyczną wskazując na to jak ważna jest jedna oraz druga. Niewiele jest takich, które potrafią tego nauczyć.
Czy nie jest tak, że studenci uniwersytetów muzycznych uważają studentów kierunków teoretycznych za tych, którym nie udało się osiągnąć sukcesów w zakresie praktyki? Zaprzeczają, gdy studentów teorii nazywa się muzykami, nie zdając sobie sprawy z tego co nowego wnoszą oni lub mogą wnieść w przyszłości. Muzyka to pojęcie niebywale szerokie, łączące się również z wieloma innymi dziedzinami, więc “stety” bądź, dla niektórych, i niestety, ale dzięki samemu koncertowaniu i nauce gry na instrumencie czy też nauce śpiewu muzyka nie będzie szła w dobrym kierunku. Właściwie to nie będzie szła w żadnym kierunku, prawdopodobnie będzie tylko stała w miejcu i “czekała na oklaski”.
Gdy wykonujemy dzieła Jana Sebastiana Bacha, wiedza mówiąca o tym, z jakiej epoki pochodził, w jakich latach żył albo czym się w życiu zajmował nie jest wystarczająca. Czy nie jest tak, że w szkołach muzycznych przekazuje się głównie takie informacje? Czy uczeń szkoły muzycznej II stopina byłby w stanie wskazać najważniejsze elementy praktyki wykonawczej w czasach Bacha? A czy grając utwory przeznaczone na fortepian skomponowane przez Mozarta młody wykonawca posiada wiedzę zarówno na temat techniki, jak i instrumentu pochodzącego z czasów Wielkiego Kompozytora, nie wspominając już o wyobrażeniu sobie brzmienia jakże pięknego instrumentu? Wykonawca powinien znać kontekst powstania dzieła, a przede wszystkim powinien posiadać wiedzę dotyczącą praktyki wykonawczej tamtych czasów, bez względu na to, czy podejmuje się grania w sposób możliwie autentyczny czy też współczesny. To samo będzie dotyczyło innych kompozytorów. Wszystkie te informacje zdobywa i przekazuje właśnie muzyk teoretyk. Dlaczego więc jest on tak niedoceniony przez muzyków praktyków?
A z drugiej strony, czym byłaby praca muzyka teoretyka, gdyby nie muzycy zajmujący się praktykowaniem, którzy pomimo “zadartego noska” po cichu bądź bardziej otwarcie, świadomie lub mniej, korzystają z niezbędnych pomocy teoretycznych? To właśnie dzięki praktykującym muzykom praca muzykologa staję się jeszcze ważniejsza. To właśnie w tym miejscu muzyk teoretyk daje fundamenty do tego by tworzyć dzieła, by wypełniać otaczającą nas przestrzeń wzajemną tolerancją, akceptacją i pięknem niosących się dźwięków. Dlaczego więc nie zacząć współpracować?