Człowiek, z natury istota ciekawska, lubi obserwować, musi obserwować, po prostu ma to w genach. Biografia to świetne źródło informacji, które może i nie przyda nam się do przetrwania w życiu, ale jest idealnym zbiorem odpowiedzi dla łaknącego informacji czytelnika. W paruset stronach, jak na talerzu możemy odnaleźć wszystkie nurtujące nas kwestie z życia znanych i lubianych postaci. Polizany przez Boga to książka wyjątkowa – choć ogromną rolę odgrywa w niej główny bohater opowieści, Marek Dyjak, to jednak niesamowity nastrój kreują przede wszystkim jego historie.
Na samym początku nasuwać się może pytanie, czy recenzowanie tego typu wydawnictwa to jest recenzowanie czyjegoś życia? Możemy ocenić czyjś styl pisania, sposób prowadzenia rozmowy, narracji, ale nigdy samej treści biografii, dlatego też w swoim tekście w dużej mierzę skupię się na emocjach, które towarzyszyły mi podczas czytania książki. Wywiad ułożony jest w sposób chronologiczny, opisuje życie Dyjaka od lat młodzieńczych aż do dziś. Oczywiście podczas czytania natrafimy na wiele retrospekcji, co ubarwia całość lektury. Książka podzielona jest na dwadzieścia trzy rozdziały plus epilog – podział ten determinują przerwy w wywiadzie, a nie jego treść. Jest to nietuzinkowe rozwiązanie w biograficznych rozmowach, w których zazwyczaj cezura pojawia się w celu porządkowania treści. Z punktu widzenia prowadzących rozmowę dziennikarzy (Arkadiusza Bartosika oraz Łukasza Klinke) nie tylko nie ma podziałów tematycznych, ale koniec rozdziałów jest wręcz sygnalizowany poprzez zapowiedź, że za chwile zrobią oni przerwę. Niekiedy dziennikarze wymuszają na bohaterze dalsze prowadzenie konwersacji, gdyż ten często wykręca się od rozmowy złym samopoczuciem – jest to tylko dowodem na to, jak trudno sięga się do dna pamięci i przywraca bolesne nieraz wspomnienia.
Opowieść, która czeka na nas po rozpoczęciu lektury, jest czymś samoistnym – tak jak samoistny jest jej właściciel Marek Dyjak. Mężczyzna, który przywrócił moją wiarę w artystów, w tych natchnionych artystów, którzy dzień po dniu napełniają się niczym amfora doświadczeniem, aby w kulminacyjnym momencie ugasić pragnienie naszej ciekawości, naszej chęci poznania i podzielić się z nami swoją estetyką. Marek Dyjak – człowiek, który jest drogą, poszukiwaczem emocji i uczuć. Po jednym z pytań porównuje siebie do Tony’ego Halika; pomimo kontekstu humorystycznego tego porównania, jest w nim wiele prawdy. W swoim życiu Dyjak, podobnie jak Halik, odwiedził wiele „plemion” (grup społecznych, subkultur), tak naprawdę jednak nigdy nie znalazł swojego miejsca na ziemi, zostając przy tym obywatelem świata. Dzięki takim wątkom książka ma w sobie wiele emocjonalnego ładunku – czytając niektóre rozdziały, możemy złapać się na dyskretnym uśmiechu w kąciku ust, innym razem smutek przytłacza nasz umysł.
Burzliwa historia ludzkiego istnienia z piszącym się happy endem. Bardzo drażliwą sprawą dla bohatera książki jest kwestia terminologiczna. Nie artysta, lecz bard, nie wokalista, lecz refrenista. Pamiętać musimy, że bycie muzykiem to również praca, a artyzm to stan, który można osiągnąć poprzez przelanie na sztukę własnego doświadczenia. Styl Dyjaka to fado, czyli akustyczne śpiewanie piosenki żalu. Bohater podkreśla, że dzięki temu, śpiewając o swoich przeżyciach, przydaje im sensu jak prawdziwy bard. Tę poezję życia na jego duszy pisze Bóg, przez co muzyka otrzymuje niepowtarzalną aurę tajemniczości oraz mistyki uczuć. Artysta śpiewa o miłości i jednocześnie jest jej wyrazem, przeżywa każdy koncert wraz z widownią. Jak do tej pory, Dyjak nie zdecydował się na spotkanie oko w oko z własną poezją, choć – jak sam podkreśla – próby zostały podjęte, jednak lepszy z niego interpretator niż poeta.
Okładka książki, materiały prasowe
Książka Polizany przez Boga została wydana dzięki wydawnictwu Kayax, jej pomysłodawcami oraz osobami przeprowadzającymi wywiad są Arkadiusz Bartosiak oraz Łukasz Klinke.
Formą tej biografii jest wywiad, ostatnio dosyć popularny wśród pojawiających się pozycji wydawniczych na naszym rynku. Bardzo często nie potrafimy doceniać artystów za ich życia, lecz dopiero wtedy, gdy ich wśród nas zabraknie. Tym bardziej ta książkowa forma wywiadu pozwala zaczerpnąć nam z ogromu doświadczeń refrenisty Dyjaka. Sam bohater zaznacza, że książka w całości dedykowana jest jego córce. O wyjątkowości tejże pozycji na pewno stanowi jej intymność, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że ma ona wymiar spowiedniczy.