Obraz – muzyka : perwersja – abstrakcja
Perwersja intryguje od zawsze. Oczywiście, świadomi własnych morałów, głośno i otwarcie podkreślamy zazwyczaj swoje oburzenie czy zgorszenie, widząc zachowania perwersyjne, jednak tak naprawdę, gdzieś w głębi czujemy do nich pewnego rodzaju pociąg. La Prisonniere Henri-Georgesa Clouzota jest tego świetnym dowodem. Choć trzeba pamiętać, że film został stworzony w latach 60., które kojarzone są z seksualną rewolucją, Woodstockiem i ruchami hippie. Były to jednak idee świeże, jeszcze nie tak spospoliciałe, jak ma to miejsce w chwili obecnej.
Stanislas Hassler jest właścicielem galerii sztuki specjalizującej się w sztuce abstrakcyjnej. Przygotowuje pokaz, który obejmie nowe dzieła Gilberta Moreau. Żona Gilberta, Josée, przez zapracowanie i ciągłą nieobecność męża zaczyna czuć się osamotniona. Gdy dowiaduje się o nietypowych zainteresowaniach Stana (który po pracy zajmuje się erotyczną fotografią), zaczyna interesować się mężczyzną.
La Prisonniere jest pierwszym (i jedynym) filmem Clouzota w kolorze. I bardzo dobrze – jak inaczej zdjęcia z przyciągającej galerii sztuki, luksusowego mieszkania Stana czy wreszcie te z ostatnich scen (grande finale na miarę kręconej w tym samym czasie Odysei Kosmicznej Stanleya Kubricka) uchwyciłyby całą dozę abstrakcji nie gryząc nas w oczy żarzącymi się barwami? Śmiem twierdzić, że Clouzot nie udźwignąłby ciężaru tego dzieła jedynie w czerni i bieli.
Śmiem również twierdzić, że klimat filmu nie byłby tak dobry bez warstwy dźwiękowej. Absolutnie w każdej scenie dźwięk wzbogacał, nigdy nie ujmował nastrojowi. Od samego początku stanowczy, barwny, ze sceny na scenę coraz bardziej pierwszoplanowy aż do finału, w którym wszystko eksploduje jedną wielką abstrakcją, łącząc utwory i odgłosy scen poprzednich. Pojawiają się sztandarowe dzieła XX wieku: począwszy od 5 utworów na orkiestrę op. 10 Antona Weberna poprzez Orient-Occident Iannisa Xenakisa (och, jak wspaniale to pasuje do sceny w galerii!) na Visage Luciano Berio skończywszy.
Abstrakcja to drugie najważniejsze określenie opisujące La Prisonniere. Autorzy dość syntetycznie traktują ją i w wizji, i w dźwięku. Tworzy to niesamowicie spójną formę odnoszącą się do fabuły. Na przykład w scenie miłosnej Stana i Josée pojawia się kompozycja udźwiękawiającego film Gilberta Amy’ego, która, choć bardzo dobrze wpasowuje się w nastrój w danym momencie, do całości charakterem raczej nie pasuje. Jednak – tylko pozornie. Bowiem, gdy w scenie ostatniej pośród krzyków, trzasków i flashbacków z przeszłości pojawia się właśnie Movement Amy’ego, wszystko idealnie współgra.
Scena ostatnia, w której abstrakcyjne wizje Josée po wypadku tworzą punkt kulminacyjny filmu to prawdziwe apogeum wizualno-dźwiękowe. Autorzy wyciągnęli wszystko, co najlepsze z powstałej – właśnie w latach 60. – sztuki op-artu. Niczym jeden wielki stroboskop, iskrzą się światła, kolory i kształty, a do tego brzmienia, oddziałując nie tylko na oko, ale i ucho odbiorcy, który zatapia się w dynamizmie akcji.
Tak oto, niczym perwersja, przyciąga nas do siebie obraz abstrakcyjny, czasami niejasny, rozmazany, przepełniony zawiłą symboliką i dwuznacznością. W pewnym momencie orientujemy się, że faktycznie przestajemy analizować, a zaczynamy po prostu czerpać przyjemność z odbieranych bodźców. Logika przestaje się liczyć, priorytetem jest doznanie, które całkowicie mnie w tym filmie uwodzi.
Skutek wirtuozerskiej syntezy obrazu i dźwięku – syntezy perwersji i abstrakcji.
Aleksandra Słyż
Scena w galerii
La Prisonnière
Muzyka w finałowej scenie filmu La Prisonniere wyjątkowo poetycko opisuje bolesne rozdarcie wewnętrzne głównej bohaterki. Po nieudanej próbie samobójczej, półprzytomny umysł powraca do traumatycznych przeżyć.
Towarzyszą temu dźwięki błyskawicznie przywołujące na myśl idiom studiów eksperymentalnych muzyki elektroakustycznej. Pojawiają się wielokrotnie przetwarzane dźwięki, również takie, których pierwotną naturę bardzo ciężko określić. Inne oparte są na próbkach głosu głównych postaci z filmu lub elementów otoczenia, jak np. dźwięk pociągu. Ma to uzasadnienie w powiązaniu z bolesnym emocjonalnym stosunkiem bohaterki do tych źródeł dźwięku. W związku z tym, można powiedzieć, że muzyka oraz efekty dźwiękowe są w tej scenie zespolone w jeden materiał. Dźwięki poddawane są efektom typowo „taśmowym”, takim jak pogłos (reverb), echo (delay), cięcie i uporządkowanie kolażowe fragmentów, przyspieszanie czy spowalnianie.
Artystyczny charakter dźwięku doskonale koresponduje z estetyką wizualną sceny. Ważna jest nie tylko spójność stylu, ale również wywoływanej treści emocjonalnej. Obie warstwy atakują odbiorcę ogromną ilością abstrakcyjnych, mrocznych bodźców. Obraz świetnie podpowiada interpretację do bardzo trudnej ścieżki dźwiękowej.
Wojciech Krzyżanowski
Scena końcowa
Teksty powstały w ramach warsztatów krytyki muzycznej z Fundacją MEAKULTURA przy 46. Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Współczesnej “Poznańska Wiosna Muzyczna”. Projekt został dofinansowany przez Urząd Miasta Poznania.
Spis treści numeru Kamera-muzyka-akcja!:
Felietony
– Aleksandra Chmielewska, Muzycy na wielkim ekranie
– Maurycy Raczyński, Michael Nyman i Peter Greenaway – postmodernistyczna synergia
– Wojciech Krzyżanowski, Aleksandra Słyż Wirtuozowska synteza obrazu i dźwięku – „Uwięziona” Henri-Georgesa Clouzota
Wywiady:
– Anna Kruszyńska „Muzyka filmowa staje się taką nową klasyką” – wywiad z Bartoszem Chajdeckim
– Ewa Chorościan, „Wielu reżyserów nie wstydzi się wyznać, że nigdy nie byli w filharmonii” – wywiad z Krzesimirem Dębskim
Recenzje:
– Aleksandra Bliźniuk, Oscarowe znaczy najlepsze?
– Krzysztof Bździel, Muzyczna narracja w „Młodym Papieżu” Paolo Sorrentino
Publikacje:
– Aleksander Przybylski, Maestro – kilka uwag o muzyce w filmach Stanley’a Kubricka
– Karol Furtak, O klasyce i nie-klasyce w filmach Larsa von Triera – „Melancholia” i „Nimfomanka”
Edukatornia:
– Sławomira Żerańska-Kominek, Video wykład. Tyrania muzyki
– Ewa Chorościan, Krótka (i subiektywna) historia śpiewania na ekranie
Kosmopolita:
– Aleksandra Chmielewska, Jan A. P. Kaczmarek – kompozytor transatlantycki
– Anna Wyżga, Anatomia grozy według Abla Korzeniowskiego
Rekomendacje: