recenzje

X Factor. Czwarty odcinek drugiej edycji (24.03.2012)

Co trzeba zrobić, żeby przejść do drugiego etapu X Factor? Po dzisiejszym odcinku mam wrażenie, że wystarczy w miarę czysto śpiewać. Albo rzucać „śmieszne”, dwuznaczne teksty – wtedy nawet fałsze nie przeszkadzają jury. Przyjrzyjmy się wszystkim uczestnikom.

Pierwsza prezentowała się Jadźka (Marta Jaczyńska) z Material Girl Madonny. Z pewnością nie było to nudne przesłuchanie, ale jego oryginalność nie polegała niestety na śpiewie. Otóż stwierdzono, że Jadźka ma charakter – dyskutowała z jurorami, śmiała się, docinała i w ogóle wydawała się bardzo z siebie zadowolona. Pominę jej dziwne i mało dowcipne odzywki i przejdę do tego, o co wydaje się, że w programie chodzi – do wokalu. A ten był słabiutki… nie trafiała w dźwięki, nadrabiała miną… Image miała fajny ale nic poza tym. Tatiana przyznała, że za charakter być może powinna dać jej pierwsze miejsce, ale ostatecznie była na nie. Szokujące było to, że Kuba był na tak (Kupuję cię, czy stoisz, czy nie stoisz) i jeszcze przekonał Czesława, żeby zagłosował pozytywnie… No i koniec końców dziewczyna bez głosu i talentu przeszła dalej. Na koniec zresztą stwierdziła z rozbrajającą szczerością, że teraz „naszła ją ochota” żeby być piosenkarką. Ach, jakież wątpliwe mamy szczęście być tego świadkami…

Kolejny występował niezwykle irytujący Jakub Werel, jak się okazało „gwiazda” You Can Dance. Wybrał jeden z moich ulubionych utworów, Purple Rain Prince’a i… zrobił parodię tego kultowego numeru. W ogóle nie rozumiem tej stylistyki, okropnej maniery z jaką śpiewał, dziwacznych ruchów „tanecznych”, które zupełnie nie pasowały do charakteru muzyki i całościowo tego „bycia fajnym” na siłę. Sam wokal – bardzo przeciętny, choć było czysto. Dla mnie to wszystko było sztuczne, upozowane. I ta wypowiedź w poczekalni: I wanna be  fu****g superstar… Nie ma chyba nawet sensu tego komentować. Jakub wierzy, że jego miejsce jest na scenie, zobaczymy czy to się potwierdzi. Czesławowi i Tatianie podobało się. Czesław szczególnie chwalił „flirt” i „pazurek” wykonania. Myślałam, że padnę – gdzie tu był flirt??? Mnie odrzucało… Kuba był na nie, choć szeroko się z tego nie tłumaczył. A szkoda.

Seria koszmarków musi być zawsze – a więc fałsze jeden po drugim: Dominik Rybałek (i wypowiedź Tatiany, która zapewne odbije się echem: Miętoś swój warsztat), Aleksandra Marcinkowska, Michał Radomski (i jego specyficzny metalowy styl), Jakub Wybranek oraz Renata Szczepańska (ze swoim nieco przerażającym gotyckim stylem a’la Nightwish).

I chwila wytchnienia w postaci Martyny Gogołkiewicz – dobry repertuar (Eve Cassidy Blues In The Night) i dobry wokal – zwłaszcza falset – przypadł mi do gustu. W końcu coś ze smakiem, w końcu trochę jazzu. 3xTAK – i dość przewidywalne komentarze: inni latami muszę się uczyć tak śpiewać (Tatiana) czy właśnie dostała się Martyna do finału programu X Factor (Kuba)… Ważne, że z tego upadku w przepaść wydobyliśmy się na powierzchnię. Posłuchajmy wspaniałej Eve Cassidy, dla odmiany w Blue Skies:

No i czas na trochę sentymentu, zbytniej wzniosłości, uniesienia. Michał Sikora zaśpiewał Can You Feel The Love Tonight Eltona Johna i zauroczył jury. Miał ładną barwę, ale też sporo niedociągnięć. Jurorzy wpadli jednak w zachwyt – zdaniem Czesława było cudownie, a Kuba stwierdził, że talent Michała potrzebuje osobnego miejsca w hotelu (… co to w ogóle za tekst? Moje amerykańskie naleciałości wywołały u mnie reakcję w typie LOL). A więc niemal dotknęliśmy nieba. 3xTAK. Przejdźmy dalej.

Aicha Słoniec zaprezentowała mało oryginalną wersję Rehab Amy Winehouse. Taka nie do końca udana kopia – Aicha nie zaproponowała nic indywidualnego w tym wykonaniu. Było zresztą dla niej nieco za nisko, a więc i miejscami nieczysto. Dostała 2xTAK, Czesława nie przekonała. Mnie również nie.

Kolejny uczestnik, Kamil Czostkiewicz, zdecydował się na Who You Are Jessie J. Brał udział w poprzedniej edycji. Zaśpiewał dobrze – podoba mi się jego indywidualizm, ma charakterystyczną barwę, ciekawy wokal. Okropny był za to jego wymuszony, sztuczny sposób bycia, którym starał się przykryć brak pewności siebie. To dlatego niepotrzebnie skupiał się na publiczności, próbował ją na siłę angażować do śpiewania, rzucał komentarzami, robił dziwne miny. Było to na tyle nienaturalne, że Tatiana zdecydowała się dać mu NIE. Nie byłabym tak surowa. Na szczęście Czesław i Kuba zagłosowali na TAK, przy czym Czesław był pełen egzaltacji, uznając Kamila za cudownego, i stwierdzając, że jest piękny. Reakcje jury są czasem naprawdę trudne do wytłumaczenia…

Mały przerywnik w postaci kolejnego gotyckiego koszmarka – Wioletta „Estrella” Kowalczyk zaprezentowała wysokie nieczyste tony, czym sprowokowała Kubę – usłyszała, że brzmi, jakby ją rodzice myszami karmili. Nie przejęła się zbytnio, pogodnie schodząc ze sceny.

Następnie zaś zdecydowanie za długa seria 3xTAK za nic: Krystian Maliszewski (The Doors People Are Strange… He was strange himself…), duet Raz Dwa Trzy, Marta „Martita” Butryn (Natural Women Arethy Franklin), Ali Al-Ani, Bożena Mazur.

No i druga wyróżniająca się postać tego odcinka – Magdalena Adamiak. Trudny utwór Saving All My Love For You Whitney Houston wykonała ona na poziomie. Było lekko, po swojemu, nie trzeba było martwić się o intonację (a to trudne, kiedy ktoś śpiewa piosenki Houston). Byłam pod wrażeniem. Jurorzy też, ale o ile nie brakło im słów zachwytu nad słabymi uczestnikami, o tyle tu nie bardzo wiedzieli co powiedzieć. Dali 3xTAK.

Ostatni śpiewał Ralph Kamiński. Znów fajny repertuar – Don’t Know Why Narah Jones. W zasadzie miałam mieszane uczucia – było ok, ale Ralph nie do końca mnie przekonał. Trochę to wszystko było wyuczone, nie porywało. Jury było na TAK, Czesław chwalił falset wokalisty, dla Kuby i Tatiany było bomba i super. Było… dobrze.

Konkluzja? Do programu zlecą się zaraz wszyscy uczniowie szkół muzycznych i studiów wokalnych, kiedy zobaczą, że wystarczy trzymać się linii melodycznej, żeby przejść pierwszy etap. A chyba poprzeczka powinna stać nieco wyżej?

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć