recenzje

Trwoga i piękno. „MBTM”, odcinek 2

Kilka perełek wyłowionych. Poławiacze pereł jednak coraz częściej się kłócą. Druga niedziela z „Must Be The Music”.

Jesteś przepięknym człowiekiem – powiedział do Pawła Kopiczko Piotr Rogucki. Paweł, który już kiedyś próbował swych sił w programie, pojawił się tego wieczoru z kolegą – Aleksandrem Siedleckim, z trąbką, z gitarą i z piosenką Get Lucky (oryginalnie Daft Punk feat. P. Williams). Panowie uzyskali 4 x TAK od jurorów, którym przywiezione z Torunia pierniczki znacznie umiliły czas oceny castingowych występów. Wokaliście życzę jeszcze pracy nad głosem – za dużo w nim manier. Warto np. nie stosować cztery razy tej samej sztuczki, jak chrypa na „We’re up all night to get lucky”. Życzę też, oprócz własnych prób twórczych, dużo słuchania. Choćby dla przyjemności.

Impossible, które w ubiegłej edycji mogliśmy wysłuchać w Must Be The Music w wykonaniu samego Jamesa Arthura, tym razem zabrzmiało za sprawą młodego warszawiaka, Antoniego Smykiewicza. Występ wzbudził spięcie na linii: Kora – Sztaba, sędziowie pokłócili się o to, czy piosenkę lepiej śpiewa Arthur czy Smykiewicz. Według mnie uczestnik bardzo wzorował się na interpretacji Arthura – chociażby w koncepcji niby od niechcenia mruczanej zwrotki, a refrenu “eksplodującego” (a jestem zwolennikiem tezy, że krzyk nie jest równoznaczny z bardzo głośnym śpiewaniem). Próbuję sobie np. wyobrazić taki cover, który emocje tego utworu przekazałby w refrenie piano… Chętnie posłuchałabym też własnej twórczości Antoniego.

Coś, czego jeszcze w tym programie nie było, zaproponowała nam rodzina Walczaków wraz z przyjaciółmi. Zaledwie ośmioletnia Natalia Walczak ma już na swoim koncie nagraną wraz z tatą płytę Zakochana parówka. Dziewczynka w „Must Be The Music” wystąpiła także w towarzystwie ojca – gitarzysty oraz towarzyszących instrumentalistów. Drogi tato, ma pan bardzo zdolną córkę – oznajmił Piotr. Na polskim rynku brakuje bardzo dobrej muzyki dla dzieci. To prawda, a piosenka Plan A i B i C to całkiem udana kompozycja – moim zdaniem nie tylko dla dzieci. Pokrótce przejrzałam wybrane osiągnięcia duetu Natalii i Grzegorza (warto wspomnieć, że tatę kojarzyć należy z zespołem Czaqu). To ciekawy i w wielu elementach sprawnie zrealizowany pomysł na muzykę dla najmłodszych. Występ na żywo nie zrobił na mnie oszałamiającego wrażenia, ale jestem świadoma, że występy dziecięce nie muszą dążyć do perfekcji, a przynajmniej nie do perfekcji takiej, jak rozumieją ją dorośli. Chciałabym, żeby rezolutność Natalii pomogła jej w przyszłości, trzymam jednak kciuki przede wszystkim za mądrych rodziców.

Come Together z repertuaru The Beatles usłyszeliśmy w wykonaniu grupy Bad Salvatore, posługującej się na co dzień stylistyką alternatywnego rocka. Mnie się to nie podoba pod żadnym względem – oceniła Kora. Piękny aranż panowie – zripostował Sztaba, chwaląc oszczędność tego opracowania. Trudno mi ocenić całość występu zespołu, skoro mam do dyspozycji jedynie fragment (nieco niesprawiedliwie jest, gdy telewizja prezentuje czterdzieści sekund jednego występu, a ponad dwie minuty innego, czyż nie?) – z niego zaś wynika, że muzycy znają się na rzeczy. Plus dla wokalisty za ładne vibrato.  

I po raz kolejny wracają moje pytania o to, w ilu programach talent show trzeba dziś wziąć udział, by zdobyć upragnioną sławę. Gdzie się ona zaczyna? Od którego odcinka? Od którego SMS-a? Byłoby prawdziwie smutne, gdyby jedyną możliwość grania muzyki w Polsce dawały występy telewizyjne. Karolina Charko (a chodzi przecież nie tylko o nią, ale i np. Smykiewicza) była w grupie Ani Dąbrowskiej w I edycji „The Voice Of Poland”. Teraz stanęła przed jurorami „MBTM”. Piosenką Dust In The Wind z repertuaru Kansas pokazała, jak przepiękną barwą dysponuje i jak świadomie nią operuje. Rozumiem dylematy Piotra Roguckiego, który na początku nie wsparł uczestniczki pozytywną notą, twierdząc, że czuł między Karoliną a sobą ścianę. Dziewczyna faktycznie tworzy bardzo specyficzną, „mglistą” aurę wokół siebie – jej głos sprawdza się w melancholijnych, balladowych utworach. Pewnie wiele tu zależy od charakteru, lubianego repertuaru. Nie każdy jest zwierzęciem scenicznym.

Wiele radości wniósł na scenę zespół Fila Band. Pięciu panów z Nowego Dworu Gdańskiego pokazało, jak wspaniale można wspólnie spędzać czas. Jeszcze raz vabank – powiedzieli słowami przeboju Henryka Kuźniaka i zagrali va banque! Na puzonie, na klarnecie, na trąbce i nie tylko! Klimatyczna recytacja na początku zamiast śpiewu, a wreszcie cudowne muzykowanie. Pewnie, można żądać więcej precyzji, zgrania „w pionach”, ale i tak jestem pod ogromnym wrażeniem. W dodatku uczestnicy zadbali o niezwykle stylowy przyodziewek.

Nie tylko Kamil Baleja z RMF FM zwrócił uwagę na męski duet Riffertone. Jarek Krużołek i Albert Kokoszewski, których śmiało można by uznać za bliźniaków – także w sferze muzycznej rozumieją niczym bracia. Co ważne – z sensem komponują (czego przykładem zaprezentowany utwór Small Things). Aktualnie pracują nad pierwszą płytą. Czułem coś takiego, co się nazywa: trwoga i piękno – zrecenzował występ Piotr. Dawno nie słyszałam tak fajnego wokalu – powiedziała Ela. Dla mnie występ był dość ascetyczny (na pewno też z racji środków wykonawczych, ale nie o to chodzi, by koniecznie dodawać instrumenty). Jak mawia klasyk: „Cieszmy się z małych rzeczy”. I, prawda, piękna barwa! Trzymam kciuki!  

Ogromnie ciekawią mnie takie projekty, jak Bardotka Trio. Trzy stylowe damy z towarzyszeniem kilku instrumentalistów i śpiewanie na głosy. Występ w „Must Be The Music” nie przypadł mi do gustu jakoś szczególnie. Moje wstępne rozpoznanie pokazuje, że dziewczyny mają w swoim repertuarze uroczo brzmiące utwory w close harmony,  jak np. W małym kinie z repertuaru Mieczysława Fogga. Na castingu pokazały jednak autorską piosenkę – Vendetta. Od pierwszego dźwięku już byłam na plaży – zachwycała się Kora. Bardziej sceptyczna była Ela, która jako jedyna wcisnęła NIE: Nie chcę takich brzmień, mimo, że stroicie. Dla mnie ten występ był letni. Jeśli porównuję Bardotka Trio do podobnego zespołu, Singin’ Birds – wolę aranże „Birdsów”. Myślę jednak, że obydwie formacje – wbrew podobieństwom – celują w trochę inne nisze. Bardotka woli uwspółcześnianie brzmienia, czego dowodem piosenka Mówić chłopcom nie albo też wędrówki w stronę folku (Kalinowa). Chętnie zobaczę uczestników w półfinale.

