Michael McGlynn, fot. Nejc Rudel / mateirały prasowe artysty

wywiady

„Widzę w sobie przewodnika”. Rozmowa z Michaelem McGlynnem

OD REDAKCJI: Rozmowa z Michaelem McGlynnem, irlandzkim kompozytorem, producentem, założycielem zespołów muzycznych m.in. o charakterystyce muzyki irlandzkiej oraz wyjątkowości zespołów chóralnych. Wywiad prowadzi Paweł Błaszczak.

Michael McGlynn – kompozytor autor tekstów, twórca filmowy.  Prowadzi trzy połączone ze sobą zespoły wokalne, które założył: Anúna, M’ANAM i Systir. W jego dorobku muzycznym znajduje się szereg utworów chóralnych, które weszły do ​​standardowego repertuaru chórów na całym świecie. Twórca programu edukacyjnego, który zaowocował warsztatami w: Chinach, Islandii, Niemczech, USA, Japonii, Hiszpanii, Belgii, Izraelu, Szwecji, Kanadzie, Polsce, Wielkiej Brytanii oraz specjalną Szkołą Zimową odbywającą się od 2019 roku w Holandii. Wyprodukował i nagrał 19 albumów. 

____

Paweł Błaszczak: Wszyscy kojarzą Cię z klimatem irlandzkim, jako kompozytora i prowadzącego zespół Anúna. Twoje fascynacje muzyczne to nie tylko muzyka i kultura irlandzka. W projekcie M’ANAM przekraczasz granice kulturowe twojego kraju i zagłębiasz się w rejony kultury Islandii i wikingów. Bardzo zaskoczyło mnie epickie, pierwotne brzmienie głosów. To inne podejście wokalne niż w Anúnie. Taki był zamysł podczas tworzenia kompozycji, czy to zasługa warunków wokalnych członków zespołu?

Michael McGlynn: Irlandzki duch, często przypisywany mojej działalności artystycznej, niekoniecznie jest czymś zamierzonym. Moja początkowa twórczość była głęboko zakorzeniona w muzyce dawnej, a wszelkie irlandzkie brzmienia/klimaty wynikają zazwyczaj z powiązań między muzyką dawną a naszą tradycją. Rozpoczynając projekt M’ANAM, zyskałem fascynującą możliwość zetknięcia się z nieznaną kulturą Islandii, która do niedawna pozostawała w większości odległa od irlandzkiej. Zapierające dech w piersiach krajobrazy Islandii mocno wpłynęły na mój styl pisania w tym projekcie. Chociaż, jeśli przyjrzysz się muzyce Anúny, w wielu utworach odkryjesz podobne epickie i pierwotne elementy. M’ANAM  stanowi tylko jeden aspekt mojej twórczej podróży, a ciągłe skojarzenia z muzyką irlandzką wydają się niekiedy niedostatecznie oddawać pełne spektrum moich działań artystycznych.

P.B.: Wszystkie Twoje projekty to nie tylko piękna muzyka i wspaniali śpiewacy, ale także oprawa wizualna. Widać szczególną troskę, aby muzyka miała piękne, przestrzenne teledyski i wizualizacje, które przenoszą słuchaczy do świata Anúny, M’ANAM, Systir i niemal wywołują pragnienie bycia jego częścią. Z kim współpracujesz przy tworzeniu koncepcji i realizacji tych opowieści? 

M.M.: Prawdę mówiąc, nie współpracuję z nikim regularnie przy opracowywaniu i realizacji tych wizualizacji. Tworzę je przeważnie w wyniku inspiracji czerpanych z rozmaitych spotkań i doświadczeń. Ostatnio natomiast sami wokaliści również zaczęli przedstawiać swoje własne pomysły, co sprawiło, że powstała pewna aktywna grupa, w której artystyczne pomysły posiadają pewien wspólny mianownik. Jednym z istotnych przykładów ścisłej współpracy był japoński projekt Takahime, gdzie połączyłem siły z kilkoma artystami i muzykami, aby stworzyć coś naprawdę wyjątkowego. Takie okazje zdarzają się jednak niestety dość rzadko.

P.B.: Koncerty Anúny od początku wychodziły poza standardowe ramy koncertów chóralnych. To są spektakle, w których integralną częścią są Wasze stroje, świece, instrumenty i przede wszystkim ruch. Czy komponując utwór, masz już wizję tego, jak będzie on wyglądał na scenie? Czy planujesz efekty akustyczne, które uzyskasz włączając do utworów ruch?

M.M.: Tak, kiedy komponuję, zawsze uwzględniam takie elementy jak rytualizm, wspólnota i dynamika, na których bazuje działalność artystyczna Anúny. Intencją jest stworzenie doświadczenia, podróży, która może przynieść publiczności pewnego rodzaju oświecenie lub po prostu rozrywkę, bez narzucania jej sztywnych koncepcji lub pomysłów. Efekty dźwiękowe nie są z góry narzucone; ewoluują naturalnie podczas występu, a zespół odgrywa znaczącą rolę w prowadzeniu muzycznej podróży w czasie rzeczywistym.

Widzę w sobie przewodnika, przekazującego moje początkowe intencje i dającego zespołowi swobodę współpracy i tworzenia na scenie.

P.B: Posiadasz bardzo charakterystyczny styl, jednakże słychać w Twoich kompozycjach przywiązanie do muzyki renesansu i średniowiecza. Opracowania „Miserere Miseris”, „Mariam Matrem” czy niektóre części „Mszy Celtyckiej” nie brzmią, jakby skomponował je współczesny kompozytor. Który z twórców odcisnął muzyczną pieczęć w Twoim sercu? Do kogo lubisz się odwoływać?

M.M.: Choć może to zabrzmieć nieco pretensjonalnie, to zdecydowanie większy wpływ na moje kompozycje muzyczne mają sztuki wizualne i literatura niż inni kompozytorzy… Istotnie, kompozytorzy, tacy jak Gesualdo, Debussy i Ligeti, do pewnego stopnia wyznaczyli kierunek mojej drogi artystycznej, jednak najważniejszą inspiracją są dzieła malarzy, takich jak Monet, Caravagio, i pisarzy, takich jak Wallace Stevens, Robert Graves czy William Butler Yeats. Te wpływy przeplatają się, kształtując moje muzyczne narracje, co sprawia, że trudno jest mi mówić o sobie wyłącznie jako o kompozytorze.

P.B.: Repertuar Anúny jest oparty wyłącznie na Twoich kompozycjach i opracowaniach, jednakże zdecydowałeś się nagrać dwa ikoniczne utwory z kanonu chóralistyki. Mówię o „Miserere Mei” Allegriego i „Crucifixus” Lottiego. Dlaczego akurat dla tych utworów zrobiłeś wyjątek?

M.M.: Zdecydowałem się nagrać te utwory, ponieważ uznałem je za niezmiernie atrakcyjne i czułem, że możemy wnieść do nich ożywczy powiew, coś, czego moim zdaniem brakuje w innych wykonaniach. Chociaż nie wykonujemy wyłącznie moich kompozycji i aranżacji, względy finansowe w dużej mierze wpływają na moje decyzje, aby skupić się właśnie na nich.

P.B.: Pamiętam, że moim pierwszym kontaktem z irlandzką muzyką był irlandzki Riverdance, potem była Eimear Quinn na Eurowizji w 1996, Celtic Woman, no i Anúna [wielu z nich było związanych z Anúną i Michaelem McGlynnem – przyp. red.], która zafascynowała mnie i dyrygentkę chóru, w którym śpiewam, a później cały zespół, i zainspirowała do nagrania CD z Twoją muzyką. Bardzo byliśmy ciekawi Twojej reakcji. Jak podchodzisz do interpretacji Twoich utworów? Nie zawsze przecież są interpretowane w sposób, który zakładałeś. Poza tym, język irlandzki, w którym często piszesz, nie należy do najłatwiejszych, więc na pewno jest źle wymawiany

M.M.: Należy koniecznie podkreślić, że Anúna oraz artyści, których wymieniłeś, mają wyraźnie odmienne orientacje, może z wyjątkiem wpływu, jaki wywarła na nich Anúna.

Jako kompozytor jestem otwarty na różne interpretacje moich utworów, o ile są one wykonywane z prawdziwą pasją i szacunkiem, w tym z odpowiednim podejściem do języka irlandzkiego. Być może nadszedł czas, aby zrewidować dotychczasowy dość stereotypowy sposób postrzegania muzyki chóralnej i go unowocześnić.

Mam nadzieję, że inicjatywy, takie jak nasza, pomogą znieść istniejące przeszkody, promując bardziej integracyjne i zróżnicowane podejście do tematu wśród społeczności chóralnej.

P.B.: Prowadzisz wraz z Lucy Champion warsztaty dla chórów i dyrygentów autorską metodą Anúna. Na czym polega jej wyjątkowość?

M.M.: Nasze warsztaty są podstawowym elementem naszej misji, opartej na prostych, aczkolwiek niekiedy zaskakujących zasadach. Warsztaty te opierają się na trzech głównych składowych: użyciu słów, kontroli oddechu i przejrzystości/klarowności intencji wykonawcy i dyrygenta. Choć może się to wydawać proste, stosowanie tych zasad może okazać się niezwykle odkrywcze, szczególnie w branży, która często wydaje się nieintuicyjna. Chodzi o odkrycie na nowo istoty muzyki dzięki bardziej intuicyjnemu podejściu.

P.B.: Według mnie, i wielu słuchaczy na całym świecie, Anúna to kwintesencja wszystkiego, co irlandzkie (muzyka, duch, radość, szeroko pojęta kultura). Jakiś czas temu opublikowałeś na swoim blogu i w mediach społecznościowych wiadomość, w której informujesz o zaprzestaniu działalności koncertowej zespołu na terenie Irlandii ze względu na brak funduszy na działalność i projekty. Czy po tylu latach pracy trudno było podjąć tak drastyczne kroki? Czy jest szansa na to, że wznowicie działalność w Irlandii?

M.M.: Kwestie związane z podjęciem tej decyzji są rzeczywiście złożone. Żeby była jasność, nie ma planów cofnięcia tej decyzji. Podążanie nadal tą ścieżką nie byłoby mądre. Wygląda na to, że moja działalność nie jest aż tak ceniona w Irlandii, jak na arenie międzynarodowej. Brak reakcji ze strony mediów i środowiska muzycznego tylko potwierdza, że była to właściwa decyzja.

_____

Tłumaczenia: Anna Król

Oficjalna strona kompozytora: TUTAJ

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć