Czy spotkaliście się kiedyś ze stwierdzeniem: „Jeśli nie masz Facebooka, to nie istniejesz”? Każdy przyzna, że jest to oczywiście grubą przesadą, ale z drugiej strony – ilu z nas byłoby w stanie w tym momencie usunąć swoje konta w mediach społecznościowych bez żalu? Możliwość stałego kontaktu ze znajomymi, dzielenia się ze światem zdjęciami z wakacji czy śledzenie swoich idoli to tylko niektóre z korzyści, jakie oferują nam serwisy społecznościowe. Zastanawiam się jednak – jakie zalety i przyszłość ma Facebook dla środowiska muzycznego, skoro w 99% opiera się on na obrazkach?
Z pociechą przychodzą statystyki – starając się ustalić (oczywiście hipotetycznie i w dużym uogólnieniu) liczbę osób interesujących się muzyką w Polsce, Facebook zaprezentował mi następujące dane: grupa odbiorców to 8-9 milionów aktywnych osób miesięcznie, z czego większy procent stanowią kobiety (56%).[1]
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że kategoria Muzyka jest tak samo szeroka, jak np. Sztuka czy Literatura, więc w tej grupie znajdą się prawdopodobnie zarówno fani Chopina, jak i Behemotha czy Sławomira oraz tysięcy innych zespołów i artystów, o których większość z nas nawet nie słyszała. Ciężko oczekiwać, że te 8-9 milionów osób w Polsce faktycznie interesuje się muzyką (w znaczeniu, że śledzi profile artystów, udostępnia ich posty czy bierze udział w wydarzeniach), jednakże powinien napawać nadzieją sam fakt, że istnieje wielu potencjalnych odbiorców, do których mogą trafić muzyczne treści.
W czerwcu 2018 r. najpopularniejszymi profilami muzycznymi w Polsce były strony Kamila Bednarka (1 446 129 fanów), ESKI TV (1 434 538 fanów) i BEHETMOTH! (1 408 956 fanów).[2] Każdy z fanpage’ów prezentuje odmienny styl muzyczny, a co za tym idzie, pokazuje też różne treści. Muzycy zamieszczają na swoich profilach zdjęcia z tras koncertowych, materiały promocyjne do nowych utworów czy udostępniają sklep z albumami, natomiast strona ESKI TV ma bardziej charakter informacyjny z uwzględnieniem ramówki stacji. Większość naszych czytelników pewnie załamie w tym momencie ręce, wzdychając ze smutkiem nad gustami muzycznymi Polaków. Nie podchodziłabym do tego aż tak radykalnie, a zastanowiła się raczej, w jakim stopniu to kwestia muzycznych upodobań, a na ile dobrej promocji, którą Facebook jako narzędzie marketingowe nam oferuje. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Polscy artyści z kręgów klasycznych jeszcze nie do końca zdają sobie sprawę z jego mocy.
Oczywiście nie liczmy na cuda – nawet najlepszy na świecie marketing nie sprawi, że miliony Polaków zaczną nagle słuchać z wypiekami na twarzy oper Wagnera czy koncertów Beethovena. Wszyscy wiemy, że muzyka rozrywkowa i poważna ma różne wymagania w stosunku do publiczności i wcale nie znaczy to, że któraś jest gorsza. Zastanówmy się raczej, czy Facebook może być wykorzystany jako narzędzie marketingowe dla artystów i dlaczego tak mało polskich wykonawców z niego korzysta. Zwłaszcza jeśli chodzi o tzw. artystów muzyki poważnej.
Jakie narzędzia właściwie oferuje nam Facebook? Najważniejszym elementem są zdjęcia – coraz częściej słyszy się o tym, że ludziom nie chce się czytać. Przeglądając setki informacji dziennie, faktycznie ciężko wymagać od czytelników, żeby każdą informację dokładnie analizowali, stąd uwagę przykuwają obrazki. Ciekawie prowadzony profil artysty nie powinien ograniczać się do tylko profesjonalnych zdjęć z sesji i koncertów, a pokazać się też z bardziej „codziennej” strony (np. zdjęcia z przygotowań do nagrań, podróży koncertowych czy spotkań z innymi gwiazdami). Spora część artystów wykorzystuje także w ciekawy sposób możliwości zdjęcia w tle – zwykle umieszcza się tam informacje o trasie koncertowej lub promuje najnowszy album, obok zdjęcia umieszczając też ważne treści. W kwestii sprzedaży z pomocą przychodzą też szybkie przyciski jak np. „Kup teraz”, który skieruje zainteresowanego bezpośrednio do sklepu. Bardzo dużą popularnością cieszą się Wydarzenia – możliwość umieszczania w nich postów umożliwia nie tylko utrzymanie kontaktu z zainteresowanymi widzami, ale przez angażujące działania (konkursy lub wideo) można zachęcić do udziału jeszcze większą ilość osób. Przydatną funkcją jest też umożliwienie zaproszonym dołączenia ich znajomych, przez co jeszcze bardziej poszerzy się grono zainteresowanych wydarzeniem. Ostatnio dużym zainteresowaniem cieszy się video live, czyli kręcenie i udostępnianie treści na żywo. Symultaniczna relacja z próby czy koncertu jest fantastycznym narzędziem, które pozwala na stworzenie szczególnej więzi z widzem, zwłaszcza kiedy nie może on uczestniczyć w wydarzeniu osobiście. Warto udostępniać też takie nagrania zza kulis, aby oglądający poczuł się wyjątkowo. Coraz częściej wykorzystuje się także Relacje, czyli krótkie historie składające się ze zdjęć lub kilkusekundowych filmów, które znikają zaraz po oglądnięciu (mogą one sprawdzić się np. podczas tras koncertowych, gdzie artyści mogą na bieżąco pokazywać fanom, na jakim etapie podróży są albo podczas przygotowań do ważnych występów). Narzędziem o wielkim potencjale, które również nie jest stosowane na większą skalę, są Grupy – dzięki nim można stworzyć małą społeczność, w której poprzez różne działania, będzie można stworzyć unikalną, może nawet rodzinną atmosferę. Zaangażowanie fanów może przynieść nie tylko korzyści marketingowe, ale przede wszystkim pomóc zbudować wiarygodny i przyjazny wizerunek, a przy utwierdzić samego artystę w poczuciu własnego sukcesu i celowości jego pracy.
Przeglądając kilka profili artystów polskich z kręgu muzyki klasycznej młodego pokolenia, przyznam, że wypadają dość sztywno – zwykle ograniczają się do reklamy najbliższego koncertu, ewentualnie chwalą się nowym wydawnictwem płytowym. Dla przykładu: dużą popularnością (ok. 6 700 fanów) cieszy się profil Szymona Nehringa, ale dominują tam zdjęcia i zapowiedzi z koncertów, ewentualnie z prób, a filmy pojawiają się bardzo sporadycznie. Zainteresowanie artystą przypisałabym raczej jego aktywnej działalności koncertowej i osiągnięciom na konkursach niż marketingowi na Facebooku (żeby uniknąć nieporozumień – w ocenie profili nie biorę pod uwagę czynników artystycznych). Profil Marcina Zdunika jest prowadzony w bardzo podobny sposób – widzimy głównie zdjęcia z koncertów i prób, ale pojawiają się także linki do recenzji występów czy bezpośrednio do wydarzeń, na których występuje artysta. Niestety profil śledzi niecałe 1000 osób. Profil Krzysztofa Książka jest bardzo schematyczny, co widać przede wszystkim w postach skonstruowanych dokładnie w ten sam sposób, ponadto niekiedy udostępnione są wydarzenia lub linki do recenzji, ale filmów niestety nie ma prawie w ogóle (ostatni z 11 marca). Profil Książka śledzi zaledwie 700 osób, a przecież na pewno znany jest on środowisku chociażby z ostatniego Konkursu Chopinowskiego na instrumentach historycznych, gdzie zajał III miejsce. Z tego schematu wyłamuje się pianista Aleksander Dębicz – już na początku uwagę przyciąga oryginalne zdjęcie w tle, na którym artysta leży na fortepianie. Na tablicy Dębicza znajdziemy informacje zarówno o jego najnowszych projektach i ukazujących się albumach, zdjęcia z koncertów, przygotowań do nagrań oraz linki do wywiadów, jak i elementy personalizujące profil, które nie pojawiły się na wcześniej wymienionych stronach. Należą do nich np. zdjęcie Dębicza z wakacji, na którym gra na pianinie stojącym na dworcu, film, na którym wykonuje fragment fugi, której kompozytora mają rozpoznać fani czy podziękowania za zdobycie 1000 polubień połączone z życzeniami świątecznymi – fantastyczne i proste pomysły, które nie wymagają wielkiego wysiłku, a mogą przynieść spektakularne efekty. Profil Dębicza lubi już prawie 1 700 osób, a na jego posty cieszą się pozytywną reakcją fanów, którzy chętnie je komentują. Jaki wniosek mi się nasuwa? W większości profili muzyków brakuje esencji mediów społecznościowych, czyli interakcji.
Oczywiście nie możemy winić muzyków za to, że nie są specjalistami od PR i promocji – cenimy ich za talent, a nie umiejętności menedżerskie. Na kogo więc zrzucić winę? Nie ma tu oczywiście jednoznacznej odpowiedzi, ale może trzeba byłoby zacząć od instytucji, które przygotowują muzyków do zawodu – czy akademie muzyczne udzielają swoim studentom informacji o tym, jak kierować swoją ścieżkę kariery? Przecież nie każdy z nich będzie miał tyle szczęścia, żeby zaraz po studiach znaleźć menedżera, który zajmie się wszystkim. Niektóre uczelnie, mając świadomość postępu i chcąc za nim nadążać, organizują studentom zajęcia z PR-u i managementu, aby Ci mogli, przynajmniej na początku, sami zadbać o swój wizerunek w mediach społecznościowych. Niestety poziom takich zajęć jest bardzo nierówny, a na niektórych wydziałach nie ma go w ogóle. Sami artyści też mogliby zwracać się do różnych agencji z prośbą o pomoc przy prowadzeniu profili – myślę, że znalazłyby się firmy, które mogłyby podjąć się takich działań w ramach własnej promocji i ulepszania wizerunku.
Z bólem serca stwierdzam, że sam talent w dzisiejszych czasach to niestety za mało – trzeba go pokazać światu, wtedy ma się szansę zostać docenionym. Nie jest to zadanie łatwe szczególnie w świecie muzycznym, ponieważ media społecznościowe nastawione są przede wszystkim na obrazki (sam Facebook np. automatycznie wycisza muzykę w filmach). Wydaje mi się, że wyjście z tej sytuacji jest jedno – wyjść technologiom naprzeciw, nie bać się, próbować różnych rzeczy i sprawdzać efekty. Może jednak da się iść z duchem czasu i nie zwariować?
[1] Dane na podstawie strony: https://www.facebook.com/ads/audience-insights/people?act=221008953&age=18-&country=PL&interests=6003020834693, [dostęp: 27.08.2018].
[2] Dane wg https://www.sotrender.com/trends/facebook/poland/201806/kultura/muzyka, [dostęp: 28.08.2018].
Spis treści numeru Muzyka w Mediach. I wszystko gra:
Felietony
Monika Winnicka, Czy oni na pewno mają talent? Reperkusje złotych iksów
Anna Wyżga, Muzyka w kulturze obrazków
Wywiady
Recenzje
Magdalena Ciecierska-Nowicka, Kiedy muzyka jest bohaterem filmu
Aleksandra Kujawiak, ABC muzycznego biznesu
Publikacje
Daria Zadrożniak, Klasyczne = eleganckie? Muzyka klasyczna w kampanii reklamowej
Krzysztof Bździel, Nikt już nie patrzy na obrazki – audio branding jako narzędzie marketingowe
Edukatornia
Karol Furtak, Jak pisać o muzyce? Między krytyką a informacją muzyczną
Joanna Kołodziejska, W stronę oryginalnych kompozycji radiofonicznych
Kosmopolita
Kinga Misiorna, Relacje audiowizualne w filmowych adaptacjach do albumu “Valtari” Sigur Rós
Alicja Bezdziczek, Anime, przykładem japońskiego zainteresowania muzyką klasyczną
Rekomendacje
Anna Wyżga, Studiuj Muzykę w Mediach
Perspektywy rozwoju polskiej branży muzycznej – zaproszenie na spotkanie
Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura – Interwencje 2018