Muzyka: daj się uwieść! (oryginał: Der Musikverführer. Warum wir alle musikalisch sind, Reinbek 2009) to jedna z trzech popularnonaukowych książek Christopha Drössera, absolwenta matematyki i filozofii na uniwersytecie w Bonn. Pozostałe tytuły należące do tego cyklu to: Der Physikverführer. Versuchsanordnungen für alle Lebenslagen i Der Mathematikverführer. Zahlenspiele für alle Lebenslagen.
Autor, urodzony w 1958 roku, jest pisarzem i dziennikarzem, a przy tym dużym autorytetem w Niemczech, gdzie w roku 2005 otrzymał od Medium Magazin tytuł dziennikarza roku. Obecnie pracuje dla jednej z najpopularniejszych gazet niemieckich, Die Zeit. W jego dorobku znajduje się wiele ciekawych pozycji (głównie na temat nauk ścisłych), warto jednak skupić się na jednej z nich, wydanej w roku 2009, ukazującej muzykę z różnych perspektyw. Cała książka zamyka się w dziesięciu rozdziałach. Ich tytuły są klarowne, jak na przykład: Co to jest muzykalność? lub Doctor, doctor – muzyka i zdrowie.
Na samym początku książki Drösser zarzeka się, że będzie to publikacja nie tylko dla muzyków i muzykologów, ale także dla laików chcących zgłębić (lub nabyć w ogóle) muzyczną wiedzę. „W mojej książce muzyka oznacza zawsze całą muzykę” – pisze autor, a przykłady, jakimi posługuje się w swoim „uwodzącym” wydawnictwie, są zróżnicowane: od klasyki po uboższy w walory artystyczne pop. Christoph Drösser idealnie wywiązuje się z tych obietnic i daje czytelnikowi tekst, który oczarowuje już od pierwszych stron. Na początku rozdziału piątego autor dodatkowo podbudowuje odbiorcę stwierdzeniem, że wszyscy jesteśmy muzykalni.
W czterech pierwszych rozdziałach autor prezentuje hipotezy naukowe, takie jak: rozważania na temat początków muzyki, związki teorii ewolucji z muzyką oraz powody, dla których muzyka została wymyślona (swoją drogą wysnuwa bardzo ciekawe wnioski, np. takie, że mężczyźni stworzyli muzykę w celu iście erotycznym lub że to kobiety wymyśliły muzykę, aby usypiać nią dzieci).
Choć autor zastrzega, że książka jest niefachowa, to poziom wiedzy w większości omawianych przez niego dziedzin (m.in. harmonia, akustyka muzyczna, budowa układu słuchowego, psychologia i historia muzyki) sprawia imponujące wrażenie. W czterech pierwszych rozdziałach pojawia się wiele pytań skłaniających czytelnika do intensywnego myślenia, na przykład: Co było pierwsze – muzyka czy język? Większość z nas odpowiedziałaby, że ten ostatni, jednak Drösser umiejętnie wyjaśnia, że nic nie jest tak oczywiste, jak może się wydawać. To właśnie tytułowa uwodząca sztuka okazuje się najlepszym przekaźnikiem emocji i ten fakt pozwala twierdzić, że muzyka była pierwsza (komunikacja człowieka pierwotnego to przecież jeden zwrot: „hmmmm” różniący się wysokością dźwięku…).
Rozdział piąty to dla muzykologów powtórka z zajęć, a dla laika świetna pomoc w nauce. Czytelnik znajdzie tu wiele informacji o skalach i ich rozwoju. Drösser prezentuje także różnice pomiędzy skalą zachodnią, indyjską i indonezyjską. W książce zawarte zostały informacje z zakresu akustyki dźwięku, podane w przystępny, zrozumiały sposób. Nie zabrakło w niej ważnego opisu budowy aparatu słuchowego, który został opatrzony bardzo czytelnym rysunkiem.
Następne rozdziały oparte są już na rozważaniach o tematyce muzycznej. Wiadomości na temat eksperymentów (np. badanie sposobu postrzegania „naszej” muzyki przez plemię Mafa z Kamerunu lub eksperyment Jenny Saffran i Richarda Aslina pokazujący, że nawet małe dzieci potrafią wykrywać regularności w seriach sylab i tonów muzycznych) oraz teorii (np. stwierdzenie przez psychologa Adriana Northa, że heavymetalowcy to wcale nie „dzikie typy”, lecz kreatywni introwertycy) wspomagają klarowne schematy, dzięki którym czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem myśli autora.
Christoph Drösser w Muzyka: daj się uwieść stara się ukazać muzykę jako przyjemny i pożyteczny twór, a nie jako zmorę młodzieży uczącej się w szkołach muzycznych. Dobrze mu to wychodzi, bo po lekturze książki ma się komfortowe wrażenie, jakby tworzenie i odbieranie muzyki było czymś wyjątkowo prostym. Ów przytaczany już laik po przeczytaniu Muzyki może powiedzieć: “Ja też jestem muzykalny!” albo “Co z tego, że nie umiem śpiewać ani grać, jestem przecież świetnym słuchaczem!”.
Autor książki przypochlebia się czytelnikowi (czy nie za bardzo?), mówiąc, że każdy może zajmować się muzyką. Oczywiste jest bowiem, że nie każdy ma w równym stopniu wykształcony słuch muzyczny i odznacza się talentem w grze na instrumentach czy śpiewie. Cenne jest jednak, że autor w przystępny sposób przekazuje dość skomplikowane informacje muzykologiczne.
Cała książka jest wyjątkowo spójna, autor nie odbiega od tematu, nie ma się wrażenia, że główne wątki znikają gdzieś na rzecz innych, mniej ważnych. Pojawiają się oczywiście dygresje, jednak nie są one tak drażniące, jak się to nieraz zdarza w podobnych tekstach. Christoph Drösser posługuje się zrozumiałą terminologią, która nie odrzuca czytelnika, a wręcz odwrotnie – zachęca do zagłębienia się w dziedzinę.
Po przeczytaniu książki można śmiało stwierdzić, że wie się o muzyce już naprawdę dużo. Dla muzykologa będzie to pewnie w większości wiedza, którą już posiada, ale nie można też powiedzieć, że taki „fachowy” odbiorca nie znajdzie w książce nic nowego.
Książka Christopha Drössera jest naprawdę dobrym wydawnictwem i wnosi wiele wartościowych informacji. Dla miłośników muzyki będzie wyjątkowym podręcznikiem, który można pochłonąć nawet w jeden wieczór.