4 października Deutsche Grammophon wydało dwupłytowe nagranie ,,Suit francuskich” Jana Sebastiana Bacha ‒ pierwszy owoc współpracy z Murrayem Perahią. Ponad 40 lat kariery zaowocowało niezwykle obszerną dyskografią (na początku 2013 roku nakładem Sony Classical pod nazwą ,,The First 40 Years” ukazało się kolekcjonerskie wydanie wszystkich 67 płyt nagranych prze Perrahię dla tej wytwórni). Dopiero teraz pianista zdecydował się jednak podpisać kontrakt z jedną z najbardziej prestiżowych marek na rynku płytowym.
Efektem spotkania dwóch mistrzów – Jana Sebastiana Bacha oraz Murraya Perahii – z wytwórnią Deutsche Grammophon jest niezwykle interesujący album.
Płyta rozpoczyna się posępną Suitą d‒moll BWV 812. Nawet szybkie części ‒ courante i gigue ‒ nie są tu zbyt optymistyczne. Połączenie tak pesymistycznego nastroju z dokładnością w realizowaniu w szybkim tempie chociażby tak podstawowych kwestii, jak odpowiednia agogika, wymaga ogromnych umiejętności. Murray Perahia wyśmienicie poradził sobie z tym zadaniem.
Następna w kolejności Suita c–moll BWV 813 w porównaniu z poprzednią została rozbudowana o arię. Poza tym warto zwrócić uwagę na gigue, w którym przy repetycji każdej części Perahia dodał mordenty, niezaznaczone w partyturze, ale jak najbardziej zgodne z manierą barokową. W innych suitach pianista również stosował ten zabieg, ale w gigue z jest on najbardziej słyszalny nawet bez wglądu w zapis nutowy.
Suita h‒moll BWV 814 jest jedyną ze zbioru, w której pojawia się anglaise. Warto zwrócić uwagę na ten wdzięczny taniec, który charakterem przypomina gigue, ale jest zapisany w metrum dwudzielnym. Anglaise to najkrótsza część Suity h‒moll, co nie znaczy, że mniej ważną od innych. Murray Perahia swoim wykonaniem pokazał, że nawet krótka forma może być interesująca dla odbiorcy, jeśli zostanie zagrana z przekonaniem.
Suita Es‒dur BWV 815 różni się od poprzednich pod wieloma względami. Bardziej wprawnym pewne skojarzenia może nasunąć sama tonacja Es‒dur, która w retoryce barokowej symbolizowała Trójcę Świętą (trzy bemole). Moim zdaniem pianista postanowił zastosować się do tej wskazówki i w jego wykonaniu cała suita jest nieco bardziej uroczysta niż wszystkie pozostałe. Tutaj po raz kolejny Perahia pokazał swój kunszt i udowodnił, że można zachować taneczny charakter każdej z części, jednocześnie przekazując konkretne emocje.
Moja ulubiona Suita G‒dur BWV 816 okazuje się najbardziej optymistyczna w całym zbiorze. Każde ogniwo cyklu wyraża jedynie pozytywne emocje. Nie oznacza to jednak monotonii. Perahia potrafił w swoim wykonaniu ukazać różne odcienie radości, co sprawia, że Suity G‒dur słucha się z prawdziwą przyjemnością. Warto zwrócić szczególną uwagę na gigue. Jak wiadomo, w tym tańcu wykorzystywana jest technika polifoniczna, a w drugiej części temat pojawia się w inwersji. Gigue z Suity G ‒dur jest ,,podręcznikowym” przykładem powyższego twierdzenia, a Perahia wykonał ten taniec w bardzo przejrzysty sposób.
Album kończy Suita E‒dur BWV 817. Ciekawe jest pojawienie się w niej polonaise (który oczywiście nie przypomina polonezów Chopina) oraz petit menuet ‒ dwóch bardzo krótkich tańców, które urzekają swoim wdziękiem i nie mogą pozostawić słuchacza obojętnym. Pogodny nastrój całej suity wyrażony w wykonaniu Perahii stanowi według mnie dobrą puentę nagrania.
Suity francuskie Jana Sebastiana Bacha to cykl utworów, których można słuchać wielokrotnie i w których za każdym razem odkrywa się coś nowego. Warto przywołać to, co jeden z największych znawców muzyki Bacha ‒ Albert Schweitzer ‒ napisał o Suitach francuskich i angielskich): Bach […] przepaja formę swoją myślą i każdej z głównych form tanecznych nadaje wyraźnie określoną indywidualność muzyczną. Allemanda wyraża u niego ruch spokojny i pełen siły, kurant przedstawia umiarkowany pośpiech, łączący w sobie godność z wytwornością; sarabanda obrazuje krok majestatycznie uroczysty; w gidze, najswobodniejszej ze wszystkich form, wyżywa się ruch pełen fantazji. Tak tedy podnosi Bach formę suity na poziom najwyższej sztuki, zachowując jednak jej pierwotny charakter zbioru utworów tanecznych. Ważne jest jednak, aby wykonawca zdawał sobie z tego sprawę. W przeciwnym wypadku słuchacze nie będą w stanie uchwycić wszystkich subtelności, które najlepiej pokazują geniusz lipskiego kantora. Sądzę, że Perahia jest jednym z tych pianistów, którzy potrafią uchwycić ducha utworu, a przy tym przekazać odbiorcom szeroką gamę własnych emocji. Niezwykle przejrzyste i klarowne, a jednocześnie pełne wyrazu wykonanie decyduje o dużej wartości artystycznej albumu. Nie można też zapomnieć o znaczeniu pedagogicznym nagrań muzyki barokowej. W czasach, w których powstawały Suity francuskie, kwestie takie, jak na przykład sposób realizacji ozdobników, były dość oczywiste. Dzisiaj niestety zagadnienie to stanowi problem, szczególnie dla uczniów. W poszukiwaniu rozwiązania wielu z nich sięga po nagrania muzyki poważnej dostępne w Internecie. Jak wśród nich znaleźć to właściwe? Na pewno nie ma jednej poprawnej interpretacji, ale uważam, że nagranie Suit francuskich dokonane przez Perahię stanie się prawdziwą ucztą duchową dla miłośników muzyki Jana Sebastiana Bacha, a także może być niemałą pomocą dla osób szukających wskazówek wykonawczych.
_____________________________
Tekst powstał w ramach współpracy Fundacji MEAKULTURA z laureatami XL Olimpiady Artystycznej.