Anna Kruszyńska: Pana repertuar jest bardzo rozbudowany: od Bacha po kompozytorów współczesnych. Co daje Panu takie przekraczanie epok i stylów?
Mihkel Poll: Zróżnicowany repertuar daje zróżnicowane postrzeganie muzyki, wzbogaca jej rozumienie. Wykonywanie różnych kompozytorów, zwłaszcza w młodym wieku, pomaga w odnalezieniu tego, co nam odpowiada, a co nie.
A.K.: Wykonuje Pan również utwory współczesnych estońskich kompozytorów, takich jak Helena Tulve, czy Arvo Pärt. Czy rozmawiał Pan z nimi na temat interpretacji ich utworów? Co takie rozmowy mogą dać?
M.P.: Rozmawiałem o kwestiach artystycznych z dwoma wspomnianymi kompozytorami. Na przykład kiedy grałem Südamaa na fortepian i orkiestrę Heleny Tulve, przedyskutowaliśmy zarówno sprawy muzyczne, jak i techniczne – w tym utworze pianista musi również grać wewnątrz instrumentu. Tego rodzaju rada ze strony kompozytora z pewnością pomaga artyście w lepszym zrozumieniu muzyki.
Mihkel Poll, fot. Kaupo Kikkas
A.K.: W 2014 roku dokonał Pan premierowego wykonania Koncertu fortepianowego Heleny Tulve, która zadedykowała ten utwór właśnie Panu. Czy taka dedykacja może być obciążeniem podczas pracy nad utworem?
M.P.: Oczywiście, że traktujesz utwór z większą powagą, kiedy kompozytor zadedykuje go tobie. Jednak uważam, że jest to raczej zaleta niż obciążenie, że ma się szansę, aby omówić sprawy osobiście z kompozytorem.
A.K.: A czy zagrałby Pan z uwagi na dedykację utwór, którego by Pan nie czuł?
M.P.: Uważam, że nadal można znaleźć nić porozumienia z muzyką, nawet jeśli niezbyt lubi się dany utwór. Profesjonalne umiejętności pomagają przetrwać…
A.K.: Czy śledzi Pan również to, co dzieje się w świecie muzyki rozrywkowej? Jeśli tak, to czego lubi Pan słuchać?
M.P.: Muszę przyznać, że nie za bardzo interesuję się współczesną muzyką rozrywkową. Naprawdę doceniam, jeśli coś jest zrobione na wysokim poziomie i z artystycznym zaangażowaniem. Pamiętam, że jak byłem nastolatkiem, poszedłem na koncert Tiny Turner i było to naprawdę silne przeżycie.
Mihkel Poll, fot. Kaupo Kikkas
A.K.: Znalazłam informację, że pracuje Pan również nad doktoratem pisanym pod kierunkiem prof. Ivariego Ilji. Czy mógłby Pan zdradzić, czego dotyczy ta praca?
M.P.: Jestem na studiach doktoranckich na Estońskiej Akademii Muzyki i Teatru pod kierunkiem prof. Ivariego Ilji. Jest on niezwykłą osobą i artystą, a także jednym z najwybitniejszych akompaniatorów dla śpiewaków na świecie. To ogromny zaszczyt móc grać razem z nim. W mojej rozprawie zajmuję się analizą interpretującą [intepretational analysis] na podstawie moich doświadczeń ze współczesnymi koncertami fortepianowymi. Opiekunką rozprawy jest słynna muzykolog prof. Kristel Pappel.
A.K.: W jaki sposób, według Pana, takie doświadczenie pracy nad doktoratem przydaje się w rozwoju muzycznym?
M.P.: Werbalizuje pewne rzeczy, a także problemy muzyczne, pomaga je również wyjaśnić. Muzykologiczny punkt widzenia jest zawsze przydatny interpretatorowi.
A.K.: Japonia podjęła właśnie decyzję o rezygnacji z kierunków humanistycznych i społecznych w szkołach wyższych. Nie obawia się Pan, że kiedyś ktoś może podejmie decyzję, aby zrezygnować z kierunków artystycznych, ponieważ nie niosą ze sobą np. rozwoju technologicznego?
M.P.: Świat wykazuje tendencję do podążania w kierunku racjonalności. Chciałbym jednak wierzyć, że ludzie zawsze będą odczuwać potrzebę, aby wyrażać swoje uczucia poprzez piękno – będą chcieli, aby sztuka była obecna w ich życiu.
Mihkel Poll, fot. Serwis Orkiestra Sinfonia Varsovia
A.K.: Jest Pan laureatem wielu nagród w konkursach muzycznych. Czy zauważył Pan podczas nich jakąś ciekawą formułę, która jest warta uwagi? A może sam ma Pan pomysł w jaki sposób należałoby zmodyfikować standardową rywalizację?
M.P.: Udział w konkursach jest potrzebny zarówno dla rozwoju zawodowego, jak i dla ukierunkowania kariery. Najważniejsze jest, by zachować skupienie na muzyce i nie pozwolić, aby konkursy stały się celem samym w sobie. Zawsze chodzą słuchy o skorumpowanych jury i złych wynikach, ale lepiej jest zachować wobec tego dystans i traktować konkursy w możliwie filozoficzny sposób.
A.K.: Często występuje Pan ze swoją siostrą Mari, skrzypaczką. Czy nie uważa Pan, że obecnie wspólne muzykowanie, np. w gronie najbliższych, nawet wśród osób na co dzień nie zajmujących się muzyką profesjonalnie, powoli zamiera? Czy myśli Pan, że może nie potrafimy czerpać radości z gry, nawet jeśli nie jest ona na poziomie profesjonalnym?
M.P.: W dzisiejszych czasach, kiedy wszyscy słuchają muzyki na płytach CD bądź w Internecie, istnieje mniejsza potrzeba grania muzyki „na żywo” w domach. Uważam, że jest to jednak bardzo przyjemna tradycja. Chociaż ja i moja siostra zazwyczaj występujemy razem profesjonalnie, to nadal czasami gramy a vista lub przegrywamy utwory tylko dla siebie.
Mihkel Poll, fot. Kaupo Kikkas
A.K.: A co, według Pana, daje dziecku kontakt z instrumentem?
M.P.: Bardzo dużo! Są prowadzone różne badania pokazujące, jak granie na instrumencie wpływa na rozwój dziecka. Udowodniono, że gra na instrumencie jest jednym z najbardziej efektywnych sposobów rozwoju mózgu. Muzyka i sztuka wzbogacają świat emocjonalny danej osoby, sposób, w jaki doświadcza ona życia.
A.K.: Występował Pan w Warszawie z utworami George’a Enescu, Tõnu Kõrvitsa i Béli Baróka podczas tegorocznego festiwalu „Szalone Dni Muzyki”, który ma m.in. przybliżyć i „oswoić” z muzyką klasyczną osoby, które może nieczęsto chodzą na koncerty do filharmonii. Jak Pan odbiera koncepcję tego festiwalu?
M.P.: Uważam, że jest to dobry pomysł. To co wykonawca może dać z siebie najlepszego na scenie to to, że ludzie będą chcieli przyjść na koncert jeszcze raz.
A.K.: A może ma Pan jakiś pomysł, jak jeszcze można zainteresować ludzi muzyką klasyczną? Czy jest to raczej schyłek zainteresowania, a klasyka niedługo stanie się przeżytkiem?
M.P.: Wierzę, że dopóki ludzie będą pragnąć doświadczenia piękna, głębszych uczuć i przemyśleń, muzyka klasyczna będzie zawsze cieszyła się zainteresowaniem. Tak samo, jak ludzie zawsze będą chętnie oglądać piękne obrazy lub wspaniałe katedry.
A.K.: Często słuchacze odczuwają pewne bariery związane np. z wyjściem na koncert – problem ze zrozumieniem utworów, zwłaszcza tych współczesnych, pewien dystans między artystą, a publicznością, etc. A czy Pan odnajduje w pewien sposób analogiczne bariery z perspektywy artysty, muzyka?
M.P.: Myślę, że kiedy ludzie chcą słuchać muzyki, to tak naprawdę nie istnieją żadne bariery. Muzyka, w moim przekonaniu, jest sztuką emocjonalną. Nie musisz być muzykologiem, aby zrozumieć i pokochać na przykład muzykę Chopina.
A.K.: Dziękuję za rozmowę.