Zespół Black Ball Suzi z żywiołową szesnastolatką na froncie w You Shook Me All Night Long AC/DC o mało nie wysadził sceny w powietrze! Zarażasz swoją energią (…). Masz ogromną, eksplodującą moc w swoim głosie – komplementował dziewczynę Piotr. Poczwórne TAK od jurorów trochę kłóci się z moją opinią. Doceniam rockową kobiecą duszę (nie tak znów wiele mamy podobnych wokalistek), jednak barwa głosu jest jak dla mnie zbyt “rozkrzyczana”. Tzn. świetnie, że uczestniczka umie takie efekty wydobyć, ale można było zróżnicować brzmienie na przestrzeni całej piosenki. Jako słuchacze otrzymaliśmy mocne rozpoczęcie, mocny środek, mocny koniec. Nawet tak perwersyjny utwór można dramatyzować inaczej. Ogólnie jednak – ciekawie.

Pani i panowie z zespołu Piękni i młodzi przybyli do programu z muzyką disco, konkretnie z utworem Kocham się w Tobie. Nie przekonało mnie to wykonanie, ta estetyka. Mogłoby być czyściej, bardziej interesująco. Tworzenie muzyki tanecznej, a więc użytkowej, nie powinno według mnie być równoznaczne z wchodzeniem w wyżłobiony przez disco polo korytarz kiczu, a niestety panowie niepotrzebnie przyjęli barwę głosu gwiazd typowych dla tego gatunku. Dostrzegam jednak też plusy: Magdalena emanowała konstruktywną energią, Dawid i Daniel śpiewali nawet na głosy. Kompozycja też nie najgorsza. Pojawiło się też trudne słowo: trajektoria.

Bartosz „PWL” Pawlikowski nie jest najmłodszym raperem, jaki zawitał w progi „MBTM”. Nie można odmówić mu talentu. Uczeń I klasy liceum przedstawił całkiem sensowny tekst. Muzyczna strona jego wykonania również prosi się o pochwałę, np. za rozmaite zabiegi rytmiczne, służące urozmaiceniu przekazu (zwłaszcza część z tekstem recytowanym w podwójnie szybkim tempie, na którą zwróciła uwagę też Ela Zapendowska). Do poprawy jest dykcja i akcentowanie gdzieniegdzie. Super. Naprawdę! – ocenił Rogucki. – Czujesz bit, masz feeling, masz przekaz!

Robert Suchta z Krzyża Wielkopolskiego zaśpiewał Bałkanicę grupy Piersi. Przebój, który święcił triumfy na wakacyjnych listach przebojów musiał kiedyś pojawić się w mainstreamowym programie muzycznym. Uczestnik nie zachwycił jurorów (ani recenzentów czasopism muzycznych) wykonaniem, ale to bardzo sympatyczny człowiek. Nie było aż tak bardzo nieczysto, za to pan Robert wprowadził pewne modyfikacje do linii melodycznej. Wykazał się też obyciem scenicznym.

Z podziwem spoglądam na niecodzienny talent Jadwigi Tomczyńskiej z Wrocławia. Chętnie usłyszałabym ją we własnym repertuarze – Hit The Road Jack jako ultraznany przebój nie jest może najlepszym pomysłem na casting, w tym przypadku jednak też sprawdził się. O inteligencji tej młodej kobiety świadczy chociażby najwyższy dźwięk (w partii wokalnej), osiągnięty precyzyjnie, a nie poprzez zmanierowane glissando. Fragment wykonania, do którego mam dostęp, dowodzi pewnych zmian w tempie – jak mniemam, zamierzonych. Kibicuję Jadzi, bo ma wiedzę muzyczną, umiejętności i pomysły (vide: końcowe solo instrumentalne!). Zaciekawiasz, a to jest bardzo dużo w dzisiejszym świecie – skomentował Sztaba.

Trochę zbyt wiele gadaniny o stereotypie matematyka pojawiło przy okazji występu Bartosza Oszczędłowskiego. Więcej o muzyce mówili jurorzy: Totalnie mnie, chłopaku, zaskoczyłeś – powiedział Adam. Pozytywnie. Korze natomiast nie przypadło do gustu frazowanie Bartosza. Uczestnik wybrał bardzo trudny utwór (Can You Feel The Love Tonight Eltona Johna), który niczym papierek lakmusowy wskazuje wszystkie ewentualne niedociągnięcia wokalisty. Niedociągnięcia, owszem, były – głos Bartka jest raczej nieszkolony, ale, co dla mnie paradoksalne, oprócz płaskiej barwy (zwłaszcza w zwrotce), ma i sporo głębi (zwłaszcza w refrenie). Niesłychane. Refren ujmujący.

I wreszcie jeden z lepszych, a może i najlepszy występ tego odcinka – autorskie Majesty w wykonaniu grupy Straight Jack Cat. Odjechane kompletnie, świetnie wam to wyszło. Taka muzyka trochę mnie przerasta, ale doceniam – powiedziała Ela. Dla mnie – klasa! Panowie sami grają muzykę taneczną, nawet sami tańczą. Charyzmatyczny wokalista, prowadzący dialog właściwie sam ze sobą. Końcowy Big Bang. Taki walczyk jako pierwszy taniec mogłaby sobie zafundować niejedna młoda para. Ale – sądząc po talencie Straight Jack Cat – panowie chyba na weselach nie grywają…

Milena, Marika i Sebastian wykonali Nie ma, nie ma ciebie ze znakomitej, bardzo cenionej w muzycznym środowisku płyty Kayah i Bregović. I oni wywołali spór wśród sędziów – tylko Kora nie partycypowała w zieleni jurorskiej akceptacji. Nie mogłam się tutaj na niczym skupić. (…) Tu żadnego magnesu nie było. Nic, dla mnie nic – tłumaczyła swoją decyzję. Pozostali jurorzy byli oczarowani. Mnie też się podobało. Siostry wspaniale wyśpiewały partie w dwugłosie (i mimo że to tercje, najprostsza harmonizacja, to jednak ładnie). Łatwo zarysowuje się podział ról w tym duecie – Marika zdecydowanie wiedzie prym, ale nie jest to niczym nagannym. Skupiłam uwagę na jej oryginalnej barwie (taka też jest w mowie). Mam także wskazówkę – proponuję bardzo krytycznie podchodzić do konkretnych rozwiązań wokalnych, by nie wkradała się  monotonia, jak np. stale vibrato tego samego rodzaju.

Sporo interesujących wykonań mieliśmy okazję usłyszeć w drugim odcinku siódmej edycji. Myślę, że spośród aż szesnastu podmiotów wykonawczych (jak powiedziałby bezduszny formalista) wielu będzie półfinalistów. Na pewno Riffertone czy Straight Jack Cat, ale szanse ma i wielu pozostałych.

Paweł Kopiczko, Aleksander Siedlecki

4 TAK

Antoni Smykiewicz

3 TAK

Natalia Walczak

4 TAK

Bad Salvatore

3 TAK

Karolina Charko

3 TAK -> 4 TAK

Fila Band

4 TAK

Riffertone

4 TAK

Bardotka Trio

3 TAK

Black Ball Suzi

4 TAK

Piękni i Młodzi

3 TAK

Bartosz „PWL” Pawlikowski

4 TAK

Robert Suchta

4 NIE

Jadwiga Tomczyńska

3 TAK

Bartosz Oszczędłowski

3 TAK

Straight Jack Cat

4 TAK

Milena, Marika i Sebastian

3 TAK

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć