fot.: dornob.com/the-ultimate-vinyl-lover-decor/

felietony

Współczesny kolekcjoner

Kolekcjonerzy płyt pojawili się gdy tylko przedmioty te ukazały sie na rynku w masowej ilości. Właściwie już wtedy można było powiedzieć o pewnym umownym podziale na zwykłych nabywców, a kolekcjonerów. Wraz z rozwojem produkcji, wytwórni i powstawaniem coraz większej ilości wykonawców, przemysł muzyczny stał się niezwykle prężny i dochodowy. Winyle, kasety, a później płyty CD kupowali wszyscy, którzy chcieli mieć możliwość posłuchania wybranej i lubianej przez siebie muzyki. Dla wielu były to zwyczajne przedmioty codziennego użytku. Inni jednak stworzyli ze swych zbiorów kolekcje.

Nie ma jednej jasnej zasady kolekcjonowania płyt. Podobnie jak z kolekcjonowaniem np. książek, znaczków czy samochodów – każdy zbiera wedle swojej zasady, gustu, potrzeb i możliwości. Mimo to powstały i o tym pewnego rodzaju poradniki. Krytyk muzyczny Janusz Łętowski wydał w 1981 r. książkę pt. Magia czarnego krążka. ABC kolekcjonera płyt, w której opisuje, na które płyty zwracać uwagę i które warto posiadać w swojej kolekcji. Treść jednak jest bardzo subiektywna i obejmuje głównie muzykę klasyczną.

Kolekcjonowanie nośników muzycznych takich jak winyle, płyty CD czy kasety magnetofonowe przybrało zupełnie inny wymiar w czasach gdy muzykę mamy w niemalże nieograniczonym dostępie w Internecie. Patrząc bardzo powierzchownie w dzisiejszych czasach płyty z muzyką nie są nam już potrzebne. Dlaczego pomimo tego wciąż cieszą się one powodzeniem to szeroki temat na osobny artykuł. Przyjrzyjmy się zatem co jest ważne dla współczesnych kolekcjonerów płyt.

Oczywistą rzeczą jest stan w jakim się przedmiot znajduje. Czy płyta bądź kaseta nadaje się do odtworzenia, a jeśli tak to jaką jakość nagrania z niej otrzymamy. Nie tylko dźwięk jest istotny. Ogromne znaczenie ma poligrafia, czyli okładka i ewentualna wkładka czy książeczka dodana do albumu. W zależności od wydawnictwa czy decyzji samego wykonawcy jest bogato wyposażona w teksty utworów, zdjęcia i podziękowania dla ludzi, którzy przyczynili się do produkcji. Inne z nich bywają skromne, wówczas dostajemy np. samą okładkę albumu i listę utworów. Ma to ogromne znaczenie dla kolekcjonerów. Wydawnictwa potrafią znacznie różnić się od siebie. Wpływa na to wiele czynników, jak chociażby kraj, w którym tłoczone były dane egzemplarze. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że artyści, zwłaszcza ci bardzo znani, wydają reedycje i specjalne edycje swojej twórczości. W 2011 r. Pink Floyd wypuściło na świat wydanie Discovery, czyli „box” zawierający wszystkie dotychczasowe albumy studyjne na CD. Płyty zostały zremasterowane, zapakowane w tekturowe koperty i oprawione jednolitą szatą graficzną na dyskach, różniącą się jedynie gamą kolorów z zależności od kolorystyki danej okładki. W kontekście całego pudełka „skarbów” ma to sens, jednak dla wielu kolekcjonerów takie ujednolicenie jest absolutnie nie do przyjęcia. W ich pojęciu zabija to indywidualny charakter każdego albumu. Co więc wybrać? Ideałem byłoby mieć i „box” i całą resztę w osobnych, poprzednich wydaniach. Nie jest to wcale fantazjowanie. Osobiście znam kilku ludzi, którzy posiadają więcej niż jeden egzemplarz danej płyty.

Inna kategoria poszukiwanych wydań to tzw. „białe kruki”. Podobnie jak w przypadku książek, wśród wydawnictw muzycznych są także one obecne. Zazwyczaj chodzi tutaj o tytuły, które wyszły niewielkim nakładem. Stają się wówczas bardzo poszukiwane przez fanów, a ich ceny na aukcjach internetowych czy w komisach płytowych potrafią osiągać wręcz astronomiczne ceny. Nie tylko jednak rzadkie wydania bywają szczególnie pożądane. Przykładowo popularny i ogólnodostępny winyl z autografem autora stanie się wart znacznie więcej niż ten sam nowy w folii. Jeszcze ciekawszą sytuacją jest np. błąd w produkcji. Jednym z przykładów jest album Metalliki Ride The Lightning, którego okładka jest w kolorystyce niebieskiej. Jedna z francuskich wytwórni przez pomyłkę wydrukowała ok. 400 kopii w kolorze zielonym. Z pewnością ktoś za ten błąd został ukarany i pozornie może się wydawać, że kopie te nadają się do likwidacji. Otóż nie, stały się one istnym kolekcjonerskim „kąskiem”. Błyskawicznie rozeszły się po świecie i niezwykle trudno je kupić, a nawet jeśli by się to udało, cena może odstraszyć.

Wersje wydań różnią się też ze względu na przepisy prawne. Przykładowo albumy amerykańskiego zespołu death metalowego Cannibal Corpse w niektórych krajach ukazały się w ocenzurowanych, bądź zastępczych okładkach ze względu na przedstawione tam brutalne grafiki. Również teksty zostały usunięte z wkładek. Dla jednego zbieracza będzie to wydanie wybrakowane, dla innego w jakiś sposób wyjątkowe.

Takich przykładów i kategorii zapewne można mnożyć wiele. Przy tak ogromnej ilości nośników, gatunków muzycznych a przede wszystkim typów ludzi nie sposób znaleźć jeden określony typ postępowania w kolekcjonerstwie. Przybliżyłem jednak kilka przykładów z „własnego podwórka”.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć