Eric Clapton na początku lat 60., gdy blues w Wielkiej Brytanii stawał się popularnym gatunkiem, rozpoczynał dopiero naukę gry na gitarze, by z czasem przyczynić się do jeszcze większej popularyzacji tej muzyki w swoim kraju. Można powiedzieć, że w najbardziej odpowiednim etapie życia chwycił za gitarę. Dziś uważany jest za gitarzystę młodej fali białego bluesa na Wyspach Brytyjskich. Współtworząc jedne z najbardziej znanych zespołów takich jak: The Cream czy Bluesbrakers z Johnem Mayallem, inspirując się światowej sławy artystami bluesowymi, rozwijał swoje umiejętności w grze na gitarze. W jego stylu można doszukać się wpływu wielu wybitnych muzyków, jednak czerpiąc i korzystając z ich zagrywek i dodając do nich własne elementy, wykształcił swój indywidualny styl.
Clapton w swej karierze współpracował z wieloma artystami, którzy w dużej mierze również mieli na niego wpływ. Nagrywał m. in. z Bobem Dylanem, Georgem Harrisonem, Philem Collinsem. Często muzycy z jakimi pracował byli współtwórcami jego kompozycji. Grał w życiu utwory ocierające się o większości gatunków muzyki popularnej, które łączył ze sobą. Wspólna gra z Johnem Mayallem na pewno poszerzyła jako kompetencje gitarowe. Wtedy to poważnie podszedł do muzyki bluesowej. Największy jego rozwój i indywidualizacja stylu przypada na lata 1966-1969, czyli okres gry w zespole Cream. Autor wspomina w poprzednim rozdziale, że zmieniła się wtedy techniczna gra Claptona, gdyż był to zespół trzyosobowy. Grał więcej akordów, ale także większą ilość dodatkowych dźwięków. W tamtym czasie modna stawała się muzyka psychodeliczna i Cream również w jej rozwój się wpisuje. Trzeba bowiem zaznaczyć, iż Clapton to muzyk nie tylko bluesowy. W jego dorobku artystycznym można odnaleźć wiele gatunków, a szczególnie słyszalny jest rock. Jego styl wpisuje się w nurt bluesa chicagowskiego, z którego wywodzi się późniejszy blues-rock.
Styl i oryginalne podejście do gry Erica Claptona, składa się z wielu czynników. Jest to sposób komponowania przez niego własnych utworów, ale także aranżacji standardów bluesowych jak i coverów innych artystów. W jego styl włącza się również wykonywanie kompozycji, z uwagą na techniki wykonawcze jakimi się posługuje. Najbardziej odróżniającym od innych i niemalże najistotniejszym elementem w jego stylu gitarowym jest uzyskane przez niego brzmienie. Większość muzyków, z którymi współpracował dostosowywało barwę brzmieniową swoich instrumentów do jego. Nagrywając albumy starał się o jak najlepsze miksowanie i mastering płyt. Pracował w najlepszych studiach nagraniowych z wysokiej klasy realizatorami dźwięku, którym dawał wskazówki jak konkretny album powinien zabrzmieć. Realizując studyjne nagrania często dodawał partie gitary, np. dogrywając sobie podkład pod solówkę. Większość utworów z płyty Disreali Gears Cream, wzbogaconych jest o dodatkową gitarę w czasie solówek. Przykładem może być Sushine For Your Love, w którym to Clapton nagrał główny riff, na który nałożył później swą improwizację.
Jego grę na gitarze można rozpoznać już po kilku dźwiękach, przede wszystkim dlatego, iż ogromny wpływ na jego brzmienie ma sprzęt, na jakim gra. Przez wszystkie lata swej twórczości „eksperymentuje” z gitarami i wzmacniaczami. Można zauważyć, że we wczesnym etapie kariery, jego ulubioną marką gitar był Gibson. Posiadał modele ES-335, Les Paul Standard, SG oraz Firebird. Największy rozwój artysty nastąpił w latach współpracy z zespołem Cream. Wtedy to między innymi powstało brzmienie wcześniej nikomu nie znane – nazywane „kobiecą barwą”. Tajemniczy, niespotykany dźwięk, głęboki, jednak stłumiony. Polegało to na dość specyficznym ustawieniu wszystkich potencjometrów w gitarze, jak i wzmacniaczu. Na koncertach uzyskiwał go grając na Gibsonie SG The Fool. Przełącznik przetworników ustawiony był w pozycji środkowej, czyli że odbierał sygnał z jednego i drugiego humbuckera. Potencjometry, wyznaczające barwę jego gitary, skręcał do minimum, przetwornik przy mostku ustawiał na siódmą pozycję, natomiast ten bliżej gryfu maksymalnie rozkręcał[1]. Gitarę łączył z lampowym wzmacniaczem marki Marshall o mocy 50 Watt, wspomaganym kolumną z czterema głośnikami Celestion. Wszystkie potencjometry wzmacniacza rozkręcał do maksimum. Dzięki temu można było usłyszeć pełną moc lamp[2]. Na nagraniach studyjnych grał na Gibsonie Les Paul Standard i również uzyskiwał „kobiecą barwę”. Zdarzało się, że używał jeszcze efektu typu wah-wah, włączonego piętą do dołu, by nadać tonom jeszcze więcej basu. Brzmienie to usłyszeć można przede wszystkim w utworach I Feel Free lub Sunshine For Your Love zespołu Cream. Osobną kwestią jest to, iż na płycie tej grupy Disreali Gears, bardzo często nie można odróżnić gry gitary od harmonijki ustnej. Oba instrumenty upodabniają się do siebie barwą. Szczególnie charakterystyczny pod tym względem jest utwór She Walks Like A Bearded Rainbow. Z dostępnych materiałów nie wiadomo, czy w tym akurat utworze Jack Bruce grał na harmonijce.
W późniejszych latach, najczęściej używaną marką gitar przez Claptona, stał się Fender i jej najbardziej znany model – Stratocaster. Dzięki stosowanym przez Claptona strunom grubości od 0,10-0,46mm i przetwornikowi single coil, gitary te uzyskały metaliczne, klarowne brzmienie. Artysta zmienił również wzmacniacz, także na model Fendera. Najczęściej grał na małych modelach typu combo[3]: Vibro Amp lub Vibro King z pętlą efektów. W ostatnich latach do bazy sprzętu nagłaśniającego dołączył także głośnik Leslie, który pierwotnie stworzony był do organów Hammonda. Clapton wykorzystuje go raczej na koncertach, niż nagraniach studyjnych. Brzmienie to można było usłyszeć między innymi w utworze Cocaine, kiedy grał z Markiem Knopflerem. Dzięki głośnikowi Leslie brzmienie gitary jest o wiele bardziej przestrzenne. Rzadko spotyka się gitarzystów, którzy podłączają swoje instrumenty do tego typu głośników. Charakterystyczne dla jego twórczości i brzmienia jest również to, iż partie solowe najczęściej gra na przetworniku umieszczonym najbliżej gryfu, z potencjometrem tonu, odpowiadającemu za ten przetwornik skręconym skrajnie w lewo, natomiast gdy odgrywa partie gitary rytmicznej zmienia przetwornik na ten najbliżej mostka. Jego improwizacje zazwyczaj rozpoczynają się w niskich rejestrach, a kończą szybkim przejściem do rejestrów wysokich.
Kompozycje Erica Claptona nie są nadzwyczaj trudne. Pomimo tego, iż jego twórczość jest bardzo zróżnicowana – tworzy spokojne ballady, takie jak np. Tears In Heaven, „ostre” rockowe kawałki (White Room), tradycyjnego bluesa (Same Old Blues) jak i tego elektrycznego (Third Degree), opiera się w nich na prostych zagrywkach. Słychać w jego grze przede wszystkim inspiracje Robertem Johnsonem i J. J. Calem, których utwory pojawiają się w całym dorobku Claptona. W większość utworów Johnsona, które Clapton gra, stosuje fingerstyle. Próbuje naśladować go, grając kciukiem linię basu, np. w Stones In My Passway lub Love In Vain. Przez całe życie wzorował się też na B. B. Kingu. Szczególnie słyszalną fascynację nim można odnaleźć w utworze Crosscut Saw z płyty Money and Cigarettes, kiedy to gra bardzo krótkie motywy, składające się z kilku dźwięków, opierających się głównie na podciągnięciach i vibrato. Rozbrzmiewają tu solówki pomiędzy zwrotkami zajmujące jeden chorus. Takie wykorzystanie dźwięków charakterystyczne jest właśnie dla B. B. Kinga. Autor wspominał w poprzednim rozdziale, że Clapton gra jednak bardziej rockowo niż King, ze zwiększonym efektem overdrive i również zagrywki z Crosscut Saw są nim „wzmocnione”. Clapton gra też bardziej melodyjnie i można powiedzieć szybciej – nie stosuje pauz między dźwiękami – jak B. B. King. To wskazuje na to, że w jego grze bardzo ważne są również wpływy rockowe.
Grając bluesa, w większości przypadków posługuje się jego podstawową, dwunastotakową formą, o której wspomniano już w pierwszym rozdziale. Zdarzają się jednak utwory ze zmianą kolejności akordów. Przykładem tego może być cover Roberta Johnsona pt. Crossroads Blues. Intro oraz podkład pod solówkę, zagrane jest w podstawowej formie, czyli:
A7/A7/A7/A7
D7/D7/A7/A7
E/D/A7/A7
zwrotki natomiast:
A7/D7/A7/A7
D7/D7/A7/A7
E7/D7/A7/A7
Jak widać następuje zmiana w drugim takcie i zamiast toniki, zagrana jest subdominanta. Tego typu formy dwunastotaktowe, nie są szczególnie często spotykane w bluesie. Nie jest to jednak jego inwencja, a pomysł Johnsona, który Clapton wykorzystał. Wersja Cream, została zarejestrowana w 1968 roku. Zagrali dwunastotaktowego bluesa, jednak o wiele szybciej i w psychodelicznej aranżacji brzmieniowej, co nie było wtedy często spotykane. Tonacja A-dur pozostała niezmieniona. Clapon zagrał jakby „od niechcenia”, z mocno przesterowanym brzmieniem gitary. Mimo wszystko czuć w tym wykonaniu bluesa z Delty. W tym utworze stosuje też podwójne pauzy, tak by pozwolić wybrzmieć partii basu Jacka Bruca. Powoduje to też kontrast pomiędzy gitarą elektryczną a basową, której akompaniament przypomina nieskomplikowaną grę z lat 30., czyli czasów, w których autentycznie utwór powstał. Z jednej strony jest to dowód na to, że potrafi być aranżerem cudzych kompozycji, ale podchodzi do tradycji ostrożnie, z szacunkiem. Z drugiej strony, pomimo tego iż głównym jego nurtem jest blues, potrafi grać również rocka.
Ciekawym w jego twórczości jest granie i aranżacja standardów bluesowych. Wykonując je na koncertach, bądź też nagrywając w studio, stara się zawsze odświeżyć wersję. Jako przykład, można posłużyć się Hoochie Coochie Man, którego autorem jest Willie Dixon. Wersja Claptona znajduje się na płycie From The Cradle, a standard ten wykonuje na większości swoich koncertów. Często utwór ten poprzedzony jest dłuższym intro, intonowanym przez niego, bądź też muzyka grającego na instrumentach klawiszowych. Jego solówka gitarowa w tym utworze jest zawsze inaczej zagrana. Na koncercie w Madison Square Garden z 1999 roku, na początku gra krótkie frazy, składające się z kilku dźwięków, później rozwija je dokładając dwudźwięki i technikę slide. Wydaje się, że solówka kończy się już po jednym chorusie, a Clapton rozwija ją przez kolejny. Z kolei na koncercie w Japonii w 2001 roku, rozpoczął solo bardzo agresywnie, szybkim przebiegiem dźwięków, dopiero w drugim chorusie zwalnił, zaczął podciągać struny i przeciągać dźwięki. Na innych koncertach można zauważyć, że grając ten utwór pozwala również na długie solówki klawiszowe, często na organach Hammonda lub pianinie.
Kilka odmiennych płytowych wersji ma Ramblin On My Mind, którego autorem jest wspominany Robert Johnson. Pierwsza nagrana przez Claptona, pochodzi z czasów grania z Johnem Mayllem i Bluesbreakers, nagrana w 1966 roku, inna już z kariery solowej, załączona została na albumie E.C. Was Here w 1975 roku. Oba nagrania różnią się od siebie w bardzo dużym stopniu. Pierwsze z nich jest przede wszystkim wolniejsze, na pierwszym planie są instrumenty klawiszowe, solówka gitary jest bardzo krótka, utwór brzmi lekko, bez żadnych odkrywczych efektów. Wersja późniejsza jest dojrzalsza, gitara gra „oszczędnie”, ale dzięki zwiększonemu efektowi overdrive jest bardziej uwidoczniona. Solo gitary rozwija się wraz z podkładem. Aranżacje tego standardu różnią się dość mocno od oryginału. Najciekawszym wykonaniem Ramblin On My Mind jest to z 1992 roku, z koncertu Unplugged. Clapton zagrał fingerstyle na gitarze Dobro, przestrajając ją do stroju otwartego G.
Ciekawym przykładem zagrania coveru może być również Smokestack Lighting, jeszcze z czasów The Yardbirds. Jest to temat napisany przez Howlina Wolfa w 1956 roku. Był to czas największego rozwoju chicagowskiego, elektrycznego bluesa. Niżej przedstawiono główny temat Wolfa:
Yardbirds zmodyfikowało go w pewnym stopniu, do głównego riffu dodając swoje dźwięki:
W nagraniu słychać, że Clapton dopiero zaczynał eksperymentować z brzmieniem gitary, nie jest jeszcze nazbyt doświadczony technicznie, jednak już wtedy zarysowywał się jego indywidualny styl. Interpretacja tematu Wolfa jest o wiele szybsza i zagrana energiczniej. Warto dodać, iż już oryginalna wersja jest elektryczna, a Clapton swą grą, szczególnie w solówce, nadał swego rodzaju psychodelicznego nastroju. Zauważyć można, że już wtedy rodziło się jego zamiłowanie do improwizacji. Gitara bardzo dobrze współgra z harmonijką ustną. Ich wspólna solówka, stworzona na zasadzie call and response, nie jest tylko przerywnikiem muzycznym, a jedną z istotniejszych partii utworu. Clapton gra dużo dźwięków na pustych strunach, pozwala im wybrzmieć, a przez to tworzą się sprzężenia zwrotne. W późniejszej twórczości bardzo często stosuje tego typu efekty.
Clapton grał covery wielu wykonawców, takich jak: Elmor James (Blues Before Sunrise, The Sky Is Crying), Freddy King (I am Tore Down), Otish Rush (Double Trouble), J. J. Cale (Cocaine), czy Ray Charles (Come Back Baby). Jego aranżacje coverów pod względem budowy zmieniają się nieznacznie, wyjątkiem jest Ramblin On My Mind. Uwagę zwraca jednak, jego warstwa wykonawcza i brzmieniowa. Główne riffy i kształt utworów pozostają, jak w oryginalnej wersji, ale często stara się zmienić instrumentarium, jak np. w utworze Come Back Baby Raya Charlesa. Clapton nagrał tę kompozycję bez sekcji dętej, a dodał organy Hammonda. Dzięki temu utwór pozbawiony saksofonu czy trąbki, nadal wypełnia energia i przestrzeń.
Jako kompozytor rzadko zapisuje swoje pomysły w nutach. Zapamiętuje poszczególne partie, ale często też improwizuje. Jak wcześniej wspomniano – w twórczości Cream, podczas koncertów miał tylko tematy wejścia i wyjścia, a pomiędzy nimi odgrywał wariacje. Ważnym jest to, iż do swoich utworów zaprasza wielu muzyków. Najbardziej popularne są jego kompozycje z instrumentami klawiszowymi, harmonijką ustną czy sekcją dętą. Dzięki temu jego materiał jest w dużym stopniu urozmaicony, pod względem brzmieniowym jak i kompozycyjnym.
Przede wszystkim w jego repertuarze znajdują się utwory z tekstem słownym. Ich budowa najczęściej przypomina rondową, z wielokrotnie powtarzającym się refrenem. Często tworzy kawałki rozpoczynające się nim i tak samo kończące. Przykładem może być Cryin. Zdarzają się też kompozycje bez refrenu, ale z kodą na końcu. Takim utworem jest np. Layla, która kończy się długą kodą, zaintonowaną na instrumentach klawiszowych, podczas której gitara i klawisze grają tą samą melodię, po czym Clapton zaczyna swoją solówkę.
Rzadziej tworzy utwory bez tekstu – instrumentalne. Nimi zazwyczaj rozpoczyna koncerty, jak w przypadku Unplugged, kiedy to na początku zagrał Signe w mieszanej stylistyce: z obsadą jazzową, rytmem bossa novy, harmonią popowo-rockową, a melodyka i zagrywki wskazują na bluesa w stylu jazzowym. Tworząc kompozycje tego typu zwraca szczególną uwagę na stylistykę – całość dostosowana jest do jakiegoś nurtu muzycznego. Pojawiają się utwory brzmiące jak bossa nova, rumba, salsa, swing czy właśnie jazz. Świetnym przykładem jest Reptile, który traktowany jest jak swego rodzaju intro do albumu o tym samym tytule. Innym przykładem kompozycji instrumentalnej jest Steppin’ Out, z czasów kiedy współpracował z Johnem Mayallem i Bluesbreakers. Jest to kolejna aranżacja jaką wykonał. Oryginalna wersja napisana została przez amerykańskiego bluesmana grającego na gitarze – Calvina Fraziera, żyjącego w latach 1915-1972[4]. Nigdzie jednak nie doszukano się nagrania, ani też partytury utworu. Jak podaje Marek Jakubowski w Encyklopedii Muzyki Popularnej Blues, Frazier łączył w swej grze technikę slide, blues wiejski z elementami miejskiego[5]. Trudno jest stwierdzić jakie są odwołania Claptona do oryginalnej wersji, wiadomo jednak, że wzorował się na Memphis Slimie i jego wersji Steppin Out z 1959 roku. Ten utwór polega przede wszystkim na popisie solowym Claptona. Zastosował w nim właściwie wszystkie dotychczas znane sobie techniki gitarowe, takie jak bending, vibrato czy slide. Wzorując się na wersji Memphis Slima, zagrał solówkę gitarową zbliżoną do tej, którą gra saksofonista u Slima.
Ważną kwestią jest podejście Claptona do aranżacji własnych utworów. Rzadko się zdarza, by zagrał ten sam numer kilka razy identycznie. Szczególnie na koncertach prezentuje zupełnie inne odsłony nagrań studyjnych. Są one przede wszystkim rozciągnięte, wzbogacane o solówki instrumentów, często rozpoczynają się długim intro, tak że właściwie nie wiadomo co to za utwór. Taką kompozycją jest np. Layla, która powstała w dziesiątkach kombinacji, z różnymi instrumentami, nawet w wersji jazzowej (koncert z 1997 roku na Gasteiz Jazz Festivalu). Nieraz nagrywał ten sam numer na kilku płytach, tyle że w odmiennych wersjach, chociażby zmieniając gitarę. Na koncertach często do swoich elektrycznych wersji wprowadzał gitarę akustyczną. Najbardziej znanym tego typu zabiegiem jest płyta Unplugged, o której autor wspominał już w niniejszej pracy. Wszystkie kompozycje na niej zawarte, są w całości zmienione.
Ciekawym kompozycyjnym zamysłem jest polifoniczność, którą można usłyszeć na płycie Blind Faith, z 1969 roku. Na tym krążku utwory są, można powiedzieć trudniejsze, składające się z większej ilości przejść. Jako przykład polifonii podaje się utwór Had To Cry Today. Kwestią sporną jest czy ta kompozycja została napisana przez Claptona czy Winwooda, grającego na instrumentach klawiszowych. Zdzisław Pająk podaje, że mógł skomponować go Clapton.[6] Jest to najdłuższy utwór na płycie, składający się z czterotaktowego riffu gitarowego. Clapton nagrał dwie oddzielne solówki gitarowe, które nakładają się na siebie.
Język muzyczny oraz techniki jakie wykorzystuje w swej grze Eric Clapton nie są szczególnie skomplikowane. Zazwyczaj opiera się na typowej dla bluesa artykulacji oraz zagrywkach. Grając na gitarach klasycznych, gdy podbija bas, uderza tym samym struną w gryf, co z pewnością nie należy do cech charakteryzujących grę klasyczną. W grze akordowej najczęściej wykorzystuje akordy z dodaną septymą, małą lub wielką, co również jest charakterystyczne dla muzyki bluesowej. Ważnym jest, że akordy gra właściwie we wszystkich przewrotach. Do grania niektórych utworów, o charakterze bardziej rockowym, takich jak np. After Midnight lub Cocain, używa power chord. To z kolei ukazuje jego rockowe oblicze.
W jego utworach często zauważyć można skordaturę. Przestraja swoją gitarę do strojów otwartych i gra wówczas slidem, który zakłada na mały palec. Przykładem może być wcześniej wspomniany cover Ramblin On My Mind lub Running On Faith, zagrane na koncercie unplugged z 1992 roku. Pierwsza wersja Running On Faith została nagrana w 1989 roku na Journeyman. Jest to więc również przykład zmiany aranżacji własnej kompozycji, chociaż autorstwo jej przypisuje się Jerremu Lynn Williamsowi – jednemu z sesyjnych muzyków, pomagających Claptonowi nagrać płytę. W aranżacji z 1989, używa gitary elektrycznej i jedynie dogrywa slidem niektóre partie. W wersji z nagrania Unplugged Clapton gra na rezofonicznej gitarze Dobro, strojąc ją do otwartego stroju G, czyli do dźwięków DGDGBD. Co ważne, nie gra w tym utworze fingerstylem, lecz kostką. Ślizga się po strunach, ale stosuje też dużo akordów na przestrojonej gitarze.
Jeśli chodzi o kostkowanie, Clapton często stosuje hybrid picking, czyli technikę polegającą na połączeniu gry kostką i palcami. Po energicznym szarpnięciu struny środkowym palcem, tłumi ją poprzez szybkie oderwanie go od przyciskanej struny i kolejne dźwięki dogrywa kostką. Specyficzne brzmienie, jakie powoduje ta artykulacja, występuje głównie u gitarzystów country.
Inną bardzo istotną sprawą w jego grze są improwizacje. Istotą tego jest zapewne jego doskonała znajomość jego skal i rytmów. Można zauważyć, że najczęściej posługuje się skalą pentatoniczną w głównym, durowym jej wariancie, jak również w molowym. Często pojawiają się one zamiennie, w tej samej tonacji. Przykład takiego równoległego stosowania skal można zauważyć we fragmencie solówki z utworu Badge:
Kolejną ważną cechą w technice jego gry jest wykorzystywanie przez niego bendingu. Jest on jednym z elementów odróżniających go od innych gitarzystów. Jak słusznie zauważył Zdzisław Pająk w swej książce Eric Clapton – Pielgrzym Rocka „gra Claptona, jakkolwiek ma wiele wspólnego ze stylem czarnych mistrzów, ma jednak także indywidualne cechy artykulacyjne. Jedną z nich jest stosowanie innego portamento, czyli podciągania strun gitary. W przeciwieństwie do klasycznych gitarzystów bluesowych, którzy podciągają struny na dźwiękach skali, od kwarty, do kwinty i od septymy małej do oktawy, Clapton robi to, od sekundy, do tercji, i od wielkiej septymy, do oktawy.[7]” Technikę bending można usłyszeć w niemalże każdym jego utworze. Potrafi podciągnąć struny w jedną i drugą stronę, bez żadnego fałszu. Zawsze idealnie trafia w dźwięk. Stosuje tzw. doginanie strun, z angielskiego overbending, który bardziej charakterystyczny jest dla harmonijki ustnej. Jest to pociąganie dźwięku, ale jak gdyby w drugą stronę. Ciekawy szereg podciągnięć, a właściwie powtórzeń dźwięku, na podciągniętej strunie usłyszeć można w Little Gril, utworu Bluesbreakers:
W tym utworze można również dostrzec naśladowanie linii wokalu, za pomocą właśnie bendingu:
Stosuje także vibrato, grane w bardzo charakterystyczny sposób. Ważnym jest ułożenie jego lewej dłoni. Układa ją luźno na gryfie, by ze swobodą móc wprowadzić strunę w wibracje, zazwyczaj posługuje się trzecim palcem. Jego vibrato jest tzw. nadgarstkowym, czyli pochodzi w dużym stopniu z użycia nadgarstka. Dzięki temu nadaje dźwiękom oryginalnego charakteru, słychać ekspresję i faktycznie drżenie strun. Jeden z takich efektów można usłyszeć w Crosscut Saw:
Inny przykład perfekcyjnego vibrato stosowanego przez Claptona jest w utworze Sunshine of Your Love, kiedy to rozpoczynając swą improwizację wibruje struną przez cały takt:
Kolejną cechą jego artykulacji są flażolety, które nie są specjalnie związane z muzyką bluesowa, a raczej heavy metalową. Przykład flażoletu w grze Claptona znajduje się w fragmencie utworze All Your Love:
Istotną cechą jego gry jest przemyślane podejście do rytmu podczas improwizacji, który jest wręcz melodyjny. Clapton najczęściej gra w rytmie shuffle, co oznacza włóczenie nogami. Grając taki rytm, wszystkie ćwierćnuty dzielone są na trzy części, w każdej grupie triolowej pomijana jest środkowa nuta. Rytm ten nadaje utworom „napędu” i charakterystycznego dla muzyki bluesowej „pulsu”. Clapton gra go w różnych tempach. Jedną z przyczyn, dzięki której jego linie melodyczne są tak ciekawe jest stosowanie zgrabnych fraz rytmicznych, z przewagą ósemek i szesnastek. Bardzo często opiera się na sekcji rytmicznej, wyczuwając napięcie jakie niesie podkład. W czasie przejść fraz, np. ze zwrotki do refrenu, także pojawiają się przejścia (break) gitary i perkusji, dzięki temu utwory są bardzo zrozumiałe. Ciekawie brzmią akcentowane przybicia perkusji i gitary w utworze Strange Brew z repertuaru Cream. W jego grze rytmicznej często można usłyszeć też tłumienie dźwięków. Najlepszym przykładem może być cover I Shot The Sheriff. Palm muting słychać także w Ramblin On My Mind, pomiędzy wersami tekstu, co jest ciekawe, gdyż z reguły tłumienie występuje w czasie śpiewu, a nie na odwrót. Poniżej przykład tłumienia w tym utworze:
Clapton odnajduje naprawdę wiele dróg, by jego gra była ciekawa. Potrafi nawet zachwycić grając tylko jeden akord, tyle że w różnych rytmach. Niecodziennym zabiegiem jaki stosuje jest przesunięcie rytmiczne akcentu, polegające na tym, że dwa takty w metrum trójdzielnym gra tak jak trzy takty w metrum dwudzielnym. Przykład takiej gry zauważalny jest w utworze After Midnight:
Reasumując rozważania na temat twórczości, technik i stylu gitarowego Erica Claptona trzeba zaznaczyć, iż jest to muzyk, który zdołał nagrać aż 22 solowe albumy w studio. Artysta wielokrotnie wyróżniany najbardziej prestiżowymi nagrodami. Zapraszany na sesje nagraniowe przez wybitnych artystów bluesowych, rockowych, a nawet jazzowych. W swoim życiu wiele razy błądził, zdarzały mu się nawet dłuższe przerwy w graniu na gitarze, hibernacja i alienacja społeczna. Mimo wszystko wpisuje się w czołówkę „białych” wykonawców bluesa. Od najmłodszych lat grając na gitarze doprowadził do popularyzacji tego gatunku w Wielkiej Brytanii. Zawdzięcza to nie tylko swojemu talentowi, ale przede wszystkim zapałowi do gry.
Jego gra miała wpływ na dzisiejsze zespoły heavy metalowe, bo właśnie on był jednym z pierwszych grających muzykę psychodeliczną – niezrozumiałą, w dużej mierze opierającą się na sprzężeniach zwrotnych, głośności i dużej ilości efektu overdrive. A te cechy były gruntem pod heavy metal. Był i jest idolem nie tylko zwykłych laików, ale również dla światowej sławy muzyków-gitarzystów, jak choćby Jimi Hendrix, który wzorował się na nim.
Clapton nie jest mistrzem kompozycji, nie tworzy utworów nadzwyczaj trudnych. Jednak muzyka bluesowa, którą przypisuje mu się w największej mierze, wcale nie jest prosta w odbiorze. Śmiało można powiedzieć, że jest to gatunek muzyki popularnej zdecydowanie niszowy. Dla przeciętnego słuchacza blues jest zbyt melancholijny, przepełniony smutkiem, nie ma w nim w kółko powtarzającej się prostej melodii, jest po prostu nudny. Jednak utwory Claptona, mimo, że nie jest to pop, „wpadają w ucho”. Na jego koncertach pojawia się mnóstwo młodych ludzi. Muzyka i gra Claptona jest przede wszystkim wypełniona emocjami. Grając solówki widać, że zależy mu na każdym wydobytym z gitary dźwięku. Jego kariera sceniczna trwa już ponad pięćdziesiąt lat, a on cały czas ma mnóstwo energii.
Już po kilku latach gry wypracował swoje indywidualne brzmienie gitary – „kobiecą barwę”. Nikt wcześniej nie zabrzmiał w ten sposób. Dziś można kupić sygnowane efekty, które w pewnym stopniu upodabniają barwę dźwięku do tej Claptona.
Wiele czasu spędził na poszukiwaniu właściwej dla siebie gitary. Próbował najpierw z różnego rodzaju Gibsonami, ogromnymi wzmacniaczami, a w końcu, po wielu latach zdecydował się na markę Fender i dziś właściwie tylko na tych gitarach grywa.
Zauważyć można, że poszukiwał gatunku, w którym czuje się najlepiej. Sprawdzał swoje możliwości w większości gatunków muzycznych. Grał przecież jazz, free-jazz, gospel, country, psychodelę, funk, rock, blues i pewnie wiele innych. Słychać w jego grze najwięcej elementów typowo bluesowych, m.in. slide, vibrato, czy bending, ale jest też z pewnością gitarzystą rockowym.
Przyglądając się jego grze oraz słuchając jego nagrań można stwierdzić, iż jest to gitarzysta ponadczasowy, który w każdym etapie swojego życia, z wszystkimi grupami z jakimi pracował, stworzył, czy też opracował utwór, którego słucha się do dziś. Eric Clapton wypracował swój indywidualny styl, który cały czas udoskonala.
Przypisy:
[1] Pająk Z., op. cit., s. 68.
[2] Clapton E., op. cit., s. 66.
[3] Wzmacniacz combo – niewielki jednoczęściowy wzmacniacz gitarowy, zazwyczaj z wbudowanym głośnikiem 15”.
[4] Pająk Z., op. cit., s. 59.
[5] Jakubowski M., Frazier, Calvin, op. cit., s. 232.
[6] Pająk Z., op. cit., str. 93.
[7] Ibidem, s. 262.
Krzysztof Gruszczyński – absolwent poznańskiej muzykologii. Sympatyk korzeni muzyki popularnej, z otwartością na wszelakie gatunki. W muzyce docenia różnorodność brzmień, przestrzeń oraz improwizacje będące działaniem chwili. Ważnym jest, by dźwięk nie rozpraszał, a towarzyszył. Obecnie studiuje arteterapię, zgłębiając terapeutyczne tajniki wytwornicy najsilniejszych emocji – muzyki.
Spis treści numeru Młodzi popularnie o muzyce
Felietony:
Katarzyna Syguła, Ile masz lat?! To niemożliwe!
Patrycja Sznajder, Wewnątrz Twojego Instagrama
Wywiady:
Recenzje:
Zuzanna Nalepa, Czy jesteś gotów, aby Twój świat się wywrócił? „Heartworms” grupy The Shins
Katarzyna Syguła, Czterdziestolatek-debiutant, czyli Kuba Badach powraca
Paweł Cybulski, „The Groove Cubed” zespołu Rock Candy Funk Party
Publikacje:
Krzysztof Gruszczyński, Styl gitarowy Erica Claptona – inspiracje, początki oraz etapy rozwoju
Krzysztof Gruszczyński, Styl gitarowy Erica Claptona – analizy
Edukatornia:
Paweł Cybulski, Historia pewnej płyty: „Magical Mystery Tour” The Beatles 50 lat po premierze
Ada Kiepura, Nina Simone – fuzja wielu gatunków muzycznych
Kosmopolita:
Patrycja Sznajder, Sztuka popełniania błędów. “Skin” Harleya Stertena
Julia Różańska, Wypadek rowerowy początkiem historii ambientu
Rekomendacje:
“Głowa mówi…”. Polski rock lat 80.
Rusza II edycja studiów podyplomowych MEAKULTURY „Muzyka w Mediach”
Publikacja powstała dzięki Funduszowi Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS