fot: Live Aid, okładka DVD; materiały prasowe

felietony

8 mil na południe od Europy

Gdybym mogła przenieść się w czasie i przestrzeni na pięć dowolnie wybranych koncertów, jakie miały miejsce w dowolnej epoce i dowolnym miejscu na ziemi, z całą pewnością jednym z pierwszych moich wyborów byłby właśnie ten. Live Aid.

13 lipca 1985 roku odbyło się jedno z największych charytatywnych przedsięwzięć w historii muzyki. I choć wokół całego wydarzenia powstały pewne kontrowersje i narosło kilka mitów, po dziś dzień jest to jedna z najwspanialszych (o ile nie najwspanialsza) akcji zorganizowanych kiedykolwiek przez środowisko artystyczne. Bob Geldof w wystąpieniu z okazji 35 rocznicy inicjatywy nazwał Live Aid „najlepszym koncertem wszech czasów”. Podkreślił jednocześnie, że ocena ta nie wynika z faktu, ilu wspaniałych artystów wzięło udział w całym przedsięwzięciu, ale z tego, z jakiego powodu zostało ono w ogóle zorganizowane i co udało się dzięki niemu osiągnąć.

 

„Najbliższe piekłu miejsce na ziemi”


Pomysłodawcą i głównym organizatorem Live Aid był Bob Geldof: irlandzki wokalista oraz frontman popularnej w latach ’80 nowofalowej grupy The Boomtown Rats.

Wszystko zaczęło się od reportażu Michaela Buerka, wyemitowanego w październiku 1984 roku na kanale BBC News.

Obraz kompletnie wstrząsnął muzykiem. Widok wychudzonych do granic możliwości, umierających z głodu dzieci, kobiet i mężczyzn chyba nikogo z widzów nie pozostawił obojętnym. Wielka epidemia głodu trwała w Etiopii od 1983 roku. Po części była wynikiem klęsk żywiołowych, jakie nawiedziły ten region, a po części wynikała z trwającej w kraju wojny domowej i prowadzonej przez rząd junty wojskowej polityki. Szacuje się, że w latach 1983-1985 w Etiopii z głodu zmarło blisko milion osób. Buerk w swym reportażu sformułował określenie: „najbliższe piekłu miejsce na ziemi”. I myślę, że doskonale oddawało ono tragiczną sytuację mieszkańców tego rejonu.

 

 „Halo, Midge? A gdybyśmy tak…?”


W czasie gdy poruszeni dokumentem mieszkańcy uprzemysłowionego Zachodu zastanawiali się jak mogą pomóc, Bob Geldof wykręcał już numer telefonu do Midge’a Ure’a: wokalisty i gitarzysty zespołu Ultravox. Obaj panowie dobrze się znali i współpracowali już wcześniej przy różnego rodzaju akcjach charytatywnych. Tym razem również postanowili wspólnie działać. Wszystko potoczyło się błyskawicznie – od decyzji o nagraniu charytatywnego singla do faktycznego jego wydania minął mniej więcej miesiąc. Muzykę do utworu skomponował Ure, warstwą liryczną zajął się natomiast Geldof. Gdy Do They Know It’s Christmas? był gotowy, autor tekstu skontaktował się z szeroką grupą muzyków, starając się zaangażować jak największą ich liczbę w realizację tego projektu. Dzięki niewątpliwemu darowi przekonywania i pewnym taktycznym zabiegom udało mu się stworzyć super grupę blisko 40 artystów, w skład których weszli między innymi: Phil Collins, Bono, Sting, George Michael, Paul McCartney, David Bowie, Boy George, zespoły Duran Duran i Spandau Ballet. Muzycy nagrali singiel pod szyldem Band Aid, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „pomoc zespołową”, ale też bardziej metaforycznie – „plaster na ranę”. Nagranie zrealizowane zostało 25 listopada 1984 roku, a premiera na antenie radiowej BBC miała miejsce już 4 dni później. Singiel pojawił się na półkach sklepowych 3 grudnia. Szybko znalazł się na pierwszym miejscu listy UK Singles Chart i utrzymywał się na pozycji lidera przez blisko 5 tygodni. W ciągu pierwszych 7 dni krążek sprzedał się w nakładzie jednego miliona egzemplarzy. Do końca grudnia 1984 przekroczył liczbę 3 milionów sztuk i został tym samym najszybciej sprzedającym się singlem w historii brytyjskiej muzyki. Tytuł ten utrzymał aż do 1997 roku, kiedy to wyprzedził go Candle in the wind Eltona Johna. W ciągu roku od premiery singiel przyniósł łącznie 8 milionów dolarów przychodu. Całość przekazana została na pomoc Etiopii.


Live Aid. „Rzeczy niemożliwe robimy od ręki. Na cuda trzeba chwilę poczekać”

 

Singiel odniósł ogromny sukces, ale Bob Geldof nie spoczął na laurach. Przeciwnie – twierdził, że to, co udało się już osiągnąć należałoby wykorzystać do dalszych działań. Zaangażował się w pomoc przy inspirowanej akcją Band Aid, a zainicjowanej przez Harry’ego Belafonte i Kena Kragana, produkcji We Are The World – USA for Africa.

(Więcej o We Are The World pisaliśmy TUTAJ

Dzięki obu charytatywnym singlom Band Aid i USA for Africa wysłały wspólnie do Afryki tony produktów pierwszej potrzeby – żywności, leków, środków higienicznych.

Sukces obu akcji ośmielił Geldofa i skłonił do realizacji pomysłu, który przy nagrywaniu Do They Know It’s Christmas? podsunął mu Boy George, wokalista Culture Club. Chodziło oczywiście o  zorganizowanie wielkiego, charytatywnego koncertu. Muzyk przedstawił wizję karkołomnego, zdawałoby się, przedsięwzięcia w wywiadzie dla Melody Maker na początku 1985 roku:

„Show powinien być tak ogromny, jak to tyko możliwe. Nie możemy mieć jedynie 5000,00 fanów na stadionie. Musimy mieć Wembley połączone z Madison Square Garden i telewizyjną transmisję na cały świat”.

Specjaliści oceniali, że na organizację wydarzenia na taką skalę potrzeba około dwóch lat. Geldof, przy pomocy około 200-osobowego sztabu ludzi, zorganizował je w niecałe pół roku. Niekwestionowanymi bohaterami akcji byli Harvey Goldsmith, producent koncertów w Wielkiej Brytanii, odpowiedzialny za londyńską część przedsięwzięcia, oraz Bill Graham, promotor muzyczny, odpowiedzialny za część amerykańską. To właśnie ten ostatni zadecydował o przeniesieniu miejsca koncertu z hali Madison Square Garden w Nowym Jorku na stadion imienia Johna Fitzgeralda Kennedy’ego w Filadelfii. Powodów takiej decyzji było kilka. Przede wszystkim – stadion w Filadelfii mógł pomieścić znacznie więcej osób. Ale kryły się za tym też pewne motywy polityczno-wizerunkowe: chodziło o przykrycie niechlubnych wydarzeń, które miały miejsce kilka miesięcy wcześniej – walkę władz miasta z sektą MOVE (uznaną za organizację terrorystyczną), w wyniku której spłonęło 80 sąsiadujących z siedzibą ugrupowania nieruchomości.

W czasie gdy Goldsmith i Graham zajmowali się organizacją wydarzenia od strony logistycznej, Geldof zajął się układaniem line-upu koncertów. Ściągnięcie muzyków, mających zakontraktowane trasy i nagrania, na przysłowiowo „za pięć dwunasta”, wydawać się mogło rzeczą niemożliwą. Udało się jednak zgromadzić prawdziwą plejadę największych wówczas gwiazd. Mało tego, pojawienie się na scenie zadeklarowało zdecydowanie więcej artystów niż przewidziany w programie czas wydarzenia mógł pomieścić. I tak na koncercie, pomimo szczerych chęci, nie wystąpili między innymi: Marillion, The Kinks, Foreigner czy grupa Yes.

Koncert na Wembley rozpoczął się utworem Royal Salute i pierwszymi sześcioma taktami hymnu God Save The Queen w wykonaniu Band of the Coldstream Guards – najstarszego i najbardziej znanego zespołu orkiestry brytyjskiej armii. Chwilę wcześniej Bob Geldof uroczyście wprowadził na trybuny księcia Karola i księżną Dianę. Właściwą część koncertu zainicjował występ Status Quo. Później na scenie pojawili się również między innymi Ultravox, Spnadau Ballet, Elvis Costello, Sade, Sting, Phil Collins, Howard Jones, Bryan Ferry z Davidem Gilmourem, Paul Young, U2, Dire Straits, Queen, David Bowie, The Who, Elton John i Paul McCartney. Sam Bob Geldof, wraz ze swoim zespołem, także wystąpili i zaprezentowali między innymi jeden z największych przebojów grupy: zaangażowany społecznie utwór I Don’t Like Mondays.

Koncert zamykał występ Band Aid, oczywiście w wykonaniu ich flagowego singla. Z całego londyńskiego show na kartach historii najmocniej zapisał się występ zespołu Queen z nieodżałowanym po dziś dzień Freddiem Mercurym. Set grupy, trwający zaledwie 21 minut, w 2005 roku uznany został najlepszym koncertem rockowym wszech czasów. Tytuł ten nadany został przez jurorów programu The World’s Greatest Gigs brytyjskiej stacji Channel 4. W skład jury weszło 60 przedstawicieli świata muzyki – artystów, dziennikarzy, wydawców i przedstawicieli wytwórni fonograficznych.

Amerykański koncert otworzył występ Bernarda Watsona: 18-letniego wówczas muzyka amatora bez żadnego doświadczenia. Watson koczował pod stadionem JFK już od tygodnia, spędzając tam całe dnie i noce. W międzyczasie próbował przekonać Billa Grahama, aby ten pozwolił mu wystąpić na scenie. Jest to dość surrealistyczne, ale producent w końcu uległ. Tym sposobem nikomu nieznany nastolatek otworzył oficjalną część wydarzenia. Zagrał dwa utwory – All I Really Want To Do z repertuaru Boba Dylana oraz autorską kompozycję zatytułowaną Interview. Po młodym debiutancie na scenie pojawili się między innymi Joan Baez, zespół The Hooters, Billy Ocean, Black Sabbath, Run – D.M.C., Judas Priest, Bryan Adams, The Beach Boys, Simple Minds, Pretenders, Carlos Santana z Pathem Metheny, Madonna, Tom Petty and the Heartbrakers, Kenny Loggins, Neil Young, Eric Clapton oraz… Phil Collins, który po swoim występie na Wembley udał się helikopterem na lotnisko Heathrow w Londynie, skąd concordem przeleciał do Filadelfii. Co ciekawe, w samolocie spotkał powracającą z trasy koncertowej Cher, którą namówił, aby również udała się na stadion JFK. Cher co prawda nie zaśpiewała jako solistka, ale wzięła udział w wielkim finale koncertu. Phil Collins, oprócz zaprezentowania solowych numerów, pojawił się również na scenie w roli perkusisty razem z Led Zeppelin, dla których był to pierwszy występ od czasu rozwiązania grupy po śmierci Johna Bonhama w 1980 roku. Po Led Zeppelin na scenę wyszli jeszcze między innymi Duran Duran, Hall&Oates, Mick Jagger z Tiną Turner oraz Bob Dylan z Keithem Richardsem i Ronniem Woodem. Zwieńczeniem wydarzenia było grupowe wykonanie przez artystów utworu We Are The World.

Dwóm głównym koncertom towarzyszyło również kilka pojedynczych, w różnych częściach świata. I tak między innymi zespoły INXS i Met At Work zagrały w australijskim Melbourne, B.B. King w Hadze, a Cliff Richard wystąpił w studiu BBC w Londynie.

 

God Save The… Bob Geldof


72 tysiące osób na stadionie Wembley w Londynie, 85 tysięcy ludzi na stadionie JFK w Filadelfii, 1,6 miliarda widzów przed telewizorami w 156 krajach, 16 godzin występów, ponad 60 artystów na dwóch scenach, 200 tysięcy połączeń telethonowych na minutę, blisko 150 milionów dolarów przychodu. 

Live Aid okazało się bezsprzecznym sukcesem. Udało się zebrać niebagatelną sumę pieniędzy. Ale udało się także osiągnąć znacznie więcej – świat zwrócił uwagę na trawiący czarny kontynent problem głodu i ubóstwa. „Afryka jest tylko 8 mil na południe od Europy. 8 mil od najbogatszych państw i koncernów. A jest tam 30 milionów ludzi, którzy umierają z głodu. 8 mil od naszego świata, gdzie produkujemy za dużo niepotrzebnej żywności” – mówił Geldof. Rządy wysokorozwiniętych państw zostały zmuszone do podjęcia realnych i bardziej skutecznych działań pomocowych. Opinia publiczna tego oczekiwała. Kwestią kontrowersyjną i dyskusyjną pozostawało pytanie, co rzeczywiście działo się z przekazywanymi krajom afrykańskim pieniędzmi i darami. Większość środków przechodziła przez ręce organizacji podlegających tamtejszym rządom, co niestety często w efekcie przekładało się na to, że finalnie nie trafiały one do najbardziej potrzebujących. Tak było przed Live Aid i z takimi samymi oskarżeniami spotkała się później sama inicjatywa. Pojawiały się nawet spekulacje, jakoby z części zebranych funduszy, oczywiście poza wiedzą i jakąkolwiek kontrolą darczyńców, dokonywano zakupu broni. Nigdy jednak tego nie udowodniono. Sam Bob Geldof walczył ze wszystkimi pojawiającymi się zarzutami. Wielokrotnie podróżował do Etiopii i osobiście nadzorował rozdysponowanie części darów. Poświęcił się działalności charytatywnej i za jej całokształt dwukrotnie nominowany był do pokojowej Nagrody Nobla. Ostatecznie tytułu tego nie zdobył, ale jego wkład w działania na rzecz walki z głodem, ubóstwem i nierównościami rozwojowymi jest nie do przecenienia. Michael Buerk, autor reportażu, który dał początek całej inicjatywie, oszacował w ostatnich latach, że zebrane podczas Live Aid pieniądze ocaliły od miliona do dwóch milionów ludzi. Myślę, że te liczby mówią same za siebie. God Save The Bob Geldof. 

Partnerem Meakultura.pl jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS

ZAiKS Logo

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć